Jan Hahn: Utopce
W moim pisaniu o Śląsku znalazłem fragment opisujący tzw. „Żabi Kraj”, na Górnym Śląsku rozciągający się od Skoczowa na południu do miejscowości Łąka na północy. Częścią tego opisu jest próba przedstawienia utopka i parę przestróg związanych z tą postacią. Tekst, jak to się mówi, jest na czasie, gdyż utopnik szczególnie niebezpieczny jest na wiosnę, przy podwyższonych stanach wód, przed Nocą Kupały, przed pokropieniem akwenów święconą wodą przez Świętego Jana Chrzciciela. Palmowa Niedziela zaś, to dla utopicieli dzień, w którym się gruntownie myją i … kąpią.
Górny Śląsk, jeśli chodzi o ważność żywiołów, kojarzył się z ziemią. Różnej barwy i w różnej szacie („Śląsk Czarny”, „Śląsk Zielony”, „Śląsk Biały”). Ziemią zrytą, co prawda, w konsekwencji rozwoju przemysłu szybami i sztolniami. Powietrze było tu najgorsze z możliwych, woda także nie należała do czystych. Rzadko kto zdaje sobie jednak sprawę, że kwintesencją, głównym żywiołem Górnego Śląska była jednak i jest … woda! W dorzeczu górnej Wisły i Odry strumienie, strugi, stawy, studnie i proste doły z wodą były co krok. Wiele miejscowości nie miało chodników, lecz groble. Karierę przemysłową Górnego Śląska zapoczątkowały kuźnice (dziesiątki przy każdej rzeczce), a przy nich młyny i stawy. Katowice mają w herbie młot wodny, na herbie Siemianowic Śląskich widnieje rybak z rybą, Tychy najprawdopodobniej nazwę wzięły od słowa teich – staw. Rybnik to po czesku także staw. Nasze Tarnowskie Góry z Rybną, Bobrownikami też były od wody uzależnione. Dzielna i pionierska walka z jej nadmiarem stała się wzorem dla całego świata, a sposób wykorzystania wód podziemnych w mieście zaowocował niedawno wpisem na listę UNESCO.
Wraz ze wzrostem znaczenia ziemi, a właściwie tego, co w sobie zawierała, nikła – jak na zasadzie naczyń połączonych, życiodajna (i życiobiorna – z ręki topielca) rola wody. Przybywało kilometrów wydrążonych w ziemi sztolni i chodników, zanikły młyny, studnie, stawy, a rzeki stały się ściekami. Bohaterem legend, opowieści został Skarbnik, Duch Podziemi. O wodniku powoli na Górnym Śląsku zapominano.

Od jakiejś dekady można zaobserwować renesans Utopka. Czyżby został wywołany nadchodzącą Erą Wodnika? Powoli usuwa w cień skarbka. Nawet w Tarnowskich Górach – zdawałoby się, mateczniku Ducha Kopalni, dwóch utalentowanych twórców: Jan Drechsler (tekst) i Mirosław Ogiński (ilustracje) całą książkę („Utopce z Doliny Dramy”) poświęciło wodnemu demonowi. Mało tego. Z promocją książki, a jednocześnie z popularyzacją wodnego stwora zawitali w jednej z jego domen: w Skoczowie. Co prawda Skoczów znał już utopca z opowiadań Morcinka, niemniej dopiero po tej wizycie Ploskoczek (najpiękniejsze chyba określenie) zaczął witać gości w mieście, a teraz stoi przed wejściem do parku.
Utopek inaczej wygląda w Rosji, inaczej na Słowacji, całkiem inaczej na Mazurach. W Żabim Kraju występuje śląsko-czeski typ wodnika. Ma on zielone oczy lub jedno krwawe. Nogi żabie, kolor skóry zielonkawy. Nosi kapelusz, zielony, czerwony lub żółty płaszcz, zielone spodnie i pończochy. Paraduje często z dużą fajką i garnuszkiem w ręce – jeśli utopi pływaka lub kąpiącego się – więzi jego duszę w garnuszku, który układa na dnie jeziora do góry dnem. To poprawia mu zwykle samopoczucie. W wodzie może poruszać się na sumie. Nieprzypadkowo czesko-śląski wodnik lubi muzykę i grę na różnych instrumentach – leży to także w naturze mieszkających nad wodami w tych krajach, ludzi. Jest też bardzo towarzyski. Lubi wychodzić na brzeg i gawędzić z napotkanymi. Jeśli nie rozpozna się go po padających z rękawa kroplach i mokrych włosach, możemy być przez niego wciągniętymi – już nie w rozmowę, a w bagno albo w toń. Kojarzącym nie za szybko, odradzałbym wdawanie się z nim w odgadywanie zagadek. Jest w tym za dobry. Lubi wodnik zabawy taneczne. Porywa z nich dziewczyny i miewa z nimi dzieci – utopiątka. Pozwala później wodnym żonom odwiedzać rodziców lub przyjaciółki, lecz żąda ich powrotu. W przeciwnym wypadku zabija dziecko. Robią tak jednak najgorsze typy utopków – te z „czarnych wód”, mętnych i zabagnionych. Te z czystych, nigdy by takich rzeczy nie robiły. Zdarzało się bowiem nieraz, że pomagały ludziom i zaprzyjaźniały się z nimi. Często ludzie sami prosili się o nieszczęście przechodząc mostem zbyt blisko jego krawędzi i w stanie zachwianej równowagi. Nierzadkie też były (i są!) przypadki, gdy ludzie niepotrzebnie denerwują wodniki. O takim wydarzeniu opowiada świadek, spisany przez historyka, publicystę i folklorystę Beskidu Śląskiego i Śląska Cieszyńskiego – Jana Brodę. Otóż pewien chłop wjechał zaprzęgiem w rzekę i z ledwością uratował swe życie. Konie zaś zniknęły w odmętach. Znając dobrze mieszkającego w rzece wodnika wrzasnął na niego i zapytał, czemu porwał jego konie? Utopiec mu odpowiedział: a ty byś się nie zdenerwował, gdyby ci ktoś podczas obiadu wjechał furmanką na stół?
Z utopcem najłatwiej się skolegować, udając, że się nie wie, kto zacz. W przypadku potopielca agresywnego najlepiej sprawiają się: piołun, ciemiężyk białokwiatowy i paproć. Można też złowić wasermana. Niewielu jest jednak takich, którzy potrafią utkać sieć według prastarych i bardzo skomplikowanych przepisów.
Liczebność utopków gwałtownie spadła. Kto chciałby mieszkać w betonowej rurze w jaką zmieniło się wiele mniejszych potoków? Jak planować powiększenie rodziny w rzece o uregulowanych brzegach, w której nieliczne zakola i wykroty obsadzone są przez tabuny wędkarzy?
W polskiej tradycji utopiec jest złośliwym duchem wodnym powstałym ze zwłok topielców, samobójców i ze spędzonych płodów. Jest posiadaczem najgorszych cech. Po prostu złym demonem, którym straszyło się dzieci. Na Śląsku utopiec, wodnik, był istotą bardziej skomplikowaną i z pochodzeniem nie aż tak odrażającym. Utopek – bohater rewelacyjnej powieści Leszka Libery „Utopek”, która wyszła w 2018 roku, przybył na Ziemię z planety Utopia. Nie tylko potrafi przemieniać się w inne istoty. Jest jak demiurg ingerujący w losy ludzkie, inicjujący wydarzenia, zmieniający bieg historii, wpływający na myśli i zachowania. Górny Śląsk jest w skali świata krainą szczególną, w której tak blisko są, że aż przenikają siebie, dwa żywioły otoczone tabu, których naruszenie może wywołać ingerencję mrocznych, złych sił. To podziemie i ciemność, których władcą jest Skarbnik i woda, odmęty, głębia, gdzie rządzi Utopiec. Jedynie na Górnym Śląsku wierzy się w jeszcze inne pochodzenie wodników: z dusz, które nie zostały wpuszczone do nieba. Być może to tłumaczy łagodny, wręcz koleżeński stosunek Górnoślązaków do utopków. Nie każda dusza odesłana przez Świętego Piotra musiała być zła do cna. Nie święci garnki lepią. I tak – jak pisałem, dochodzi do nobilitacji utopka, wręcz do bratania się z nim. W Brennej jest gazdą, oficjalną maskotką gminy. Żadna impreza, szczególnie dla dzieci, nie obejdzie się bez niej. Powstał Bajkowy Szlak Utopca. W Chybiu – w jednej ze stolic „Żabiego Kraju” (organizowane jest tam największe miejskie święto: Żabionalia), odsłonięto niedawno przy fontannie figurę „Szuwarka”, chciano też nazwać jego imieniem skwer z fontanną, lecz radni sprzeciwili się temu. Miarodajna dla nich była opinia o potopicielu wyrażona w Wikipedii (wielce negatywna) ponadto nie godzi się honorować pogańskiego stwora naprzeciwko sanktuarium maryjnego. Radni są jednak w mniejszości chybiańskie organizacje zamierzają otworzyć Izbę Utopca, a sama gmina chętnie poddała się patronatowi tego (skądinąd) sympatycznego stwora.

Przewodnik po gminie zatytułowany jest: „Gmina Chybie. W Krainie Utopca”. Do łask (do serca byłoby powiedziane za dużo) dociera też utopek przez … żołądek. Podczas Dni Skoczowa ogłoszono konkurs kulinarny: „Utopcowy smakołyk”. Wygrały go panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Ochab ciastem „Utopcula”. Pani Urszula Handzel – twórca smakołyku, bliżej o nim mówi: „Galoty polołymy czekoladom ciymnom, a koszula biołom. Z żelka zrobiołymy oczy, rynce i nogi, kapelusz mioł na andrucie”. W marcu 2017 roku w Kończycach Małych stanął posąg Żwirka – kolejnego sympatycznego wodnego stwora. Zaś w wiosce Mnich powstał na przedszkolu pokazany na zdjęciu mural. Nazwa wsi wzięła się nie od zakonnika, lecz od zastawki przy stawie tak zwanej (Szuwarek w Chybiu siedzi na mnichu). W Bieruniu – też pretendującego do miana stolicy „Żabiego Kraju” na Rynku widnieją rzeźby Utopka pod trzema postaciami: „Starego Utopca”, „Młodego Utopca”, „Kaczki”. Regularnie też odbywa się w mieście „Bieruński Bieg Utopca”. Bieruń zadbał też o międzynarodową karierę utopka. W 2016 roku w ukraińskim (partnerskim) mieście Ostrog odbyło się odsłonięcie kopii rzeźby z bieruńskiego rynku. Należy się spodziewać dalszych upamiętnień i uhonorowań stwora, tak bardzo gdzie indziej prześladowanego i znienawidzonego, a tak lubianego na Górnym Śląsku. Osobiście sądzę, że w najbliższym czasie Utopek odwdzięczy się w rewanżu. Chybie i Bieruń zresztą, nabrały ostatnio dużego rozpędu cywilizacyjnego.
Foto główne: Hustopeče, rzeźba wodnika Fiškina, autor: RomanM82 / Wikimedia Commons
Jan Hahn – Prezes Przymierza Śląskiego. Autor wydawnictw związanych z historią i kulturą Śląska: „Ilustrowana historia Śląska w zarysie”, „Lux ex Silesia”, „Śląsk w Europie”. Pisze artykuły do prasy lokalnej („Gwarek”, „Montes Tarnoviciensis”) i regionalnej („Nowiny Rybnickie”). Z wykształcenia filolog słowiański (serbskochorwacki na UJ). Tłumacz z tego języka.