Konrad Kołakowski: Terozki bierōm Korfantego
Pod prąd nie znaczy przeciwko #6
Nie tak dawno temu obchodziliśmy na Śląsku kolejną rocznicę wybuchu śląskiej wojny domowej, czyli trzeciego powstania śląskiego. Dyskusja, czy było ono zrywem ludności czującej nieodpartą chęć przyłączenia Górnego Śląska do Polski, czy też sprowokowanym przez polskie elity bojowym występkiem, jest akademickim sporem, gdzie każda ze stron odnajdzie swoje racje i argumenty podważające i potwierdzające opinie obu stronnictw. Na pewno dla Śląska i społeczności regionu powstanie było czymś tragicznym. Jeżeli poglądy dzieliły sąsiadów, znajomych, a nawet rodzinę, jeżeli spory ideowe doprowadzały do wzajemnych walk, jakże nie nazywać tego wydarzenia tragiczną śląską wojną domową? Jednak w zestawieniu z tragedią pierwszej wojny światowej, w której w boju lub wskutek ran zginęła nieporównywalnie większa liczba Ślązaków, powstanie może wydawać się przesadzonym mitem, pompowany przez nachalną polonizacyjną narrację historyczną.
Z faktem, iż chyba nigdy nie będziemy wspominać i czcić ofiarę poległych w Wielkiej Wojnie, niestety musimy na Śląsku się pogodzić (choć absolutnie nie zapominać!). Jednak jako Ślązacy nie powinniśmy w żadnym wypadku godzić się na kradzież przez nacjonalistyczne, wrogie śląskości, polskie towarzystwa narodowe naszych, nie ich, symboli i bohaterów. Bo jak inaczej nazwać przywłaszczenie sobie postaci Wojciecha Korfantego przez narodowców w trakcie organizowanego przez nich marszu powstańców? Sama organizacja przez nich takiego wydarzenia dla Ślązaka jest czymś oburzającym. Przez nich – grupy wrogie jakimkolwiek regionalnym ruchom, wrogie uznaniu narodowości śląskiej, czy naszyj godki jako języka. Bez większego sprzeciwu nieśli przez Katowice polscy-antyśląscy nacjonaliści transparent z wizerunkiem postaci-symbolu śląskości, Wojciecha Korfantego. I znowu, ktoś zarzucić może, że Korfanty był dowódcą, prowodyrem tragicznych wydarzeń 1921 roku, że działał na zlecenie zewnętrznego propolskiego lobby, że jego decyzje i sprzeciw wobec demokratycznie rozstrzygniętego plebiscytu spowodowały wybuch śląskiej wojny domowej. Jest jednak symbolem Śląska, Śląska walczącego, nie tyle o polskość, co o swoje prawa, wolności, przywileje. A znów daliśmy się okraść z naszej tożsamości i godności, oddając Ślązaka, bohatera części społeczności, w ręce wrogich sił.
Brak moim zdaniem na Śląsku ruchów, które takim sytuacjom mogłyby się przeciwstawiać. Nie mówię tutaj o organizacjach podobnych do polskich narodowców, nie chodzi przecież o prowokację, przemoc, uliczne zamieszki. Brak jednak zdecydowanego głosu, czegoś na kształt silezjanizmu, śląskiego nacjonalizmu, który przeciwstawiłby się polonizacji narodu śląskiego, okradaniu z naszej tożsamości, godności, symboliki.
Życzyłbym sobie i Śląskowi więcej zdecydowania, obrony naszych wartości, naszych symboli, naszej śląskości. Jeśli my się za to nie zabierzemy, to będą nas wciąż okradać, okradać – aż okradną ze wszystkiego.
Foto: Lestat (Jan Mehlich), licyncyjŏ GFDL and Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0
Konrad Kołakowski, Ur. 1991 mieszka w Zabrzu. Ukończył studia na kierunku Historia w dwóch specjalizacjach. Zajmuje się głównie historią Górnego Śląska, z tej tematyki pisze także pracę magisterską. Ukończone również magisterskie studia na kierunku Studia Śląskie. Laureat Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Pracownik Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Współautor publikacji o kulturze górniczej na Śląsku i kulturze Osiedli Robotniczych Zabrza. Uczestnik, czynny, wielu konferencji, seminariów o tematyce historycznej, publicystycznej, politycznej w zakresie Górnego Śląska. Ślązak.