Aleksander Lubina: Akcja i refleksja
Wakacje to czas, kiedy można odpocząć i pomyśleć. Pomyśleć, zastanowić się i nawet zadumać. Wakacje sprzyjają refleksji po 10 miesiącach akcji.
Akcja i następująca po niej refleksja są koniecznymi składowymi uczenia się. Po akcji powinna nastąpić refleksja. Jeśli uczennice i uczniowie oraz nauczycielki i nauczyciele mają tyle pracy, że brakuje im sił i czasu na myślenie, to uczenie się nie zachodzi.
Podczas lekcji powinna obowiązywać zmiana tempa i rytmu lekcji, powinny być ćwiczenia śródlekcyjne. Mózg musi sobie uporządkować nową wiedzę.
Po lekcjach szkolnych potrzebna jest refleksja, ale mózg musi być wypoczęty i niesparaliżowany stresem. Mózg według neurologów najlepiej radzi sobie z „układaniem” wiedzy w fazie snu głębokiego. Nocne zakuwanie nie daje długotrwałego efektu.
Faza refleksji nie powinna trwać przez weekend, czy święta lub wakacje – nieróbstwo jest wrogiem pamięci i mózgu. Mózg uczy się cały czas, jeżeli nie dostaje odpowiedniej karmy to żre cokolwiek i się „zaśmieca”. Dlatego uczniowie i nauczyciele powinni wykorzystywać wakacje do refleksji danego roku szkolnego i przygotowanie roku następnego. To jedna z form szkoły odwróconej.
Na refleksję musi mnie być stać: muszę odczuwać jej potrzebę, czyli wiedzieć, dlaczego i do czego jej potrzebuję, muszę mieć na nią czas – czyli pieniądze. Pieniądze na książki, na abonament, na media, na podróże, na uczestnictwo w kulturze. Na wyjazdy: do lasu, w góry, nad morze. Na wyjścia do muzeum, teatru, kina. Na spokojna kawę i rozmowę przy niej z ludźmi, którzy maja coś do powiedzenia. Na spotkania z ludźmi spoza oświaty, żeby wrócić do rzeczywistości z para-rzeczywistości kreowanej przez „standardy” oświatowe, żeby uniezależnić się od oświatowych efektów zakotwiczenia.
Zasada akcja-refleksja powodowała u mnie wręcz agresywną obronę przed marnotrawieniem czasu na bezcelowe malowanie trawy, przed akademiami z okazji i dla czci, szkoleniami prowadzonym przez znajomków znajomych, lub, co gorsza idealistów, postulujących rozwiązania, których nie udało im się zrealizować podczas ich własnych 45 minut lekcji. Groźni są rozbudzacze oczekiwań i sumień, którzy postulują n. p. pracę z uczniem zdolnym, a sami raczej tacy nie są… Tacy, którzy zabierają czas uczniom, a sami zaś nigdy nie uprawiali sportu, sztuki, czy rzemiosła.
Jako nauczyciel potrzebowałem refleksji przez cały rok – lekcjach, po tygodniu, po semestrze, po roku szkolnym. Spacery w lesie, praca w ogrodzie, jazda na rowerze, wódka z dobrymi znajomymi. Potrzebowałem czasu na słuchanie moich dzieci i wnuków. Żeby się układało w głowie.
Do tej pory w tej serii ukazały się: