Tauron Nowa Muzyka Katowice – relacja
Za nami 17. edycja Tauron Nowa Muzyka Katowice – pełna energii, zaskakujących zwrotów akcji, wyjątkowych koncertów, czarujących wykonawców oraz publiki, która szalała do ostatnich minut, czerpiąc pełnymi garściami z możliwości obcowania z muzyką na żywo!
Brak festiwali, wydarzeń muzycznych oraz możliwości udziału w różnych przedsięwzięciach artystycznych spowodował, iż radość związana z kolejną edycją Tauron Nowa Muzyka sięgała zenitu. Pandemia jednak i tym razem próbowała pokrzyżować plany organizatorów – piątkowy występ odwołała Anna Calvi – uznawana za jedną z najlepszych brytyjskich wokalistek. Covid dał się we znaki Kollektiv Turmstrasse, do rezygnacji z występu zmuszony byli również Skream oraz grupa Shards. Sobotni wieczór przebiegał w formie modyfikacji rozkładu czasowego oraz składu artystów, i tak mogliśmy dwukrotnie usłyszeć Vacosa oraz Malcolma, fantastycznego Butcha, który zastąpił wspomniany Kollektiv Turmstrasse, ale to, co mogło cieszyć najbardziej to 1,5 godzinny występ Moderata!
Tauron Nowa Muzyka rozpoczął się w czwartek koncertem otwarcia w nowej miejscówce – w Walcowni Cynku w Szopienicach, do której zapewniono uczestnikom darmowy transport. Organizatorzy zapewniali, że miejsce to wypełni potężny bas, radykalne brzmienia i awangardowe konstrukcje dźwiękowe, jednak występ głównej gwiazdy wieczoru – Buga, przerósł wszelkie oczekiwania. Pierwsze dźwięki jego seta wyrwały moje wnętrzności i rzuciły nimi w głąb hali! Nie byłam odosobnionym przypadkiem, bas był tak silny, że wprawił halę w drżenie, a osoby z pierwszych rzędów wycofały się zatykając sobie uszy. Akustyk trzymał jednak rękę na pulsie i zadbał o regulację nagłośnienia. Gdy na scenie dołączył do muzyka Flowdan publika dała porwać się euforii, a tupanie i entuzjastyczne okrzyki słychać było w całych Szopienicach!
Piątkowy wieczór rozpoczął koncert Ralpha Kamińskiego, który okazał się dla wielu sporym zaskoczeniem. “Bal u Rafała” na który zostaliśmy zaproszeni to dopracowana scenografia oraz układy taneczne, a całość utrzymana była w pastelowych kolorach i klimacie disco. Mimo wczesnej godziny i pierwszego występu tego wieczoru, Scena Miasta Muzyki zlokalizowana w MCK wypełniona była po brzegi. Również i na tej scenie usłyszeć mogliśmy kilka godzin później materiał z najnowszej płyty oraz największe hity The Cinematic Orchestra.
Na pozostałych scenach m.in. w Amfiteatrze mogliśmy usłyszeć fantastycznego Jerzyka Krzyżyka, a w Sali Kameralnej NOSPRU przenieśliśmy się za sprawą Hatis Noit do zupełnie innej przestrzeni. Artystka, która jest samoukiem, łączy w swoich utworach elementy japońskiej muzyki klasycznej Gagaku, stylów operowych, przez śpiew bułgarski i gregoriański, po wokal awangardowy i popowy. Opowiadając o swoich inspiracjach i przeżyciach oraz doświadczeniach podczas różnych podróży pozwoliła nam jeszcze bardziej zachwycić się swoją, jakże niespotykaną i wyjątkową działalnością jako artystka, oraz wrażliwością. Połączenie wokalu, oddechu o różnym natężeniu oraz zapętlenie ich ze sobą, dodatkowo jednocześnie i pełna kontrola i świadomość głosu zestawiona z jego delikatnością, tworzyły imponujące dzieło.
Scena Carbon stała tego wieczoru pod znakiem pełnych energii występów. Zdechły Osa po raz kolejny udowodnił, że wypełnienie namiotu i przestrzeni przed nim zajmuje mu kilka minut. Podczas prezentacji najnowszego singla “Przez ciebie zdechnę” zarówno fani, jak i ci, którzy chcieli tylko na chwilę zerknąć na jego występ rzucili się w wir tworząc jeden wielki młyn i dali się porwać chwytliwym bitom. Utwór ten może uchodzić za proroctwo co do kolejnego występu na tej scenie – Lorenzo Raganzini spalił nam swoim mrocznym i szaleńczym pod względem tempa setem podeszwy! “Diołboł”, jak mówili ci, którzy opuszczali parkiet, doskonale panował nad zebraną publiką, spoglądając spod swojego mrocznego makijażu scenicznego i podkręcając tempo. W powietrzu czuć było siarkę oraz nadchodzącą wizję zakwasów. Kto pozostał do końca jego występu, ten miał możliwość przebicia z artystą “piątki” oraz zrobienia sobie pamiątkowego “selfie”. Artysta czuł się na tyle swobodnie na festiwalu, że spotkać go można było spacerującego w strefie z gastronomią, czy porozmawiać na secie Dozzy Donato, który zamykał tego dnia scenę klubową.
Sobotni wieczór stał przede wszystkim pod znakiem jednego z najlepszych liveactów na świecie – HVOB, czyli połączenia niesamowitego wokalu z elektropopem oraz techno, jak i występu niemieckiej grupy Moderat, która na scenę powróciła po prawie 5 latach przerwy. Jednak na ten powrót oraz ten występ warto było czekać! Bad Kingdom, Rusty Nails, Eating Hooks, A New Error, Doom Hype, to tylko niektóre z utworów, które usłyszeć mogliśmy na Scenie Miasta Muzyki. Idealne zestawienie największych hitów oraz materiału z najnowszej płyty w połączeniu ze znakomitym głosem Saschy to kumulacja, jakiej wprawdzie się spodziewaliśmy, ale nikt nie przypuszczał, że występ, a wręcz uczta trwać będzie aż 90 minut!
Do wygranych obu głównych dni festiwalowych zaliczyć należy niewielką scenę, za którą odpowiadali DJe zrzeszeni w projekcie Sound w/ Friends, serwujący od techno, po house, disco oraz jazz i funk. Największym jednak zaskoczeniem były występy Orkiestry Dętej Tauron Wydobycie S.A. ZG Sobieski pod batutą Piotra Krawczyka, który nie tylko żartował z publicznością, wdając się w żywe dyskusje i zachęcając do zabawy, ale czasami rzucał takimi “sucharami”, że ciężko było się nie uśmiechać od ucha do ucha. Podczas sobotniego wieczoru muzycy trzema setami uraczyli publikę, grając m.in. utwory Billie Eilish “Bad guy”, Edyty Górniak “Kolorowy wiatr”, Męskie Granie Orkiestra “Sobie i Wam”, a bisy wymknęły się poza wszelkie ramy czasowe. Sama nie rozumiem, jak mogłam przegapić ich piątkowe występy!
Tauron Nowa Muzyka nauczył nas, by planować z wyprzedzeniem niektóre koncerty – głosy pełne rozczarowania i żalu pojawiły się, gdy część osób nie mogła skorzystać z oferty Sali Kameralnej NOSPR, której pojemność uniemożliwiła udział tak sporej grupie osób. Kto nie zarezerwował sobie miejsca w kolejce i już na kilkanaście minut przed występem nie stanął przed drzwiami do NOSPRU, ten wielokrotnie odchodził z kwitkiem.
Sobotę zamykała scena klubowa, której lokalizacja powróciła na nasze ulubione miejsce. Dzikie tańce i szaleństwo wśród przyjemnie grzejących promieni wschodzącego słońca, lub chillowanie na leżakach – na to czekaliśmy z utęsknieniem. Na tym jednak nie koniec muzycznych uniesień – w niedzielę Jazbar Muchowiec zaprosił nas na Fajrant, podczas którego usłyszeć mogliśmy m.in. Glasse, Mr. Lex oraz Eagles & Butterflies.
Z uśmiechem na twarzy oraz z zakwasami w łydkach żegnamy 17. edycję Tauron Nowa Muzyka, podczas której usłyszeć mogliśmy ponad 50 artystów oraz ponownie poczuć wyjątkową atmosferę, jaka towarzyszy temu festiwalowi od lat. Od opery i klasycznych instrumentów muzycznych, po techno, pogo i dnb, to niesamowite połączenie różnych gatunków muzycznych, po raz kolejny udało się na 5+!, tworząc bazę do wspomnień, do których będziemy chętnie wracać.
O dacie kolejnej edycji oraz ogłoszeniach artystów, którzy na niej wystąpią będziemy Was informować!
Magdalena Anna Duda