Hrabina Henckel von Donnersmarck – współtwórca przemysłowego imperium
Pierwsza i największa miłość hrabiego, a później księcia Guido Henckla von Donnersmarck ze Świerklańca – Blanka markiza de Paiva – postrzegana jest często jako dziewczę, któremu udało się usidlić zamożnego kawalera i tym samym uwłaszczyć się na jego majątku celem prowadzenia dostatniego i pełnego rozrywek życia. Kobieta-maskotka i ekstrawagancki książę, który miał kaprys się zakochać akurat w kimś takim i akurat kogoś takiego do końca życia utrzymywać, obsypując drogimi prezentami.
W tej wizji relacji Guido z Blanką WSZYSTKO ABSOLUTNIE, od początku do końca jest nieprawdziwe! W rzeczywistości Blanka nie była piękną paprotką do ustawienia w salonie i “piękniewyglądania”. Była współarchitektem przemysłowego sukcesu Henckla, drugim z “mózgów” jego finansowego imperium, szarą eminencją, doradcą, konsultantem. Była kobietą, którą Guido poślubił już po tym, jak zgromadziła ogromny majątek. Z powodzeniem inwestowała na giełdzie, pożyczała rządom pieniądze na rozbudowę sieci kolejowej. Weszła zresztą w kolejowy interes osobiście jako akcjonariusz, a potem przez dwadzieścia lat nieustannego wzrostu wartości tego biznesu kosiła gigantyczny hajs. Pieniądze pożyczała też swemu ukochanemu hrabiemu – na zakup kolejnych koncesji, zakładów, na ich rozwój. Była kobietą, o której Bogdan von Hutten-Czapski – polski szlachcic, a niemiecki dyplomata, członek pruskiej Izby Panów – pisał w swoich wspomnieniach:
“Hrabina Henckel była jedną z najrozumniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek znałem; władała wieloma językami i znała literaturę europejską. Była również geniuszem finansowym i wybitni bankowcy pytali ją o radę. Umierając zostawiła swemu mężowi znaczny majątek. Książę Henckel pisał mi wtedy, że dumny jest z tego, iż przez trzydzieści lat potrafił utrzymać przy sobie najwybitniejszą kobietę epoki”.
Zaczynała niezbyt imponująco. Urodziła się w Moskwie, w rodzinie żydowskiego tkacza jako Blanche Lachmann. Rodzice nie byli Żydami rosyjskimi, a przyjechali z Europy zachodniej, ochrzczeni w obrządku rzymskim. W Rosji się młodziutkiej Blanche chyba nie za bardzo podobało. Dość szybko hajtnęła się z przybyłym z Prowansji krawcem, po dziewięciu miesiącach urodziła mu syna, a następnie uciekła zagranicę z jakimś huzarem. Z kochankiem nie za bardzo jej się poukładało, wylądowała więc na ulicy. Bez niczego. Co było zatem robić? Zaczęła zarobkować jako prostytutka. Okazało się jednak, że jej talenty w tej dziedzinie daleko wykraczają poza ten najniższy, uliczny poziom, w ciągu kilku lat stała się zatem kurtyzaną – luksusową panią do towarzystwa dla możnych wielbicieli, którzy obsypywali ją drogimi prezentami, ponosili wydatki, sponsorowali to i owo, a nawet darowywali mieszkania. Ten od mieszkania nazywał się Hertz, był znanym pianistą i dochował się z Blanką córki. A potem zbankrutował. Blanka przeprowadziła się wtedy do Londynu, z miejsca zyskując oddanych wielbicieli, w tym znanego bankiera, starego armatora statków i młodego lorda. Do Paryża wróciła bogata i już nie parała się poprzednią działalnością, zapragnęła za to stać się arystokratką. Udało się dzięki poślubieniu portugalskiego markiza Ajauro de Paiva, kuzyna ambasadora Portugalii. Akurat w 1851, w dalekiej Moskwie zmarł jej wciąż legalny małżonek, krawiec, nie było więc przeszkód formalnych. Ajauro był pierdołą i dwa dni po ślubie poszedł w odstawkę. Pod koniec lat 50. XIX w. miała już Blanka w Paryżu wyrobioną wysoką pozycję, której towarzyszył co prawda bojkot ze strony kół arystokratycznych, ale któż by o to dbał siedząc na milionach.
Tym bardziej, że poznała właśnie arystokratę spoza miejscowego grajdoła, arystokratę niemieckiego – młodszego od siebie o lat jedenaście 27-letniego hrabiego Guido Henckla von Donnersmarck z dalekiego Śląska. I wygląda na to, że po prostu się w sobie zakochali. Bogatym też się zdarza. Mieszkali w Paryżu do wybuchu wojny niemiecko-francuskiej w 1870 r. Po podpisaniu pokoju powrócili, by zawrzeć związek małżeński. Markiz de Paiva żył jeszcze co prawda, ale Watykan dał się tym jakże majętnym ludziom przekonać i małżeństwo unieważnił. Z uwagi na brak konsumpcji oczywiście. Z Francji wyjechali na dobre, gdy do władzy doszła tam opcja, która miała Hencklowi za złe, iż na początku wojny został niemieckim prefektem anektowanego Metzu, a po jej zakończeniu doradził Bismarckowi zwiększyć kontrybucję z planowanego miliarda franków do miliardów pięciu. Małżonkowie wyprowadzili się więc na Górny Śląsk, do Świerklańca, gdzie również doświadczali swego rodzaju towarzyskiego bojkotu wyższych kręgów arystokratycznych, ale jako jedni z najbogatszych ludzi w Europie mogli mieć do tego stosunek pobłażliwy. Rzucili się w wir pracy polegającej na zarządzaniu stale powiększającym się przemysłowym imperium Hencklów von Donnersmarck. I była hrabina bardzo ważnym elementem tej układanki. Jednym z dwóch najważniejszych. Zmarła 21 stycznia 1884 r. pozostawiając hrabiego w głębokim smutku, ale uczyniwszy wcześniej ukochanego jedynym spadkobiercą swego pokaźnego majątku. Czego by nie mówić o małżeństwie Blanki i Guido był to z pewnością partnerski związek dwóch silnych osobowości o wyjątkowych zdolnościach w dziedzinie zarabiania pieniędzy.
Arkadiusz Poźniak-Podgórski – Tarnogórzanin z urodzenia i przekonania, ostatni poddany cesarza Wilhelma. Inżynier, przedsiębiorca, Ślązak, Niemiec, Polak, Czech, nawet Rusin, jak dobrze poszukać. Człowiek pogranicza.
Polecamy także inne teksty autora na blogu „Na krańcu królestwa”.
Kobiyta ze zdjyncio to niy Blanka, ino francusko tancerka i kurtyzana Carolina Otero – La Belle Otero.
Sugeruja na przyszłość sprawdzanie źródeł.
A kto jest na tym zdjęciu? Bo to nie Esther Lachmann.
To jest Carolina Otero, nazywana La Belle Otero, aktorka i tancerka.
Panie Autorze:
Dzieki za ten piekny tekst, z pieknymi sformulowaniami. Tez uwazam, ze nie zawsze trzeba zbyt sztywnie. 🙂
Dodalbym w kontekscie 1871 (ale tez pózniej – p. np. Waggonfabrik/Konstal w ‘Königshucie’) wspólprace z (Zydem) Gersonem von Bleichröderem, prywatnym doradca i “agentem do zadan specjalnych i poufnych” Bismarcka (p. Fritz Stern: “Gold und Eisen…..”).
A przy okazji: Czy ta wersja, ze “Donneck” przechowywal zwloki Paivy w wielkim akwarium w zamknietym (oczywisciw tez dla nowej zony) pokoju w Neudeck ?
Aha, potem jeszcze: jej slynne zielone klejnoty, jej palais w Paryzu (podobno/prawdopodobnie najeksluzywniejszy burdel), palac pod Paryzem i Swierklaniec jako jego kopia, wizyty KWII i prywatne “pozyczki” dla niego, podobno tez gorace “amouröse Abenteuer” z dziewczynami (i chlopcami?) etc.
Ale gdy przyjedzal do “Provinz Oppeln” (tak wtedy niewyraznie i skrótowo, no bo na “dalekim wschodzie”), – np. w 1906 m.in. (znowu, jeden z wielu razy) do Königshuty w Königshucie – to nocowal jednak z tego co wiem przewaznie u kumpla w https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BByrowa . Ale raz chyba w samym miescie KH.
Serdecznie pozdrawiam, Max
PS: Btw o rodzinie von Kottulinsky poprosze (propozycja nastepnego tematu). THX in advance.
Dziękuję za ciekawy artykuł.
A dlaczego doświadczali swego rodzaju towarzyskiego bojkotu wyższych kręgów arystokratycznych po powrocie na Śląsk?