Tworzymy żywą i piękną wspólnotę
TWORZYMY ŻYWĄ I PIĘKNĄ WSPÓLNOTĘ
o pielgrzymce za Śląsk w Rejvizie, śląskiej tożsamości w Zlatych Horach i życiu religijnym na czeskim Śląsku, rozmawiamy z księdzem Bartłomiejem Blaszką, proboszczem parafii NMP Wniebowziętej w Zlatych Horach
Bartłomiej Świderek: 10 lutego po raz drugi z Rejvizu wyruszy pielgrzymka za Śląsk. Co przyświeca tej idei, skąd pomysł na zorganizowane śląskiej pielgrzymi właśnie w tym miejscu?
Ks. Bartłomiej Blaszka: Pielgrzymka za Śląsk jest odpowiedzią na potrzebę modlitwy za ten piękny region. Tworzymy również okazję do spotkań Ślązaków nie tylko z Republiki Czeskiej. Jestem kapłanem diecezji ostrawsko – opawskiej, która rozciąga się na całym czeskim Śląsku, od Beskidów po Jeseniki. Chociaż obejmuje także część Moraw, to ja akurat przez ponad 20 lat pracowałem tylko w parafiach na terenie historycznego Śląska. Poznałem tu wielu ludzi, którzy bardzo mocno utożsamiają się ze swoją ziemią – również młodych Ślązaków. I to właśnie z grupką młodych z okolic Ostrawy postanowiliśmy zorganizować takie spotkanie modlitewne.
Wspomina ksiądz młodych z Ostrawy, ale pielgrzymka odbywa się w Jesenikach, w malowniczym Rejvizie. Dlaczego Jeseniki, a nie Ostrawa?
Po przeniesieniu na parafię do Zlatých Hor w 2021 roku, jedną z pierwszych, ciekawszych i ważnych dla mnie informacji była ta, że Rejviz, będący obecnie częścią miasta Zlate Hory i tutejszej parafii, jest najwyżej położoną miejscowością na czeskim Śląsku. Pomyślałem, że to idealne, wręcz symboliczne miejsce na takie spotkanie. Bo skąd lepiej Matka Boża może widzieć nasz Śląsk? Zresztą lutowy termin pielgrzymki też nie jest przypadkowy. Nad Rejvizem, na jednej z gór znajduje się kaplica Matki Bożej z Lourdes, do której bardzo licznie pielgrzymowali tutejsi Niemcy, jeszcze przed ich wysiedleniem w 1945 roku. Święto Matki Bożej z Lourdes przypada 11 lutego.
A drugim powodem jest fakt, że w tym czasie zima w Zlatych Horach jest po prostu przepiękna.
Kim więc są pielgrzymi? To miejscowi parafianie? A może goście? Ślązacy?
Po raz pierwszy nasza pielgrzymka odbyła się w zeszłym roku. Oczywiście parafianie są obecni, ale większość pielgrzymów stanowili Ślązacy z okolic Ostrawy, Hulczyna (Hlučin) i Opawy (Opava). A zaproszenie jest dla każdego – nie tylko do Ślązaków.

W Polsce dominuje pogląd, że Czesi to społeczeństwo mocno zlaicyzowane. Puste kościoły, mało wiernych, racjonalizm w podejściu do codzienności. Jak zatem wygląda życie religijne w tym zakątku Śląska, gdzie ksiądz pełni posługę? Czy wśród miejscowych jest wielu praktykujących katolików?
Życie religijne w mojej dzisiejszej parafii (Zlate Hory – przyp. BŚ) jest diametralnie inne niż to, które znałem wcześniej ze śląskich parafíi w tzw. Kraiku Hulczynskim, gdzie spędziłem 15 lat kapłaństwa. Historia tych miejsc jest po prostu inna. Tutaj, w Zlatych Horach i okolicy, po 1945 wysiedlono prawie wszystkich Niemców, którzy w większości byli katolikami. To dzięki nim mamy takie piękne świątynie w naszym mieście, sanktuarium, aż dwie drogi krzyżowe z 14 stacjami w górach, czy niezliczone kapliczki…. Wielu spośród nowych mieszkańców miasta, przybyłych tu po wojnie było niewierzących, potem w Czechosłowacji nastała komuna (od 1948 roku – przyp. BŚ), która raczej nie pomagała w rozwoju życia duchowego. Na 3600 mieszkańców Zlatych Hor, praktykujących katolików jest dziś około pięćdziesięciu. Przyznam, że na początku byłem tym nawet przerażony, ale po prawie trzech latach mogę z całą pewnością stwierdzić, ze jest to żywa i piękna wspólnota.

Czyli inaczej niż w Polsce jesteście niezbyt liczną mniejszością? Pytam z ciekawości, nie oceniam.
Tutaj jako wspólnota ludzi wierzących nie żyjemy obok ludzi niewierzących, ale żyjemy razem. Znamy się. Szanujemy. A i nasz kościół bywa pełny, jak choćby podczas pasterki, kiedy gromadzą się w nim wierzący razem z niewierzącymi. Noce kościołów czy koncerty muzyki sakralnej również gromadzą tłumy w naszej świątyni. W zasadzie nie mamy chrztów, ślubów czy pogrzebów, więc jest to okazja do spotkania, poznania się, a przede wszystkim do wspólnej modlitwy, którą zawsze proponuję i jeszcze nigdy nie spotkałem się z odmową. Wręcz przeciwnie.
Wspomniał ksiądz, że Zlate Hory są inne od Kraiku Hulczyńskiego, choć jedno i drugie tworzy Śląsk w Republice Czeskiej. Jak zatem miejscowi widzą swoją śląskość? Czy jest ona dla nich atrakcyjna?
Na terenach gdzie wcześniej pełniłem posługę żyli rodowici Ślązacy. W mojej obecnej parafii Ślązaków jest bardzo mało, ponieważ większość nowych mieszkańców przybyła tu po 1945 roku z innych części ówczesnej Czechosłowacji, a nawet innych państw. Mam tu na myśli uchodźców z Grecji w czasie wojny domowej w 1948 roku. Trochę byłem tym zaskoczony, ale jest to rzecz oczywista. „My nie jesteśmy Ślązakami, ale na Śląsku żyjemy” – to częsta deklaracja w tych okolicach.

Czy zatem śląskość jest w ogóle atrakcyjna?
Czy śląskość jest atrakcyjna? Ja – co zawsze podkreślam – rodowity Zagłębiak, pochodzący z Będzina – mówię „tak”. Sama historia, tak różna w poszczególnych częściach czeskiego Śląska jest fascynująca i na pewno stanowi klucz do tego, żeby zrozumieć ten region. Natomiast odkrywanie nowych miejsc, zwyczajów, a przede wszystkim poznawanie ludzi, co jest moim udziałem sprawia, że życie nie pozostawia innego wyboru, jak tylko się w Śląsku zakochać.
Nie pozostaje więc nic innego, jak 10 lutego przyjechać do Rejvizu i wziąć udział w pielgrzymce?
Do czego gorąco zachęcam i serdecznie zapraszam. Każdego.
Bartłomiej Świderek– pochodzi z Gliwic, zainteresowany szeroko rozumianą tematyką śląską oraz kwestiami dotyczącymi tożsamości i przemian zachodzących w Europie Środkowej i Wschodniej. Zawodowo związany z branżą medialną w zakresie odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej.
Zdjęcia: parafia NMP Wniebowziętej Zlaté Hory.
Wcześniejsze artykuły:
Śląska Hellada
Pokusa autorytaryzmu. Rzecz o Sudetach, Śląsku i Morawach