KulturaPolecane

Zapomniane dziecko

Zapomniane dziecko

W Lesie Panewnickim rozsianych jest wiele mniejszych i większych pagórków, które skrywać mają liczne cuda. I cudem także było to, co wydarzyło się tutaj przed wieloma laty.

Pewna biedna wdowa z Idaweiche[1] ledwo wiązała koniec z końcem, starając się wyżywić siebie i swojego małego synka. Ich codzienne pożywienie składało się z jagód i grzybów, które kobieta zbierała w Lesie Panewnickim. Tam też zaopatrywała się w drewno na opał, przez co niemal całe dnie spędzała wśród drzew. Zawsze na owe wyprawy zabierała ze sobą swojego małego synka. Nie miała bowiem nikogo, z kim mogłaby go zostawić. I tak pewnego razu poszła jak zwykle do lasu. Zbliżała się Wielkanoc. W tym czasie zaś w przyrodzie dzieje się wiele cudownych rzeczy.

Wtem na oczach kobiety jeden z niewielkich pagórków rozstąpił się, odsłaniając wnętrze pełne nieprzebranych skarbów: złota i srebra. Na ten widok zakręciło jej się w głowie – jak długo żyła, nie trzymała jeszcze w dłoni nawet złotej monety. „Jakby to było dobrze, gdyby każdy mógł zabrać sobie taką część skarbu, jakiej mu potrzeba”, pomyślała na to. „Wtedy nikt więcej nie cierpiałby biedy”.  Biedna kobieta zaznała w swoim życiu już tyle głodu i chłodu, że byłoby to dla niej szczęściem nie do opisania, gdyby tylko mogła uszczknąć choć odrobinę tych kosztowności, które przed sobą widziała. Niepewnie podeszła bliżej, ponieważ wciąż obawiała się, że skarby mogą zniknąć jej z oczu. Ale spójrzcie tylko! Gdy weszła do wnętrza góry, wszystko było takie samo, jak przed chwilą.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Teraz nie mogła się już powstrzymać. Musiała koniecznie zabrać ze sobą choć odrobinę złota. Ale trzymała dziecko na ręku. Jedną dłonią nie była w stanie zagarnąć zbyt wiele. Wtedy dostrzegła z boku żerdź, podobną do tych, jakich chłopi używają do wieszania pościeli. Szybko posadziła na niej dziecko, by mieć obie ręce wolne, po czym zaczęła zagarniać tyle, ile tylko mogła unieść.

Grafika wygenerowana przez AI

Lecz cóż to znowu poczęło się dziać! Jakby góra na powrót chciała się zamknąć! W lęku o własne życie rzuciła w pośpiechu całe złoto na ziemię i pobiegła tak szybko, jak tylko pozwalały jej drżące nogi, byle tylko wydostać się z tej upiornej góry. Poczuła ulgę, gdy w jasnym świetle dnia mogła znowu odetchnąć świeżym powietrzem.

Ledwie dotarła na powierzchnię, a góra zamknęła się za nią z trzaskiem podobnym do grzmotu. Wszystko było znowu takie, jak wcześniej. Biedna kobieta mogłaby pomyśleć, że to wszystko tylko jej się przyśniło.

Lecz wtedy przejął ją potworny lęk! Jej dziecko – jej ukochany synek – został w środku! Szarpiąc się za włosy, zaczęła biegać wokół góry, uderzać w nią głową i wołać dziecko po imieniu.

Jednak wokół panowała głucha cisza. Tylko w koronach drzew szumiał wiosenny wiatr. – Nikt nie mógł zwrócić jej dziecka.

Och, jakże żałowała, że dała się tak zaślepić widokiem złota i srebra. Tak bardzo, że zapomniała o swoim dziecku, o tym, co miała na świecie najdroższego. Zrozpaczona pobiegła do proboszcza i zapytała, co ma robić. Ten poradził jej, by pościła i modliła się, a w następnym roku, tego samego dnia i o tej samej godzinie, ponownie poszła w to samo miejsce. A może wtedy góra znów się otworzy i pozwoli jej wejść do środka po dziecko.

Jakże smutny to był rok dla owej kobiety! Żal i ból tak bardzo ją dręczyły, że cała posiwiała.

Trawiło ją zwątpienie i gorycz. Czy góra naprawdę znowu się otworzy? A jeśli tak – czy moje dziecko wciąż będzie żywe? Ach, któż dba o mojego ukochanego synka, skoro nie ma przy nim mnie, jego matki? Ten rok dłużył się kobiecie jak żaden inny w życiu. Ciężko odpokutowywała swoją winę. Lecz nieustannie, dniem i nocą, modliła się i myślała o dziecku. I tak minął ów bolesny rok – i oto wreszcie powtórzył się ten dzień, w którym straciła swego synka.

Punktualnie o tej samej godzinie co wtedy udała się do lasu. Jej nadzieja nie miała zostać zawiedziona. Gdy dotarła do góry, ta otworzyła się przed nią tak, jak w zeszłym roku, pospiesznie więc weszła do środka. I znów przed jej zdumionymi oczyma piętrzyły się stosy złota i srebra. Lecz tym razem ich nie pragnęła. Jej serce wiodło ją prosto do miejsca, gdzie zostawiła swe dziecko. I gdy skierowała ku niemu wzrok, zobaczyła je, jak siedzi na żerdzi, radosne i wesołe, jakby dopiero je tam posadziła.

Nie oglądając się na boki porwała dziecko w ramiona i w te pędy pobiegła z nim do domu. Dopiero tam, dotarłszy do swojej małej chatki, poczuła, że jest bezpieczne, i zaczęła je tulić i całować, jakby musiała nadrobić to wszystko, co straciła w minionych miesiącach.

– Ale powiedz mi – zapytała ze zdumieniem – co jadłeś w ciągu tego roku?

– Ach, całe to pieczywo i mięso, co zostaje piekarzom i rzeźnikom, bo oszukują na wadze.

–  A co piłeś?

– Piłem mleko, dużo mleka. Całe to mleko, które zatrzymują sobie mleczarze, dolewając w zamian wody.

– A jak to możliwe, że przez cały rok trzymałeś się żerdzi i nie spadłeś?

– Twoje modlitwy i twoja miłość mnie podtrzymywały.

Z czasem chłopiec wyrósł na człowieka rosłego i silnego. Gdy dorósł, troszczył się o matkę i starał się jej wynagrodzić całe to dobro, którego od niej zaznał.

źródło: Das vergessene Kind. W: Oberschlesische Sagen. Nacherzählt von Paul und Hildegard Knötel. Band 2. 2. Auflage, Kattowitz o. J.,  s. 151–154.

 

Przełożyła Nina Nowara-Matusik, germanistka, tłumaczka, literaturoznawczyni. Profesorka w Instytucie Literaturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ostatnio opublikowała antologię tłumaczeń pt. Po drugiej stronie studni. Górny Śląsk w przekładach. Tłumaczenie powstało w ramach stypendium Programu wspierania działalności podmiotów sektora kultury i przemysłów kreatywnych na rzecz stymulowania ich rozwoju (KPO dla kultury 2025), przeznaczonego na realizację projektu Przygotowanie publikacji: O błękitnym kwiecie, magicznych źródłach i tajemniczych lasach. Górny Śląsk w przekładach (2).

[1] Dzisiaj Ligota, dzielnica Katowic. Przyp. tłum.

 

Śląsk Magiczny – wstęp
Czarna studia cz.1
Czarna studnia cz.2
Czarna studnia cz.3
Czarna studnia cz. 4
Polna piastunka
Las Goj (cz.1)
Las Goj (cz. 2)
Las Goj (cz. 3)
Las Goj (cz. 4)
Spacer po Wesołej (cz.1)
Spacer po Wesołej (cz. 2)
Spacer po Wesołej (cz.3)
Narzeczona wodnika. Baśń Eichendorffa
Kobieta z bagien (cz. 1)
Kobieta z bagien (cz. 2)
Kobieta z bagien (cz. 3)
Eichendorff młodzieńczy
O(d)czarowując Górny Śląsk – Arthur Silbergleit
Arthur Silbergleit: Górny Śląsk. Cz. 2
Arthur Silbergleit: Górny Śląsk. Cz. 3 (ostatnia)
Alfred Nowinski: O tym, jak dzieciątko Jezus przybyło na Górę św. Anny
Górnośląska Meluzyna
Wieszczka z wieży czy wietrznica? Górnośląska Subella
O zjawach, odkupieniu i kobiecej sile
Bajka o fynchelkach
Jeszcze o górnośląskich fynchelkach
Sobowtór – cz. 1
Sobowtór – cz. 2
Dzielna młynareczka
Dirszel – cz. 1
Dirszel – cz. 2
Gdzie szumi Opawa – cz. 1
Gdzie szumi Opawa – cz. 2
Gdzie szumi Opawa – cz.3
Szalony hrabia
Trzech martwych górników w kopalni „Łazarz”
Górnośląski utopiec – konteksty może nieco mniej oczywiste
Czarnoksiężnik (1)
Czarnoksiężnik (2)
Czarnoksiężnik (3)
Dlaczego zboże na Górnym Śląsku ma tak drobne kłosy
Podanie o sosnowym źródle w pobliżu Luisental
Podanie o Czarnym Źródełku
Morowa lipa
Skrzatek w butelce
Błękitny kwiat
Rozgniewana nimfa
Pies przy oborskim źródle
O tajemniczych lasach

 

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź