Ostatni gasi światło: Kongresówko, wróć do macierzy, nas zostaw w Europie!

Z prawdziwą satysfakcją przeczytałem felieton Marcina Melona pt. “Do ôszkliwych lōmpōw”. Mnie również potwornie irytuje postawa małych ludzi rządzących obecnie Polską, drobnych cwaniaczków o horyzontach myślowych spod sklepu nocnego. Postawę tę można streścić w słowach: “dawaj kasę, bo mi się należy, a potem się nie wtrącaj, bo to nasze sprawy wewnętrzne, które rozwiązujemy po swojemu”.

Ale problem jest szerszy. Bo co oznacza owe “po swojemu” w ustach pisowskich polityków? W istocie oznacza: zgodnie ze wschodnim standardem. Standardem, do którego nowożytnej Polsce, zdominowanej liczebnie, a więc i politycznie przez lud dawnej Kogresówki, od samego początku było najbliżej. Od pierwszych lat odrestaurowanej polskiej państwowości, lat tzw. międzywojnia – których pamięć tak wielbiona jest przez dzisiejszą władzę – wschodnia mentalność większości społeczeństwa przekładała się na wschodni koloryt kolejnych systemów politycznych. W latach dwudziestych XX w. ambasador USA w Polsce Hugh Gibson opisywał polską rzeczywistość słowami, które i dziś, w odniesieniu do aktualnych “zdobyczy” polskiej klasy politycznej pasują tak idealnie, że nic dodać, nic ująć. Pisał: “Cały system rządzenia staje się coraz bardziej wschodni, pomimo polskich zapewnień, że państwo nie ma niczego wspólnego ze Wschodem”.
Ambsador Gibson dziewięćdziesiąt parę lat temu podzielił się także głęboką refleksją, która od pewnego czasu jest i moim udziałem: “Doświadczenia ostatnich dwóch lat utwierdziły mnie w przekonaniu, że Polacy są tak naprawdę ludźmi Wschodu pod czarującą politurą zachodniej cywilizacji”. Panu ambasadorowi trzeba było dwóch lat, by dojść do tego wniosku, ja zaś utwierdzony zostałem doświadczeniami ostatnich trzech lat. Przy czym w moim przypadku było to rzeczywiście utwierdzenie przeczucia, które wykiełkowało jeszcze przed objęciem władzy przez ekipę Jarosława Zbawcy. Przeświadczenia, że “tak, to jednak Wschód, pociągnięty z grubsza po wierzchu błękitną farbą ze złotymi gwiazdkami” nabrałem słuchając wystąpienia ówczesnego premiera Tuska, który nie mogąc poradzić sobie środkami prawnymi z plagą tzw. “dopalaczy”, publicznie zapowiedział nękanie sklepów z tym towarem za pomocą kontroli skarbowych i inspekcji pracy, co uniemożliwi im funkcjonowanie. Zapowiedział więc bez skrępowania, że nie posiadając efektywnie działającego prawa, będzie działał poza prawem, a więc wykorzysta państwowe urzędy i instytucje wbrew ich prawnej roli (no bo ustawowym zadaniem skarbówki nie jest przecież uniemożliwianie działania firmom poprzez prowadzenie w nich kontroli). A wszystko to uświęcone zostanie przez bardzo ważny cel. Wschód w czystej postaci!

Dej pozōr tyż:  Niy śmiymy dać Rusyji wygrać - Emmanuel Macron ô europejskim bezpieczyństwie

Najgłębszy podział we współczesnej Polsce nie przebiega po linii prawica-lewica, interwencjonizm-wolny rynek, religijność-ateizm, czy nowoczesność-konserwatyzm, a po linii Europa Wschodnia – Europa Zachodnia. Przez lata wydawało się, że specyfika obszaru wpierw postimperialnego rosyjskiego, potem postsowieckiego, jego zasadnicza odmienność od standardów liberalnej, zachodnioeuropejskiej demokracji, tak malowniczo ujawniająca się w samej Rosji, w Białorusi, na Ukrainie, w tych wszystkich Kazachstanach, Azerbejdżanach, Mołdawiach i Kirgistanach – że to wszystko nie dotyczy Polski. Ale dotyczy. A dotyczy dlatego, że jednak spora część polskich obywateli przechowała w sobie mentalność poddanych imperatora Wszechrusi. Nie wrodzoną, bo to się w łańcuchu DNA nie przenosi, a nabytą od kultywujących ją przodków. Polska współczesna zdaje się być taką specyficzną “Kongresówką Plus”, to Carstwo Polskoje rozrośnięte ponad swoją miarę, szczęśliwym – dla niego – kaprysem możnych tego świata rozciągnięte nad obszarem zdecydowanie przerastającym jego skromne możliwości. Dlatego miliardowych transferów z Unii potrzebuje desperacko, by choć trochę złagodzić gospodarcze, infrastrukturalne, cywilizacyjne zapóźnienie, ale pragnie przy tym “Kongresówka Plus”, by jej w pielęgnowaniu owej wschodniości Zachód nie przeszkadzał. Wszak dużo łatwiej i wygodniej rządzi się po wschodniemu, acz – o ile nie dysponuje się bogatymi złożami ropy i gazu – trudno domknąć budżet. Dlatego kasę daj Unio, bo matuszki Rassiji chwilowo na to nie stać, ale nosa nie wsadzaj w nasze sprawy, bo to specyfika taka i szanuj ją!

Dej pozōr tyż:  Nasz Plebiscyt 1921

Wezwania do szanowania polskiej specyfiki i trzymania się z dala od wewnętrznych spraw Polski kierowane do zachodnioeuropejskich przywódców nie są zresztą niczym nowym. W serwisie youtube można zobaczyć fragment konferencji rzecznika polskiego rządu Jerzego Urbana z 1984 r., gdzie strofuje francuskiego ministra w duchu doskonale nam, współczesnym znanym z wystąpień polityków PiS-u. Mówi Urban: “Francuski minister kontynuował linię wtrącania się w sprawy wewnątrzpolskie, co Polska odrzucała, odrzuca i będzie odrzucać. (…) rząd francuski trwa na pozycjach nieprzyjaznych wobec Polski. Władze Francji nie śledzą procesu stabilizacji w Polsce i naszych postępów w tym zakresie (…) Mam wrażenie, że rząd francuski zaciska powieki, gdy spogląda na polską rzeczywistość”.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Zbieżność retoryki Urbana ze współczesną narracją polskiego rządu nie jest przypadkiem. Oto według słów pani Beaty Szydło, wypowiedzianych na kongresie w Krynicy niecały miesiąc temu: “po 1989 r. Polska straciła niezależność gospodarczą”. Widać więc wyraźnie, że dla pani Szydło rok 1989 oddziela stan pożądany od niepożądanego. Że do integracji gospodarczej z sowieckim imperium, a więc stanu sprzed 1989, żywi zdecydowanie cieplejsze uczucia niż do integracji z gospodarką Unii po opuszczeniu przez Polskę struktur bloku wschodniego w początkach lat 90-tych. Pozostaje mi więc jedynie wyrazić żal, że ów Zachód obszedł się z panią Szydło, panem Kaczyńskim, panem Dudą (to ten od “wyimaginowanej wspólnoty”) i całą pisowską bracią tak bezwględnie. Oderwał od nadwołżańskiej macierzy i kazał na siłę naśladować obce kulturowo wzorce zachodniej demokracji liberalnej. Pozbawił przy tym niezależności gospodarczej i z potężnej, kwitnącej jeszcze w 1989 r. gospodarki uczynił smętną ruinę.

Dej pozōr tyż:  Joseph von Eichendorff: Tynskność i Ksiynżycowo noc

Może by tak więc, pisowska elito, powrócić do macierzy i zabrać ze sobą całe Carstwo Polskoje w jego historycznych granicach, ustalonych na kongresie w 1815 roku?

Pan Kracy

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza