Trójpodział pogardy: Jak Polska ze Ślązakami gra w durnia
Po ostatniej wizycie Komitetu Doradczego do spraw Konwencji Ramowej o Ochronie Mniejszości Narodowych i Etnicznych Rada Europy wydała niedawno druzgocącą dla Polski opinię na temat tego, jak są traktowani w niej Ślązacy.
Rada Europy stwierdziła:
[…] Komitet Doradczy wyraża głębokie ubolewanie, że nie poczyniono żadnych postępów w zakresie wniosków o uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną i śląskiego za język regionalny. […] Komitet Doradczy wzywa władze do przyjęcia pragmatycznego i konstruktywnego podejścia w dialogu z przedstawicielami Ślązaków na temat uznania ich za mniejszość etniczną i/lub śląskiego za język regionalny.
Nie dajcie się zwieść wstrzemięźliwemu tonowi tych cytatów. To jest język dyplomacji, która zawsze tak się wypowiada. Dlatego „wyrażam głębokie ubolewanie” to tak naprawdę „chyba was pogięło”, a „potrzebne jest bardziej pragmatyczne i konstruktywne podejście” to w rzeczywistości „nie macie racji, ogarnijcie się”.
Polska zdążyła już odpowiedzieć Radzie Europy, ale społeczeństwu nie została udostępniona polska wersja odpowiedzi, a nawet angielskiej próżno szukać na stronie MSWiA, gdzie zebrana jest cała dokumentacja wokół opinii Komitetu Doradczego. Odpowiedź znajduje się tylko na stronie internetowej Rady Europy, a fragmenty dotyczące Ślązaków są następujące (tłumaczenie moje):
Określenie „Ślązacy” jest również nieprecyzyjne w świetle danych, do których odwołuje się Komitet Doradczy w przypisie 8, dotyczącym liczby różnych tożsamości związanych z pojęciem „Ślązacy”. W grupie 846 700 osób, do której odwołuje się Komitet Doradczy, znajdują się 3 tożsamości: tożsamość niemiecko-śląska (38 700 osób), tożsamość śląska (375 600 osób), tożsamość polsko-śląska (430 800 osób), co świadczy o płynności tego terminu i zjawiska. Polska podtrzymuje pogląd, o którym mowa w punkcie 21 opinii, że język, kultura i tradycja Ślązaków nie są oddzielone od języka polskiego, kultury i tradycji, lecz stanowią „jej integralną część”, a śląski jest odmianą języka polskiego.
Dialekt śląski jest jednym z czterech głównych dialektów języka polskiego, obok małopolskiego, wielkopolskiego i mazowieckiego. Warto zauważyć, że podobnie jak w przypadku innych dialektów, w dialekcie śląskim występują różne gwary charakterystyczne dla mowy ludzi mieszkających na mniejszych obszarach. Pogląd ten podzielają liczni lingwiści i etnolodzy, którzy zajmują się tą tematyką. Należy również pamiętać, że zarówno ustawa z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym (Dz.U. z 2017 r., poz. 823), jak i Europejska Karta Języków Regionalnych lub Mniejszościowych stanowią, że termin “język regionalny” nie obejmuje dialektów urzędowego języka państwowego.
W 1998 i 2007 r. polski Sąd Najwyższy uznał, że Ślązacy nie są uważani przez ogół społeczeństwa za odrębną grupę narodową. W 2004 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka oddalił skargę na decyzję z 1998 roku. Przekonanie posiadane przez grupę osób lub nawet deklarowanie przez nie odrębnej narodowości w spisach powszechnych nie jest wystarczające do uznania istnienia odrębnego narodu śląskiego i narodowości.
Zastanówmy się nad tymi trzema akapitami.
W pierwszym państwo polskie stwierdza, że śląskość jest zjawiskiem płynnym, ponieważ według spisu powszechnego istnieją tożsamości śląsko-polska, śląska i śląsko-niemiecka. Skoro według spisu powszechnego istnieją też tożsamości: polska, śląsko-polska, kaszubsko-polska, niemiecko-polska, ukraińsko-polska i dziesiątki innych, to według tej logiki polskość też jest zjawiskiem płynnym. Państwo polskie podaje więc pośrednio argumentację za nieistnieniem narodowości polskiej.
W drugim akapicie władze polskie podają argument, że śląski jest zróżnicowany, bo ma gwary, i dlatego jest częścią języka polskiego. Informują też, że istnieją jeszcze trzy inne dialekty polskiego, które też są zróżnicowane wewnętrznie. Pomyślcie nad tym: polski dzieli się na cztery odmiany, a te odmiany dzielą się na kolejne odmiany. I ci ludzie mówią nam, że śląski nie jest językiem, bo jest różnorodny. Oni w tym nie widzą żadnej ironii ani braku logiki. Zróżnicowany śląski nie jest językiem, ale cztery razy bardziej zróżnicowany polski językiem jest.
Trzeci akapit to majstersztyk propagandy. W pierwszym zdaniu napisali, że polski Sąd Najwyższy stwierdził, że Ślązacy nie są uważani za odrębną grupę narodową. To się zgadza. W drugim zdaniu powiedzieli, że Europejski Trybunał Praw Człowieka oddalił skargę na decyzję Sądu. Brzmi, jakby Trybunał przyznał rację Polsce na temat nieistnienia Ślązaków jako odrębnej grupy narodowej. Rzecz w tym, że oprócz sprawy odrębności Ślązaków, Polska miała wtedy wątpliwości co do próby pominięcia przez Ślązaków pięcioprocentowego progu wyborczego, bo ten nie obowiązuje mniejszości narodowych. W 2004 roku jeszcze nie było ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, która dokładnie definiuje mniejszość narodową, więc takie wątpliwości miały swoje podstawy. Dlatego Trybunał Europejski przyznał Polsce rację właśnie w tej jednej kwestii, a jednocześnie wyraźnie zaznaczył w punkcie 62 uzasadnienia wyroku, że nie wypowiada się na temat istnienia albo nieistnienia śląskiej mniejszości jako takiej:
Trybunał zauważa, że nie jest jego zadaniem wyrażanie opinii na temat tego, czy Ślązacy są »mniejszością narodową«, nie mówiąc już o sformułowaniu definicji tego pojęcia.
Porównajmy to z tym, co pisze Polska do Rady Europy w 2020: „W 1998 i 2007 r. polski Sąd Najwyższy uznał, że Ślązacy nie są uważani przez ogół społeczeństwa za odrębną grupę narodową. W 2004 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka oddalił skargę na decyzję z 1998 roku”. Jak niewiele trzeba, żeby wykreować wypowiedzi, których nie powstydziliby się najgorsi bierutowscy indoktrynatorzy.
Dalej w tym samym akapicie Polska stwierdza, że przekonanie, a nawet deklarowanie przez grupę ludzi jakiejś narodowości to wciąż za mało, żeby istniała śląska narodowość. Grząsko tu bardzo. Każda narodowość wynika z tego samego: wewnętrznego poczucia przynależności do jakiejś grupy. To znaczy, że deklarowanie każdej narodowości jest niewystarczające według polskich władz. Inaczej mówiąc, według polskich władz narodowość polska też nie istnieje, bo samo jej deklarowanie przecież nie wystarczy.
Zauważcie też, że każdy z tych trzech akapitów nawet nie stanowi jakiegoś logicznego wywodu. To po prostu kilka zdań rzuconych, jakby piszący gdzieś tam coś kiedyś słyszał.
Gdyby taki tekst dać do przeczytania polonistce w ósmej klasie, to może dałaby za niego czwórkę. Najwyżej. I najbardziej boli mnie w tym wszystkim to, że ludzie, którzy są autorami tej odpowiedzi, dostają pensję z naszych podatków. My płacimy za to, żeby być nie dość, że zlekceważeni, to jeszcze zlekceważeni niekompetentnie. Tak głęboko gardzi państwo polskie ludźmi, którzy je utrzymują: nawet nie potrafi nas profesjonalnie olać.
Ale to nie jest ani pierwszy, ani trzeci, ani nawet dziesiąty raz, kiedy państwo wykazuje albo żenujący brak kompetencji, albo zwyczajnie kłamie, gdy idzie o Ślązaków.
W 2013 roku Sąd Najwyższy uznał skargę kasacyjną na wyrok Sądu Okręgowego w Opolu i zakwestionował legalność Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. W uzasadnieniu wyroku mamy fragmenty, w które trudno uwierzyć:
Dążenie do uzyskania autonomii i poczucia pełnego władztwa osób »narodowości śląskiej« na terenie Śląska (antycypację czego zawiera § 8 pkt 4 statutu stowarzyszenia), realizowane przy pomocy m.in. manifestacji i akcji protestacyjnych (co wynika ze statutu stowarzyszenia) należy ocenić jako dążenie do osłabienia jedności oraz integralności państwa polskiego, co jest sprzeczne z zasadą wynikającą z art. 3 Konstytucji RP.
Najpierw zajmiemy się autonomią i pełnym władztwem. Paragraf 8. statutu SONŚ:
§8
Celem Stowarzyszenia jest:
[…]
4. Kształtowanie i rozwijanie wśród wszystkich mieszkańców Śląska aktywnej postawy obywatelskiej.
[…]
Są trzy możliwości:
1. Sąd wydał wyrok na podstawie samodzielnie wymyślonego statutu.
2. Sąd wydał wyrok na podstawie jakiegoś innego statutu.
3. Nie rozumiem prostych zdań złożonych z trzynastu słów.
Jeżeli miała miejsce sytuacja pierwsza, to znaczy, że wyrok został wydany na jakieś zlecenie. To by oznaczało, że wolność sądów nie istniała już siedem lat temu.
Jeżeli miała miejsce sytuacja druga, to znaczy, że wyrok wydali ludzie nieposiadający najbardziej podstawowych kompetencji nie tylko do bycia sędziami, ale nawet do obsłużenia nowego telewizora. Siedliby przed telewizorem z instrukcją do mikroweli i nie rozumieliby, dlaczego nic się nie zgadza.
Chyba że faktycznie aktywna postawa obywatelska wszystkich mieszkańców Śląska to to samo, co dążenie do uzyskania autonomii i poczucia pełnego władztwa osób „narodowości śląskiej” na terenie Śląska. Nie wiem. Patrzę na te słowa i może mam jakieś schorzenie, które powoduje, że mi się one kompletnie nie zgadzają.
Teraz artykuł 3. Konstytucji:
Art. 3. Rzeczpospolita Polska jest państwem jednolitym.
Z tym dążeniem do „osłabienia jedności oraz integralności państwa polskiego” sędziowie pozwolili sobie na wyjątkowo śmiałe przypuszczenia, ale przyjmijmy na chwilę, że tak faktycznie jest. Że chcemy rozwalić Polskę memami i książkami dla dzieci. Nawet jeżeli coś takiego by się odbywało, to polskie prawo nie zna klauzuli wieczności (niemiecka zasada mówiąca, że pierwszych dwadzieścia artykułów konstytucji jest niezmienialnych). To znaczy każde prawo można zmienić na drodze prawnej. Z logiką tych sędziów każde dążenie do zmiany prawa jest niezgodne z prawem. Chcesz obniżyć VAT na soczek w kartonie? To niezgodne z prawem! Chcesz podwyższyć zasiłek rodzinny? To niezgodne z prawem!
I znów: pokazano nam środkowy palec za nasze własne pieniądze. I tak samo niekompetentnie.
Dołóżmy do tego te wszystkie projekty zmiany ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, które przez lata były odrzucane przez Parlament. Ile ich było? Sześć? Siedem? Nawet obywatelska inicjatywa ustawodawcza została odrzucona głosami ludzi, którzy nie mieli pojęcia, nad czym głosowali. Ponad 140 tysięcy ludzi się podpisało pod tą inicjatywą. Oni ją wyrzucili do kosza nie pozwalając na szerszą dyskusję. Nawet takiej głupiej kurtuazji nie są w stanie pokazać, żeby chociaż posłuchać argumentów.
Władza ustawodawcza, władza wykonawcza i władza sądownicza. Wszystkie trzy pokazywały i pokazują, jak bardzo Ślązakami gardzą. A my to tylko mamy podatki płacić, węgiel dostarczać i od czasu do czasu posłużyć im jako ładne tło do fotki.
Panie Grzegorzu,
Mocie recht. Ale ni ma sie co szterować rzeczami, których nie domy rady zmienić terozki.
Trzeba po prostu dalej robić swoje, przede wszystkim budować wyższą śląską kulturę, pielęgnować i rozwijać świadomość śląską. I cierpliwie czekać.
To nie jest narzekanie tylko uświadamianie. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak to dokładnie wygląda. Pisanie takich rzeczy to właśnie część działania na rzecz świadomości śląskiej.
Dziękuję za tę świetną i jednocześnie przygnębiającą analizę. Przeczytałem podlinkowany zapis posiedzenia połączonych komisji i polecam to każdemu. Wyłania się z niej smutny obraz przedmiotowego traktowania Śląska i Ślązaków, których projekt obywatelski został od razu, na wstępie odrzucony, bez prac w komisji. Jak widać nic się nie zmieniło.
Najbardziej rzuca się w oczy Barbara Dziuk, posłanka PiS spoza składu komisji, która przyszła po to tylko aby wyrazić swoją dezaprobatę poprzez szereg nieprawdziwych stwierdzeń, zrównanie projektu o mniejszości etnicznej i języku regionalnym do ruchu autonomii oraz wygłoszenie tezy o tym, że prawdziwi Ślązacy tylko pracują i siedzą cicho. Po czym wyszła. Więcej o tej pani:
https://tuudi.net/barbara-dziuk-reprezentantka-nurtu-slaskiej-inteligencji/
“Poseł Barbara Dziuk (PiS) – spoza składu Komisji:
W zgodnej opinii historyków, socjologów i językoznawców zamieszkujący region Ślązacy są jedną z grup etnograficznych narodu polskiego. […] Również historia i tradycja Śląska są nieodłączną częścią historycznego dziedzictwa narodu polskiego i ma różne odcienie. Podobnie rzecz się ma w przypadku odrębności językowej. Ludność tradycyjnie zamieszkująca region Górnego Śląska posługuje się natomiast dialektem śląskim języka polskiego, jednym z czterech, obok małopolskiego, wielkopolskiego i mazowieckiego, głównych dialektów języka polskiego.
[…] wskazuje na to, że bardzo wąska grupa ludzi walczy o autonomię, a wielu Ślązakom nie jest po drodze z tą grupą. […] Jednakże hałas przybiera na sile i mam wrażenie, że sprawa mniejszości jest dla regionu najważniejsza. Tak nie jest, ci prawdziwi Ślązacy, nie przyszyci, to społeczność pracowita i niestrzępiąca języka na próżno. Ludzie szanują pracę, a polityczne awantury w tych kwestiach są nam obce. Szanowni państwo, jako rdzenna Ślązaczka, która umie godoć, wnioskuję również o negatywną opinię co do tej ustawy.”
Co ciekawe na posiedzeniu komisji przeplatały się te same argumenty co w odpowiedzi do Rady Europu. Z jednej strony dialekt śląski jest dialektem języka polskiego, który jest zróżnicowany i posiada jeszcze trzy inne dialekty. Z drugiej strony stawiane są zarzuty o to, że język śląski jest zróżnicowany.
“Poseł Bartłomiej Stawiarski (PiS):
To samo, jeżeli chodzi o język. Podawane są argumenty, że inaczej mówi się po śląsku na Śląsku Cieszyńskim, inaczej na Górnym Śląsku, inaczej na Śląsku Opolskim. W takim razie gdzie jest ta standaryzacja języka śląskiego, jaki miałby być ten wspólny język śląski? Do tej pory nie zostało to wypracowane, nadal się to kształtuje i nawet badacze języka śląskiego podkreślają, że jakiś lepiszcze mielibyśmy stosować. Jakie, z którego regionu? Myślę, że potrzeba trochę czasu, żeby język śląski okrzepł.”
Na końcu istna perełka podejścia poselskiego do projektów obywatelskich i koronny “argument” historyczny. Nawet tego nie skomentuję.
“Poseł Arkadiusz Czartoryski (PiS):
Proszę państwa, mam taki wniosek formalny, żebyśmy zamknęli tę dyskusję i zgodnie z pierwszym wnioskiem pani poseł Anny Siarkowskiej przeszli do […] głosowania (nad odrzuceniem projektu bez dyskusji). Krótkie uzasadnienie mojego wniosku. Otóż proszę państwa, nie zgodzę się z panem przewodniczącym Markiem Wójcikiem, że w Polsce nie było debaty i nie było dyskusji na ten temat. Ta debata, nie tylko zresztą w parlamencie, ale również w organizacjach społecznych, jak również w przestrzeni publicznej się toczy, i to już od kilku lat. Myślę, że pan prof. Zbigniew Kadłubek przyzna, że nie jest tak, że tej debaty w przestrzeni publicznej w Polsce nie ma. Ona jest i odbywa się nie tylko między naukowcami, między regionalistami, ale też między politykami.
[…] w grupie mniejszości etnicznych jest mniejszość romska, tatarska i teraz byłaby mniejszość śląska, zgodnie z państwa wnioskiem. W 1241 r. po raz pierwszy Ślązacy spotkali się z Tatarami na polu bitwy pod Legnicą i wówczas zginął Henryk Pobożny. Myślę, że bardzo by się zdziwił książę Henryk Pobożny i rycerstwo śląskie, że z tymi Tatarami, którzy się po raz pierwszy pojawili na ziemiach polskich, są jedną mniejszością etniczną na terytorium Polski, że ich historia jest taka sama.”