Więzień 34-44 wspomina (3/5)

Z okazji rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego KL-Auschwitz w Oświęcimiu, chciałbym przypomnieć Wilhelma Brasse i jego obozowe przeżycia. Tekst niniejszy jest dość luźnym zbiorem jego wspomnień opublikowanych w formie nagrań filmowych na platformie YouTube – bez moich własnych komentarzy ale przeważnie w moim tłumaczeniu z języka niemieckiego. W przypadku polskojęzycznych  wywiadów starałem się używać oryginalnego słownictwa. W przypadku rozbieżnej treści różnych wywiadów wybrałem te bardziej prawdopodobne.

Collage pokazuje z lewej zdjęcie dr. Eduarda Withsa w mundurze Sturmbannführera SS, który był szefem lekarzy w KL Auschwitz. Dalej u góry zdjęcia bliźniaków oraz karłowatych, którymi szczególnie interesował się dr. Josef Mengele. Między nimi ręcznie kolorowana pocztówka wiosenna. Na dole z prawej trzy wcielenia Josefa Mengele jako lekarz (“biały anioł śmierci”),  SS Hauptsturmführer i w cywilu. dalej Bernhard Walter jako świadek podczas tzw. “procesów frankfurckich”, a w czasie wojny przełożony Brassego w randze Oberscharführer SS i szef służby rozpoznawczej. Obok symboliczne zdjęcie dla erotycznej sesji wspomnianej w tekście. 

Od wiosny 1942 wykonywał także po pracy różnego rodzaju fotografie na prośbę załogi obozu. Niemcom pracującym w obozie zależało im na ładnych zdjęciach wysyłanych rodzinom. Ażeby portrety te dobrze wyglądały, jego szef załatwił specjalnie sprzęt do retuszowania portretów.

Robił im zdjęcia pocztówkowe, portretowe, a jak się podobały, dostawał w formie zapłaty chleb albo gruby plaster kiełbasy czy kawałek sera lub papierosy. Wtedy był w stanie pomagać innym, choć nie wszystkim. Swym “zarobkiem” dzielił się często z kolegami oraz ze znajomymi z Żywca.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Żyjąc w nieustannym towarzystwie śmierci, można było przywyknąć do okrucieństw spotykanych w obozie Auschwitz. Zdarzały się jednak sytuacje, które go przygniatały. I tak wiosną 1941 przyprowadzeni zostali z karnej kompanii więźniowie do zdjęć, między którymi  zauważył znajomych Żydów z Żywca. Przyprowadził ich Polak, Wacław Rudzki zwany “Wacek Ruski”, bo szczególnie nienawidził Rosjan i Żydów. Był on znanym sadystycznym zabijaką, który będąc więźniem funkcyjnym w komandzie karnym, chętnie folgował swym namiętnościom z nieukrywanym przyzwoleniem SS. Brasse zwrócił się do niego z prośbą, żeby ich zamordował tak, by długo nie cierpieli. 

Dej pozōr tyż:  Pierwsze wydarzenia w ramach projektu "Szłapcugiym bez gruba" już za nami!

Ale nawet niektórzy Niemcy nie wytrzymywali tej służby, którą to uważano za “bardzo ciężką”. Dlatego zapewniała ona szybkie awansy bez większego ryzyka. Mimo to wielu rezygnowało po krótkim czasie, innym nie wytrzymywała psychika. I tak któregoś dnia zgłosiła się do obozowego fotografa pewna młoda SS-manka z zezwoleniem na zdjęcie portretowe. Dorodna blondynka zażyczyła sobie “zdjęcie dosyć głębokie”, ażeby było widać jej dekolt. 34-44 był nieco skonsternowany, ale starał zachować profesjonalizm. Po zdjęciach z rozpiętym mundurem stwierdziła jednak, że to jeszcze nie to i rozpięła jeszcze koszulę przykrywając piersi specjalnie do tego celu przyniesionym przezroczystym tiulem, ale i to zdjęcie wydało jej się zbyt skromne. I w pewnym momencie zdjęła jeszcze bluzkę i biustonosz, zachęcając wyraźnie podnieconego fotografa do dalszych zdjęć, “ażeby prawie było widać jej biust”. Brasse zrobił jej jeszcze więc kilka zdjęć w różnych ujęciach. Zatrzymał on w pamięci tę sesję, ponieważ później dowiedział się, że po odebraniu tych zdjęć ta dziewczyna się otruła. Pracowała jako telefonistka w centrali poza obozem. Z okien swojego biura miała ona wolny widok na krematoria. Widziała zapewne transportowane na wózkach trupy przeznaczone do spalenia jak i wszystko inne, co się w obozie działo. Najwyraźniej nie mogla się z tym pogodzić.

Przed blokiem 25 znajdował się mały trawnik, który cieszył oczy do fotografa. Kiedyś zauważył on tam kilka bratków, których nasiona lub sadzonki załatwił jakiś kolega. 34-44 zerwał mały bukiecik, który z własnej inicjatywy sfotografował na ręcznie kolorowaną pocztówkę. Przyłapał go szef, Bernhard Walter. Najwyraźniej spodobała mu się ta pocztówka, gdyż nie skarcił go, lecz polecił zrobić 100 sztuk, które później sprzedawano w kasynie SS. Bardzo dobrze się ten towar sprzedawał wśród załogi, bo po tygodniu zamówił jeszcze 1000 sztuk. Żołnierze SS posyłali te pocztówki do swoich rodzin i znajomych jako kartki okolicznościowe.

Latem 1943 roku 34-44 był świadkiem eksperymentów medycznych, które przeprowadzał w obozie szef sekcji medycznej obozu, SS-Sturmbannführer dr Eduard Wirths. Ok. 300-400 wyselekcjonowanych do eksperymentów Żydówek przeniesiono do bloku nr. 10, który znajdował się w części obozu zasadniczo zarezerwowanej dla mężczyzn. Dr. Wirths poprosił Haptscharführera Waltera o “pomoc” zapowiadając, iż niebawem przyśle on na specjalne zdjęcia ginekologiczne grupę Żydówek, naprzód jednak żydowski lekarz wszystko fotografowi dokładnie wyjaśni, a ten zrobi wpierw czarno-białe zdjęcia próbne, później powtórzy je w kolorze. 34-44 miał dokumentować przebieg eksperymentów.

Dej pozōr tyż:  Kino na Śląsku – Śląsk w kinie. Wywiad z Urszulą Biel, autorką książki „Kultura filmowa Prowincji Górnośląskiej”

Faktycznie, będący asystentem Wirthsa żydowski lekarz, dr. Samuel, kilka tygodni później przyprowadził na zdjęcia 5 młodych Żydówek. Po krótce lekarz wyjaśnił fotografowi, co będzie robić i zajął się stojącą obok fotografa młodą kobietą. Najpierw dał jej dożylny zastrzyk i ok. 30-40 sekund później kobieta straciła przytomność, po czym dwie polskie pielęgniarki rozłożyły ją na krześle ginekologicznym, rozwarły jej nogi i podwinęły sukienkę. Następnie ów żydowski lekarz rozwarł jej specjalnym instrumentem pochwę, po czym specjalnymi, długimi szczypcami zakończonymi łyżeczką wyciągnął ostrożnie szyjkę jej macicy. Lekarz pokazał fotografowi krwiste plamki oraz jasną kreskę, którymi dr. Wirths się bardzo interesował. Te obiekty trzeba było na zdjęciach szczególnie uwidocznić. Chodziło o metody wczesnej diagnostyki raka szyjki macicy. Po zaaprobowaniu zdjęć próbnych, Brasse musiał wykonać je ponownie w kolorze. Haptscharführer Walter załatwił koledze kolorowe klisze. Były one wówczas absolutną nowością i dlatego bardzo drogie. Niewolno było zmarnować ani jednej kliszy. Natomiast obiekty “badań” – jak zapewniał żydowski lekarz – po “badaniach” zostały należycie wyleczone, po czym były “zbędne”.

Któregoś dnia 34-44 miał sfotografować piękną Żydówkę w wieku zapewne ponad 30 lat. W akcie pisało, że pochodziła z Węgier, a z zawodu była lekarką. Bardzo spodobała się ona jednemu koledze i chciał z nią trochę porozmawiać a może nawet flirtować. Więźniom bardzo brakowało ludzkich uczuć i kobiecego towarzystwa. Po części załoga tolerowała w pewnych granicach flirty więźniów funkcyjnych o ile nie doszło do “zbezczeszczenia krwi”. Ale i tak do tego dochodziło. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że takie stosunki miały nikłe szanse na przyszłość.

Brasse nie odmówił koledze tej przysługi wiedząc, że gdy zdjęcie się nie uda lub obiekt okaże się w stanie uniemożliwiającym zrobienie porządnych zdjęć do kartoteki, sesja zazwyczaj zostanie powtórzona dzień-dwa później. Nie zastanawiając się długo, zniszczył więc już gotowe zdjęcia wraz z kliszą notując w uzasadnieniu “Materialfehler”, tzn. że materiał był felerny. Niestety do powtórzenia sesji nie doszło, gdyż kobieta ta zaraz potem “poszła do gazu”. Brasse żałował później, że nie zachował jej zdjęć.

Dej pozōr tyż:  Sobowtór - cz. 2

Brasse poznał również dr. Josefa Mengele – źle osławionego „Anioła Śmierci”, którego zapamiętał jako człowieka bardzo grzecznego i uprzejmego. Mengele nie traktował go jak więźnia i zwracał się do niego “per Pan”. Pierwotnie 34-44 nie rozróżniał go od innych SS-manów. Ich współpraca rozpoczęła się aczkolwiek dopiero na początku 1943 roku: Mengele wezwał go kiedyś do jego szefa i zapowiedział, że przyśle z Birkenau grupę młodych Żydówek do “specjalnych zdjęć”. Dopiero od pielęgniarek Brasse dowiedział się, że był to doktor Mengele, który robił eksperymenty rasowe. Brasse musiał fotografować nagie dziewczęta w podobnych pozach jak do zdjęć policyjnych. Specjalnie dla nich ustawił płachtę z tłem, za którym mogły się rozebrać i wyjść jedynie na wykonanie zdjęcia. Cierpiał z powodu naruszania ich intymności. Wiedział, że niedługo po zdjęciach dziewczyny te poszły do gazu. 

Następnym zleceniem od doktora Mengele było fotografowanie więźniów z obozu cygańskiego dotkniętych tzw. rakiem wodnym (lat. noma). Jest to rodzaj bardzo agresywnej,bakteryjnej infekcji tkanek śluzowych jamy ustnej (a w późniejszej fazie choroby również całej twarzy), co prowadziło do okropnych deformacji, które go najbardziej interesowały. Ponieważ w przeciwieństwie do Aliantów Niemcy nie mieli do dyspozycji skutecznych antybiotyków, Mengele systematycznie próbował różne środki oraz eksperymentował z różnymi formami leczenia. Do takich zdjęć przydał się komplet do retuszowania portretów.

Pod koniec 1943 roku Mengele został przeniesiony, a Wilhelm Brasse dostał polecenie od swoich przełożonych, aby przestał robić zdjęcia Żydom. Stwierdzili, że szkoda na nich materiału fotograficznego.

Oprócz tego fotografował wszystko: od pracy więźniów przez prywatne spotkania niemieckich dowódców obozu z ich rodzinami a także doświadczenia medyczne. 

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Andreas Drahs – “krojcok” z Opola, urodzony w 1972 r. Z zawodu dyplomowany ekonomista i doradca PR. Udziela się społecznie na rzecz ludzi niepełnosprawnych i imigrantów (również tych z Polski) w Niemczech. Interesuje się także historią nowożytną Śląska.

Śledź autora:

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza