Moc kultury #2: Waiting for the Sibyl
Aleksander Lubina
Moc kultury
Operowa twórczość Wagnera i Verdiego nosi znamiona ponadczasowości. Zrozumiałe jest uwielbianie tych Parsifalów, Lohengrinów, Aid, Ernanich, Naduchodonozorów, te libretta oparte na Shakespearze, Schillerze, Hugo, Dumasa, Wolframie von Eschenbachu, Gotfrydzie ze Strasburga, na legendach arturiańskich, na Pieśni o Nibelungach, na opowieściach o Hansie Sachsie.
Dzięki Opera lovers dd tytanów opery, od XIX-wiecznych uwertur i arii uciekłem wirtualnie na kilka godzin do Metropolitan, gdzie 4, 12 i 15 lutego 2020 po prawie 30 latach wznowiono Porgy and Bess Georga Gershwina, znaną każdemu dzięki Summertime – szlagierowi wszechczasów niedościgle interpretowanemu przez Louisa Armstronga. Wystawiono ulubioną operę Ameryki, gdzie wśród gwiazd 2020 najjaśniej świecili w rolach tytułowych Eric Owens oraz Angel Blue, a w pozostałych: Janai Brugger, Latonia Moore, Denyce Graves, Frederick Ballentine, Alfred Walker i Donovan Singletary. Rzadko wystawia się tę operę szczególnie w artystycznie przeważnie białej Europie, bo kłopot z obsadzeniem Porgy i Bess przypomina problem z Otellem – bohaterowie są czarnoskórzy, a tych skąd brać? Pamiętam Otella w 1984 w teatrze TV z Danielem Olbrychskim, wspaniały(!), ale szminka na twarzy… przypominała mi nieustannie pochodzącego z Litwy sonny boya Ala Jolsona wykonującego Mammy z Jazz Singera 1927 (Śpiewa jazzbandu – pierwszy film dźwiękowy w historii kina).
Libretto Porgy and Bess jest dziełem DuBose Heywarda, autora króciutkiej bestsellerowej powieści z 1926, po sukcesie wydawniczej przerobionej na sztukę teatralną Porgy (1927) – literackiego pierwowzoru libretta, przy którym z Edwinem DuBose Heywardem współpracowała jego żona Dorothy Heyward oraz brat kompozytora Ira Gershwin. Cała czwórka to białasy.
George’a Gershwina obowiązki trzymały w NY i nie mógł zbyt często jeździć do DuBose’a Heywarda mieszkającego w Charleston (Karolina). W roku 1933 w kwietniu i we wrześniu 1934 Gershwin jeździł do Południowej Karoliny, gdzie zatrzymywał się w Folly Island (Hrabstwo Charlestone) – odwiedzał kościoły i kluby nocne i słuchał negro spiritualsów. Prace nad operą zabrały 20 miesięcy. O wystawieniu jej w Metropolitan Opera nie było co marzyć. Pierwszy prywatny koncert odbył się w Carnegie Hall 30 września 1935. Następnie operę na Brodwayu wystawiono 124 razy. Tryumfalnie wpisała się historię kultury po zmianach dokonanych po śmierci Gershwina.
W założeniach kompozytora inaczej śpiewają Porgy, Sportin’ Life i Crown – to różne światy muzyczne. Wykorzystał wiele dostępnych w tym czasie technik i stylów. Synkretyzm dzieła spaja głębia dramaturgii i teatralnego mistrzostwa amerykańskiego twórcy, pochodzącego z Rosji. Doskonale zobrazowano sylwetki kobiece, gdzie naiwna i zmysłowa Bess różni się zdecydowanie od poważniejszej Sereny, czy rubasznej Marii. Czarnoskóra publiczność zarzuca czasami operze stereotypowe przedstawienie postaci i nieprzekonujące naśladownictwo form muzycznych tej grupy, zaś czarni artyści bywają wzywani do jej bojkotu.
No cóż, nativom niekoniecznie podoba się zawłaszczanie i zniekształcanie ich kultury przez przyjezdnych…
Podobnie rzecz się miała w przypadku Hattie McDaniel, którą 15 grudnian1939 nie została zaproszona na piątkową premierę Przeminęło z wiatrem do Loew’s Grand Theatre na Peachtree Street w Antlancie (Georgia). David O. Selznik, producent filmu próbował zaprosić aktorkę, MGM odradzało mu to z powodu obowiązujących w Georgii przepisów segregacyjnych. Clark Gable zagroził bojkotem premiery bez odtwórczyni roli Mammy, ale McDaniel przekonała przyjaciela do pójścia na tę premierę. McDaniel wzięła udział w premierze filmu 28 grudnia 1939 w Hollywood.
29 lutego 1940 Hattie McDaniel jako pierwsza Afroamerykanka odebrała Oscara za rolę drugoplanową w Przeminęło z wiatrem. Aktorka i śpiewaczka, spikerka, gwiazda telewizji, która cechowała się hojnością, urokiem i elegancją – posiada dwie gwiazdy w Hollywood Walk of Fame – filmową i za rozwój radia.
Hattie McDaniel wytykano, że gra stereotypowe role czarnych służących, czego nie da się pogodzić z dumą Afroamerykanów w USA. Odpowiadała, że woli 700,- $ za rolę, niż 7,-$ za pracę pokojówki.
Po przeżyciach operowych, znalazłem wirtualne schronienie w Rzymie, w Teatro dell’Opera di Roma i czekałem na królową Saby.
Waiting for the Sibyl to 42-minutowy utwór dla trzech tancerzy / performerów, sześciu śpiewaków oraz elektroniczne nagrania z fortepianem na żywo. Wykorzystuje projekcję, występy live i cienie rzucane przez wykonawców. To seria 5 krótkich scen, przerywanych przez upuszczenie i podniesienie kurtyny. Podczas zmian sceny następuje cykl pełnoekranowych projekcji na kurtynę. Niektóre z nich są rzeźbami lub rysunkami, które są spójne przez chwilę i rozbijane na nierozpoznawalne składowe. Na scenie wyświetla się strony książek, a cień artystów na żywo rzucany jest na ekran. Zrezygnowano ze słowa mówionego przez wykonawców. Tekst pojawia się w zdaniach, frazach i zagadkach rzucanych na ekran:
Old Gods have retired.
I no longer believe what I once believed.
Read the Word from my motionless lips.
The coincidence demands is hearing.
I have brought news.
I have forgotten the message.
The moment has gone.
Do not complain.
Ouer Latin cannot understand.
It reminds me of somethings I can’t remember. *
Oczekiwanie na Sybillę to historia prorokini. Mit głosi, że losy ludzi spisane zostały na liściach dębu, których stos leżał u wylotu jaskini. Na wieść o Sybilli i jej liściach ludzie szukali jaskini, by znaleźć liść, na którym zapisano ich los. Ale nieuchronnie nadciągał wiatr i rozwiewał liście, mieszając losy – pozostawiając poszukiwaczy w niepewności, czy los, który wybrali, był ich własnym, czy przeznaczeniem innego.
Odpowiedniczką Sybilli jest semicka królowa Saby, pradawnej krainy na Półwyspie Arabskim, skąd pochodzili mędrcy świata, monarchowie (znani jak Trzej Królowie). Królowa przybyła do Salomona i rozmawiała z nim. W Piśmie świętym nie ma wzmianki o tym, żeby mu wieszczyła.
Naukowcy uważają, że żadne pisma lub księgi królowej z Saby się nie zachowały. Może nigdy ich nie były, może spłonęły w Aleksandrii, może w Imieniu Róży, może zbutwiały w VII i VIII wieku w irlandzkich klasztorach.
Niektórzy upierają się, że starożytna królowa swoje przepowiednie wygłaszała przed królem Salomonem. W trzech księgach opisać miała losy świata aż do współczesności. W proroctwach pojawiły się ponoć dosyć szczegółowe opisy przebiegu końca świata.
Może o tym właśnie śpiewają w Czekając na Sibylę. Kto wie? Niestety, śpiewają chyba w którymś z następujących języków: xhosa, ndebele, pedi, soto, suazi, tsongo, tswana, venda, zulu. Nie wiadomo, co śpiewają – proroctwa, przekleństwa, drwinę z odchodzącego świata kultury helleńsko-chrześcijańsko-żydowskiej?
WAITING FOR THE SIBYL
Concept and Director William Kentridge
with music composed and conceived by Nhlanhla Mahlangu and Kyle Shepherd
A Teatro dell’Opera di Roma New production
co-commissioned by Teatro dell’Opera di Roma, The Royal Dramatic Theatre, Sweden and Les Théâtres de la Ville de Luxembourg
https://de.wikipedia.org/wiki/William_Kentridge
*c.d. You will be old already.
Your hair will have threats of grey.
You will be robbed of speech.
You will be dreamt by a jackal.
You will (for 20 minutes) have great happines.
It is not enought
(but it is not niothing).
(..)
Leave
the half-eaten peach.
Leave
the unused years of your life.
Leave
the fat on the bone.
Resist
the florist shop a 4 am.
Resist frenzied action on behalf of homeless cats.
Beware
the street after dark.
Beware
of mobs of secret agents.
Beware
of insects with moustasches.
Discard
all envelopes.
Discard
medicine bottles.
Discard
last years socks.
Discard
last years hopes. (itd.)