Jan Hahn: Prehistoria Śląska, cz. 3

Starożytnymi handlarzami kamieniami szlachetnymi, bursztynem i metalami byli z pewnością ludzie, których ślady odkryto pod Raciborzem w ostatnich latach. Wykopaliska na Górnym Śląsku wyróżniły ciekawą grupę osadników, którzy, mimo swej małej liczebności, zdominowali życie gospodarcze i społeczne na bardzo dawnym Śląsku. W Pietrowicach Wielkich znaleziono 19 grobów osób należących do kultury pucharów dzwonowatych, pochodzących z XIX-XVIII wieku przed naszą erą. Bywa też ona nazywana „kulturą łuczników”, jako że używali oni supernowoczesnych na tamte czasy łuków refleksyjnych (w Pietrowicach znaleziono płytkowate ochraniacze na przedramię). Ludność ta pochodziła z północnej Afryki i Półwyspu Iberyjskiego i prowadząc życie koczownicze szybko przemieszczała się po Europie. Była to grupa Europejczyków najwyżej wtedy postawiona w rozwoju i najbardziej tajemnicza. Przypuszcza się, że przedstawiciele tej społeczności w dużym stopniu zajmowali się magią i tajemnymi sztukami. Stonehenge wzniósł lud tej właśnie kultury, pochodzący wtedy (2900 lat p.n.e.) znad Renu. Lud ten opanował poprzez dominację i asymilację, całą Anglię. Inne ich „zagony” skierowały się na wschód i szybko dokonali rewolucji w życiu zastanych tam ludzi. Cechowała ich przede wszystkim ruchliwość, przedsiębiorczość, zmysł do handlu, a jednocześnie  wiara (i pewnie też umiejętność jej przywoływania) w magię i skrupulatne przestrzeganie różnego rodzaju ceremoniałów i symboliki.

Zmarli grzebani byli najczęściej z rękoma  ugiętymi w łokciach, z dłońmi ułożonymi w okolicach twarzy oraz silnie podkurczonymi nogami. Mężczyźni ułożeni byli zawsze na lewym boku, z głowami skierowanymi na północ,  a kobiety na prawym, z głowami zwróconymi na południe. Groby kobiece najczęściej były wyposażone w biżuterię z kości i bursztynu, z charakterystycznym dla tego ludu otworkiem w kształcie literki „v”. W grobach mężczyzn znaleziono mnóstwo broni i naczyń z jedzeniem. Ludność ta opanowała nie tylko obróbkę krzemienia lecz także umiejętność obrabiania miedzi, złota i srebra oraz wytwarzania stopu srebrno-złotego (elektronu). „Dzwonowcy” nauczyli autochtonów jak jeździ się na oklep na koniu, jak warzy się piwo. Przypuszcza się, ze dzięki tej grupie ludzi, doszło do wyłonienia się z anonimowej masy ludzkiej jednostek uprzywilejowanych, wyróżniających się bogactwem, umiejętnościami i znaczeniem. Metalurdzy, handlarze luksusowymi dobrami, producenci i dystrybutorzy alkoholu zaczęli stanowić elitę społeczeństwa. Od tamtych czasów datuje się znaczenie i zyskowność handlu, kupiectwa. Prowadzona jest wymiana z krainami południa Europy wymiana handlowa. Oferowany jest bałtycki bursztyn, elektron, miedź, wykwintna  ceramika i siekierki z krzemienia pasiastego. Kultura ta wzniosła w Anglii Stonehenge, na Śląsku, odkryte niedawno megalityczne budowle w Muszkowicach niedaleko Ząbkowic  Śląskich. W tamtejszym rezerwacie buków znajduje się 16 cmentarzysk w typie neolitycznych grobów trapezowatych oraz 19( trochę późniejszych – z epoki brązu) z kurhanami kolistymi. Planuje się zrekonstruować jeden z megalitów. Byłaby to wielka atrakcja turystyczna. Poza Piotrowicami Wielkimi odkryto jeszcze nekropolie tego ludu w Dzielnicy w województwie opolskim. Prawdopodobnie na te ziemie „dzwonowcy” przybyli nie poprzez Bramę Morawską lecz z zachodu. Do tej pory uważano, że nie „zagrzewali miejsca” na dłużej, wykopaliska w Pietrowicach i pobliskich Kornicach udowodniły, że w wyjątkowych miejscach (okolicznościach) osiedlali się na stałe. Dowodzą tego duże domy słupowe (jedyne takie tej kultury na ziemiach polskich) i duża ilość kości świń (przewyższająca wyraźnie liczbę kości owiec, bydła i kóz) wydobytych tamże i wskazujących na hodowlę przydomową. Miłą ciekawostką jest fakt, że te rewelacyjne rezultaty wykopalisk w Kornicach mogły zaistnieć w wyniku współpracy inwestora fabryki okien z naukowcami. Zgodził się na długi – dwuletni okres badań archeologicznych i w dodatku sfinansował te badania!

Dej pozōr tyż:  Gdzie szumi Opawa… cz. 3 (ostatnia)

Niedaleko doliny raciborskiej rozciąga się Płaskowyż Głubczycki z żyznymi, lessowymi glebami. Już od dawna archeolodzy go penetrują, odkrywając ślady intensywnego osiedlenia już w okresie schyłku epoki kamienia (IV-III tysiąclecie przed Chrystusem). W okresie omawianym na tym terenie istniało kilkanaście osad z jednym potężnym grodziskiem w Jędrychowicach, najstarszym na ziemiach polskich, pochodzącym z XVIII wieku p.n.e. Gród ten, kryjący chaty mieszkalne i gospodarcze, otoczony był złożonym systemem fortyfikacyjnym. Miał fosę szerokości 7 metrów i głębokości 3,5 metra. Grody te stawiali autochtoni (archeolodzy nazywają ich: grupą nowocerekwiańską od bogatych wykopalisk w sąsiedniej wsi Nowa Cerekiew), nie mający ochoty przyjmować zwyczajów „dzwonowców” i „mogiłowców”, a będący na tyle silni, liczni i zdyscyplinowani, by skutecznie się przed nimi bronić.

Wszystkie te, z małymi wyjątkami, przedstawionymi powyżej, wymienione przeze mnie lub pominięte, kultury i grupy, odeszły lub dały sobie narzucić styl życia nowym przybyszom ze środkowych Węgier. W czasie tym nastał w zachodniej i środkowej Europie ciepły, suchy klimat, nastąpiło wysychanie lasów i znaczne poszerzanie się obszarów stepowych. Reliktami tej zmiany w przyrodzie są dziś: ostnica, turzyca i wisienka stepowa wśród roślin i chomik wśród zwierząt. Przybysze, na swych rączych koniach, doskonale się do tych warunków dostosowali i zaprowadzili na Śląsku kulturę, którą ogólnie nazywamy przedłużycką, kulturą grobów mogiłowych, jako ze cechą szczególną tych ludów było wznoszenie mogił pod kurhanami. Pozostałości po stałych osadach, jako lud pasterski, nie zostawili, tak samo jak szczególnego rodzaju ceramiki. Bardzo dużo w grobach odnajdujemy wyrobów z brązu takich, jak: kilkanaście rodzajów szpili, sztylety, noże, brzytwy. Przemieszczanie się tej ludności nie odbywało się w sposób pokojowy. Na jej szlaku odnajdujemy mnóstwo śladów po spalonych osadach. Wysoko rozwinięte społeczności rolnicze, nie zamierzały poddawać się i opuszczać żyznych terenów. Coraz więcej odkrywamy z tego czasu (1560-1200 p.n.e.) silnie obwarowanych osad. Jak otoczona potężnym ziemno-drewnianym wałem osada w Nowej Cerekwi koło Głubczyc. W osadzie (najstarsze założenie obronne na naszych ziemiach, pochodzące z XVIII wieku p.n.e.) tej grzebano ludzi w jej obrębie. Odnaleziono też przedmioty świadczące o doskonale rozwiniętej metalurgii: dysze służące do podwyższania temperatury w ognisku oraz kawałki żelaza poddane wstępnej obróbce. Takich grodów – osad z okresu sprzed 4.000 lat, o tysiące lat wcześniejszych niż Biskupin,  odkryto na Śląsku wiele, najwięcej w okolicach Raciborza: w Rakowie, Kietrzu, Wojnowicach. Ostatnio także na wzgórzu zamkowym w Koźlu, niedaleko Legnicy, Henrykowa, Lubina.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

fot. W2k2 [CC BY-SA 3.0], Wikimedia Commons
Jakieś 1350 lat przed Chrystusem, na ziemi śląskiej zapanowała stabilizacja i dobrobyt. Przestają zaskakiwać ludzie z toporami, śniadzi kupcy z Hiszpanii, madziarscy koczownicy. Stanowili, okazało się, ożywienie i urozmaicenie w życiu nadodrzańskiego społeczeństwa, które stawało się coraz liczniejsze . Osiadły tryb życia, żyzne gleby, doprowadziły do wyżu demograficznego.  Orka prowadzona od jakiegoś czasu za pomocą radła, konia lub wołu, przynosi dobre plony, mnożą się stada, przybywa rzemieślników. Wytwory ludów kultury łużyckiej cechują się precyzją wykonania i wysoką jakością. Przewyższają podobne przedmioty kultur sąsiednich, a nawet wszystkich innych ludów zamieszkującym wtedy Europę. Pod Legnicą odkryto niedawno na cmentarzu pochodzącym z roku 1100 p.n.e. groby trzech kowali-metalurgów wraz z pozostałościami dyszy do podwyższania temperatury w palenisku, wyposażeniem ceramicznym i kamiennymi formami do odlewów. Znaleziono kawałki żelaza po wstępnej obróbce oraz wyroby: siekierki, groty oraz … brzytwy. Znalezisko to jest ewenementem w skali światowej. Groby trzech specjalistów metalurgów w jednym miejscu świadczy o wyjątkowym znaczeniu i wielkości osady sprzed 3000 lat, o ciągłości tradycji kowalskiej i metalurgicznej.

Dej pozōr tyż:  Na gōrnoślōnskich szportplacach, 16.03.2025

Wszyscy wokół mówią tym samym praindoeuropejskim językiem, wierzą w tych samych bogów, odprawiają te same ceremoniały i obrzędy. Życie wiodą  w osadach, składających się z wielu dużych, słupowych domów. Cmentarz służący, po raz pierwszy w historii,  wielu pokoleniom przez wiele lat, mieści się wewnątrz osady. Składa się z wielu setek jam, w których umieszczono urny z popiołem, pozostałym po spaleniu zwłok. W jednym z największych i najważniejszych cmentarzysk tego typu w Europie – w Kietrzu, odkryto do tej pory 4 000 urn! Było ich więcej lecz odkrywca tej nekropolii musiał wyłudzać je z rąk robotników wybierających glinę dla cegielni. Oddawali bez oporów, choć te malowane stanowczo zatrzymali przy sobie. Taki pochówek dał nazwę całej kulturze obejmującej rozległe tereny od Saksonii po Ukrainę – kultura grobów popielnicowych. Inną nazwę zaproponował Rudolf Virchow wybitny niemiecki archeolog, który prowadził wykopaliska na szczycie góry Landeskrone pod Gōrlitz. Nie mogę tutaj powstrzymać się od dygresji i zadumy nad specyfiką czasu końca XIX wieku i fenomenem tamtych ludzi. Virchow był patologiem, antropologiem (chyba dlatego przeprowadził pierwsze wykopaliska w Wolinie), chirurgiem i profesorem na uniwersytetach w Berlinie i w Würzburgu. Sformułował pojęcie białaczki, pierwszy zastosował biopsję, zajmował się nowotworami i gruźlicą. Nie do uwierzenia!

Nazwa na określenie kultury ludu kremującego swych bliskich i grzebiąc ich w jamach, przyjęła się powszechnie, choć jeśli chodzi o zasięg jej  występowania, rozbieżności były i są znaczne. Uczeni polscy kulturę łużycką widzą na bardzo rozległym terenie, niemieccy na węższym, archeolodzy czescy ograniczają wpływ kultury grobów popielnicowych do Czech, północnej Słowacji, Śląska i Łużyc, nazywając zresztą tę kulturę – śląską. W jednym uczeni europejscy się zgadzają: grupa śląska zdecydowanie dominowała w kulturze łużyckiej. I nie tylko decydują o tym wielkość i ilość odkrytych osad (na Śląsku do tej pory założono 5211 stanowisk archeologicznych do badania  kultury pól popielnicowych) oraz kilkadziesiąt  grodów obronnych, w większości kilkakrotnie większych od tego najsławniejszego: w Biskupinie, lecz zjawiska związane z życiem gospodarczym i duchowym.

fot. Fazer [CC BY-SA 2.5], Wikimedia Commons
Do dziś nie udało się znaleźć jednoznacznej i pełnej odpowiedzi na pytanie: czy wraz ze znacznym wzrostem poziomu życia ludności i gwałtowną zmianą wierzeń, nie pojawiły się na terenie Śląska, a szerzej – obszaru zdominowanego przez kulturę łużycką, jakichś ośrodków i form władzy?

Śląsk dominował w tamtym okresie na całej połaci środkowej Europy pod przede wszystkim dwoma względami: gospodarczym i kultowym (religijnym).

Naukowcy w latach wcześniejszych byli przekonani, że osady, a tym bardziej grody (szczególnie w okresie późniejszym, pełnym niepokojów), zakładane były wyłącznie w miejscach dogodnych do obrony: na półwyspach, na wyspach połączonych z brzegiem groblą, w widłach rzek. Woda chroniła i zapewniała życie. Najnowsze odkrycia ten pogląd zmieniły diametralnie. Okazało się, ze w największych i najważniejszych osadach i grodach – położonych w sporej odległości od rzek i jezior, istniały wydajne studnie! Magnesem przyciągającym osadników była urodzajna ziemia, stąd zagęszczenie osad kultury łużyckiej na obszarach nadodrzańskich czarnoziemów i głubczycko-raciborskich lessów. We wczesnym okresie trwania tej kultury, nieliczne  grody pełniły funkcje społeczno-religijne i reprezentacyjne (siedziby władców plemiennych), liczne zaś osady rozłożyły się wokół jako przysiółki. Dopiero gdy na Śląsk zaczęły około VII wieku p.n.e. docierać zagony koczowników ze wschodu – Kimmerów, grody te zostały obwałowane i wzmocnione. Powstały też grody typowo obronne na wzór śródziemnomorskich. Kultura łużycka na Śląsku bowiem znalazła się pod decydującym wpływem kultury halsztackiej, mającej ścisły związek z cywilizacjami basenu Morza Śródziemnego – Grekami, Etruskami, Ilirami. Wpływ ten oczywiście okazał się dobroczynny – przyniósł kulturę zdecydowanie wyższą. I tak już bardzo dobra ceramika łużyczan: delikatna, cienkościenna oferująca pełną gamę naczyń stołowych: wazy, czarki, kubki, misy i czerpaki, stała się bardziej wyrafinowana: kolorowa, z matowym połyskiem, z przyozdobieniami w formie na przykład ryb, czy głowy byka. Przypuszcza się, ze początkowo taką ceramikę wytwarzali przybyli z południa Europy specjaliści, potem wyrosła grupa fachowców wywodząca się z ludności miejscowej. Do osad często docierali kupcy. Poszukiwali jednego głównie towaru: bursztynu. Złoto Północy, elektron, jantar, cieszył się w basenie Morza Śródziemnego wielkim popytem. Mało kto wie, że na najstarsze znalezisko bursztynu, świadczące o celowej działalności człowieka, natrafiono w Nowej Wsi pod Bolesławcem. Pochodzi z górnego paleolitu czyli 11 800 – 12 000 lat p.n.e., był on więc towarem nadzwyczaj cenionym już od dawna. Eksport na wielką skalę, a także początek handlu nie tylko tym dobrem, rozpoczął się na dobre w tej epoce. Kupcy z południa nie podejmowali wypraw nad Bałtyk (zaczęli to robić dopiero Rzymianie), dokonywali zakupu lub wymiany w śląskich faktoriach i większych osadach. Ze swej strony mieli do zaoferowania wyroby z żelaza (początek jego ery) i sól. W tym to czasie rozpoczyna się handel solą, a Śląsk wyraźnie i bardzo szybko odczuwa dobrodziejstwo posiadania na swym terenie najważniejszych szlaków prehistorycznej i historycznej Europy: bursztynowego i solnego. Dowodem na znaczny „ruch w interesie” są znajdowane w wykopaliskach przedmioty pochodzące z daleka (głównie broń i ubrania) i tzw. idole chlebkowate –podłużne przedmioty, najczęściej z gliny, z zagłębieniami i tajemniczymi rytami – swoistymi, kwitami, rewersami, potwierdzeniami transakcji. Oczywiście nie każdy brał udział w handlu, korzyści z niego czerpali  nie wszyscy. Tworzą się warstwy uprzywilejowanych i bogatszych od innych. Świadczą o tym pochówki. Teraz już dwojakiego rodzaju: popielnicowe i szkieletowe. Te ostatnie przysługują arystokracji, starszyźnie rodowej. Są to groby obramowane drewnem lub kamieniami i nakryte kopcem. W środku znajdują się atrybuty i dowody zamożności: broń, zastawa libacyjna (używana przy ucztach), biżuteria, złoto. Takie groby odkryto w Kietrzu (Płaskowyż Głubczycki), we Wrocławiu, w Książu Małym. Do wytwarzania ceramiki, broni, narzędzi na wysokim poziomie, potrzebni są specjaliści. Nie każdy, jak wcześniej,  potrafi je wykonać, a przede wszystkim, z tej produkcji żyć. Tworzą się warstwy społeczne. Uprawa roli nie wymaga już tak wielu rąk, a arystokracji, bezpieczeństwa kupców trzeba strzec. Powstaje warstwa wojowników. Przybysze z terenów kultury halsztackiej uczą ich umiejętności walki na koniu – całkowicie im wcześniej nie znanej. Rodziny (mieszkające w jednej dużej chacie), łączą się w rody, coraz to liczniejsze, rozwarstwione. Wspólnie dbają o cmentarzysko, każdy pochówek jest obrzędem i ceremoniałem ugruntowującym zwartość tej wielkiej rodziny. Ale na niektórych żyznych  terenach, jak na przykład na Płaskowyżu Głubczyckim, już nie można mówić o rodzie. Jak pisałem wyżej, w Kietrzu, odkryto cmentarzysko na którym spoczęło  co najmniej 4 000 ciał! To już nie ród, to plemię, nad którym nie stała już głowa rodu lecz wódz i rada plemienia.

Dej pozōr tyż:  Katowice: Teatr Korez w kwietniu

c.d.n.

Pierwsza część

Druga część

Jan Hahn – Prezes Przymierza Śląskiego. Autor wydawnictw związanych z historią i kulturą Śląska: „Ilustrowana historia Śląska w zarysie”, „Lux ex Silesia”, „Śląsk w Europie”. Pisze artykuły do prasy lokalnej („Gwarek”, „Montes Tarnoviciensis”) i regionalnej („Nowiny Rybnickie”). Z wykształcenia filolog słowiański (serbskochorwacki na UJ). Tłumacz z tego języka.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza