Dariusz Zalega “Śląsk zbuntowany” – recenzja
Horst Stolarski z Katowic powiedział mi kiedyś: “Nikt nie rodzi sie kōmunistōm, ale niekiedy nie idzie inaczej.”
Książka Dariusza Zalegi pod tytułem “Śląsk zbuntowany” jest dla mnie swego rodzaju ewenementem. Odbiega ona od większości dotychczasowych publikacji tego typu i na te tematy. Nie jest to praca ściśle naukowa, ale celująca w zainteresowanego czytelnika ekscytująca literatura faktu; okno w inne czasy.
O czym pisze Zalega? Na około 200 stronach szkicuje on najpierw Śląsk, jakiego nie znamy. Pisze o osobach, których nie znamy i historii, która wyszła z mody. Rozbija on wpierw mit przedwojennego dobrobytu w Polsce, a także mit dobrobytu czasów kajzera. Poznajemy misternie zrekonstruowane dzieje Ślązaków, prostych robotników-górników, a nie jakichś urzędników, nie przemysłowców i nie bogaczy lub polityków, ale zwykłych zjadaczy szarego chleba, który z nieba im nie spadał. Wraz z nimi poznajemy ich rodziny, ich problemy, ich troski, aczkolwiek również i nadzieje oraz momenty szczęścia.
Po pierwszej wojnie Śląsk został dotknięty nie tylko kryzysem, ale i rewolucją, okupacją oraz powstaniami. Nie każdy zdołał wyjść na swoje. Wielu szukało szczęścia w emigracji, na przykład we Francji lub Belgii. Tam jednak również nie panował raj na ziemi, mimo że “piątek bywał tam lepszy niż w ojczyźnie niedziela”. Udzielić pomocy żyjącej na Śląsku rodzinie też nie było łatwym zadaniem, gdy Polska okazała się macochą. Zaś polepszenie losu obiecywała tylko lewicowa rewolucja. Robotnicy różnych nacji widzieli między sobą więcej wspólnego niż z ziomkami innych klas społecznych. Dlatego ruch lewicowy odnosił spore sukcesy nie tylko we Francji, Belgii, ale i na Śląsku – zarówno tym Niemieckim, Czeskim jak i Polskim, choć Sanacja nie dawała komunistom podnieść głowy. Nie wszyscy górnicy byli ministrantami, nie wszyscy co niedziela klęczeli w kościele. Byli też inni i tych było niemało.
Gdy niespodziewanie dziwnym trafem – na skutek wyborów – w Hiszpanii rządy objęła koalicja lewicowa forsująca rewolucyjne reformy, przeciwko czemu później zbuntował się generał Franco, bohaterowie Zalegi postanowili ratować Republikę Hiszpańską. Improwizowana podróż przez nieznane kraje już by wystarczyła za przygodę, ale to tylko był początek. Walcząc ramię w ramię z towarzyszami różnych nacji, bronili wspólnej wizji dobrobytu dla wszystkich bez różnic. Jednakże padli tam ofiarą rozgrywek Kominternu oraz miażdżącej przewagi ognia faszystów. Nie wszyscy przeżyli. Nie wszyscy zdołali powrócić w rodzinne strony. Był to jednak powrót do nikąd. Wkrótce potem wybuchła II wojna światowa. A potem przyszła Polska Ludowa, o którą w zaistniałej formie też nie walczyli.
Wydawałoby się, że tragedia ich losu poszła na marne. Ale dzięki autorowi możemy raz jeszcze przeżyć opisane perypetie i wyciągnąć konsekwencje na przyszłość: Robotnicy wszystkich krajów łączcie się!