Moc kultury #34: Finis Silesiae
Aleksander Lubina
Moc kultury
Finis Silesiae
W 1957 latem mama zabrała mnie do Karpacza. Z początkiem lat sześćdziesiątych pielgrzymowałem z Omą i jej niemieckimi Ślązaczkami do Barda i Wambierzyc. Brat mamy zorganizował obóz wędrowny w Górach Stołowych i okolicy. Tenże wujek w szkole podstawowej pokazywał mi Opole, Nysę, Paczków i Kłodzko.
W lipcu 2003 wszedłem do księgarni w pobliżu twierdzy kłodzkiej z nadzieją na kupno Finis Silesiae, na którą czekałem od 1999, kiedy to Henryk Waniek podczas dwudniowego spotkania z nauczycielami niemieckiego i regionalizmu w gliwickim Domu Współpracy Polsko- Niemieckiej napomykał o zamiarze napisania tej książki – pozycja była wyprzedana.
Dobrze się stało, ze Pejter Długosz ją wznowił.
Mama, Oma, Onkel i pan Henryk Waniek uczyli mnie, że Śląsk to nie tylko familoki, krupnioki oraz Perła w koronie.
Waniek zabrał mnie w niekończącą się śląską podróż mistyczną (Opis podróży mistycznej z Oświęcimia do Zgorzelca : 1257-1957 / Henryk Waniek. Kraków : “Znak”, 1996) i przez dziesiątki lat przybliżał Śląsk cały – Śląsk (Silesia Major) wyniesiony z domu, ale także ten ugruntowany studiami germanistycznymi. Śląsk gdzie GOP wniósł, co wnieść zdołał… i tyle.
Finis Silesiae – z Gleiwitz do Görlitz, to lektura obowiązkowa zwłaszcza dla Górnoślązaków, którzy chcą spojrzeć poza horyzont za hałdą i uznać, że Ślązacy w granicach państwa polskiego żyją także w województwach opolskim, dolnośląskim, wielkopolskim i lubuskim, co w perspektywie spisu powszechnego jest szansą dla Ślōnskiyj Sztamy.
Na Dolnym Śląsku i dziś sporo ludzi pielęgnuje przebogate śląskie tradycje i języki.
Śląsk to nie wyłącznie Śląsk Górny, ale o tym może po lekturze książek Henryka Wańka.
Niecierpliwie czekam na książkę z podtytułem: Metamorphosi Silesiae.
PS. Każdy ma nauczyciela, moim od lat jest Henryk Waniek.
Ze wstępu autora do Finis Silesiae:
Podaję, że ta powieść powstawała w latach 1992-2014, ale mówiąc ściśle, zacząłem ją pisać jako scenariusz filmowy w roku 1984 lub 85. Później, już bez myśli o filmie, wielokrotnie zmieniałem, dopisywałem, usuwałem jej fragmenty, aż razem z innymi szpargałami trafiła na dno mojej pamięci. Trafiłem na nią ponownie w roku 1992, od czasu do czasu znów przy niej majstrując. Około roku 1998 pokazałem ją dwóm pisarzom. Wiesław Myśliwski wyraził się o niej bez entuzjazmu. Marian Pilot był bardziej życzliwy. Ale chyba obaj nie mieli racji. Sporadycznie usiłowałem uczynić ją lepszą, mając jednak inne sprawy na głowie. Anonimowy recenzent Wydawnictwa Literackiego, przeczytawszy może dwie lub trzy kartki uznał, że jest to powieść pikarejska. Niech mu będzie. Ja bym powiedział, że to raczej baśń przyprawiona prawdą. Tylko, że obecnie jest ona czymś zupełnie innym niż wtedy. Czym? Proszę sprawdzić.
https://wachtyrz.eu/cmentarz-niesmiertelnych-eseje-henryka-wanka/
https://wachtyrz.eu/o-henryka-wanka-porebie-pisarzy-i-nie-tylko-zdan-kilka/
https://wachtyrz.eu/henryka-wanka-77-urodziny/
Finis Silesiae do nabycia obecnie w trzech wariantach:
Oprawa miękka za 44 złote
Oprawa twarda z obwolutą za 49 złotych
Wydanie kolekcjonerskie (numerowane pierwsze 50 egzemplarzy wraz z autografem autora w twardej oprawie z obwolutą) za 69 złotych.