Arbeitslager Laband – Obóz pracy Laband/Łabędy
Aleksander Lubina
Arbeitslager Laband – Obóz pracy Laband/Łabędy
W 1852 29-letni August Wilhelm Hegenscheidt z Westfalii1) wybudował w Szobiszowicach fabrykę drutu, łańcuchów i gwoździ, która rozwijała się błyskawicznie dzięki popytowi i bliskości Kanału Kłodnickiego. W 1887 Hegenscheidt wspólnie z rodziną Caro założyli spółkę akcyjną “Górnośląski Przemysł Żelazny SA dla Górnictwa i Hutnictwa” (niem. “Oberschlesische Eisen-Industrie für Bergbau und Eisenhüttenbetrieb – Obereisen”) z siedzibą w Gliwicach, która stała się jednym z najpotężniejszych koncernów hutniczych na Górnym Śląsku. Wkrótce spółka wchłonęła m.in. hutę “Hermina. Następnie 1 X 1925 r. powstał koncern o nazwie “Zjednoczone Górnośląskie Zakłady Hutnicze” (niem. Vereinigte Oberschlesiche Hüttenwerke-V.O.H.) z siedzibą w Gliwicach.
Hermann Göring włączył zakłady do konsorcjum “Hermann Göring Werke”. Pracujący w nim specjaliści postanowili uruchomić, obok “Herminy”, “Prasownię Łabędy SA” (niem. “Presswerk Laband GmbH”). Zakłady wybudowano w latach 1938-1943 i ulokowano w nich nowoczesne piece martenowskie. W “Presswerk Laband” realizowano “program produkcji luf” (niem. “Rohrprogramm”). Armatnie lufy były głównym produktem tego zakładu, który zatrudniał 4 600 pracowników, z czego aż 75% stanowili jeńcy wojenni różnych narodowości.
W 1944 r. w hucie Hermina pracowało ok. 1700 jeńców, natomiast w “Presswerk Laband” – około 5615 jeńców.
22 VI 1940 r. stworzono dużą brygadę brytyjskich jeńców “E1-Laband I”. Umieszczono ich w obozie “Lager I”, w pobliżu dworca. Początkowo było tam około 500 jeńców, a w chwili jego likwidacji 221 jeńców. Drugi oddział brytyjskich jeńców w Łabędach, pod nazwą “E 708”, powstał roku w 1941. Brytyjczycy kierowani byli także do budowy pobliskiego osiedla mieszkaniowego.
Po wybuchu wojny z ZSRR przy hucie powstały sowieckie brygady robocze “R-21” i “R-24”, liczące w sumie ok. 15 tys. więźniów.
W Laband funkcjonował również obóz podległy więzieniu w Strzelcach Opolskich (niem. Gross Strehlitz). Był to obóz karny, w którym po 1943 znaleźli się członkowie ruchu oporu z Europy Zachodniej (gł. Francji, Belgii i Holandii. Pod koniec wojny większość jeńców i więźniów ewakuowano. W styczniu 1945 część więzionych w łabędzkim obozie karnym rozstrzelano, innych ewakuowano do KL Buchenwald. 22 I 1945 r. 446 więźniów pognano z Łabęda przez Racibórz do Nysy. 29 stycznia kolumna liczyła już tylko 22 osoby. Część zmarła z wycieńczenia, część rozstrzelano. Ocaleli dotarli do obozu KL Gross-Rosen.
Styczniu 1945 Rosjanie zajęli Gliwice i przejęli nie tylko zakłady przemysłowe, ale również oddziały obozów jenieckich. Obóz przejęło NKWD. Jego komendantem został lejt. Kolczuryn. Swoją “nową” działalność obóz rozpoczął w lutym 1945 roku. Na ten cel zaadaptowano domy jednorodzinne, które ogrodzono drutem kolczastym, a wokół ustawiono wieżyczki strażnicze. Podzielono go na trzy podobozy. Domki jednorodzinne stoją do dzisiaj.
Do pierwszego utworzonego w Łabędach podobozu kierowano Rosjan, tzw. “własowców”, a także Ukrainki wywiezione na prace przymusowe do Niemiec.
W drugim podobozie w większości przebywali Niemcy, członkowie nazistowskich organizacji, m.in. NSDAP, SS.
Trzeci przeznaczony był dla internowanych przez Sowietów mieszkańców Śląska (Górnego i Dolnego).
Los więźniów i więźniarek dwóch pierwszych podobozów był właściwie przesądzony – nie było dla nich litości.
W Łabędach stworzono również obóz przejściowy, w którym dokonywano selekcji uwięzionych (internowanych), pod kątem ich przydatności do pracy w ZSRR. Przez łabędzki obóz przewinęło się wiele tysięcy osób, niektóre szacunki mówią o liczbie około 50 tysięcy. Pociągi odchodziły ze stacji w Łabędach i w Pyskowicach, do których tory kolejowe przebudowano na szerszy rozstaw, stosowany powszechnie w ZSRR. Przebudowy linii kolejowych dokonali sami więźniowie. Jeden z byłych więźniów łabędzkiego obozu wspominał:
“(…) Były to ogrodzone drutem kolczastym domy mieszkalne, jednorodzinne, które zajęliśmy. Teren był pilnowany przez Armię Radziecką. Z tego, co pamiętam, to w tym obozie było ponad 5000 ludzi. W obozie dokonywano segregacji ludzi ze względu na wykształcenie i posiadany zawód. Byłem w nim około 7 dni. W obozie nie pracowaliśmy. Po upływie tych 7 dni w dwóch kolumnach udaliśmy się do Pyskowic na dworzec kolejowy, gdzie załadowano nas po 40 do jednego wagonu towarowego”.
Podstawą prawną tzw. deportacji, była decyzja szefa NKWD Ławrientija Berii z dnia 11 I 1945 r., o powołaniu specjalnych oddziałów NKWD przy poszczególnych frontach, przeznaczonych do “oczyszczania tyłów” sowieckiej armii.
Sowieci uważali, że formą reparacji wojennych jest wykorzystanie ludności niemieckiej jako darmowej siły roboczej. 3 II 1945 r. została wydana decyzja Państwowego Komitetu Obrony ZSRR, która pozwalała na internowanie ludności niemieckiej i jej wywózkę do Związku Radzieckiego. Nie miało znaczenia, które miasta górnośląskiej aglomeracji przemysłowej należały przed wojną do Niemiec, a które nie. Owe tragiczne wydarzenie dość błędnie nazywa się “deportacją górników”, choć pracownicy kopalni stanowili tylko część wywiezionych osób. W niektórych kopalniach Sowieci zatrzymywali siłą całe zmiany, które wyjeżdżały z pracy pod ziemią. Tak stało się 10 II 1945 r. na pobliskiej kopalni “Sośnica”.
Transporty internowanych Ślązaków odchodziły z Łabęd i pobliskich Pyskowic jeszcze pod koniec marca 1945 r., kiedy Sowieci przekazali już władzę w śląskich miastach Polakom. Wywożono ich bydlęcymi wagonami nazywanymi popularnie “krowiokami”.
Po przybyciu do miejsc przeznaczenia, kierowano zesłańców do pracy w tamtejszych kopalniach. Niestety, cała praca wykonywana była ręcznie, gdyż sowieckie kopalnie, szczególnie na niedostępnym wschodzie, były ogromnie zacofane w stosunku do tego, co znali robotnicy ze śląskich kopalń. Pracowali tam wszyscy – górnicy, hutnicy, śląska inteligencja i członkowie polskich organizacji podziemnych. Często razem z niemieckimi jeńcami. Warunki życia w obozach były nieludzkie. Więźniów kwaterowano w drewnianych barakach, przepełnionych i ciasnych, pozbawionych dostępu do wody i energii elektrycznej. Skrajnie złe warunki sanitarno-higieniczne były przyczyną wielu epidemii chorób zakaźnych zbierających śmiertelne żniwo. W efekcie, po wielu latach, wrócili tylko nieliczni z wywiezionych. Zabroniono im mówić o tym, co przeżyli, często więc nawet ich własne rodziny nie do końca wiedziały, gdzie byli ich bliscy. Zdarzały się próby ucieczek Ślązaków z obozów pracy w ZSRR8. Ci, którzy wracali z wywózki, nie nadawali się już do niczego… Pracownik Zarządu Miejskiego w Gliwicach wspominał takie powroty, które miały miejsce w 1947 r.:
“(…) w miesiącu czerwcu powróciło do Gliwic drogą kolejową 18 internowanych, z których część zmarła po drodze, zaś do Gliwic przyjechało 12 osób (…). Dotychczas w ani jednym wypadku nie stwierdzono, by osoby wracające z internowania w Rosji były zdrowe i zdolne do pracy”.
Obóz został oficjalnie zlikwidowany w listopadzie 1945 r., ale tak naprawdę, dopiero gdzieś w połowie 1946 roku. Na terenie obozu i samej huty “Hermina” znajduje się zbiorowa mogiła około 1700 osób zmarłych lub zamordowanych w obozie. Niestety, wszelkie dane są jedynie szacunkowe, gdyż nie ocalała żadna dokumentacja dotycząca funkcjonowania obozu.
W 1954 r. Łabędy uzyskały status miasta, a w 1964 r. włączono je do Gliwic. Dzisiaj po łabędzkiej stacji kolejowej, na której tak wielu ludzi musiało się rozstać ze swoją ojczystą ziemią, nie ma już śladu. Po budynku pozostały tylko relikty w postaci podziemnego schronu. Dlaczego budynek stacji zniknął, tego nie wiem. Być może wymagał rozbiórki, choć to mało prawdopodobne. Być może po prostu zacierano wszelkie ślady niechlubnej przeszłości.
Niedaleko, w łabędzkim lesie, znajduje się zapomniany cmentarz choleryczny, założony przez hrabiego von Welczka dla ofiar epidemii cholery z lat 1832 i 1870 – stanął w miejscu starego cmentarza cholerycznego z XVII wieku. W tym samym lesie znajduje się poligon wojskowy, w którym testuje się pojazdy produkowane w Zakładach Mechanicznych “Bumar-Łabędy”9. Huta “Hermina” to obecna huta “Łabędy”. Domki jednorodzinne, w których więziono internowanych, a także duże osiedle mieszkaniowe (budowane przez cały okres wojny, także przez brytyjskich jeńców) nazywane przez Niemców “Grossiedlung Laband”, również wykorzystane jako obóz, istnieją do dzisiaj. Niemcy nigdy nie dokończyli budowy osiedla. Na ul. Zamkowej pozostały zrujnowane budynki gospodarcze, kiedyś należące do majątku von Welczków, o których postaram się Wam opowiedzieć w następnym artykule. Tyle pozostało z dawnych Łabęd. Poza niezatartym śladem ludzkich tragedii.
Na podstawie tekstu Dariusza Pietruchy (w załączeniu oraz:
- http://www.gliwiczanie.pl/Biografie/Hegenscheidt/Hegenscheidt.htm
Panie Aleksandrze,
dziękuję za cenne informacje o Łabędach. Pracując nad książką na temat obozu w Jaworznie, natknąłem się w księgach obozowych na wzmiankę o przybyciu w dniu 17 września 1945 r. transportu 581 więźniów z obozu Łabędzin Byli to niemalże wyłącznie Niemcy – rolnicy zamieszkali w kilkudziesięciu wsi Opolszczyzny, co by wskazywało raczej na obóz w Łambinowicach, ale po przeczytaniu Pana artykułu nie wykluczam też innej możliwości, np. błędnego zapisu nazwy Łabęd. Czy zetknął się Pan z nazwą Łabędzin na Śląsku?
Będę wdzięczny za każdą informację
Z poważaniem
Eugeniusz Misiło
akcjaw@gmail.com
Witom
Kozystom z okazji coby poruszyc’ konsek inkszy, richtik mauoznany, wontek zwionzany ze Presswerk Laband.
Jak coniykere wiedzom we Laband boua i produkcja czynsci bomb, a nawet bomb sterowanych zdalnie ze samolotu(kere nakerowywane bouo np na aliancke okrynty). Ale mie interesuje temat richtik mauo znany, idzie mi o podziymne laboratorium we Laband, kere bouo powionzane i ze projektym IG Farben a gynau idzie mi o prace powionzane ze umownie tzw “Atombomben Projekt”. Co gynau w tym synsie robione bouo we podziymnym laboratorium we Laband i kaj te labaoratoruíum moguo byc’ ?
Pozdrowiom
Ireneusz Czaja