Piotr Zdanowicz: Nie wszyscy Ślązacy to prymitywni hejterzy!

W swym kolejnym artykule „Wybaczyć nie znaczy zapomnieć”, Zbigniew Rokita przekonuje, że gdyby Ślązacy byli na miejscu Polaków, to dyskryminowaliby ich tak samo jak oni nas. Sugeruje też, że skoro jako „maluczcy”, tak często Polaków obrażamy, to cóż dopiero wyprawialibyśmy, gdybyśmy byli silni… Zgadzacie się z tym ?… 

POLEMIKA

Zacznę od tekstu, który pan Rokita uczynił punktem wyjścia dla swej narracji: „Zdanowicz pisze: „Uważam, że Ślązacy nie są w stanie czegokolwiek Polakom wybaczyć, z tego prostego powodu, że Polska i Polacy takiego wybaczenia nigdy nie potrzebowali i nie potrzebują”. Otóż wybaczenie nie ma być ani prezentem dla Polaków, ani zaspokojeniem ich potrzeb. Być może Zdanowicz ma na myśli pojednanie – w tym przypadku do tanga rzeczywiście byłoby trzeba dwojga, ale wybaczać można bez udziału drugiej strony. Na przykład nieboszczykowi”.

Cóż, doskonale wiadomo, że czym innym jest akt osobistego wybaczenia i w tym kontekście napisałem w swym artykule: „Ja już dawno w sercu wybaczyłem wszystko co spotkało moją rodzinę po 1945 r. i przez wiele następnych lat”. Czym innym jest natomiast wybaczenie zbiorowe (dotyczące jakichś społeczności) i tutaj nie ma znaczenia czy użyjemy zwrotu „wybaczenie” czy też „pojednanie”. Ważne jest to, by jakaś zbiorowość ludzka wzięła odpowiedzialność za czyny swoje lub swoich przodków i nie odmawiała podmiotowości stronie pokrzywdzonej. Dopiero to czyni sensownym akt wybaczenia przez stronę pokrzywdzoną i dopiero wówczas fakt ten może być dla jednej i drugiej strony prawdziwym katharsis.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Czytając pierwszy artykuł pana Rokity „Śląski internet pełen hejtu na Polakach”, myślałem że Autor, ukazując zjawisko hejtu, chce pokazać złożone mechanizmy powstające na styku polsko-śląskich konfliktów. Widząc tytuł drugiego artykułu „Wybaczyć nie znaczy zapomnieć” miałem wrażenie, że tym razem problem wybaczania będzie wiodący. Tymczasem, moim zdaniem, obydwa artykuły skupiają się na zjawisku hejtu w taki sposób, że czynią zeń „problem klucz”, za pomocą którego Autor próbuje przeforsować tezę, iż Ślązacy to „mali” ludzie zdolni jedynie do prymitywnego odwetu za wszelką cenę.

Pan Rokita napisał na przykład: „Zastanawiam się jednak, jakby to było w tym przekazie medialnym, gdyby ziściła się historia alternatywna z Krauz Łukasza Buszmana i to Polacy byliby mniejszością w Rzeczpospolitej Śląskiej. Czy wówczas Ślązacy nie robili by tego samego Polakom, co Polacy robią Ślązakom, nie dyskryminowaliby ich? Nie mam pojęcia, to wróżenie z fusów, ale też  istotne ćwiczenie intelektualne. I jasne, można się oburzać, że „czyści, pracowici, szlachetni” Ślązacy by Polakom przyznali autonomię, status mniejszości narodowej i dwujęzyczne tabliczki.

Cóż, niemal wszystkie kraje tak zwanego świata zachodniego to państwa federacyjne, gdzie określone nacje i społeczności posiadają różnie zdefiniowaną autonomię. Mało tego, Śląsk też miał okres swych dziejów, kiedy będąc częścią silniejszego państwa (Korony Czeskiej) był traktowany po partnersku, posiadając autonomię zdecydowanie bardziej realną, niż farsa z lat międzywojennych… Zatem uciskanie słabszych nacji przez silniejsze nie zawsze jest normą…

Moim zdaniem w naszych warunkach podstawowy problem jest inny – warszawskie elity przesiąknięte „genetycznie” „wschodnim” modelem sprawowania władzy, nie wyobrażają sobie, że państwo może sprawnie funkcjonować na zasadach partnerskich bez stosowania „centralistycznego bata”.

Autor zadaje jednak kolejne pytanie i sam na nie odpowiada: Ale jeśli wówczas potężni Ślązacy mieliby być tak wielkoduszni, to czemu dziś jako słabi Ślązacy bywamy tak pozbawieni skrupułów dając sobie prawo do obrażania innych? Dlaczego wtedy mielibyśmy zdobywać się na wielkie gesty tolerancji, jeśli dziś często z trudem przychodzą gesty malutkie – na przykład powstrzymywanie się od wyzywania Polaków od „nędznych polaczków”(…)

Tym razem pan Rokita sugeruje więc, że skoro „słabi” Ślązacy zdolni są do hejtu, to Ślązacy „silni” byliby zdolni do „Bóg wie czego” i w ten sposób przyznaje niejako rację polskiemu państwu, że Ślązaków trzeba „trzymać krótko”… Zapytam zatem, jak zachowywali się Polacy, gdy odbierano im wolność. Czy grzecznie wybaczali i godzili się z rolą lojalnych wasali płacących podatki?…

A może pan Rokita, podobnie jak polska propaganda, uważa że Polacy mogli to robić, bo są niezaprzeczalnie narodem, a Ślązacy takim narodem nie są i ci, którzy twierdzą inaczej to wichrzyciele albo „ukryta opcja niemiecka”. Jeżeli tak, to co my w ogóle na tym portalu robimy i o czym właściwie rozmawiamy…

Warto też w powyższym kontekście zapytać: kto bywa bardziej wytrącony z równowagi – ten kto zabiera, czy ten kto jest okradany… Kto jest na ogół bardziej sfrustrowany – ten kto ma nad kimś władzę prawie absolutną, czy ten kto jest na ową władzę skazany… Kto bywa bardziej zirytowany – bezkarny kłamca, czy ten, który bywa nieustannie okłamywany… No chyba, że pan Rokita uważa, iż polskie państwo, nie kłamie, nie nadużywa władzy i nie okrada Ślązaków z ich kultury, tradycji i tożsamości.

Autor artykułu napisał także: „Profesor Zbigniew Kadłubek mówił kilka lat temu o okupionej krwią powojennej Akcji „Wisła”, w wyniku której wysiedlono 140 tysięcy osób, głównie Ukraińców i Łemków: „Ślązakom przydałaby się Akcja »Wisła«. Nie mieliśmy takiego momentu. One się rozkładały pewną symfonią różnych złych chwil, różnych akcji, ale być może gdybyśmy mieli jeden graniczny moment, może łatwiej byłoby coś zdefiniować i działać wspólnotowo”. Być może Kadłubek miał na myśli to, że rozproszenie śląskich krzywd w czasie i przestrzeni utrudnia dziś znalezienie tożsamościowego rdzenia”.

Przepraszam, ale czegoś nie zrozumiałem: czy Autor sugeruje, że nie było momentu, kiedy Ślązacy doznali krzywdy podobnej do akcji „Wisła”? Czy tragedia górnośląska nie była takim momentem? Czy wysiedlenie wszystkich mieszkańców Dolnego Śląska i części Górnego Śląska z jednoczesnym zagarnięciem ich mienia; czy planowe czystki etniczne, gwałty i grabieże idące w setki tysięcy; czy dziesiątki tysięcy ludzi zamordowanych, wywiezionych do sowieckich łagrów lub zamkniętych w rodzimych obozach przejętych po hitlerowcach (tylko w byłej rejencji opolskiej były 72 obozy) – to jedynie epizod…

Pan Rokita napisał także: „Oczywiście, nikt nie ma obowiązku wybaczać, niemniej zrzucenie z siebie balastu bywa kojące. Wybaczyć nie oznacza natomiast zapomnieć o krzywdzie. Wręcz przeciwnie. Tym Ślązakom, którzy chcą budować odrębność etniczną czy narodową od Polaków, świadomość doświadczonych krzywd nawet się przydaje. Ich śląskość jest dziś nierzadko budowana na krzywdzie, co jest i szansą, i zagrożeniem.” I dalej: „W tej sytuacji jedną z rzeczywistości, na których najłatwiej można oprzeć swoją odrębność, jest właśnie krzywda”.

Tutaj Autor sugeruje, że więź pomiędzy Ślązakami budowana jest na poczuciu krzywdy jakiej doznali od Polaków. Cóż, mój Dziadek spędził 3 lata w łagrze za Uralem, moja Mama przez dwa lata była ciągana na UB, mój Wujek został w latach 50-tych zwolniony z pracy i szykanowany, Ciotce zmienili bez pytania imię, a rodzinie mojego Ojca zabrano cały majątek i wypędzono… Z pewnością wielu Ślązaków mogłoby tu przywołać daleko bardziej dramatyczne historie, ale chodzi mi o coś innego…

Otóż, czego nauczyli mnie Ci skrzywdzeni ludzie? – Dzięki nim znam prawie każdy zakątek Śląska i teraz tą wiedzą dzielę się z innymi. Dzięki nim mam setki fotografii sprzed 50 i 100 lat, i znam historię swojej rodziny do piątego pokolenia. Dzięki nim nauczyłem się kochać Śląsk, bo o tym mi mówili, a nie o poczuciu krzywdy. O złu, które ich spotkało mówili zdawkowo i dopiero wtedy, kiedy byłem na tyle dorosły, by zrozumieć, że nie chcą nienawiści, ale oczyszczenia z tego, co przez lata tłamsili w sobie…

Nie zgadzam się więc z sugestią Autora, że tym co łączy Ślązaków jest poczucie krzywdy, bo będąc w takiej czarnej… „sytuacji”, w jakiej są świadomi swej tożsamości Ślązacy, wiele nacji nie potrafiłoby wytworzyć nic pozytywnego, a Ślązacy próbują wciąż zrobić „coś z niczego” i najlepszym dowodem jest choćby portal Wachtyrz, który bez ludzi, którym naprawdę zależy na dobru Śląska, a nie na nieustannym marudzeniu, nie miałby prawa istnieć.

To prawda, że często w wyniku kłótni, czy po prostu arogancji, głupoty, konformizmu i oportunizmu wielu Ślązaków, tracimy to, co wcześniej z mozołem wypracowujemy, ale nie musielibyśmy bezustannie tłuc głową w mur, gdyby państwo polskie zachowywało się wobec Śląska przynajmniej przyzwoicie …

I jeszcze jeden cytat z artykułu pana Rokity: „W cierpieniu miło się rozsmakować, dając sobie jako poszkodowany prawo do wendetty – na przykład bloczek talonów na hejt, którego już drugiej stronie się odmawia. Popierający hejtowanie Polaków i nazywający ich „nędznymi polaczkami” Ślązacy uznają w ten sposób podwójne standardy.

Powiem wprost – ten fragment tekstu już na prawdę mnie zirytował, bo twierdzenie, że Ślązacy są rozsmakowani w cierpieniu i dali sobie prawo do wendetty, jednocześnie odmawiając jej Polakom, jest oburzający… Ślązacy rozsmakowani w cierpieniu?!!!… To Polska jest państwem, które nieustannie eksponuje swą martyrologie, 90% rocznic obchodzonych przez Polaków to nawiązania do narodowych klęsk i tragedii. Ślązacy przez dziesięciolecia nie mogli nawet małymi tabliczkami upamiętniać swych pomordowanych przodków, a teraz też niewiele więcej mogą.

Czy naprawdę pan Rokita nie czuje, że łączy nas coś więcej, niż utyskiwanie nad krzywdami ze strony Polaków. Ja na jeden artykuł o śląskiej krzywdzie piszę 20 artykułów o tym, co na Śląsku piękne, ciekawe, niebanalne, po prostu nasze… Tak, przestałem już wierzyć, że za mojego życia ujrzę wiszące na urzędach śląskie flagi, śląskie nazwy miejscowości, że doczekam nauki języka śląskiego i śląskiej historii w szkołach, ale robię to co robię, bo śląskość i Śląsk to największa pasja mojego życia.

A hejterzy… byli, są i będą… na Śląsku, w Polsce i na Grenlandii. Hejt skierowany bywa też przeciwko politykom, sportowcom, celebrytom, lekarzom, adwokatom… przeciwko grubym i chudym, wierzącym i niewierzącym… Hejt będzie tak długo jak długo trwał będzie internet, bo zawsze będą ludzie, którzy znają tylko taki sposób rozładowania swoich frustracji i zdziwiłbym się, gdyby ich nie było wśród Ślązaków.

Oczywiste jest również to, iż hejt należy piętnować i zwalczać, ale mam wrażenie, że pan Rokita w swoim (zwłaszcza kolejnym artykule), sztucznie pompuje „hejterski balonik”, tylko po to, by przeforsować tezę o współczesnym symbolu „walczącego Ślązaka” jako „prymitywnego hejtera”. W ten sposób bezwiednie (taką mam nadzieję) obraża on wiele osób, które robią wszystko, by ukazać śląskość i Śląsk od zupełnie innej strony. Zatem, zamiast się oglądać na hejterów i pisać o nich elaboraty, róbmy po prostu swoje, bo szkoda czasu i zdrowia…

PODSUMOWANIE

Ponieważ hejt jest zjawiskiem ze wszech miar złym, a śląski hejt dodatkowo uderza w samych Ślązaków, pokazując ich w złym świetle, więc świadomi Ślązacy powinni to zjawisko piętnować i po prostu działać w inny sposób, co zresztą dzieje się choćby na portalu Wachtyrz i w tym sensie artykuły pana Rokity (zwłaszcza „Śląski internet pełen hejtu na Polaków”) są pożytecznym głosem zwracającym uwagę na problem, który często nam umyka.

Nie może być jednak tak, że „posługując się” tematem hejtu atakujemy wszystkich Ślązaków i całą śląskość na dodatek opierając całą konstrukcję logiczną tekstu na tak zwanych argumentach wziętych z d…(..), typu: „gdybyśmy mieli to czego nigdy nie mieliśmy, to robilibyśmy to samo co oni robili, gdy to mieli, a ponieważ jednak nawet teraz robimy „coś”, nie mając tego czego nigdy nie mieliśmy, to gdybyśmy to mieli robilibyśmy nawet owe „coś” podniesione do kwadratu… – No cóż, analiza godna fizyki kwantowej… tyle tylko, że takie analizy, które sugerują, że dany człowiek lub grupa ludzi zachowałaby się negatywnie w określonej sytuacji, której zaistnienie jest na chwilę obecną niemożliwe do zweryfikowania, jest dowodzeniem gwałcącym wszystkie zasady logiki z podwójnym błędem logicznym typu idem per idem (błędne koło) oraz ignotum per ignotum (nieznane przez nieznane), kiedy to stawiamy niemożliwe do zweryfikowania tezy i z nieznanych lub niepewnych przesłanek chcemy wywieść merytoryczny wniosek.

Dywagacje pana Rokity są też czynione wbrew zasadom etyki, ponieważ nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej (osądzać wszystkich Ślązaków z powodu zachowań hejterów). Nie można też sugerować ludziom nagannych zachowań w przypadku wystąpienia określonych, niemożliwych do zweryfikowania okoliczności, tylko dlatego, że ktoś, kiedyś, gdzieś, w podobnych okolicznościach zachował się w naganny sposób… Nie można na przykład skazać kogoś za morderstwo, ponieważ wcześniej osoba o podobnych cechach psychofizycznych i podobnym zachowaniu, w podobnych okolicznościach okazała się mordercą. Nie można stawiać tezy, że skoro ktoś ma kłótliwy charakter, w warunkach ustania działania prawa byłby mordercą, bo skoro teraz posuwa się do słownej agresji, to wówczas przeszedłby do agresji czynnej… Nie można imputować, że skoro określona grupa mężczyzn na ulicy ogląda się za przechodzącą kobietą, to są to potencjalni gwałciciele, ponieważ w warunkach ustania prawa na pewno dopuściliby się na tej kobiecie gwałtu… No i jeszcze bliższy nam temat – nie można zakładać, ze skoro Katalończycy w warunkach kiedy posiadają zaledwie autonomię, tak zdecydowanie manifestują swoją niechęć wobec Hiszpanów (krzyczą, wychodzą na ulicę, hejtują), to gdy uzyskają niepodległość z pewnością wypowiedzą Hiszpanii wojnę …  Czy nie tak argumentuje swoje racje pan Rokita – skoro hejterzy i niektórzy śląscy konformiści, oportuniści i aroganci, zachowują się tak a nie inaczej, to znaczy, że my – wszyscy Ślązacy w warunkach posiadania władzy, prześladowalibyśmy Polaków. Mało tego, skoro teraz w warunkach, kiedy Polacy „trzymają nas krótko” istnieje hejt, to gdybyśmy mieli władzę z pewnością robilibyśmy Polakom rzeczy niewyobrażalne…

Poza wszystkim zaś, nawet w prawodawstwie istnieje zasada domniemania niewinności, która polega na tym, że dana osoba może odpowiadać tylko za czyny popełnione, a nie za domniemanie ich przyszłego dokonania po zaistnieniu określonych okoliczności. Takie czyny, już dokonane, miały miejsce i to nie Ślązacy pastwili się nad Polakami, ale było dokładnie odwrotnie.

WNIOSKI

Skoro Pan Rokita jest tak uczulony na krzywdę, jaka dokonuje się w wyniku śląskiego hejtu względem Polaków, to może warto, aby jego artykuł (zwłaszcza pierwszy) znalazł się również na stronach, gdzie ów hejt się odbywa, bo oczywiście warto go zamieścić także na Wachtyrzu, ale póki co są to działania podobne do utyskiwań proboszcza, który strofuje zebranych w kościele za tych, którzy do kościoła nie przyszli…

Skoro tak bardzo bolą Autora, już teraz, naganne czyny, jakich dopuściliby się Ślązacy na Polakach gdyby mieli władzę, to zapewne bolą go również czyny, których Polacy już dopuścili się na Ślązakach… Może zatem dla równowagi jakiś artykuł na portalu polskich narodowców, piętnujący postępowanie polskiego państwa wobec Ślązaków.

Poza wszystkim zaś, uważam, że ostatni artykuł Zbigniewa Rokity „Wybaczyć nie znaczy zapomnieć” nosi znamiona hejtu na Ślązakach, bowiem tak rozumiem przypisywanie całej nacji cech oraz domniemanych nagannych czynów, na podstawie zła popełnianego przez niektórych przedstawicieli owej nacji.

Tak samo hejtem byłoby przypisywanie wszystkim Rosjanom cech i win stalinowskich aparatczyków, wszystkim Niemcom cech i win hitlerowców, a wszystkim Hiszpanom cech i win bojówek generała Franco… Hejt bowiem, to nie tylko używanie wulgarnych wyrazów i obraźliwych epitetów względem innych ludzi, ale także obrażanie ich w tak zwanych „białych rękawiczkach”, poprzez niesłuszne oskarżenia, insynuacje i przypisywanie niepopełnionych win.

W sposób równie merytoryczny i logiczny mógłbym teraz napisać, że skoro pan Rokita tak bardzo wyraziście potępia działalność śląskich hejterów, nie mając nad nimi żadnej władzy, to w warunkach gdyby tę władzę posiadał, na pewno kazałby tychże hejterów batożyć i torturować… Niedorzeczne?… Tak, niedorzeczne, bo ani ja, ani nikt inny, ani nawet sam Pan Rokita nie jest w stanie przewidzieć swoich zachowań w przyszłości, w określonych warunkach i okolicznościach…

Tak samo niedorzeczna jest w artykule pana Rokity partycypacja zachowań Ślązaków w warunkach kiedy byliby silnym narodem. Zatem pisząc o jakimś problemie – także o problemie hejtu – warto przyjąć realne proporcje i skupić się na faktach, bo dywagując, uogólniając i imputując, po pierwsze uprawiamy dziennikarstwo „fantazy”, a po drugie – niewiele osiągamy poza „zhejtowaniem hejterów” oraz „podniesieniem ciśnienia” wielu osobom nie mającym z hejtem nic wspólnego.

Piotr Zdanowicz – pasjonat oraz badacz historii, kultury i przyrody Górnego Śląska. Dziennikarz, autor lub współautor książek i reportaży, a także kilkunastu prelekcji, kilkudziesięciu artykułów prasowych oraz kilkuset tysięcy fotografii o tematyce śląskiej. Pomysłodawca rowerowych i pieszych szlaków krajoznawczych na terenie Katowic, Mysłowic i Tychów oraz powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego. Poeta, muzyk i plastyk-amator. Z zawodu elektronik, budowlaniec oraz magister teologii.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Piotr Zdanowicz – Górnoślązak narodowości śląskiej urodzony w Raciborzu, mieszkający w Kędzierzynie-Koźlu, duchem – katowiczanin. Pasjonat i badacz historii, kultury i przyrody Górnego Śląska oraz popularyzator krajoznawstwa i turystyki pieszo-rowerowej. Dziennikarz, publicysta, muzyk, poeta, fotograf. Autor reportaży, książek i filmów o tematyce śląskiej. Pisze w języku śląskim, polskim i czeskim.

Śledź autora:

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza