Gerhart Hauptmann – pisarz, dramaturg i poeta niemiecki, ale czy śląski?

Gerhart Hauptmann – pisarz, dramaturg i poeta niemiecki, ale czy śląski?

Gerhart Hauptmann 1899

W artykule z 1 kwietnia br. dotyczącym recenzji książki Henryka Wańka „Cmentarz nieśmiertelnych” Aleksander Lubina zadaje pytanie: „Na ile uprawnione jest określanie Gerharta Hauptmanna pisarzem śląskim, pisarzem wielkim? Gerharta Hauptmanna, noblistę i rzeźbiarza?”

Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie i następne postawione w tym poście.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

  1. „Co pisze o tym Waniek?”

 Niektórzy literaturoznawcy o twórczości Gerharta Hauptmanna wyrażają się w tonie surowego krytycyzmu, wskazując na niedostatki stylu, koturnowe dialogi i szorstkość języka. Wiele o tym mieli do powiedzenia (…) redaktorzy w wydawnictwie Fischera, wkładający wiele wysiłku, aby teksty Hauptmanna nabrały należytej jakości.”

 De gustibus non disputandum est. Niektórzy wielcy sceny bardzo chwalili tę surowość dialogów, próbę ich przybliżenia  do mowy potocznej. Niewątpliwie styl poetycki Hauptmanna jest odmienny od chociażby rówieśnego Rilkego , Johannesa Reinelta, Maxa Hermanna – Neisse, Bertolta Brechta czy współczesnej nam Moniki Taubitz.  Każdy poeta jest inny.

Ale gdy się otworzy np. „Festspiel in deutschen Reimen”  („Odświętne przedstawienie w rymach niemieckich”),  sztukę napisaną specjalnie na otwarcie Hali Stulecia we Wrocławiu w 1913r, o wybitnie pacyfistycznym wydźwięku, to trudno się nie zachwycić chociażby takim fragmentem:

„Philistiades

nach Bedarf Requisiten und Puppen aus dem Ranzen ziehend und vorweisend

Unser Theater kann groß und klein,

wie du’s ansiehst, so kann es sein.

Hier zum Beispiel, handgroß, ein Ball:

er bedeutet die Erde, kreisend im All!

Ihr habt ihn gesehen. Ich leg’ ihn beiseite.

Gleich dehnt sich die Erde ins Breite und Weite,

und ihr vernehmet der Sintflutgewässer

Brausen und Rauschen schon lauter und besser,

weitet den Blick von des Meeres Küsten

über fruchtbare Länder, Gebirge und Wüsten.

Deutlich erscheinen die fünf Erdteile,

alsdann, Quadratmeile um Quadratmeile,

die großen Ströme, die großen Städte,

die Häuser, die Straßen, die Kabinette,

und wir erblicken das kleine Insekt,

das in Häusern und Kabinetten steckt.

Doch nein, es handelt sich nicht um Ameisen.

Laßt uns den Herrn der Erde preisen!

Er nennt sich den kleinen Gott der Welt

und mag sich nennen, wie’s ihm gefällt.

In nächster Nähe wächst er zum Riesen,

man kann es zum Beispiel sehen an diesen.

Er weist einige Püppchen vor.

Ihr lacht! Euch wird das Lachen vergehn,

bekommt ihr erst ihre Taten zu sehn.

Sie erscheinen steif, doch sie sind beweglich

und ganz unsäglich unverträglich.

Ihr werdet euren Augen nicht trauen,

wie sie einander erschießen, erstechen und über die Köpfe hauen,

sich würgen, morden und massakrieren!

Es ist manchmal, um die Geduld zu verlieren.

Tatsächlich beruht das heutige Stück

auf Blutbädern und Schlachtenmusik,

grausigen Simmelsammelsurien.

Diese Puppen hier sind die nötigen Furien.

Auch haben wir hier die Donnermaschine:

nun, Donner und Blitz gehören zur Bühne!

Hier wären einige Götter und Genien:

zwar behelfen wir uns mit wenigen,

doch einige ihrer gebrauchen wir,

denn unser Mimus spielt im Empire.

Zufällig greife ich aus der Fülle

soeben die Delphische Sibylle,

Talleyrand, den Turnvater Jahn,

deutsche und englische Generäle,

einen Kosaken-Hetman, französische Marschälle.

Auge um Auge, Zahn um Zahn

ist diesmal die allgemeine Parole,

und begegnen sich ihrer zwei,

so traktieren sie sich mit Pulver und Blei

und karessieren einander mit der Pistole.

Hier gibt es Musiker, Philosophen, Dichter,

geruhsame Bürger und Straßengelichter:

Puppen, genau nach dem Leben geschnitzt,

jedwede blutet, wenn man sie ritzt.“

Sztukę tę zdjęto z afisza po paru przedstawieniach w Hali Stulecia. Bardzo nie podobała się następcy tronu Cesarstwa Niemiec oraz wszechpruskim patriotom, tym samym, których zacietrzewienie i pogarda dla niskich warstw własnego narodu doprowadzi za rok do pierwszej hekatomby XX- wiecznej Europy i śmierci 8,5 mln zołnierzy oraz trwałego kalectwa ok. 21 mln mężczyzn biorących udział w konflikcie; o stratach cywilnych nie wspominając:

Trzy nadludzkie postaci kobiece unoszą się nad polem bitwy i kierują wściekłe spojrzenia na generałów. Trzymają się za ręce.

Blücher: Cóz za osobliwa trójca.
Hej! Dziewki! Czyście głuche?

Diabeł straszy na polu bitwy:
Ale skoro Korsykanin uciekł, żaden diabeł z Waterloo nie przestraszy Wellingtona i Blüchera.
Na Boga, ten, kto nie odpowiada, jest szelmą!

Kobiety: Jednym głosem donośnie i przeraźliwie.
Jesteśmy głosem, którym Świat krzyczy o pokój!
Zawsze nas słychać – nigdy nie milczymy! Nawet w gromie baterii.
Przykazanie mówi: Nie zabijaj!
Czemu ludzie zabijają siebie nawzajem?
Wołamy na puszczy, zawodzimy, lamentujemy,
Że bracia chrześcijanie torturują, palą, dźgają i mordują.”

  1. ”Wielki pisarz? Tak, pisał wiele. Ponad 60 utworów. Wielki dramaturg? Istotny wkład w rozwój naturalizmu”.

Pisarz, dramaturg i poeta znany, rozpoznawalny i ceniony w całej Europie i Ameryce Północnej.

Celebryta, pozer, szczególnie umiejętnie podtrzymujący swój image ostoi  prawdy, mądrości, piękna i moralności u niemieckich współrodaków przez co najmniej trzydzieści lat jeszcze przed  otrzymaniem literackiej nagrody Nobla.  Zatrudniający w tym celu najlepszych fotografów  np. Aurę Hertwig;  mistrzowsko zarządzający  udzielaniem wywiadów do prasy codziennej i umiejętnie budujący   aurę powszechnego zainteresowania mediów swoją osobą. Ceniony przez ówczesnych pisarzy niemieckich – Thomasa Manna, Arnolda Zweiga czy Reinera Maria Rilkego, którzy podziwiali go za „piękno słowa” przejawiające się w idealnym połączeniu realizmu z klasycznością. Doktor honoris causa Uniwersytetu Oxfordzkiego i  amerykańskiej Columbii. Kandydat na prezydenta Republiki Weimarskiej. Jednocześnie człowiek o „pojemnym sercu” jak pisał o nim Prof. Dr. Eef Overgaauw ze Stiftung Preußischer Kulturbesitz (Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kultury) w wywiadzie do wystawy  nieznanych wcześniej zdjęć  noblisty ze zbiorów jego drugiej żony Margarete we wrocławskim ratuszu w 2016r . Nawet jak na dzisiejsze standardy dość szokujący, bo żyjący przez blisko 10 lat w  równoczesnych związkach z dwiema kobietami: Marią i Margaret i w dwóch rodzinach, co nie przeszkadzało mu miewać dodatkowych romansów na boku;  najsłynniejszy z pamiętanych to ten z szesnastoletnią wówczas (sic!)  Idą Orloff (później znaną aktorką filmową i teatralną oraz tancerką) w latach 1905 /  1906. Owocem którego był najprawdopodobniej pierwszy syn Idy, Heinrich Satter.

Dej pozōr tyż:  Wspomnienie o Stanisławie Firszcie (1955–2025)

Ida Orloff we „Wniebowzięciu Hanusi”

Czy dramaturg wielki? To kwestia, w jakiej epoce na twórczość danego literata się patrzy. Obecnie, być może już mniej oddziałuje na dzisiejszych twórców i odbiorców kultury  w najszerszym tego słowa znaczeniu, ale jej wpływ na współczesnych był trudny do przecenienia. Jego sztuki, świeżo po wydaniu, były grywane zarówno w Niemczech jak i w krajach ościennych – Francji, Wielkiej Brytanii, Cesarstwie Rosyjskim, Cesarstwie Austro-Węgierskim,  w tym szczególnie na polskich ziemiach zaborowych, w krajach skandynawskich .

Parę przykładów jego popularności i recepcji na ziemiach polskich:

a) W Łodzi, w latach 1896 – 1900, za dyrekcji w miejscowym teatrze Michała Wołowskiego, wystawiono „Hanusię”, „Dzwon Zatopiony”, „Samotnych” i „Kolegę Cramptona”. Podobnie, choć o kilka lat później, przedstawienia dramatów Hauptmanna miały swoje premiery na deskach teatrów warszawskich.

b) „Koniec 1904 roku dodał nam jeszcze kilka premier , których afisze – leżące przede mną – budzą żywa i serdeczne wspomnienia. Tak więc nasza duma i chluba: „Tkacze” Gerharta Hauptmanna, powszechnie uznane za spektakl lepszy, wyrazistszy i bardziej bojowy od premiery w słynnym berlińskim Deutsches Theater. Grałem w „Tkaczach” jedną z cennych dla mnie ról – starego Baumerta, (…) fabrykanta grał Feldman. Poza tym w małych rolach występowało mnóstwo innych osób o wielkich nazwiskach. Graliśmy tych „Tkaczy” na złość różnym pasibrzuchom, jako też władzom, które oburzały się na tendencje sztuki, tak ostro podkreślone w wybornym wykonaniu scenicznym”

Ludwik Solski „Wspomnienia”

Dodajmy te pozostałe „inne osoby” tego przedstawienia w Teatrze Miejskim  Lwowskim w 1904r – Adwentowicz jako Baecker, Roman jako Jaeger, Gostyńska jako Stara Baumertowa.  Aktorzy grali sztukę wg przekładu inż. Edmunda Libańskiego z 1898r , (pseud. Wiktor Tusza – wielkiego popularyzatora nauki i techniki oraz przyjaciela Hauptmanna), wydanego w Londynie w oficynie wydawniczej Aleksandra Dębskiego nakładem Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich. Warto przypomnieć, że sztuka ta była przez ponad 10 lat  na indeksie dzieł zakazanych we wszystkich trzech cesarstwach.

c) „Trzeba stanowczo zapisać na dobro Kotarbińskiego (dyrektor Teatru Krakowskiego w latach 1895 – 1905), że ten udręczony kłopotami finansowymi anterprener (…), zmuszony do grywania ponurych farsideł w celu kaptowania pasibrzuchów magistrackich (…) wystawił obok cyklu dramatów szekspirowskich (…) o zgrozo! – zapewne drżąc na całym ciele – ‘Tkaczy’ Hauptmanna.”

Leon Schiller  , Pamiętnik Teatralny 1953, z.4 (8).

  1. „Pisarz śląski? No… dyskusyjne. Pisarz niemieckojęzyczny ze Śląska. Chyba trochę poprawniej.”

 

Dla mnie,  jako wieloletniego mieszkańca Wałbrzycha i Szczawna Zdroju, kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy razy mijającego dom urodzenia literata podczas spacerów i wycieczek z małymi i dorastającymi dziećmi, określenie Gerharta czy też obu braci Hauptmannów jako nie-śląskich jest co najmniej dziwne.  Jak pamiętam z lektur oraz opowieści dawnych, przedwojennych mieszkańców miasta i kurortu, od zawsze do Gerharta Hauptmanna przywarło niemieckie określenie „Dramaturg z Karkonoszy”.

Ale może więcej śląskich szczegółów:

a) dr. Bruno Wille tak opisuje Dolinę Siedmiu Domów (obecnie zwaną Doliną Szczęścia) w Szklarskiej Porębie (Schreiberhau):

“Dolina Siedmiu Domów mieniąc się w oczach od wielobarwnych kwiatów polnych schodzi ku dołowi, a przez nią przepływa szemrząc niewielki potok. W połowie doliny, nad stawem, który wznosi się nad nią niczym jakieś oko, leży szlifiernia szkła. Z lewej strony widok  przesłonięty jest pasmem zalesionych zboczy, z prawej zaś położony jest skalisty Sowiniec z kościołem parafialnym. Poniżej, na przeciwległym zboczu rozrzuconych jest kilka domków robotników leśnych i budynek “Rettungshaus”-“Domu Pomocy” [schroniska dla sierot i dzieci chorych, obecnie placówka Straży Granicznej przy ul. 1 Maja], którego opis znajduje się we “Wniebowzięciu Hanusi” Z lewej strony u dołu rozciąga się zamglony wąwóz rzeki Kamiennej i Wodospad Szklarki, nad którymi wznosi się porośnięty lasem masyw Płoszczani. W oddali rozciąga się ku górze, po części zielonkawa, po części fioletowawa ściana górskiego masywu Karkonoszy przerwana przez Śnieżne Kotły, w których jeszcze w czerwcu lśnią bielą resztki śniegu”

Podobne opinię o śląskim rodowodzie tej sztuki znajdziemy w encyklopedii literatury niemieckiej (tłum. – PK):

„Pod kierownictwem znanego młodzieńca hrabiego Bolka von Hochberga sztukę wyreżyserował Max Grube. Dramaturg Felix Hollaender poradził Hauptmannowi, aby usunął trzeci akt i przeniósł jego część do aktu drugiego. W roli tytułowej grała Paula Conrad, nauczyciela Gottwalda Adalbert Matkowsky. Max Marschalk skomponował muzykę sceniczną, Eugen Quaglio zaprojektował scenografię. Na widowni byli również André Antoine, który nabył prawa do sceny we Francji, oraz tłumacz Jean Thorel, który następnie przetłumaczył utwór wraz z Louisem de Gramont, który ukazał się po francusku pod tytułem Hannele Mattern. Podczas późniejszego spotkania towarzyskiego obecna była osiemnastoletnia córka Maschalków, Margarete, od tej pory kochanka Hauptmanna, a później żona. Dzięki 18 występom produkcja stała się znaczącym sukcesem.

Dramat „Hanneles Himmelfahrt”, nazwany początkowo „Wniebowzięcie Hannele Mattern” , podczas premiery tylko „Hannele”, opisuje śmierć 14-letniej dziewczyny Hanusi. Po tym, jak dziewczyna straciła matkę, próbuje utopić się zimą w wiejskim stawie odległej śląskiej wioski górskiej w panicznym strachu przed ojczymem, murarzem Matternem, który brutalnie się nad nią znęcał. Wciąż żywa zostaje wyjęta z wody. W swojej ostatniej godzinie wpada w stan letargu i sen, w którym gromadzą się wokół niej różne postaci lokalnej społeczności: lekarz, sędzia, nauczyciel, robotnik, domownicy (i  sprzeczka z nimi), aniołowie, martwa matka. Rzeczywistość i wizje mieszają się. Obejmują one przerażające doświadczenia gwałtownego ojczyma, czułą miłość podlotka do nauczyciela Gottwalda, pamięć dziecięcych opowieści i wreszcie głęboką wiarę religijną w przemianę w piękną istotę po śmierci.”

b)”’Tutaj dobrze jest być'[powiedział Gerhart], a Carl dodał: ‘Tutaj powinniśmy zbudować dla nas dom” [ Voigt F.A]

Dej pozōr tyż:  Henryk Herud (1895–1955) – człowiek Załęża

To o idei zbudowania domu w Szklarskiej przez braci Hauptmannów.

c) Chyba nie pomylę się jeśli napiszę że „Zatopiony Dzwon” to baśń dramatyczna i filozoficzna niezwykle mocno oparta w wierzeniach dawnych mieszkańców Pogórza Sudeckiego, choć nie tylko. Bogatych w lokalnie przetworzone zjawy, stwory z dawnych mitologii słowiańskich, jak i z dawnych wierzeń celtyckich i germańskich, przez to niezwykle barwnych i urozmaiconych. Sama akcja dzieje w „górach i wsi u ich podnóża”. Mamy tu obok ludzi Babę Jagę, Wodnika (utopca), Kozodoja (fauna leśnego- jego odmianą stał się śląski, rogaty Rubezahl / Liczyrzepa – patrz pierwsza mapa Śląska rektora gimnazjum św. Elzbiety we Wrocławiu Martina Hellwiga rodem z Nysy), elfy i krasnoludy. Oraz postać nieco odmienną – Rusałkę w polskim przekładzie sztuki, świetnie obytego ze współczesną mu literaturą niemiecką, Jana Kasprowicza, w miejsce Rautendelein, którą „Poeta chce mieć „sylfidą”, (elficą, wg wierzeń celtyckich i germańskich, śmiertelną i pozbawioną duszy – przyp. PK) obdarzoną czarodziejską siłą. Mimo to nie możemy w niej, jak chce Helmer dostrzedz owej pełnej życia, poetycznej niemieckiej „rusałki”, lecz raczej widzimy istotę bardzo do zwykłych kobiet zbliżoną. Słusznie zarzuca Freimuth , że istota ta nie powstała z poezyi ludowej, podobnie jak „piękna Melusine, Undine lub też Loreley”, lecz że swój artystyczno-mityczny byt zawdzięcza tylko mózgowi poety X I X wieku.’ Łatwo odrazu zgadnąć, źe Rautendelein wprowadza poeta umyślnie jako postać symboliczną, i że służy mu ona do wyrażenia pewnej jego idei. (Nietscheanizm tak wówczas pojmowany – przyp. PK). Tą podstawową ideą nie jest nic innego, jak zasada wolności, która wybija się ponad wszelkie boskie i ludzkie prawidła, odrzuca wszystko, co ją ścieśnia i krępuje.”

Warto przypomnieć słynny monolog i fragment rozmowy rusałki/sylfidki z wodnikiem/utopcem:

 

RUSAŁKA

Rozmawiając z odbiciem swojem w zwierciadle wody:

„Ej-że, dzień dobry, boguneczko luba!

Jakże się zowiesz? jak ? Rusałka? prawda?

I niby jesteś najpiękniejszą z dziewczyn?

Tak, odpowiadasz, tak… jestem Rusałka…

Co ty tam pleciesz? wskazujesz paluszkiem

na te bliźniaczki, na tych piersi dwoje?

Spójrz jeno, proszę: czyż nie jestem piękna,

jak sama Freja ? Czyż te moje włosy

nie są ze szczerych promieni słonecznych,

że się w odbiciu wody tak czerwienią,

jak jaśniejąca bryła złota? Widzisz!…

Tak o! wskazujesz na tę sieć ognistą

tych moich splotów, tak mi je rozwijasz,

jak gdybyś chciała w tej wodnej głębinie

ryby w nią łowić! a zatem złów kamień,

ty mój  głuptasku ! Zaraz będzie koniec

twoim przechwałkom—a ja znów zostanę

taką, jak przedtem !… Nuże, ty wodniku!’-

zabaw mnie trochę… Jest stary! …”

 

(Wodnik po piersi wychyla się ze studni):

 

„Hahaha!

Pięknym nie jesteś,.. Już jak cię zawołać,

to się dostaje, widzisz, gęsią skórkę,

a cóż dopiero, spojrzawszy na ciebie.”

 

WODNIK

(starzec wodny z sitowiem we włosach, ociekający

wodą, sapie przeciągle, jak foka . Mruga oczami,

dopóki nie oswoi się z jasnością dzienną.)

 

„Brekekekekeks!”

 

RUSAŁKA

„O tak! brekekekeks!

Czuć zapach wiosny, i to ciebie dziwi…

O tem najlichszy wie już krzeczek w murze,

wesz, kret, przepiórka, wie i pstrąg w potoku,

wie o tem wydra, mucha i mysz wodna,

trawka, myszołów, zając w koniczynie!

A ty dlaczego nie wiesz?”

 

WODNIK

„Brekekekeks!”

 

d) Dramat „Tkacze”.

„Mojemu ojcu, Robertowi Hauptmannowi- dedykuję ten dramat”

Jeśli Ci, kochany Ojcze, przypisuję ten dramat, to wpływa to z uczuć, które znasz i których w tym miejscu nie ma  potrzeby analizować.

Twoja opowieść o dziadku, który w młodych latach jako biedny tkacz siedział za krosnami jak ci, tutaj opisani, stała się zawiązkiem mojego utworu; bez względu na to, czy utwór ten jest pełen życia czy też zbutwiały wewnętrznie, pomieściłem w nim to najlepsze co ‘biedny człek, jakim jest Hamlet’ dać może.”

Twój Gerhart

Kathe Kollwitz „Nędza tkaczy” 1897

Po przeczytaniu tej dedykacji niewiele więcej da się napisać o śląskiej proweniencji tego dramatu. Może jeszcze to, że oryginalnie został napisany przez „niemieckojęzycznego pisarza Hauptmanna ze Śląska” czystym Mundartem Podgórskim (De Waber, Dialect-Ausgabe, Berlin S.Fischer Verlag), którego praktycznie większość czytelników niemieckich by raczej nie zrozumiała – zasięg oddziaływania sztuki byłby faktycznie niewielki a ona sama byłaby prawdopodobnie ciekawostką wydawniczą. Sami bracia Hauptmannowie mieli lokalną niemiecką godkę we krwi, władali nią jak tylko zaczęli mówić, wszak w hotelu Zur Krone” i w Szczawnie Zdroju trudno było napotkać  jedynie Hochdeutsch, choć jeśli już to pewnie bardzo wyszukany, ba wykwintny. Dramaturgowi zajęło ładnych parę miesięcy przepisanie dramatu na ogólnie zrozumiały język niemiecki nieco stylizowany na Gebirgsschlasisch.

e) „Po baśni dramatycznej ‘Dzwon zatopiony’ (1896), Hauptmann sięga do wspomnień swojego dzieciństwa w Szczawnie Zdroju i pisze sztukę „Woźnica Henschel” (1898).”

Bad Salzbrunn (Szczawno Zdrój) to jakoś tak na Śląsku ….

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

f) Sztuka „A Pippa zatańczy” , 1906r („odbite ja” Twórcy w trakcie lub po romansie z Idą Orloff)

„Baśń szklanej huty w 4 aktach. Najbardziej tajemniczy i poetycki dramat noblisty, z akcją rozgrywającą się w zimowych Górach Izerskich. Tytułowa Pippa, z pochodzenia wenecjanka, jak twierdzi jej ojciec — mistrz szklarski Tagliazoni, spokrewniona jest z samym Tycjanem. Kobieta-dziecko, wg badaczy dzieł Hauptmanna, to kluczowy motyw twórczości Ślązaka, bez którego nie sposób zrozumieć jego życia. Sam dramat łączy mity karkonoskie i środowisko izerskich hutników. Realizm izerskiej karczmy i jej gości przeplata się z postaciami baśniowymi: tajemniczy bezrobotny Huhn, stary dmuchacz szkła ożywiający się tylko wtedy, kiedy Pippa tańczy, szukający szkła innego niż wszystkie Michel Hellriegel i narrator Wann. Wraz z Pippą główne postaci sztuki personifikują: miłość, pragnienia, piękno i dramat życia. W oderwanej od rzeczywistości, baśniowej, górskiej scenerii odgrywa się teatr symbolów — gra życia i śmierci. Trzech mężczyzn zafascynowanych jedną kobietą, porwanie, ucieczka, walka, ekstatyczny taniec i koniec, który nie mógł być inny…

Gdzie to wszystko się działo? W której z izerskich chat mieszkał mędrzec Wann? Gdzie winem częstował Wende? Czy to nieistniejąca Michelsbaude? Czy raczej gospoda w Carlsthal, a może karczma koło Abendburg?

Sam Gerhart Hauptmann twierdził, że ‘A Pippa zatańczy!’ jest „dramatem wewnętrznym”, który odbija ja twórcy. W literaturze trafimy na różne interpretacje treści i symboliki utworu. Taka niejednoznaczność odbioru powinna być zachętą do własnego przeżycia baśni szklanej huty. Być może Pippa to właśnie symbol idealnego szkła, tego którego szukał Michel, a które nie było dane Huhnowi?”

g) 18 września 1904 roku Gerhart poślubia Margaretę w swoim nowo wybudowanym domu Wiesenstein w Agnetesdorf (Jagniątkowie za Cieplicami). Pisze: “Nowe, ciche piękno wypełnia nasz dom.”

  1. „Pisał po śląsku? No nie! Pisał „Tkaczy” raczej chyba w Gebirgsschlesisch?”

Chociaż doskonale rozumiem gorzką ironię Autora tych słów, i jego głębokie zatroskanie nad powszechnym stanem wiedzy współczesnych mieszkańców Śląska nt. jego przeszłości i kultury, to należy powtarzać jak mantrę:

Do przebogatej i wielobarwnej tradycji Śląska i jego dziedzictwa kulturowego należą  A/ dialekty słowiańskie śląskiego powinowatego z dialektami polskimi (podaję podział przykładowo wg prof. Zaręby) : 1: Dialekt kluczborski (historycznie dolnośląski); 2: Dialekty opolskie; 3: Dialekt niemodliński; 4: Dialekt prudnicki; 5: Dialekt gliwicki centralny; 6a: Dialekt pogranicza gliwicko-opolskiego; 6b: Dialekt pogranicza śląsko-małopolskiego, 7: Dialekt cieszyński; 8: Dialekt jabłonkowski; 9: Dialekt pogranicza śląsko-laskiego. – dodatkowo – 10: Dialekty dolnośląskie (wymarłe; jeszcze spotykany sycowski); 11. Dialekt pogranicza Śląska i dawnej Ziemi Rudzkiej. B/ Dialekty śląskie języka czeskiego (Opawa –  Ostrawa); C/ Dialekty śląskie języka morawskiego (np. Kraik Hulczyński). D/ Języki laskie; E/ Śląskie dialekty niemieckie (Mundarty): 1:Breslauisch (Städterschlesisch) 2: Brieg-Grottkauer Mundart (Brieg-Grottkauer-Schlesisch), 3:Gebirgsschlesisch, 4:Glätzisch, 5: Kräutermundart (Kräuterschlesisch), 6: Neiderländisch 7: Oberschlesisch. Ponadto pokrewne – Nordböhmisch (Übergangsdialekt); Oberlausitzisch (Ostlausitzisch). F/ Język literacki dawny i współczesny niemiecki, G/ Język literacki dawny i współczesny czeski H/ Język literacki dawny i współczesny polski.

Klasyfikacja powyższa, zależnie od badaczy, może się nieco zmieniać lub być bardziej szczegółowa – bardziej chodzi mi tutaj o uzmysłowienie sobie bogactwa językowego, tak historycznego jak i współczesnego, Śląska.

Jak pamiętamy – dawnym wykształconym Ślązakom  nieobce były także niderlandzki, włoski, angielski, później francuski. No i oczywiście łacina.

Tkacze, wersja w dialekcie Gebirgsschlesisch

  1. „Dobrze jednak poznać twórczość i biografię Gerharta i Carla Hauptmannów. Waniek, ostatni mistyk śląski, ułatwił i utrudnił czytelnikom tę drogę ku Hauptmannom.”

Warto i należy czytać dzieła Mistrza Henryka. Czytać powoli, wnikliwie  analizować zarówno treść jego powieści,  tło historyczne jak i przesłania. Czytać krytycznie – zgadzać się z wszystkimi tezami Pisarza lub nie, ale na pewno wzbogacać przez ich lekturę swą wiedzę o Śląsku.

Co do „ostatniości” Mistrza jako mistyka śląskiego, to chyba nie jest tak źle.

Jest cała grupa powojennych pisarzy i poetów śląskich średniego i młodszego pokolenia, którzy zachowują elementy magii, mistyki lub tajemniczości w swojej twórczości literackiej, niekoniecznie osadzonej na Śląsku, czasami fantastycznej czy baśniowej  ale z niego czerpiącej – chociażby pisarze tacy jak Olga Tokarczuk, Szczepan Twardoch, Joanna Bator, Mirosław Syniawa czy piszący w konwencji kryminału Marek Krajewski. Niezgorzej wiedzie się też poezji śląskiej – obudzony w nocy wymieniłbym ostatnio czytanych: Renatę Putzlacher- Buchtovą, Ewę Sonnenberg, Genowefę Jakubowską – Fijałkowską, Jarosława Englera i Mirosława Syniawę.

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze stron Wkipedia Commons, Wikisources oraz www.polska-org.pl

Piotr Kaczmarczyk – rodem z Wrocławia, mieszka w Wałbrzychu, kolebce śląskiego górnictwa kruszcowego i węglowego; absolwent Instytutu Inżynierii Lądowej Politechniki Wrocławskiej, przez 30 lat był zawodowo związany z przemysłem wydobywczym oraz przeróbki kopalin a także z przemysłem przetwórczym żywności na Dolnym i Górnym Śląsku.

Pasje – historia, i choć  w niej szczególne miejsce mają od ponad dwóch dekad dzieje  Śląska, to i tak wciąż odkrywa jego różnorodność, wieloznaczność, wielokulturowość oraz przebogate pokłady jego dawnej prężności, bogactwa materialnego i kultury. Inne – muzyka, szczególnie klasyczna, także ta najnowsza, pisana w ostatnich latach;  fotografia.  Sercem Brochowianin, bo tam się wychował –  stąd niejako wrodzona fascynacja koleją.

Uważa, że w czasach tak bardzo przeładowanych wszechotaczającą informacją i tak przegadanych rola  poezji, w tym współczesnej, teraz tworzonej,  jest nie do przecenienia.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Piotr Kaczmarczyk – rodem z Wrocławia, mieszka w Wałbrzychu, kolebce śląskiego górnictwa kruszcowego i węglowego; absolwent Instytutu Inżynierii Lądowej Politechniki Wrocławskiej, przez 30 lat był zawodowo związany z przemysłem wydobywczym oraz przeróbki kopalin a także z przemysłem przetwórczym żywności na Dolnym i Górnym Śląsku. Pasje – historia, i choć w niej szczególne miejsce mają od ponad dwóch dekad dzieje Śląska, to i tak wciąż odkrywa jego różnorodność, wieloznaczność, wielokulturowość oraz przebogate pokłady jego dawnej prężności, bogactwa materialnego i kultury. Inne – muzyka, szczególnie klasyczna, także ta najnowsza, pisana w ostatnich latach; fotografia. Sercem Brochowianin, bo tam się wychował – stąd niejako wrodzona fascynacja koleją. Uważa, że w czasach tak bardzo przeładowanych wszechotaczającą informacją i tak przegadanych rola poezji, w tym współczesnej, teraz tworzonej, jest nie do przecenienia.

Śledź autora:

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza