Germanofilia, germanofobia i germanizacja
Aleksander Lubina
Kontra-wersja
Germanofilia, germanofobia i germanizacja
Słysząc trzy tytułowe wyrazy intelektualista próżny lub niemocny zacytuje Goyę:
„Gdy rozum śpi, rodzą się demony.”
Intelektualista próżny lub niemocny cytując przeoczył kilka śliskich drobiazgów. Ano, że w nienormalnym, acz powszechnym rozumku, demony, małe muszki-gównojadki siedzą jak na środku gnojowiska, żeby zadbać o interesiki, geszefciki, dochodziki – pod byle jakim pozorem, za każdą cenę, z każdym świństwem i chamstwem.
Wystarczy uśmiechnąć się chytrze, zatrzeć ręce i stwierdzić, że autorytet lub rywal, czy przeciwnik polityczny to germanofil i interesik lub geszefcie zrobiony, a germanofil załatwiony – finansowo, społecznie i politycznie. Wiktoria! Można się przyłączyć do grup szemranych interesów, które postępują tak samo, żeby zrobić nędzna karierę polityczną i zbijać mająteczek. Nic to, że rzadko kto wie, co to germanofilia.
Fobie są uleczalne. Germanofobię da się wyleczyć kulturą i wykształceniem. Ale to ma przecież każda muszka-gównojadka! Kto więc boi się germanów? No kto? Nikt! Jasne, że nikt. Wiadomo germany zasłużyły na to, bo… Auschwitz. I tu kończy się jakakolwiek gadka. Pozornie, bo pora zacząć rozmowy i edukację, mamy bowiem powszechny dostęp do informacji: do bibliotek cyfrowych i archiwów. Oczywiście niemieckie zbrodnie są takie, że nie należy ich ani kwestionować, ani relatywizować. Pora jednak zacząć mówić, że naziści oraz faszyści to także inne narody. Pora otwarcie porozmawiać o „wszystkich” przyczynach germanofobii. Także o interesach ukrytych za przypisywaniem innym swoich zbrodni. Przykład? W latach powojennych mówiono, że w Oświęcimiu wymordowano 6 milionów ludzi. A teraz mówi się o ilu?
Z kolei zarzut germanizowania w roku 2023 to po prostu prymitywny chwyt, żeby kogoś pozbawić stanowiska lub pracy. Germanizowanie zarzucają komuś mali ludzie, którzy chcą dokopać, zemścić się lub awansować. To paskudne. To wstrętne.
Niestety na gnoju rosną nie tylko chwasty. Jednak gnój nie przestaje być gnojem. A muchy-gówniarki nie tylko bzyczą.
Im wieksza malosc , tym wiekszym strachem jest Germanin. W pewnym kraju , to doskonale funkcjonuje. W innych krajach wzbudza smiech .
Wiem , ze to co napisalem , raczej sie w komentarzach nie ukaze , ale coz , ja sie germanizacji nie boje .
Vorzüglicher Text Herr Lubina. Deutsch ist Rebelisch in O/S, obwohl ne stinknormale Sprache, wird dessen Potenzial genutzt?