Wojciech Browarny: śląskość jako tożsamość (post)narodowa
Moja wyobrażona śląskość jako tożsamość (post)narodowa
W tegorocznym spisie powszechnym, tak jak w poprzednich, poświadczę swoją narodowość śląską i żadnej innej. To wcale nie znaczy, że tożsamość śląska jest przyrodzona, jedyna i na zawsze. Nie, moja śląskość jest wyobrażona i wypracowana, a przede wszystkim postnarodowa. Nikt mi jej nie może narzucić ani odebrać. Czuję się jej współtwórcą i podmiotem, a nie obiektem, ofiarą czy bezwolnym spadkobiercą.
Śląskość jest dla mnie praktyką kulturową. Myślę, czuję i porozumiewam się dolno-śląskimi symbolami, opowieściami, tradycjami i pamięcią, miejscami i postaciami historycznymi. To jest mój język. Nie mam na to lepszego słowa niż narodowość, ale z dziewiętnastowieczną identyfikacją narodową ma to na szczęście niewiele wspólnego.
Jako filolog i regionalista z Dolnego Śląska potrafiłbym sklecić kilka zdań po dolno-śląsku, ale nie mam ochoty zamykać się w klatce ubogiego i prowincjonalnego dialektu. Śląsk przez stulecia gadał i ciągle gada wieloma językami, dlatego nie uznaję „języka śląskiego” w liczbie pojedynczej. Śląskość nie narodowa, lecz właśnie postnarodowa może bez ograniczeń czerpać z wielu tradycji i systemów językowych.

dr hab. Wojciech Browarny, prof Uwr – ur. 1970 w Oleśnicy, historyk literatury, krytyk literacki, regionalista, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Wrocławskiego. Pracuje w Instytucie Filologii Polskiej UWr. Kieruje Zakładem Historii Literatury Polskiej po 1918 roku, Pracownią Literatury Polskiej po 1989 roku i Śląską Pracownią Regionalistyczną. Zajmuje się współczesną polską prozą, kulturą literacką na Śląsku po 1945 roku, antropologicznymi problemami nowoczesności.
Powyższy tekst jest odpowiedzią na ankietę portalu Wachtyrz.eu, w której Kamil Kotas przepytuje znanych Ślązaków czy i dlaczego zadeklarują w nadchodzącym spisie powszechnym śląską tożsamość oraz używanie języka śląskiego.
Dotychczas odpowiedzieli:
Henryk Waniek: Potwierdzę swą śląską narodowość
Alojzy Lysko: Tożsamość jest siłą duchową regionu
Zbigniew Rokita: Zadeklaruję narodowość śląską oraz polską
Szczepan Twardoch: Śląska tożsamość wyrasta ze mnie samego
Ciekawa wypowiedz, niejako tej postnarodowej śląskości należy moim zdaniem przyszłość. Każda mŏwa nie rozwijana jest uboga. Polska bez adaptacji różnej maści zaporzyczeń by byla też uboga, i nie wiadomo jak by zwać, dach, rynek, wanne, szufladę, anioła, kaloryfer, autostradę, burmistrza, ratusz, wójt, sołtys, kalosze, stróżak, itd, itd a gdzie dopiero seria elokwentnych internacjonalizmów, którą można również pezproblemowo zaadoptować do mowy dolnośląskiej, w gōrnośląskiej ma to miejsce. Czy dolnośląski jest w swojej istocie prowincjonajny? Jeśli jest to cieszy mnie tym bardziej, że w obrębie tej ubogiej prowincjonalnej godki (dolno)śląskiej powstały pierwsze drukowane książki po polsku. A więc poza granicami Polski. Śląsk niejago dzięki swojej multijęzyczności i nie oderwaniu się od zachodniego kręgu kulturowego, wyprzedził Polske w druku książek w jejij własnym języku. Ślązacy nie na jeden już język współrozwijali. Na warsztacie aktualnie język (gōrno)ślōnski. Nieukrywam rewitalizacja mowy śląskiej na dolnym, byłaby wielkim dokonaniem. A podstawy są, ku temu, zapewne lepsze jak 100 lat temu.
Pięknie napisane Panie Profesorze.