Natalia Długosz: Wysoki Jesionik na jesienny wypad z dziećmi

Lato umyka zawsze jak z bicza strzelił i wielkimi krokami nadchodzi jesień. Wrześniowa aura to fantastyczny czas na krótkie górskie wędrówki. Na szlaku samotnia i cisza, słonko często jeszcze nam sprzyja, niebo niekiedy oprószy deszczem, ale to przecież żadna trudność. Tym razem proponuję wam przyjemną wyprawę na najwyższy szczyt Wysokiego Jesionika – Keprník (1423 m.n.p.m.).

Ten wariant wędrówki dedykuję zwłaszcza rodzicom z małymi dziećmi, w przedziale do 3-4 lat, kiedy maluchy jeszcze niekoniecznie mają ochotę pokonywać na własnych nogach kilkukilometrowe odległości i w rozbrajającym geście podnoszą w górę ramiona po pokonaniu dystansu kilkudziesięciu kroków.

Dla zachęcenia maluchów warto urozmaicić wyprawę przez włączenie różnych środków transportu. Krótka przejażdżka pociągiem lub wjazd wyciągiem stanowią zazwyczaj nie lada frajdę dla małego trampa i pozwalają uniknąć szybkiego znużenia, którego przejawy spadają na barki rodzica. Przebiegle i z rozmysłem sięgamy po te rozwiązania, kumulujemy energię w drodze na szczyt, by potem dać jej ujście i nacieszyć się zejściem. W drodze na Keprník takich ułatwień nie brakuje. Na początek sugeruję skorzystać z piętnastominutowej przejażdżki pociągiem z przystanku Lipová Lázně do miejscowości Ramzova.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Rozkład jazdy można z łatwością sprawdzić na stronie www.cd.cz. Trzeba jednak pamiętać o zasygnalizowaniu obsłudze pociągu, że wysiadamy w Ramzowej, ponieważ niekiedy pociąg zatrzymuje się na stacji jedynie na żądanie. Lipová Lázně jest praktycznym i wygodnym miejscem do rozpoczęcia wędrówki, nie ma tu kłopotu z zaparkowaniem samochodu w niedalekiej odległości od stacji kolejowej, a ze szczytu wiedzie ścieżka powrotna wprost do wsi.

Podekscytowane przejażdżką brzdące z entuzjazmem dadzą się namówić na kolejny etap wycieczki, tym razem otwartą, dwuosobową kolejką linową na Šerak (1351 m. n.p.m.). I znów lepiej sprawdzić wcześniej rozkład jazdy wyciągu na stronie: http://www.bonera.cz/lanovky-vleky.php. Kolejka jeździ z reguły z częstotliwością co pół godziny, a wjechanie na szczyt nie zajmuje więcej niż 15 do 20 minut. Na tym odcinku warto jednak mieć przygotowane dodatkowe okrycie wierzchnie dla maluszka i obowiązkowo czapkę. Z końcowej stacji kolejki wystarczy przejść zaledwie kilkaset metrów, żeby znaleźć się w pobliżu schroniska, (choć chyba coraz bardziej hotelowym jednak charakterze) Chata Jiřího na Šeráku. W tym miejscu można odpocząć, posilić się i napić piwa z lokalnego browaru, a także przenocować. Chata posiada dobrą infrastrukturę hotelową. Skromne, ale schludne i czyste pokoje z własnymi łazienkami. Ze względu na trudności w dopływie wody, każdy z gości otrzymuje trzy „żetony kąpielowe” na dobę. Za ich pomocą uruchamia się prysznic. Czas trwania kąpieli w reżimie żetonowym wynosi około 3 minuty, co sprowadza się do przyzwoitego wieczornego prysznica. Zamieszczam informację dla zwolenników wariantu slow life z noclegiem.

Dej pozōr tyż:  Propozycja wytycznych programowych nauczania języka śląskiego i kultury śląskiej

Tymczasem proponuję, żeby najpierw udać się na Kerník, a na Šeráku zaplanować przerwę obiadową w drodze powrotnej. W zupełnie przyzwoitej restauracji przewidziano także kąt zabaw dla dzieci. Wasze pociechy znajdą tu więc chwilę na zabawę, a tymczasem wy możecie skosztować tutejszych dobroci racząc się nadal górskimi widokami za oknem. Można płacić kartą. Widoki już tutaj są zachwycające – w dół na Jesenik, Lipová Lázně, a nawet położone w równinie miasteczka po polskiej stronie; w górę na Śnieżnik Kłodzki i Pradziad. Słowem, przy przejrzystym powietrzu stąd widać wszystko dookoła – piękny kawał Śląska i Moraw.

Z Šeráka droga na Keprík jest już prosta i dobrze oznakowana. Prowadzi najpierw szerszą, potem wąską kamienną dróżką na sam wierzchołek. To odcinek trasy o łatwym stopniu trudności, dostępny nawet dla szkraba, o ile ten wykazuje chęć korzystania z własnych nóżek. My mamy zwyczaj zabierania ze sobą lnianego nosidła, które świetnie sprawdza się na tego typu odcinkach. W najwyższej partii górę porastają wysokie murawy, sporo tu mchu, skupiska borówek, a wszystko rośnie na torfiastym podłożu. Na samym szczycie skały tworzą naturalną platformę, z której rozpościera się widok na centralną część Wysokiego Jesionika. Co sprawniejsze oko przy sprzyjającej pogodzie dostrzeże charakterystyczną wieżę telewizyjną na Pradziadzie. Widać doskonale masyw Śnieżnika, można podejrzeć z wysoka Góry Złote, a w pogodne dni panorama sięga nawet Beskidu Żywieckiego i Karkonoszy. Warto pozostać na dłuższą chwilę, by kontemplować widoki i przyrodę. Nam zdarzyło się wejść nawet na krótko przed zachodem słońca (ale wówczas zastawaliśmy na noc w Chacie). Szczyt był właściwie spowity chmurami i z bardzo słabą widocznością, a mimo to sprawiał niesamowite wrażenie. Czuliśmy się jak wędrowcy między obłokami.

Dej pozōr tyż:  Przegląd Kina Bułgarskiego - rozmowa z reżyserką Janą Lekarską

Po odpoczynku w Chacie należy kierować się na niebieski szlak, który prowadzi przez Obří skály (Skały Olbrzyma – 1082 m.n.p.m.) do miejscowości Lipová Lázně. Mamy do pokonania odległość nieco ponad siedmiu kilometrów. Początek niebieskiego szlaku łagodnie przechodzi przez polanę aż do asfaltowej drogi. Potem ścieżka prowadzi już przez gęsty jaworowy las, a blisko kilometrowy odcinek jest mocno nachylony. Momentami jest dość stromo, zbyt stromo na kilkuletnie nóżki, ale w odwodzie mamy przecież nosidło. Wkrótce docieramy do pierwszych wyrastających jak ostrza skał. Można tu nawet przysiąść na ławeczce i podziwiać roztaczające się przed nami widoki na Ramzovą, Ostružnę i Góry Złote. Dalej schodzimy dość ostro w dół i w końcu napotykamy po prawej stronie masywną skalną ścianę o wysokości miejscami nawet do 16 metrów. Twór skalny pokryty jest wieloma żłobieniami, powstałymi na skutek wietrzenia miskami, wgłębieniami, rowkami i oknami. Robi wrażenie. Schodząc dalej docieramy do rozwidlenia „Pod Obřími skálami” (920 m n.p.m.). Stąd rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na dolinę potoku Vražedný.

Dalej wędrujemy gęstym bukowym lasem, przechodzimy obok prywatnej zagrody myśliwskiej Jelenka. W końcu docieramy do asfaltowanej leśnej drogi o nazwie „Do Vražedného potoka”. Prowadzi ona do rozwidlenia dróg „Pod Sněhulákem“, kontynuujemy spacer leśną ścieżką Horní Miroslav,  z której wkrótce schodzimy na ścieżkę Dolní Miroslav. Na tym odcinku osłania nas już las świerkowy. Dalej kierujemy się na południe w stronę „Lipová lázně – závod”. Stąd dochodzimy lokalną drogą do kościoła i droga 2202 doprowadzi nas na dworzec kolejowy. Szlak jest dobrze oznakowany aż do tego miejsca, więc nie ma obaw o zboczenie z drogi.

Dej pozōr tyż:  Propozycja wytycznych programowych nauczania języka śląskiego i kultury śląskiej

W drodze powrotnej ze szczytu mamy w końcu możliwość dostrzec jak malowniczo położona jest wioska. Spacerując wzdłuż rzeczki Staříč łatwo natknąć się na wiele urzekających zakątków, mostków, ogrodów, drzew.

Zresztą od pierwszej połowy XIX wieku po dziś dzień rozwija się tu działalność uzdrowiskowa (skierowana zwłaszcza na leczenie chorób skórnych i zaburzeń metabolizmu), a w uzdrowisku znajduje się park z rzadkimi gatunkami drzew i pomnikami. W pobliżu stacji kolejowej, u dołu, usytuowane jest muzeum poświęcone życiu i metodom leczniczym stosowanym i opracowanym przez miejscowego uzdrowiciela Johanna Schrotha. Postać to bardzo intrygująca. Johann Schroth był samoukiem, który pierwsze doświadczenia w lecznictwie zdobywał kurując zwierzęta. Z czasem jednak zaczął pomagać także człowiekowi, zyskując zaufanie miejscowej ludności. Do stosowanych przez niego metod leczniczych należały m.in. okładanie kompresami, wypacanie w parze, stosowanie ścisłej diety – ech, jak współcześnie to brzmi! Poza walorami krajobrazowymi i uzdrowiskowymi Lipová Lázně ujmuje szczególnym położeniem na historycznej mapie Śląska, tudzież na jego pograniczu – zachodni kraniec gminy stanowi bowiem granicę między Śląskiem a Morawami.

Tyle wędrowania na dziś – przekraczajcie granice i zdobywajcie góry z Waszymi pociechami. Przyjemności!

 

Tekst i zdjęcia:

dr hab. Natalia Długosz – ur. 1978 r. w Grodzisku Wlkp. Z przekonania językoznawczyni, z zamiłowania slawistka, a zwłaszcza bułgarystka. Pracuję w Instytucie Filologii Słowiańskiej UAM w Poznaniu. Turystycznie pociągają mnie zwłaszcza regiony pogranicza. Prywatnie uwielbiam spotkania z ludźmi o podobnej wrażliwości, nade wszystko jednak cenię towarzystwo swoich dzieci oraz męża Piotra.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza