Z dawnej prasy śląskiej: “Powstaniec” 1937
Uliczni muzykanci, to nieodłączny element krajobrazu śląskich miast. Dzisiejsi grajkowie prezentują szeroki repertuar, prezentują różne gatunki muzyczne i instrumentarium. Oczywiście nie jest to zjawisko nowe. Nie inaczej było przed dziesiątkami lat, co opisuje poniższy utwór wierszowany.
Dodatkową ciekawostką jest fakt że autor używa śląskiej godki, a nie literackiej polszczyzny (a wierszyk pochodzi z bardzo propolskiego pisma „Powstaniec”).
„Downiej a dziś…
Hań downiej u nos bemacy grywali.
lnksi na harfie, do tego śpiewali,
I „lajermany” bez nóg, z łorderami
Casem z wózkami…
Grali na drodze oba na gościńcu,
A między dziećmi stoli jak we wińcu.
Trąby, lajerki tak casem myłyły,
Ze aż psy wyły…
Grali ło „Burach”, ło „świętej Łucyji”,
Ło „Izabeli”, „Rinaldzie” bestyi!
Niekiej cyganka bębenkiem brzęcała,
Przytem śpiewała.
Jedyn z klarnetom tu po wsi łazieł,
A drugi z bębnem i “kozą” sie wadzieł,
W bęben proł łokciem, nogą z całej siły
Szarpoł pokrywy.
Niekiedy ciągli choćby karawany
ltalijoki abo też cygany.
Na bębnach grali, ciągli z niedźwiedziami
l “kamelami”.
Na małym koniu małpica strzelała,
Niedźwiedź tańcówoł, “kameIa” klękała,
Inksze małpicki na wozie siedziały
I sie iskały…
Były też dziady, prowdziwe – z torbami,
Z kosturem w ręce, z długiemi brodami;
Za krómka chleba pieknie nom rzekali
Abo śpiewali.
Teroz sie wszystko zmieniło inacy;
Dziś też grywają, ale już nie tacy!
Za dziadów, smyków, dziś chodzą wandrusy
Młode karlusy…
Jedni bez wstydu, takie młode lenie,
Choć mogą robić, wolą to łażenie.
To co zarobią zaroz przetermanią
Łojców cyganią…
Dobrze, iż takich nie jest bardzo wiela.
Bo jak z nich kiery, łożarty ak bela.
Zacnie kaj , „haja” abo zabajzluje,
To inkszym psuje…
Psuje i szkodzi tym wszystkiem borokom,
Tym bezrobotnym, porządnym biedokom,
Co to roboty daremnie szukają
l bieda mają…
Jednak ci wszyjscy nowi muzykanci,
Grajki, śpiewoki i komedyjanci
Już nie na drógach, jeno w placu grają
W sieni śpiewają.
A iż chnet wszyjscy są ludzie tutejsi.
Casem w muzyce, w śpiewaniu są lepsi,
Tóż nowomodnie i wesoło grają
“Solo” śpiewają…
Znają ulice, domy nawet znają
I wiedzą, jacy ludzie w nich mieszkają,
Co radzi słyszą, z jakiej są partyje. . .
Te beskuryje!
“Kto się w opiekę…” – na farze zagrają,
Na drugim placu ło “Capri” śpiewają,
Tu rżną “trojoka” abo “Barykada”,
Tam zaś – ..Brygada” !
Jak hań w tej sieni “Sokoła” zagrają.
To ło ,.Góralu” w tej drugiej śpiewają;
Tu pieśni święte grają te huncwoty,
A tam – „fokstroty”!
Jak w jakim domie rozmaici mieszkają,
To łoni wiedzą – według tego grają
Przód: “Słonko jasne”, a „Morgenrot” za tem. . .
Nie koniec na tem!
Jedyn jak śpiewok na łodpuście biado,
Drugi wysoko na “Kiepury” siado.
Są też i dzieci, co chodzą i nucą;
Te wszystkich smucą…
Grają na trąbach całe familije,
Kożdy jak umie z tego granio żyje.
I dziołchy – marchy! – trąbią choćby stary…
Takie łoćwiary!
Rżną na gitarach, skrzypkach, akordionach,
Na mandolinach, bębnach, saksofonach;
Rołz w pojedynka, rołz całe “jacbandy”
Pierona kandy!
Są też i tacy, co zapominają,
Iż nie w Berlinie, jeno u nos grają.
Jak: taki “łorgol” na placu zawyje,
Trza szukać .,kreje”!
Zaś jak ci nasi w placu sie pokożą,
To niech sie łokna i serca łotworzą.
Sciepnijci im tam – wiela chto może,
Biednym pomoże!…”
(Cytowany tekst pochodzi z gazety „Powstaniec ” nr 6, 1937 r.
Dostępny w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. Załączona ilustracja również że zbiorów ŚBC).
Tomasz Heisig – Ślązak z urodzenia i wyboru. Amator górnośląskiej historii, literatury, krajobrazu i kuchni 🙂