Bartodziej & Sojka: Rzecz(pospolita) Prezesa
Rzecz(pospolita) Prezesa
Państwo, w którym żyjemy – Rzeczpospolita Polska, mocno zmieniło się pod rządami PiS. Jako obywatele drugiego i kolejnych sortów odczuwamy, że nasz kraj przestaje być dobrem wspólnym – publicznym (res publica). Skrót nazwy państwa – RP zaczynamy odczytywać jako „Rzecz Prezesa”, a wyraziściej jako „ Rzeczpospolita Prezesa”, który na koszt państwa zatruwa nas kultem swojej rodziny i samodzielnie decyduje o wszystkich sprawach kraju. Państwa, którego oparta na węglu gospodarka spowija cały kraj smogiem, a umysły obywateli nieustannie zatruwa duszącymi oparami katastrofy smoleńskiej w kwestii której, PiS jest coraz bliżej prawdy ale trzyma do niej bezpieczny dystans. I to ma sens, bo ogłupiany przez osiem lat przez Prezesa i jego akolitów ciemny lud, może nie zdzierżyć prostej prawdy. Tego, że w Smoleńsku nie mieliśmy do czynienia z zamachem, a ze zwykłą katastrofą lotniczą spowodowaną niechlujstwem – nieprzestrzeganiem procedur przez urzędników i wojskowych.
Uwielbiany „ matoł”

Procedury i prawo w Polsce nigdy nie były świętością. Tak było za komuny, kiedy dekretem Bieruta w 1945 roku, wszystkie grunty w przedwojennych granicach Warszawy przeniesiono na własność stolicy, z czym dzisiaj nawet tak znakomity „prawnik” jak Patryk Jaki nie potrafi sobie poradzić. Tak jest i obecnie, kiedy „dekretem”, minister RP zabrał Warszawiakom Plac Piłsudskiego i przekazał go Wojewodzie, aby ten zdecydował o postawieniu tam pomników smoleńskich. Obok pomnika Piłsudskiego ma stanąć pomnik twórcy Solidarności i najlepszego w historii Polski prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Aktualnie Plac Piłsudskiego jest najbardziej spektakularnym placem budowy w Polsce. Coś takiego byłoby niemożliwe bez zgody „Nowogrodzkiej”- głównego ośrodka władzy w dzisiejszej Polsce. Siedzibę PiS na Nowogrodzkiej nawet Amerykanie uważają za polski Biały Dom. W styczniu na Nowogrodzką zawitał były Sekretarz Stanu USA – Rex Tillerson, uważający uwielbianego przez pisowski lud prezydenta Donalda Trumpa za matoła. Tillerson na zamkniętym dla mediów spotkaniu rozmawiał z Kaczyńskim o sprawach najwyższej rangi – o relacjach polsko – amerykańskich i sytuacji w UE. To, że Sekretarz Stanu USA osobiście zaświadczył o tym, że „Nowogrodzka” pełni dominującą rolę w polskiej polityce, skłoniło nas do zastanowienia się nad zmianą nazwy RP na Rzeczpospolitą Nowogrodzką. Jednak szybko porzuciliśmy ten pomysł, bo po pierwsze, takie państwo już istniało na terytorium od Bałtyku po Syberię. Po drugie, tam zgromadzenie obywateli wybierało najemnego władcę – księcia, którego mogło w dowolnej chwili odsunąć od władzy, a to u nas jest na razie niemożliwe.
Trójpodział władzy
Zastanawiamy się w jakim kraju dziś żyjemy i co się z nim dzieje? Czy już czas na psalmy błagalne w intencji normalnej Ojczyzny? Obecna, bardzo słuszna władza, proponuje odbudowanie przedwojennej sanacji, w której państwo było najważniejsze. Pojedynczy człowiek, osoba, nie ma znaczenia w takim państwie, a stosowanie odpowiedzialności zbiorowej ułatwia rządzenie. W Polsce międzywojennej, obóz zwolenników Piłsudskiego stawiał sobie za cel uzdrowienie i naprawę Polski. Obóz Kaczyńskiego deklarował – „Zmieniamy Polskę”, dochodząc do władzy pod hasłem „dobrej zmiany”. Cele obu obozów były i są piękne. Gorzej z ich realizacją. Wszystko jak zwykle rozbija się o kadry – Piłsudski je miał, Kaczyński ma tylko wierny zakon. W kraju króluje więc pełzający autorytaryzm, zanika liberalna demokracja i niezależność sądownictwa, a Premier wstydzi się (chyba słusznie) swojego majątku. Prezydent nadal bawi się w nieodpowiedzialnego notariusza, zaś po starym, schorowanym starcu – emerycie z Nowogrodzkiej nadal nie ma komu przejąć schedy. Chętni są, ale brakuje im charakteru, rozumu i charyzmy. Tak więc z konieczności, zamiast sanacji mamy krzyżówkę II RP z PRL. Ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra, jak mówił klasyk Gomułka. Może dlatego musimy się nieustannie tłumaczyć KE z prawa tworzonego przez naszych „Patryków ”na rzecz tego dziwnego tworu. Nie pomoże nam „Biała księga” wysłana do Brukseli, bo urzędnicy unijni szybko odkryją, że jest ona w kwestii „prawdy”, apoteozą filozofii księdza Józefa Tischnera. Zamiast unijnym urzędnikom w sposób „uczony” przybliżać nasz narodowy trójpodział władzy, wystarczyłoby zapoznać ich z jego genezą. W tym celu zamiast „Białej księgi”, należało im wysłać Rejowską „Krótką rozprawę między trzema osobami, Panem, Wójtem, a Plebanem”. Wtedy nasz historyczny, choć rewolucyjny model trójpodziału władzy zaczęto by w końcu traktować w Europie z należytym szacunkiem.
Koryto plus

Wypadałoby się jednak zastanowić, dlaczego po wiekach prostemu ludowi nadal „ zewsząd nędza”, skoro już ksiądz pana nie wini, a pan księdza. Coraz wyraźniejszy staje się korzystny dla obu stron, sojusz ołtarza z tronem. Część księży chce współuczestniczyć w sprawowaniu władzy – kierować ludźmi także w sferze politycznej, chociaż nie mają do tego żadnego przygotowania. Jako przykład można wskazać chęć zamiany przez lokalnego proboszcza ul. 1 Maja na ul. Chrystusa Króla Królów, w jakiejś wiosce na Mazurach. Ani to mądre, ani tanie. Prostego ludu nie stać na takie fanaberie, mimo, że uraczono go ochłapem 500 plus. Ochłapem, bo tylko tak można określić tę kwotę, wobec olbrzymich premii i wypłat, które przyznają sobie ludzie Partii Prezesa w ramach „pracy i pokory”. Lud nie mógł ścierpieć ośmiorniczek po 30 zł. za kilogram w marketach, teraz musi się godzić na wszechobecny program KORYTO PLUS. Każda rewolucja musi zjadać własne dzieci w imię sprawiedliwości jednakowej dla wszystkich. Rewolucyjna sprawiedliwość w „Rzeczpospolitej Prezesa” dosięga również zmarłych. Niektórzy generałowie będą pośmiertnie pozbawieni stopni, medali i mundurów. Łamana jest stara zasada naszej cywilizacji, że śmierć osoby przerywa bieg ludzkiego wymiaru sprawiedliwości. W katolickim kraju, w ramach budowy państwa czystego jak łza (Morawiecki), zabrakło szacunku dla majestatu śmierci. Prawdziwa polityka, rozumiana jako troska o dobro wspólne, funkcjonuje jeszcze tylko w samorządach. Usługi i inwestycje komunalne, budowa chodników, oświetlenia, dostawa ciepła i wody nie mają charakteru ideologicznego. Samorządy mogą funkcjonować bez partii. Za wszystko, co czyni Rząd płacimy my, podatnicy, jak zresztą w każdym państwie. Mamy nadzieję, że suweren to w końcu zrozumie.
Gerhard Bartodziej Bernard Sojka