Piotr Zdanowicz: Ślązak – czyli Polak, a właściwie… Niemiec

W odpowiedzi na artykuł dr Tomasza Kamuselli „Niemieckie zaniechania”, ukazał się na Wachtyrzu tekst Waldemara Gielzoka oraz kolejny artykuł Tomasza Kamuselli, a potem głos zabrał jeszcze Aleksander Lubina. Wspomniane teksty przeczytałem i myślę, że każdy z autorów ma swoje racje, zaś w odniesieniu do kilku wątków mam zbyt małą wiedzę, aby pokusić się o konstruktywną polemikę. Dlatego też, to co napisałem poniżej, nie jest w trybie ad vocem, ale raczej in margine. Treści zawarte w obydwu artykułach zainspirowały mnie bowiem, nie tyle do odpowiedzi, ale raczej dygresji skreślonej na marginesie wcześniejszego dyskursu.

 

 Niemieckość po śląsku 

Punktem wyjścia dla moich przemyśleń był poboczny wątek, który najpełniej wybrzmiał we fragmencie pierwszego artykułu Tomasza Kamuselli, zredagowany przez mego zacnego ziomka z terenów współczesnego Kędzierzyna-Koźla w sposób następujący: Po trzecie, w pełnej zgodzie z polskim interesem narodowo-etnicznym, liderzy mniejszości niemieckiej wspierali i wciąż wspierają nieuznawanie największej mniejszości, czyli Ślązaków. I to pomimo ścisłych związków rodzinno-społecznych pomiędzy górnośląskimi Niemcami a Ślązakami. Paradoksalnie, nie niemiecki, a właśnie śląszczyzna stanowi język dnia codziennego Niemców w Górnym Śląsku.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Ten właśnie akapit oraz kontekst logiczny jego zaistnienia we wspomnianym wcześniej artykule dotyczący pewnych aspektów spraw polsko-niemieckich w realiach Górnego Śląska – skłonił mnie do podzielenia się z Czytelnikami kilkoma refleksjami dotyczącymi – dla odmiany – współczesnych realiów koegzystencji śląsko-niemieckiej na Śląsku.

No właśnie… wydaje mi się, że my, czyli osoby identyfikujące siebie jako Ślązacy, dość dobrze rozumiemy, jak duży był wkład niemieckiej kultury i gospodarki w kształtowanie dziejów Śląska. Potrafimy też chyba właściwie ocenić rolę, jaką odegrał okres niemieckiej obecności (historycznej, administracyjnej i kulturowej) na Śląsku, w procesie tworzenia współczesnej tożsamości Górnego Śląska.

Jednocześnie – zauważając wspólne wątki dziejów Śląska i Niemiec – dostrzegamy też, że niemiecka kultura nie była jedyną, która kształtowała „byt i świadomość” mieszkańców Śląska (zwłaszcza Górnego Śląska), bo przecież trudno nie docenić w tym względzie wkładu kultury morawskiej, czeskiej oraz rodzimej kultury śląskiej, a nawet kultury polskiej.

Zatem w praktyce – pisarze, twórcy oraz animatorzy kultury, identyfikujący się ze „śląską racją stanu”, nie pomijają w swych pracach roli, jaką niemieckość odegrała w dziejach Śląska. Poważne śląskie wydawnictwa i portale, choćby takie jak Wachtyrz, często serwują treści (również niemieckojęzyczne) pisane z perspektywy górnośląskich Niemców, chociaż wśród docelowych odbiorców dominują raczej osoby identyfikujące się z barwami żółto-niebieskimi.

Oczywiście, wkład szeroko pojętej niemieckości w wieloaspektowy rozwój Śląska jest tak ewidentny, iż jej niedostrzeganie byłoby działaniem beznadziejnie głupim. Jednak czy Polacy – pomimo owej oczywistości – nie głosili dość skutecznie (i właściwie wciąż głoszą) kłamliwej propagandy, według której historyczna obecność Niemców na Śląsku ograniczała się do roli barbarzyńskich najeźdźców?… Zatem i Ślązacy mogliby przecież wymyślić podobne brednie, by manifestować wyraźniej swą śląską odmienność od niemieckości…

Zresztą, czy głoszenie tezy, iż ludzie żyjący od pokoleń na Śląsku nie mają prawa  czuć się Ślązakami oraz postrzegać swej śląskości jako etnicznej odrębności – nie jest równie niedorzeczną bzdurą?… Tymczasem takie jest właśnie stanowisko w „kwestiach śląskich” wielu lokalnych (górnośląskich) niemieckich działaczy i liderów.

 

Śląskość po niemiecku

Zatem faktycznie mamy na etnicznym Śląsku taką oto sytuację: górnośląscy Niemcy de facto wykorzystują do promowania niemieckości przestrzeń przekazu, jaką stwarzają śląskie wydawnictwa i portale oraz strony internetowe, a jednocześnie liderzy mniejszości niemieckiej – podobnie jak państwo polskie – odmawiają Ślązakom prawa do istnienia.

Dej pozōr tyż:  Propozycja wytycznych programowych nauczania języka śląskiego i kultury śląskiej

Zatem jako „nieistniejący Ślązak” dostrzegam polskie draństwo w temacie szkolnictwa niemieckiego na Śląsku, ale jednocześnie sam tkwię w rzeczywistości, w której Ślązak marzący „realnie” o własnych szkołach, to Ślązak pijany lub naćpany… – Tkwię w rzeczywistości, gdzie mój śląski język ojczysty podobno nie istnieje, chociaż piszę w nim wiersze i książki, a moja identyfikacja etniczna jest ponoć wykwitem mojej chorej wyobraźni – chociaż medycyna z uporem maniaka twierdzi, że jestem przy zdrowych zmysłach.

Zatem – przepraszam za śmiałość – ale wobec tego, iż losy języka śląskiego na ogół nie obchodzą górnośląskich Niemców – ja również nie odczuwam „imperatywu kategorycznego”, aby iść na „śląskie barykady” za niemieckie szkoły. – Tym bardziej, że pomimo narastającego warszawskiego szowinizmu, Niemcy wciąż mają na Śląsku nieporównywalnie większe od Ślązaków możliwości skutecznego promowania własnej kultury. Mimo to, wielu niemieckich liderów – wychodząc naprzeciw polskiej „strategii dla Śląska” – godzi się na istnienie jedynie „strukturalno-politycznej”, fasadowej niemieckości – częstokroć nie popartej głębszą pracą u podstaw…

Być może też, naruszę teraz jakieś tabu, ale skoro – jak twierdzi pan Gielzok – w szeroko pojętej działalności mniejszości niemieckiej na Śląsku idzie ku lepszemu, to może na kanwie tych zmian (w których istnienie naprawdę wierzę) niemieccy liderzy mogliby zmienić swoje oficjalne stanowisko wobec Ślązaków i poprzeć ich dążenia do uznania języka śląskiego i narodowości śląskiej.

Byłby to moim zdaniem zaledwie powrót do przyzwoitości, wobec faktu, iż tak wielu zadeklarowanych Ślązaków popularyzuje niemiecką kulturę i historię. Nie słyszałem też, aby któryś z liderów śląskich organizacji odmawiał komukolwiek moralnego prawa do bycia Niemcem – pomimo tego, że wielu współczesnych górnośląskich Niemców nie zna języka niemieckiego, nie mówiąc już o znajomości niemieckiej historii i kultury.

No właśnie – nie chodzi mi o to, aby górnośląscy Niemcy celebrowali śląskość przy kafeju i kołoczu, bo to akurat zdarza się często… Marzy mi się raczej, aby wybrzmiało raz jeszcze, jakie jest oficjalne stanowisko, na przykład zarządu TSKN w Opolu, albo też liderów Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w kwestii poparcia dla dążeń Ślązaków do uznania ich języka i narodowości.

Niestety, obawiam się, że moje marzenia mogą pozostać wyłącznie w sferze marzeń, bo przecież dla górnośląskich Niemców, a przynajmniej sporej części „mniejszościowej” wierchuszki – Ślązacy jako nacja nie istnieją – no, a skoro nas nie ma, to też nie ma się przed kim tłumaczyć w sposób oficjalny…

Owszem, na przykład punkt 2. paragrafu 5. statutu NTO informuje, że jednym z celów towarzystwa jest „pielęgnacja i popularyzacja wielokulturowości Śląska”. Jednak wymiar owej śląskiej wielokulturowości nie zakłada istnienia Ślązaków, o czym z kolei dowiadujemy się z treści zamieszczonych na stronie internetowej TSKN w Opolu (w zakładce „O nas”), gdzie już pierwsze zdanie informuje nas że: Województwo Opolskie jest różnorodnym kulturowo regionem. Polacy i Niemcy wspólnie od pokoleń zamieszkują ten teren.

Być może nie do końca uświadamiamy sobie, jakie przesłanie niosą tego typu teksty. Otóż skoro negują one istnienie Ślązaków w sensie etnicznym, zawężając „wielokulturowość” Śląska do dwóch nacji: polskiej i niemieckiej, to w takim razie wszyscy, którzy czują się Ślązakami, a jednocześnie nie czują się Polakami lub Niemcami – mogą być przez stronę polską uważani, za „ukrytą opcję niemiecką”, a przez stronę niemiecką – za „ukrytą opcję polską”. Zatem dla znających nieco lepiej historię Górnego Śląska – nic nowego…

Dej pozōr tyż:  Bartodziej & Soika: W cieniu wyborów

 

Prawo nie stwarza lecz formalizuje

Oczywiście teksty redagowane przez autochtonicznych mieszkańców Śląska, zakładające, że od pokoleń mieszkają tam wyłącznie Niemcy i Polacy – mogą bulwersować. Mnie jednak nie bulwersują, bo pamiętam zdecydowanie bardziej antyśląskie wystąpienia liderów mniejszości niemieckiej, którzy przy wielu okazjach, wypowiadali się daleko bardziej krytycznie o dążeniach Ślązaków do uzyskania etnicznej podmiotowości.

Zresztą chodzi nie tylko o sprawy stricte śląskie, o czym przekonuje zaangażowanie niektórych liderów mniejszości w osławioną nagonkę na dr Tomasza Kamusellę, którą w 2004 r. prowadzono z subtelnością średniowiecznej inkwizycji. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że ówcześni koryfeusze postępu z opolskiego ratusza spalili na stosie jedynie książki Kamuselli, a nie jego samego, dzięki czemu miał on wprawdzie wątpliwą przyjemność poczuć się jak Galileusz, ale przynajmniej nie jak Giordano Bruno.

Ja rozumiem, że mniejszość niemiecka na Górnym Śląsku, nie tylko ma prawo, ale nawet powinna dążyć do kompromisów oraz unikania konfrontacji ze stroną polską. Jednak istnieje granica, poza którą ustępstwa, a właściwe uległość w imię świętego spokoju, są równoznaczne z zakłamywaniem własnej historii oraz negacją podstaw własnej narodowej i kulturowej tożsamości.

Być może niektóre osoby spośród liderów mniejszości niemieckiej uważają też, że mają moralne prawo, a może wręcz obowiązek oficjalnego nieuznawania istnienia Ślązaków (w sensie etnicznym), ponieważ narodowość ta nie jest uznawana przez państwo polskie. Oczywiście – „Ordnung must sein”, ale analogicznie można zapytać: czy w takim razie, w okresie Peerelu byli na Śląsku ludzie mający prawo czuć się Niemcami, skoro zgodnie z wpisem w dowodzie osobistym byli Polakami?

Akt prawny nie jest aktem stwórczym, ale potwierdzającym i formalizującym coś, co już zaistniało (w sensie ontycznym lub deklaracji woli). Czy akt urodzenia stwarza nowego człowieka, czy tylko formalizuje jego istnienie? Czy zaniechanie wydania tego dokumentu sprawi, że dziecko przestanie istnieć? Analogicznie: czy formalne uznanie śląskiego języka i śląskiej narodowości, byłoby równoznaczne z ich zaistnieniem, czy jedynie z formalnym potwierdzeniem ich istnienia?

Przecież państwo polskie, uznając swego czasu mniejszość niemiecką na Śląsku, nie sprawiło, że właśnie w tym momencie owa mniejszość powstała jak feniks z popiołów. Owszem – stała się podmiotem w sensie formalnym, ale faktycznie istniała od 1945 roku, nie mając wszakże podmiotowości prawnej – dokładnie tak, jak nie mają jej dzisiaj Ślązacy.

No właśnie, nikt nie wymaga od górnośląskich Niemców not dyplomatycznych, ani zmiany stanu prawnego, bo to może uczynić tylko państwo polskie. Natomiast, niezależnie od istniejących uregulowań prawnych, liderzy mniejszość mogą przecież wspierać dążenia Ślązaków, a przynajmniej tych dążeń nie atakować, bo do tego nie obligują ich już żadne uregulowania prawne – ani polskie, ani niemieckie.

 

Kiedy normalność zamiast biurokratycznej demagogii

Dej pozōr tyż:  Przegląd Kina Bułgarskiego - rozmowa z reżyserką Janą Lekarską

Staram się też wyobrazić sobie, jaka część „zwyczajnych” Niemców mieszkających na Górnym Śląsku, wie o śląskich dążeniach do uznania narodowości oraz języka śląskiego. Pytanie drugie byłoby takie: ile osób, które o tym wiedzą, zdaje sobie sprawę, jakie jest stanowisko liderów mniejszości niemieckiej w kwestii tych dążeń… I jeszcze jedno pytanie: jeżeli nawet osoby będące mniejszością niemiecką, wiedzą, że ich liderzy nie popierają dążeń Ślązaków do uznania języka i narodowości śląskiej, to czy wszyscy są świadomi, że niektórzy liderzy te dążenia otwarcie zwalczają, wtórując najbardziej radykalnym polskim politykom.

Piszę o tym, ponieważ wiem, że dla wielu górnośląskich Niemców, Śląskość jest realnie istniejącą wartością, do której są oni przywiązani niemal tak samo jak do swej  niemieckości. Wiele tych osób, zyskując status mniejszości niemieckiej, pragnęło ocalić przed agresywną polonizacją dziedzictwo swych przodków, gdzie śląska i niemiecka tradycja jawi im się jako ta sama swojska rzeczywistość.

Wiem też, że wielu szeregowych i nie tylko szeregowych członków mniejszości niemieckiej szczerze kibicuje, a nawet popiera dążenia Ślązaków do uznania języka i narodowości śląskiej oraz wspiera działania polegające na popularyzacji śląskiej kultury i historii. Jednak mnie się marzy, aby Niemcy mogli (chcieli?) współpracować ze Ślązakami w sposób otwarty, a nie „w trybie nocnym”, jak to czynił ewangeliczny Nikodem przychodząc do Chrystusa chyłkiem „w obawie przed Żydami”.

Warto też może zastanowić się nad tym, jaka jest obecnie na Górnym Śląsku realna przestrzeń dla prowadzenia wspólnych śląsko-niemieckich przedsięwzięć promujących w uczciwy sposób obydwie nacje. Wydaje się bowiem, że przestrzeń ta ze śląskiej perspektywy postrzegana jest wciąż jako dość spora, ale z punktu widzenia górnośląskich Niemców wydaje się ona już znacznie mniejsza – bo jak promować nację, której odmawia się istnienia…

Niestety, może być i tak, że „oficjalna” życzliwość górnośląskich (opolskich) niemieckich liderów dla kwestii śląskich zaistnieje dopiero wtedy, kiedy Polska uzna istnienie języka śląskiego oraz narodowości śląskiej (czyli być może nigdy). Załóżmy jednak, że kolejny cud nad Wisłą (oraz Odrą) stanie się faktem i język oraz narodowość śląska zostaną uznane przez państwo polskie…

Jednakże, czy wówczas niemiecka życzliwość będzie jeszcze Ślązakom do czegoś potrzebna?… Czy też – wobec dotychczasowych statystyk dotyczących deklaracji narodowościowych na Górnym Śląsku – to raczej niemieckim elitom potrzebne będzie wówczas śląskie wsparcie?…

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak to będzie (jeżeli będzie). Nie mam też zamiaru zaprzątać sobie głowy rozwiązywaniem równań z niewiadomą liczbą niewiadomych – zwłaszcza teraz, kiedy świat „za oknem” zmierza coraz bardziej „triumfalnie” w kierunku „czarnej du(…)”. Jednakowoż, gdybym był jednym z liderów mniejszości niemieckiej na Śląsku, to chyba jednak podjąłbym próbę rozwiązania tego równania, i zrobiłbym to już teraz…

 

Piotr Zdanowicz – pasjonat oraz badacz historii, kultury i przyrody Górnego Śląska. Dziennikarz, autor lub współautor książek i reportaży, a także kilkunastu prelekcji, kilkudziesięciu artykułów prasowych oraz kilkuset tysięcy fotografii o tematyce śląskiej. Pomysłodawca rowerowych i pieszych szlaków krajoznawczych na terenie Katowic, Mysłowic i Tychów oraz powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego. Poeta, muzyk i plastyk-amator. Z zawodu elektronik, budowlaniec oraz magister teologii.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Piotr Zdanowicz – Górnoślązak narodowości śląskiej urodzony w Raciborzu, mieszkający w Kędzierzynie-Koźlu, duchem – katowiczanin. Pasjonat i badacz historii, kultury i przyrody Górnego Śląska oraz popularyzator krajoznawstwa i turystyki pieszo-rowerowej. Dziennikarz, publicysta, muzyk, poeta, fotograf. Autor reportaży, książek i filmów o tematyce śląskiej. Pisze w języku śląskim, polskim i czeskim.

Śledź autora:

11 kōmyntŏrzi ô „Piotr Zdanowicz: Ślązak – czyli Polak, a właściwie… Niemiec

  • 4 paździyrnika 2022 ô 19:20
    Permalink

    Wedug mie Nyjmcy mieszkajoncy na Gōrnym Slōnsku -to raczyj we 95% tyz Slōnzŏcy ,a moze ynaczyj to Slōnscy Nyjmcy.Je taki recht ze MN ma swoje geszefty skuli tygo niy werbuje nacyji slōnski a ni slōnskij gŏdki ” SCHADE” a zy ynyj zajty wiekszos we MN Slōnzakōw tyz deklaruje nacyjiŏ a slōnskŏ gŏdka za swoje hajmatowo.We SF sōm tacy kerzy dekalrujōm sie yno Slōnzŏkami ,a sōm tyz Slōnzŏcy-Nyjmcy kerzy kŏzdy znich deklaruje sie ze tyz je zy nacyji slōnskij a slōnska gŏdka je jich gŏdkōm hajmatowōm.

    Ôdpowiydz
  • 6 marca 2022 ô 22:49
    Permalink

    Eine transnationale Betrachtungsweise, in der mehrere Identitäten möglich sind, führen eher zu Synergie-Effekten, als es eine gegenseitige Beschuldigung tut. Eine zusammenarbeitende Haltung lässt das oberschlesische Kulturerbe der Einheimischen wahrhaftiger Bewahren, als ein Verzicht auf eines der beiden urigen Elemente, sei es des Schlesischen oder des Deutschen. Aus dem Grund, sei dem Autor, Herrn Zdanowicz, viel Dank ausgesprochen, für einen ziemlich gelungenen Text. Zumal der Text in der von der strukturellen “deutschen Minderheit” öfter gebrauchten Sprache verfasst wurde!

    Aus dem Grund sollte hier auch betont werden:
    Es gibt die strukturelle deutsche Minderheit, die jedoch oft nicht imstande ist auf intellektueller Ebene die Deutschen in/aus Oberschlesien würdig zu repräsentieren. Aus dem Grund sind viele (mir persönlich bekannte und aus dem Raum Groß Strehlitz stammende) deutschsprachige Deutsche, die sich ebenso als Schlesier fühlen, KEINE Mitglieder der strukturellen “deutschen Minderheit”, da sie sich von den bisherigen Vertretern der deutschen Minderheit nicht würdig und ihrer eigenen Identität nicht entsprechend vertreten fühlen. Eine stare Verleugnung des Schlesischen, wie sie bislang von den DMi-Vertretern geführt wird, indem sie von einer deutsch-polnischen Binationalität und Bilingualität sprechen, und die schlesische Sprache als polnischen Dialekt und schlesische Nationalität als Bedrohung darstellen lassen, ist der Faktor, der sie unglaubwürdig macht. Zumal die Vertreter der DMi öfter ein ordentliches Schlesisch als ein nachahmungswürdiges Deutsch, neben dem viel zu oft benutzten perfekten Polnisch, gebrauchen.

    Mehr Annäherung und Zusammenarbeit seitens der deutschen Minderheit an die schlesischen Vereine ist sehr erwünscht, besonders von jenen Personen, die bezahlte Posten beziehen, die Mehrkulturalität, Kultur, Sprachen, Internationalität und Wissenschaft in Oberschlesien betreffen.

    Ôdpowiydz
    • 25 marca 2022 ô 21:43
      Permalink

      Ślõnsk nigdy niy istnioł jako paňstwo. Kejś boł we Czechach, potym we Niemcach, terozki we Polsce (n’a nieszczeście). Skuli tego norõd ślõnski mo niywiela do godki. Jest kaj jest i musi sie przipodobać abo jednym abo drugim. Podle mie przipodobać sie Polokom to gupota. Trza õstać przi Niymcach, przeca wiela “ślõnzoków” welowało za pisym,
      co niy mogło sie przydarzyć! Polska Ślõnskowi nic nigdy niy dała i nic do. (Niymce majom federacyjo i landy som richtig autonomiczne.) I tak zostanymy przi polsce, czy sie to komu podobo, czy niy – nale ukłodać sie ze nimi nie chca.

      Ôdpowiydz
      • 26 marca 2022 ô 10:25
        Permalink

        Panie Marku – jedna poprŏwka. Ślōnsk nikej ni bōł w Czechach. Tak sie wszeôbecnie pisze baji we ślōnskich szkryftach, atoli niy je to blank prŏwda. Ślōnsk ôd 1348 r. (inkorporacyjŏ) do rokōw dwadziestych XVII stoleciŏ bōł tajlōm ôd czeski Korōny św. Wacława i richtich – gospodzinym cŏkij “korōny” bōł krōl czeski, nale wszyjske krajiny kere dō nij przinależały (Czechy, Ślōnsk, Morawijŏ a Lużyce) miały wŏsne parlamynty (stany), włŏsnŏ armijŏ jak tyż gyneralnego landrata. Swoboda boła tak godnŏ, iże na tyn prziklŏd, na zaczōntku trzidziyściletnij wojaczki w 1618 r. ślōnske wojŏki niy prziwstŏły do ôstudy społym z Czechōma, a dziepiyro rok niyskorzij, kej tak uzdoł ślōnski regiyrōnek. Tedyć możno doimyntnyj swobody Ślōnsk ni mioł, atoli mioł sroge folgi i mioł podmiotowość uzdanie srogszo, aniżeli na tyn przikłŏd za polskij autonōmije w XX storŏczu. Werci tyż dopedzieć, co i ôwdy nadfrzyndnym regiyrōnkym dlŏ Ślŏnska, nale tyż czeskij korōny i cołkigo postrzodka Ojropy, boło Rzimske Cysartstwo Nimieckij Nacyji (aże do pruskij gyszichty ślōnska). Tedyć ôbznajmić, iże Ślōnsk bōł w Czecha je snŏdź podanym uproszczyniym , co rzyknōńć, iże Ślōnzŏki to Polŏki, Czechy, Morawiŏki, abo Niymce. A dyć we tym artykule ni idzi ô to kaj Ślōnsk mioł sie lepij – przi Niymcach, eli Polsce, bo tyż i terŏźnie widać jak fto na Ślōnsku reskiyruje i jak fto mo ô Ślōnsk staranie. Tujkej sie rozchodzi ô to, czamu Ślōnzŏki majōm brōnić nimieckigo gyszeftu na Ślōnsku, kej ôpacznie – Niymce (abo barzij nimiecki “wiyrch”) , już niy ô to, iże niy pomogo, nale ôszkliwie Ślōnzkōw aji ślōnskość ôtwarcie atakyruje. Toć piszecie, co niy trza sie ukŏdać z Polskōm. Możno ja – ino powiydzcie mi skim jŏ sie mōm ukłŏdać jak chca wydać echt “ślōnskŏ” ksiōnżka, zrobić film, abo co inkszego, co byłoby ganc ô Ślōnsku a niy ino ô Niymcach, kej pniōndze na to wszyjsko dotynczŏs (niy zawsze idzie fungować pro bōno) ôd Polŏkōw roz za kej dostana (niy wszystke Polŏki majōm idyje podane do warszawskij “wiyrchuszki”), a dlŏ Niymcōw jako Ślōnzŏka mie ni ma. – Ni ma mie, bo forszteluja sie, iże moja ślōsnkość barzij zagrŏżo gyszeftōm ôpolskich Nimcōw , aniżeli Polokōw i

        Ôdpowiydz
      • 5 paździyrnika 2022 ô 16:18
        Permalink

        Kej by Slonsk ńy istńou jako ńýpřziležýty land to by go uod začiontku na mapach ńy bouo, a je! Polski ńy bouo na mapach a Slonsk durch bou. Tyz proponuja śe gynau zapoznać z gešýchtom Slonska jako to richtig bouo!

        Ôdpowiydz
  • 6 marca 2022 ô 14:58
    Permalink

    Piyknie dziynkuja. Wiela ludzi niy spochopi o co te larmo, bo im sie zdo, co ino Poloki nos majōm za nic. We opolskim barzi widać , co na Ślōnsku miyszkajōm abo Niymce abo Poloki . U nos, barzi na wschōd Gōrnego Ślōnska widać barzi Ślōnzokōw i Polokōw i trocha myni Niymcōw… My Ślōnzoki niy godómy inkszym, czym majōm sie czuć i niy łodbiyrōmy im do tego prawa, ani my sie niy ciepali, kiej łōni ze “Bożōm” pomocōm sie łorganizowali swoji ferajny…

    Ôdpowiydz
    • 6 marca 2022 ô 19:15
      Permalink

      Chciałoby się powiedzieć,święte słowa!

      Ôdpowiydz
    • 7 marca 2022 ô 06:39
      Permalink

      Oj deklaracyji ślōnskich we zachodniym G/Ś tyż je moc, tendencyjŏ zrostowŏ. Ôbie myńszości by siyłã skorzystaly, na tuplowany h deklaracyjach ślōnskŏ niymieckich/niymieckoślōnskich. Keby niy ta socjalizacyjo we RP mononarodowŏ.

      Ôdpowiydz
  • 6 marca 2022 ô 12:58
    Permalink

    Als ebenfalls deutscher Oberschlesier, möchte ich anmerken, dass die Spitzen der politischen DMi mir verdächtig undeutsch in ihren Narrative vorkommen. Es ist polnisches Narrativ Minderheiten wie die Oberschlesische nicht anzuerkennen! Vermutlich gibt dort schon zu viele antideutsche Agenten und denen unterwürfige Lämmer um eine logische Zusammenarbeit mit der Schlesischen Minderheit einzugehen. Neue Möglichkeiten würden sich ergeben, in Sachen Sprache, Bildungswesen. Übrigens können ähnlich viele, wie in den Reihen der DMi Deutsch, und sind dem deutschen als Teil des kulturellen Erbes Oberschlesien wohlgesonnen. Stellt sich die Frage wieso die Eliten der DMi lieber mit Polen paktieren?

    Ôdpowiydz
  • 6 marca 2022 ô 12:14
    Permalink

    Mōm fest rada, aże ktosik napisŏł dokładnie wszytko co czujã (bowiym Ślōnzoki do niykerych niy majōm prawa czuć sie ino Ślōnzokami). A zdaje mie sie, że aby iść przedsia takie teksty muszōm być czynściej publikowane.

    Ôdpowiydz
    • 14 marca 2022 ô 10:40
      Permalink

      Tekst Pana Zdanowicza to nojbardźij treściwy we kludzōnyj dyskusyji! W punkt!

      Ôdpowiydz

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza