Moc kultury #2: Black Lives Matter
Aleksander Lubina
Moc kultury
Atom ma moc i kamień ma moc. Literatura ma moc.
Kto i jak z tej mocy korzysta. Etyka pisarza? Za co pisarz odpowiada? Czy książkę można zrozumieć? Czy można ją zrozumieć zgodnie z intencją pisarza?
Czy dzieło i/lub jego twórca kogoś reprezentują, za coś odpowiadają – czy przewodzą ludom, narodom, rasom?
Richard Wright wydał Syna swego kraju (Native son) w 1940. Rok 1940 to rok Oskarów dla Przeminęło z wiatrem.
Książka po polsku ukazała się w serii Współczesna Proza Światowa PIW w 1980. Serię polecam.
Zaszufladkowanie Syna swego kraju w ”Black Literature” nie jest do końca uzasadnione.
Pod koniec lat 60. i na początku 70. powrócono w USA do myśli, jakoby sztukę afroamerykańską należało analizować i poddawać krytyce posługując się innymi standardami niż sztukę białych.
Opinia ta przeniesiona z eseju filadelfijskiego muzyka (T. Stewart, „The Development of the Black Revolutionary Artist”, 1966) na grunt innych sztuk i literatury nie wytrzymała próby czasu. Od samego początku była niespójna wewnętrznie, bo zdarzenie jednostkowe, jakim niewątpliwie jest dzieło, niechętnie poddaje się standaryzacji – jeśli już, to najczęściej nie jest to arcydzieło. Nie istnieją też w naturze ani 100-procentowa biel ani czerń, biel i czerń nie są także kolorami.
W przypadku „czarnej literatury” zakładano błędnie, że dla białego jest ona i pozostanie niezrozumiała. Często mówili tak Afroamerykanie. To na tyle prawdziwe twierdzenie, na ile należałoby się zgodzić ze myślą, że jeden naród/lud nie pojmie literatury/sztuki innego narodu. Nie byłaby to cecha wyłącznie sztuki/literatury Afroamerykanów. Takie postawienie sprawy kwestionuje mit ujednoliconej wielokulturowości, a podkreśla konieczność poszukiwania dialogu między przedstawicielami różnych odmian kultury.
Native son, a właściwie odbiór tego tekstu, w dużym stopniu zmienił krajobraz literackiej Ameryki. Można powiedzieć, że jego recepcja uzasadniła powiedzenie: The Right, is not right, The Left is not left. The Black is not black, and the White is not white.
W latach 60, Afroamerykanin przymuszany bywał do powoływania się na nazwiska czarnych pisarzy, artystów i naukowców. Gdy tego warunku nie spełniał, nie traktowano go poważnie w dyspucie. Próby spełnienia tego wymogu często prowadziły do środowiskowej nobilitacji sztuki nie najwyższego lotu. Zjawisko nie tylko afroamerykańskie.
Richard Wright jako jeden z kilkorga pisarzy wyprowadził czarnych obywateli USA z jazzu, bluesa, rocka i powieści pisanych o nich na niwę literatury pisanej przez nich – zdawałoby się. Przepaść dzieląca biel od czerni nie została jednak zasypana. Literatura może wiele, ale nie wszystko. Książka żyje czytelnikiem. Tam, gdzie ludzie nie czytają, umiera nie tylko rozum. Tam, gdzie ludzie nie rozmawiają pięknym językiem w domu, szkole, kościele, polityce, dochodzi do nieszczęść.
James Baldwin w „Everybody’s Protest Novel” zarzucił Wrightowi, że podobnie jak i Chata wuja Toma Harriet Beecher Stowe Native son w swym stylu jest gwałtem na języku, a w swym przesłaniu twierdzi, że „Niezbędny wymiar został odcięty; (. . .) To właśnie doprowadziło nas wszystkich do przekonania, że w życiu murzyńskim nie ma tradycji, pola obyczajów, żadnej możliwości rytuału lub stosunku. . . .”
Afroamerykanie żyją w USA, ich relacje są made by USA – nie mają wyjścia piszą po angielsku, po amerykańsku. Swój język (dialekt, etnolekt, żargon) stosują w rapie, znajdujemy go w stylizowanych dialogach. W belletrystyce z dialektem, etnolektem, żargonem trudniej. Nawet komiks wymaga czytelnika, a audiobook słuchacza i jakiejś opowieści, jakiejś treści, jakiegoś otwarcia na świat, przygotowania do odbioru sztuki, a z tym u użytkowników dialektu, etnolektu, żargonu…
„Native Son” może jest klasykiem według czarnej estetyki użytkowej i hołubią go krytycy literaccy, którzy mają o co polemizować w czasopismach naukowych – nigdy jednak nie był artystycznie przekonywający. Jest dokumentem – mniej socjologicznym, bardziej reliktem historycznym. Opowiada wydumane zdarzenie w krainie i latach pseudo wolności, kiedy obywatel rzadko czytający mógł wierzyć w ponurą i przerażającą wizję środowiska Native son’a, bo Amerykanie 1940 mieli ze sobą tak mało kontaktu, że tę wizję wielu współobywateli uznawało za fakt i w mijanym na ulicy Murzynie widziało Thomasa Biggera, który zabił białą córkę swego chlebodawcy i zamordował kochającą go Bessie.
Czy w 2020 zabójca Georga Floyda widział w nim Syna swego kraju, tego nie wiadomo – wykluczyć nie można.
Ekranizacja powieści Syn swego kraju weszła na ekrany kin 24 stycznia 2019 – 79 lat po książce.
Black Lives Matter, BLM – międzynarodowy ruch walczący o prawa człowieka, wywodzący się ze społeczności afroamerykańskiej, którego celem jest walka z przemocą wobec osób czarnoskórych i z rasizmem systemowym. Ruch regularnie organizuje protesty przeciwko brutalności policji wobec osób czarnoskórych oraz przeciwko nierówności rasowej w amerykańskim wymiarze sprawiedliwości. Znakiem rozpoznawalnym Black Lives Matter jest uniesiona czarna pięść, zapożyczona od symbolu autonomistów. (Wiki)