Zima w Petříkovie, czyli udany mariaż z historią
W tej małej, nieco zagubionej i sennej osadzie odnajdziemy autentycznego ducha minionych czasów wschodnich Sudetów. I to o każdej porze roku.
Jeśli ktoś poszukuje wypoczynku w ciszy, z dala od gwaru i pośpiechu wielkich ośrodków narciarskich, a ponadto chce zakosztować uroku małego, cichego i niezwykle pięknego oraz starego “kurortu górskiego”,w którym poczuje autentyczny klimat z nieodległej przeszłości – to takie śliczne cudeńko znajdzie w położonym tuż obok Ramzowej – pięknym Petříkovie – osadzie na historycznej granicy morawsko-śląskiej.
Spokojnie miejsce, ale … też dla każdego
Nie zanudzą się tutaj osoby dobrze jeżdżące, jak również i początkujący, bowiem w tej uroczej osadzie znajdziemy stoki o wszystkich stopniach trudności, czyli … dla każdego. Trasy tutejsze mają od 400 do 900 m – są koloru niebieskiego i czerwonego z maksymalnym przewyższeniem 180 m.
Brak udogodnień w postaci kolejek krzesełkowych powoduje, że przyjeżdżają tutaj tylko Ci wytrawni turyści i narciarze, którzy chcą zaczerpnąć kontaktu z naturą z dala od hałasu „większych i sławniejszych”. Tutaj nikogo na wyciągu nie będzie katowała „technorąbanka” z głośników ustawionych wzdłuż trasy, jak ma to miejsce gdzie indziej.
Usytuowanie tej prześlicznej wioski w małej górskiej kotlince otoczonej ze wszystkich stron wysokimi, stromymi i zalesionymi stokami powoduje, że klimat jest tutaj wyjątkowo korzystny do uprawiania wszelakich sportów zimowych, zaś samo umiejscowienie areału pośród lasów na stokach północnych powoduje, że sezon zimowy trwa tutaj zazwyczaj sporo dłużej, aniżeli w sąsiedniej Ramzovej, bowiem zwykle na nartach można tutaj jeździć jeszcze często aż do połowy kwietnia! Bardzo miłym tutejszym akcentem skierowanym bezpośrednio do Polaków jest dumnie powiewająca na najwyższym stoku, naturalnie obok czeskiej… polska flaga ! Na moje pytanie co to ma oznaczać ? Może jakieś zawody sportowe, czy specjalną imprezę z oficjelami – miły pan z obsługi powiedział, że – zwyczajnie lubimy tutaj Polaków i stąd taki miły, w naszą stronę ukłon. Swój “przekaz” chciał jeszcze dodatkowo wzmocnić wspólnym łykiem – pysznej ponoć – domowej śliwowicy ze swej piersiówki! Petříkov to jest także bardzo ważny punkt na trasie narciarzy biegowych. Stąd bowiem mogą atakować na “bežkach” Ramzovą, czy Ostružną w jednym kierunku, a w drugim wbijać się na Paprsek, czy Smrk, a czasami dalej nawet i na polska stronę do Bielic.
Samochody i spaliny na bok
Do tej małej wioski nie dojedziemy bezpośrednio i pod stok swoim autem. Jej kręte, wąziutkie dróżki i śnieg zalegający często aż do połowy okien powoduje, że tylko środkiem wiejskiej drogi jest przetarta trasa – odbywa się tutaj wyłącznie ruch naprzemienny i to tylko skibusami. Auta zostawiamy na specjalnym parkingu przed tą miejscowością, skąd narciarze są dowożeni skibusem na petrikovskie stoki. Wyjątkiem jest zarezerwowany nocleg w jednym ze ślicznych petrikovskich “pensionów”. Wówczas to – ze specjalną przepustką można wjechać do tej wioski i zaparkować pod „naszym” upatrzonym wcześniej domkiem.
Przysiółek ten (do 1945 r. spora wieś Peterswald) – jak większość miejscowości w Altvatergebirge była zamieszkany w blisko 100 % przez sudeckich Niemców, których to dekrety prezydenta Benesza po II wojnie światowej wygnały z ich własnego kraju – wcześniej pozbawiając obywatelstwa czechosłowackiego oraz całego majątku bez żadnego odszkodowania. Sytuacja ta powoduje, że wieś straciła bezpowrotnie swój tradycyjny status i jest obecnie wyłącznie małą, senną osadą letniskową bez stałych mieszkańców, a uprawne role, łąki i pastwiska porosły wszędzie gęste, świerkowe lasy.
Nie samymi nartami człowiek żyje
W Petříkovie spotkamy całkiem sporą ilość uroczych, stylowych pensjonatów oraz małych hospudek, gdzie poza noclegiem (dla chętnych) będziemy mogli miło i smacznie zjeść.
My polecamy gorąco pension „U Orla” – znajdujący się bezpośrednio tuż na wprost pięknej kapliczki, pod głównym stokiem. Dla chcących tylko coś delikatnie przekąsić proponujemy oryginalną „Diabelską Topinkę”, która każdego błyskawicznie odświeży, kalorycznie wzmocni i przywróci „żywym” ! Z innych równie oryginalnych petrikovskich przybytków polecamy hospudkę „Mazhaus” znajdującą się w drewnianej, oryginalnej XIX w. sudeckiej chacie. Nie ma tutaj żadnej wykwintnej kuchni – wystrój przypomina raczej proste, chłopskie chałupy z naszego bierkowickiego skansenu – ale urok i niezwykłość tego miejsca przyciąga naprawdę wielu turystów. Poza pysznym chlebem ze smalcem okraszonym smakowitymi skwarkami, doskonałym Budwaiserem i skromniutką ofertą gastronomiczną – przybyszów urzekają tutejszy surowy, chłopski wystrój, ale przede wszystkim oryginalne tablice i napisy na ścianach w rodzaju „Niepłacących ostrzegamy, że temperatura wody w potoku wynosi 2 st. C” lub też „Oczywiście – dajemy piwo na kredyt, ale tylko osobom powyżej 70 lat i pod warunkiem, że przyprowadzą ze sobą oboje rodziców…” (tłum. autora). Nie przebije to jednak napisu w innej, jesenickiej gospodzie (niestety nieistniejącej), gdzie widniał inny, równie oryginalny napis na jednej ze ścian, a podam go – z oczywistych względów – jedynie w oryginalnym czeskim, ale zrozumiałym dla wszystkich zapisie:
“Budiž Bohu chvala – kostel shořel hospoda zůstala!”
W takich i innych drobnych smaczkach odnajdujemy – w dalszym ciągu uwielbiany przez wielu (w tym autora) – klimat „haszkowo-szwejkowy” który i tutaj ukazuje się raz po raz w całej okazałości i tym samym udowadnia, że jest ciągle żywym u Czechów aż po dziś dzień!
Informacje praktyczne :
Dojazd : Opole – Prudnik – Jesenik – Ramzova – Petříkov, – ok 110 km
Serwis sprzętu, wypożyczalnie na miejscu skipas – 450 kc (ważny na wszystkie stoki w miejscowości)
Jarek Dziadek – opolanin, który jest nieuleczalnie zainfekowany miłością do Śląska. Latem na kole, a zimą na nartach penetruje śląsko-morawskie pogranicze które jest dla niego źródłem niewyczerpanych inspiracji. Sam region uważa – za cesarzową Marią Teresą – “za najpiękniejszą, ale zabiedzoną perełkę w cesarskiej koronie “. Pod każdym względem.