Powrót do Polski?
W ubiegłym tygodniu polska prasa doniosła, że skonfiskowany w czasie wojny przez III Rzeszę zabytkowy, czterechsetletni dzwon wróci do Polski. Problem w tym, że aby gdzieś wrócić, koniecznie trzeba tam wcześniej być. Choć raz, choć przez moment. Nie jest możliwy powrót dokądś, gdzie się nigdy nie było. A ów dzwon, odlany w 1616 r. dla kościoła w malutkim Radoschau (Radoszowy), położonym na Górnym Śląsku w połowie mniej więcej drogi między Koźlem a Raciborzem, nie był w Polsce ani przez sekundę. Jeśli można powiedzieć, że wróci, to ewentualnie do tej wioski, do Radoszowów (mam nadzieję, że dobrze zdeklinowałem), bo na wieży tamtejszego kościoła powisiał od 1616 r. do II wojny światowej. Ale Polskę zobaczy po raz pierwszy, albowiem Polska pojawiła się na tych terenach dopiero po tym, jak dzwon ów zarekwirowano.
Jakkolwiek by się nie wyrazić na temat przyjazdu radoszowickiego dzwonu do Radoszowów (deklinacja w tym pięknym, acz nie najłatwiejszym języku czasem mnie przerasta), jest to wielkie szczęście. Takie szczęście, które moich Tarnowskich Gór raczej nie spotka. Też mieliśmy stary dzwon. Nawet sporo starszy, a armia – i to własna – zabrała go sobie na żyletki już w trakcie Wielkiej Wojny (czyli pierwszej). I słuch po nim zaginął.
Nasz tarnogórski dzwon odlano w 1560r., ale początkowo nie było go gdzie zawiesić. Wieża kościelna miała wówczas status: “do wybudowania” . Stanęła trzy lata później i do czasów współczesnych nie zmieniła się zbytnio, w 1798 r. wykonano jej jedynie nowe hełmy. Dzwon miał 1,3 m średnicy, ważył niecałą tonę, a wybijał dźwięk D. Na obwodzie wypisano po łacinie (z błędami): “VERBUM DOMINY MANET YN ETERNUM” i to samo po czesku: “SLOWO PANIE ZUSTAWA NA WIEKY” (w języku średnioczeskim pisano jak w polskim – “CZ” i “W”, zapis “Č” i “V” przyjął się w češtinie nieco później), co po polsku znaczy: “SŁOWO PAŃSKIE TRWA NA WIEKI”. Jest to jedno z haseł Reformacji, maksyma dość często spotykana na protestanckich reliktach tamtej epoki, bo i świątynia tarnogórska służyła od początku protestantom, którzy stanowili w mieście większość. Ciąg dalszy inskrypcji był już tylko czeski: “TENTO ZWON JEST WDIELIAN A SLYT KE CTY A CHWALE A KZWOLANI SLOWA BOZYHO LETA PANIE 1560”, czyli “TEN DZWON JEST WYKONANY I ODLANY KU CZCI I CHWALE I GŁOSZENIU SŁOWA BOŻEGO ROKU PAŃSKIEGO 1560”. W dalszej części podpisał się ludwisarz – mistrz Jan z Uničová pod Ołomuńcem. Ten dzwon, podobnie jak radoszowicki, również nigdy nie był w Polsce.
Zdjęcie i szczegółowy opis dzwonu tarnogórskiego z publikacji M. Marciniak i M. Wojcika “Tarnowskie Góry na srebrze utrwalone”.
Panie Arkadiuszu, raczej nie “Radoszowów”, a “Radoszów”, ale proszę się nie przejmować, wiem to między innymi dlatego, ponieważ przez 5 lat był to mój dziennikarski teren.
Pozdrawiam