Kultura

Skrzatek w butelce

Skrzatek w butelce

Dawno, dawno temu, gdy cały Górny Śląsk porastały jeszcze gęste knieje, żył sobie tutaj pewien kobold, którego ludzie nazywali Skrzatkiem[1]. Był dobry i pomagał biednym, lecz nikt nie mógł sobie z niego drwić albo płatać mu figli. Bo inaczej mścił się na zwierzętach gospodarskich albo na dobytku ich właściciela. Pewnego razu nastał straszny rok pełen nieszczęść i głodu. Nieustanne deszcze sprawiły, że ziemniaki zgniły w wilgotnej ziemi, a i żniwa okazały się wyjątkowo marne.

Dlatego robotnicy, którzy zarabiali na chleb, ścinając drzewa w lesie, zabierali ze sobą na posiłek jedynie skromne ziemniaczane ciasto, zwane plackiem. Taka licha strawa nie dawała im sił ani werwy do pracy. Mimo to musieli się starać, bo w domu czekała głodna żona i głodne dzieci.

Pewnego dnia kilku takich biednych drwali siedziało razem przy obiedzie. Zadowoleni jedli swój skromny posiłek i cieszyli się, że mogą choć na chwilę odpocząć.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

A gdy skończyli jeść, położyli się jeszcze na pół godzinki na swoje kaftany, które wcześniej zdjęli do pracy. Lecz nagle jeden z nich uniósł wzrok – na konarze drzewa coś wisiało. Przyjrzawszy się wnikliwiej, zauważył szczelnie zakorkowaną fiolkę, a w niej małego, czarnego chrząszcza. Drwalowi zrobiło się go żal. Sięgnął więc po butelkę i ostrożnie ją otworzył, by uwolnić chrząszcza. Ten wypełzł natychmiast, po czym zaczął się rozrastać i przeobrażać, aż osiągnął rozmiar człowieka.

Drwale od razu pojęli, że nie może to być nikt inny, jak tylko dobry kobold Skrzatek.

Ten wylewnie podziękował miłosiernym drwalom, po czym łakomym wzrokiem począł zerkać na szare, ziemniaczane placuszki. W końcu poprosił, by dali mu odrobinę. Ponieważ przez długi czas siedział zamknięty w butelce i nic nie jadł, odczuwał dotkliwy głód.

Litościwi robotnicy oddali mu resztę swojego posiłku, choć sami nie byli jeszcze syci. Kobold zjadł placki ze smakiem, po czym położył się na trawie, by się zdrzemnąć.

Drwale wrócili do mozolnej pracy, lecz z burczącymi żołądkami, przemarznięci i słabi, niewiele byli w stanie zdziałać. Zmartwieni rozmyślali, jak niewiele zarobią i jak skromną zapłatę przyniosą w sobotę do domu. Gdy zapadł zmrok, chochlik obudził się i leniwie przeciągnął. Wtedy robotnicy, zdobywszy się na odwagę, opowiedzieli mu o swojej niedoli.

– Och, na to jest rada – rzekł. – Dotąd to ja spałem, a wy pracowaliście. Teraz zrobimy odwrotnie: wy będziecie spać, a ja pracować.

Robotnicy ucieszyli się, że mogą się położyć. Zmęczeni ciężką pracą szybko zapadli w głęboki sen.

Tymczasem kobold zabrał się do pracy. Nie potrzebował ani piły, ani siekiery – jedną ręką chwytał jedno potężne drzewo, drugą zaś kolejne, i bez najmniejszego wysiłku wyrywał je z korzeniami, jakby wyciągał z ziemi zwykłe źdźbła trawy. Potem wyrwał kolejne dwa drzewa, i jeszcze dwa, i jeszcze dwa – aż wszystkie leżały równo obok siebie na ziemi. Całą pracę, którą zwykle wykonywano przez rok, Skrzatek ukończył w niespełna godzinę.

Grafika wygenerowana przez SI

Wtedy obudził robotników. Ci przecierali oczy ze zdumienia, sądząc, że wciąż śnią – wszystkie drzewa leżały powalone na ziemi. Zanim zdążyli podziękować pomocnemu koboldowi, ten pożegnał się z nimi serdecznym uściskiem dłoni. A potem przez mroczne knieje poniósł się głośny trzask – i Skrzatek zniknął.

Od tamtej pory Skrzatek nie pokazuje się już ludziom. Lasy przestały być dla niego wystarczająco gęste. Nie znosi też gwizdu parowozów. A już kolej żelazna wzbudza w nim strach i odrazę. Dlatego zapewne skrył się pod ziemią – i nikt już więcej go nie zobaczy.

 

źródło: Der Strzolek in der Medizinflasche. W: Oberschlesische Sagen. Nacherzählt von Paul und Hildegard Knötel. Bd. 2. Kattowitz, b. r. w., s. 123–126.

 

Przełożyła Nina Nowara-Matusik, germanistka, tłumaczka, literaturoznawczyni. Profesorka w Instytucie Literaturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ostatnio opublikowała antologię tłumaczeń pt. Po drugiej stronie studni. Górny Śląsk w przekładach. Tłumaczenie powstało w ramach stypendium Programu wspierania działalności podmiotów sektora kultury i przemysłów kreatywnych na rzecz stymulowania ich rozwoju (KPO dla kultury 2025), przeznaczonego na realizację projektu Przygotowanie publikacji: O błękitnym kwiecie, magicznych źródłach i tajemniczych lasach. Górny Śląsk w przekładach (2).

[1] W języku śląskim to skrzōt, skrzōtek albo skrzōntek. Przyp. tłum.

 

 

Śląsk Magiczny – wstęp
Czarna studia cz.1
Czarna studnia cz.2
Czarna studnia cz.3
Czarna studnia cz. 4
Polna piastunka
Las Goj (cz.1)
Las Goj (cz. 2)
Las Goj (cz. 3)
Las Goj (cz. 4)
Spacer po Wesołej (cz.1)
Spacer po Wesołej (cz. 2)
Spacer po Wesołej (cz.3)
Narzeczona wodnika. Baśń Eichendorffa
Kobieta z bagien (cz. 1)
Kobieta z bagien (cz. 2)
Kobieta z bagien (cz. 3)
Eichendorff młodzieńczy
O(d)czarowując Górny Śląsk – Arthur Silbergleit
Arthur Silbergleit: Górny Śląsk. Cz. 2
Arthur Silbergleit: Górny Śląsk. Cz. 3 (ostatnia)
Alfred Nowinski: O tym, jak dzieciątko Jezus przybyło na Górę św. Anny
Górnośląska Meluzyna
Wieszczka z wieży czy wietrznica? Górnośląska Subella
O zjawach, odkupieniu i kobiecej sile
Bajka o fynchelkach
Jeszcze o górnośląskich fynchelkach
Sobowtór – cz. 1
Sobowtór – cz. 2
Dzielna młynareczka
Dirszel – cz. 1
Dirszel – cz. 2
Gdzie szumi Opawa – cz. 1
Gdzie szumi Opawa – cz. 2
Gdzie szumi Opawa – cz.3
Szalony hrabia
Trzech martwych górników w kopalni „Łazarz”
Górnośląski utopiec – konteksty może nieco mniej oczywiste
Czarnoksiężnik (1)
Czarnoksiężnik (2)
Czarnoksiężnik (3)
Dlaczego zboże na Górnym Śląsku ma tak drobne kłosy
Podanie o sosnowym źródle w pobliżu Luisental
Podanie o Czarnym Źródełku
Morowa lipa

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź