Interia dołącza do antyśląskich szczujni
Zgłosił się niedawno do Wachtyrza Łukasz Szpyrka, dziennikarz (nominalnie) z Interii. Zapytał nas, czego oczekujemy po tegorocznym spisie powszechnym, więc nasz redakcyjny kolega Rafał Szyma odpisał mu, że najważniejsze to dotrzeć do wszystkich Ślązaków z informacją, że mają prawo zadeklarować narodowość śląską. Szpyrka podziękował, powiedział, że tekst pójdzie w weekend. Po miesiącu wreszcie go skończył i muszę powiedzieć, że nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz widziałem tyle niedorzeczności o Ślązakach w jednym tekście.
Facet zaczyna od podsumowania wydarzeń na Górnym Śląsku sto lat temu:
„Do wyboru [w plebiscycie – przyp. GK] mieli dwie opcje – musieli opowiedzieć się za narodowością polską lub niemiecką. Więcej głosów oddano na korzyść Niemiec, ale plebiscyt wzbudził kontrowersje, a jego wyniki nie do końca przedstawiały rzeczywistość. Efektem było późniejsze III powstanie śląskie”.
Oto w plebiscycie Ślązacy wybierali nie przynależność terytorialną, tylko narodową! Okazuje się, że całe życie byliśmy w błędzie. Mało tego. Szpyrka dodaje, że choć plebiscyt wygrały Niemcy, to „wyniki nie do końca przedstawiały rzeczywistość”. Chodzi mu zapewne o to, że Polska zasugerowała, żeby uprawnieni do głosowania byli wszyscy urodzeni na Śląsku, a nie tylko ci na nim mieszkający. Polacy, otumanieni swoją własną propagandą, myśleli, że zjadą się dziesiątki tysięcy Ślązaków z Zagłębia Ruhry i zagłosują za Polską. No bo przecież Ślązak to Polak; tak mówiła polska propaganda od dziesiątek lat. Ślązacy się faktycznie zjechali. Tylko że zagłosowali za Niemcami. Polacy w swoim oderwaniu od rzeczywistości zapomnieli, że głosy oddają samodzielnie myślący ludzie, którzy najpierw musieliby się zgodzić z polskimi postulatami. Mimo ostrego przywołania do rzeczywistości Polacy nie chcieli schodzić na ziemię. Stworzyli narrację o niemieckim oszustwie i demonstracyjnym zwożeniu głosujących przez Niemców (cokolwiek to znaczy). Maria Różanowicz, jedna z wynoszonych dziś na piedestał przez polskie feministki na Śląsku nacjonalistek z Wielkopolski powiedziała wręcz:
„W przeddzień plebiscytu pełniliśmy dyżury na dworcu w Katowicach, rozdzielając adresy kwater dla przyjeżdżających na głosowanie katowickich Polaków. Tych było niewielu. Przeważali sprowadzani masowo z głębi Niemiec hakatyści” (za: Bednarz, Kieś-Kokocińska, Rajwa „Patriotki ze Śląska. W służbie Polsce”, Stowarzyszenie ON/OFF, Tychy 2019).
Sama nie mogła głosować, bo nie była ze Śląska. Była za to przekonana, że wie lepiej, kim są Ślązacy. A jeżeli ich tożsamość nie zgadzała się z jej bajką, to dla niej byli hakatystami. Nie tylko ona żyje w polskiej bajce. „Wyniki nie do końca przedstawiały rzeczywistość. Efektem było późniejsze III powstanie śląskie” – jak ogłasza Szpyrka.
Już w kolejnym zdaniu autor serwuje kolejne bzdury:
„Zaledwie kilka lat wcześniej pojawił się mit narodowości śląskiej. Jak wyliczał wpływowy wówczas polityk Wojciech Korfanty, przynajmniej 1/3 ludności zamieszkująca Górny Śląsk nie potrafiła wskazać, czy jest Niemcem czy Polakiem. Mówili o sobie wprost: Ślązacy”.
Nie wiem, skąd facet wziął te liczby, ale przyjmijmy je dla celu dyskusji. Jak bardzo trzeba być zindoktrynowanym polskim nacjonalizmem, żeby myśleć, że gdy ktoś mówi o sobie „Ślązak”, to oznacza to, że nie umie się określić? Jeżeli autor staje przed osobą transseksualną, to też jej mówi, że nie umie się określić, czy jest mężczyzną, czy kobietą?
Dalej Szpyrka zaczyna swoje antyśląskie szczucie. Choć w emailu przesłanym do Wachtyrza (a pewnie wszystkim innym rozmówcom wysłał to samo) nie pytał o działania po spisie, to stwierdza, że członkowie ruchu śląskiego nie chcą ujawniać, jakie będą ich działania po spisie. Z tego powodu postanowił sam się domyślić:
„Czy po śląskim zrywie, przy ewentualnym uznaniu narodowości i języka śląskiego, ludzie ze Śląska zapragną czegoś więcej? Specjalnych przywilejów, autonomii, niepodległości?”
Niepodległości? To ciekawe. Nie słyszałem jeszcze o takim pomyśle. Była ale kiedyś taka organizacja, która się nazywała Śląski Ruch Separatystyczny. Istniała cicho i cicho przestała istnieć w 2010 roku, bodajże.
Potem pojawia się informacja o planie śląskiego marszu w Warszawie. Pytam Łukasza Kohuta o ten marsz, bo nigdy o nim nie słyszałem, i dowiaduję się, że z powodu pandemii to jest już od wielu tygodni nieaktualny pomysł.
Kolejny akapit to majstersztyk dezinformacji, tak typowej w polskim dyskursie o Ślązakach. Szpyrka powołuje się na jakiś tekst Mirosławy Siuciak z UŚ i powtarza za nią, że:
„[…] w głoszonych przez RAŚ postulatach stworzenia samodzielnego, niezależnego od państwa polskiego, regionu pod nazwą “Oberschlesien”, wykorzystuje się także kwestie językowe w celu podkreślenia kulturowej i narodowościowej odrębności Ślązaków. Odwołanie się do niemieckiej nazwy regionu, nawiązywanie do pruskiej symboliki oraz negowanie propolskich zachowań Ślązaków w czasie kulturkampfu oraz powstań śląskich, rodzą ostry konflikt z patriotycznie nastawioną częścią społeczności śląskiej, ale też innymi regionami kraju”.
Sprawdzam, kim jest Siuciak. Okazuje się, że językoznawczynią. Nie zajmuje się socjologią, politologią, ani żadną inną nauką społeczną. Ona się zajmuje językoznawstwem. Nie przeszkodziło jej to jednak uprawiać propagandy sformatowanej jak artykuły naukowe, pełne mylenia swoich opinii z wiedzą, gdybania i podawania nieuźródłowionych „faktów”. Szpyrka pewnie czytał to, co niżej, choć jest to akurat mniej ślązakożerczy fragment:
„Ruch Autonomii Śląska (RAŚ), istniejący od 1990 roku, przez lata nieodgrywający żadnej istotnej roli w regionie, aż do roku 2010, kiedy po kampanii samorządowej prowadzonej pod niezwykle nośnym na Górnym Śląsku gwarowym hasłem „Poradzymy” zyskał na znaczeniu, wprowadzając do Sejmiku Województwa Śląskiego trzech posłów. Niewspółmiernie duża do rezultatu wyborów polityczna rola RAŚ wynika z faktu stworzenia wraz z dominującą w regionie Platformą Obywatelską koalicji, na skutek czego przewodniczący tej organizacji Jerzy Gorzelik został wicemarszałkiem województwa śląskiego odpowiedzialnym za kulturę i edukację w regionie. W głoszonych przez RAŚ postulatach stworzenia samodzielnego (niezależnego od państwa polskiego) regionu pod nazwą „Oberschlesien” wykorzystuje się także kwestie językowe w celu podkreślenia kulturowej i narodowościowej odrębności Ślązaków. Odwołanie się do niemieckiej nazwy regionu, nawiązywanie do pruskiej symboliki oraz negowanie propolskich zachowań Ślązaków w czasie kulturkampfu oraz powstań śląskich rodzą ostry konflikt z patriotycznie nastawioną częścią społeczności śląskiej” (Siuciak, Czy w najbliższym czasie powstanie język śląski?, Poznańskie Studia Polonistyczne, Seria językoznawcza, t. 19 (39), z. 2.).
„RAŚ chce stworzyć niezależny od państwa polskiego region pod nazwą »Oberschlesien« ”. My się składamy podatkami na pensję Siuciak. Pomyślcie o tym.
Pytam Jerzego Gorzelika, szefa RAŚ, czy chce stworzyć oddzielne od Polski państwo śląskie.
„Celem RAŚ niezmiennie pozostaje autonomia Górnego Śląska w ramach silnie zdecentralizowanego państwa polskiego. Niemiecka nazwa regionu nas nie razi, wątpimy jednak, by znalazła zastosowanie w oficjalnych dokumentach Rzeczypospolitej Polskiej” – odpowiada.
Wystarczyłoby, żeby pani doktor habilitowana zapytała u źródła, ale patrząc na poziom jej pisaniny, pewnie jej to nawet nie przyszło do głowy. A za nią powtórzył to Szpyrka, który nie dość, że nie wie, o czym pisze, to jeszcze nie czuje chęci dowiedzenia się czegokolwiek na ten temat.
Artykuł kończy się dziwacznym stwierdzeniem, że Ślązacy chcą powstać po raz kolejny. To nawiązanie do tej jednej chwili, gdy kilku wariatów ze Śląska uwierzyło we wszechpolską agitację. A gdy region nie zagłosował tak, jak chcieli, to wspólnie z desantem polskich nacjonalistów urządzili sobie wojenkę i doprowadzili do rozdarcia regionu. Szpyrka dodaje, że jeśli wynik spisu powszechnego będzie dobry, to Ślązacy pójdą po więcej.
Lepiej niech autor idzie po więcej. Więcej szkolenia dziennikarskiego, bo te jego kocopoły to nie dziennikarstwo, tylko klikoróbstwo.
Nie rozumiem jakim prawem osoby nie będące Ślązakami usiłują twierdzić kto Ślązakiem jest, a kto nie. W dodatku nie mają prawdziwej wiedzy o Śląsku jego trudnej historii. Płaczą nad rozbiorami Polski, ale akceptują rozbiór Śląska. Po części ich rozgrzeszam, ponieważ od lat 20 minionego wieku Polska fałszowała historię. Powojennym władzom taka narracja była na rękę, ponieważ była protezą dla argumentacji anschlussu ziem zachodnich do “macierzy”.
Może pozwólmy Ślązakom decydować o sobie i swoim regionie. Przecież nie zaciągną na kecie swojego Heimatu do Niemiec.
Takie antyśląskie teksty wywołują wzajemne niechęci, zamiast porozumienia.
‘Jeżeli autor staje przed osobą transseksualną, to też jej mówi, że nie umie się określić, czy jest mężczyzną, czy kobietą?”
Toście furgali, Panie Kulik.
I Wy tyż styrkocie nos do LGBTŚ?
Czytanie ze zrozumiyniym.
No i grŏ, je ô czym pisać. Je co czytać. Pōł żartem pōł serio, jakie barzij chwytliwe nagōwki i tytōłowe ôbrŏzki by sie zdały, a we piyrwszych cajlach tekstu wrōcić do sumiynnego journalizmu. Poważane kanały na YT to już downo robiōm i niy ino tam, nawet ôtwarcie już ô tym gŏdajōm jaki je tego cyl (dobrym kōntyntym trefić do jak nŏwiyncyj ludźi).
Ten Szpyrka najpierw powinien się cofnąć do podstawówki. Nazwisko wskazuje na sląskie pochodzenie, ale poglądy na polskiego szowinistę. Tacy jak on bardzo kochają Śląsk, ale bez Ślazaków.