Bartodziej & Sojka: Błędne drogi

Błędne drogi
Wielka polityczna ofensywa rozpoczęta w grudniu ubiegłego roku, zdaje się nie mieć końca. Zimowe szaleństwo polityków stworzyło nową Polskę. Na początek, najlepszego premiera w historii III RP – Beatę Szydło, która podniosła Polskę z ruin (?), wymieniono na jeszcze lepszego – Mateusza Morawieckiego. Prezydent Duda powrócił na pisowskie łono, podpisując wcześniej zawetowane Ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa w dniu, w którym wobec Polski uruchomiono w Brukseli artykuł 7. Traktatu UE. Taka postawa Prezydenta urosła do rangi uniwersalnego symbolu – nowego gestu Kozakiewicza. W ramach wzmacniania dumy narodowej, po Brukseli z „ gestem Kozakiewicza” ze strony Polski spotkała się także Ukraina, Izrael, a nawet Stany Zjednoczone.

Bernard Sojka – fot. M. Przygoda

Żałosne spektakle

Prezydent podpisał nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, chociaż doradzająca mu Zofia Romaszewska poinformowała go, że jest ona idiotyczna. Być może o jej podpisaniu zdecydowała manifestacja prawdziwych Polaków – członków ONR przed jego siedzibą, nakazujących mu zdjęcie jarmułki i jej podpisanie. Po podpisaniu Ustawy jasno przesądzającej, że w Polakach jest samo dobro, polskie państwo znalazło się w stanie konfliktu z Izraelem, USA i Ukrainą. Nie zamierzamy być tak odważni, aby zajmować stanowisko czy dyskutować o racjach stron. O wiele ważniejsze od racji są odczucia milionów ludzi, z których każdy ma swoje. My się zwyczajnie boimy konfliktu, który ponoć z polskiego moralnego punktu widzenia jest do wygrania. Boimy się o cenę zwycięstwa. Po stronie Izraela stoją Stany Zjednoczone, gdzie amerykańscy Żydzi już zbierają podpisy pod apelem o zawieszenie stosunków dyplomatycznych z Polską. Nie mamy wątpliwości jakie stanowisko zajmą Niemcy i Francuzi, a następnie większość państw UE. Szkoda, że PiS tak arogancko rozpoczął obchody 50. rocznicy Marca 68 i 75. rocznicy powstania w Getcie Warszawskim. Ciąg żałosnych, politycznych spektakli rozpoczął się jednak wcześniej, od odwołania z funkcji premiera Beaty Szydło – dumnej Polki, cieszącej się w kraju dużą popularnością, mimo iż predyspozycji do kierowania państwem raczej nie miała. PiS zrezygnowało z jej premierostwa na zasadzie „Murzyn zrobił swoje..”. A roboty było sporo: demolowanie Konstytucji, odmowa drukowania wyroków TK, brak krytycznego osądu ministrów – Macierewicza, Szyszki, Waszczykowskiego. Nie reagowała na bizantyjskie praktyki niektórych członków rządu, sama z URM stworzyła Pisancjum, charakteryzujące się niezliczoną rzeszą ministrów i wiceministrów, często od siedmiu boleści, za to sowicie wynagradzanych. Naśladując jej sposób narracji można powiedzieć, że przez osiem ostatnich lat rządów PO i PSL jego ministrowie mogli tylko pomarzyć o 70. tysięcznych premiach, dlatego musieli się zadowalać ośmiorniczkami porównywalnymi cenowo z flaczkami. I kto by pomyślał, że marne ośmiorniczki mogą stać się przyczyną utraty władzy.

Dej pozōr tyż:  Bartodziej & Soika: Czas przełomu

Rekomunizacja Polski

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Do „zasług” premier Szydło trzeba jeszcze dodać porażkę na brukselskich salonach przy próbie pokonania Tuska i zmarginalizowanie Polski w Europie. Szumnie zapowiadana przez panią Premier rekonstrukcja rządu, niespodziewanie dla niej samej, zakończyła się na stołku wicepremiera. Po wyniesieniu na urząd, nowy premier – Mateusz Morawiecki postarał się o „błogosławieństwo” toruńskie. W katolickiej Telewizji TRWAM zwierzył się ze swoich pięknych marzeń o rechrystianizacji Europy. Jego talenty ewangelizacyjne mogą otworzyć przed Polską nowe możliwości misyjne i okazać się szczególnie przydatne przy nawracaniu naszego sąsiada, aby się nie ociągał z wypłatą należnych nam reparacji. Rządy Morawieckiego już zaowocowały tym, że węgierski parlament przyjął rezolucję „o poparciu Polski wobec presji Brukseli”, co bardzo ucieszyło pisowską MaBeNę (Mazurek Beatę), która nadała, że nie będzie już mowy o żadnych sankcjach wobec Polski. Dobrze nam pod protektoratem Orbana, tyle że wstyd, bo nie po to mianowano Morawieckiego premierem, aby go wyręczał jakiś Węgier. Różne pisowskie fachmajstry tłumaczyły nam, że Morawiecki w Brukseli sam wytłumaczy co i jak, bo zna języki, a po wytłumaczeniu kasa nadal popłynie do nowej Polski. Nowej, bo zdaniem ministra Błaszczaka wolnej od komunizmu, chociaż my zauważamy postępującą rekomunizację Polski. Po upartyjnieniu publicznych mediów, trwa upartyjnianie sądownictwa, urzędowo rozpowszechniany jest kult rodziny Kaczyńskich w czym, co jest najbardziej naganne, biorą udział wojewodowie. Policja cieszy się coraz gorszą opinią, chroniąc na „procesjach”, w sile tysięcy funkcjonariuszy osobę Prezesa, szarpiąc się z kobietami i bohaterami pierwszej Solidarności, których dzisiaj śmie zakuwać w kajdany.

Dej pozōr tyż:  Bartodziej & Soika: Czas przełomu
prof. Gerhard Bartodziej – fot. M. Przygoda

Boimy się

Monteskiusz przekazał potomnym, że „Prawo, to rozum ludzki zastosowany do rządzenia…”. Jednak aby je stanowić i rządzić krajem, trzeba mieć dojrzałych polityków o szerokich horyzontach. Jeżeli się ich nie ma, to powstają w naszym parlamencie, głęboko w nocy, pomniki głupoty. Takim pomnikiem jest nowelizacja ustawy o IPN, którą tworzono pod patronatem magistra od czegoś tam – Patryka Jakiego. Jednak ten pomnik głupoty nie powstałby bez udziału Prezydenta, Marszałka Senatu i Premiera, którzy teraz bezradnie czekają jaką decyzję podejmie kierowany przez magistra prawa TK. To nie wróży dobrze. Rządzący, mówiąc językiem biblijnym nie powinni chodzić po „błędnych drogach” (Ks. Sędziów) – „Odpoczęły ścieżki, a którzy chadzali nimi, szli teraz dróżkami błędnymi”. Czas aby przestali ślepo ulegać Prezesowi i prowadzić nas po manowcach ku przepaści – ku XVIII wiecznej zaściankowej Polsce, wsobnej, bliskiej kulturowo Wschodowi, coraz mniej interesującej kogokolwiek w Europie. Nie chcemy tego, podobnie jak większość Polaków. Nasze życie w Polsce mocno zależy od pomocy z UE. Nasze bezpieczeństwo zależy od dobrego sąsiedztwa – przyjaźni sąsiadów. Boimy się o przyszłość, gdy polscy politycy uprawiają politykę dwóch wrogów, a nawet oblężonej twierdzy. Boimy się politycznego osamotnienia Polski, utraty członkostwa UE oraz utraty strefy Schengen. Boimy się, bo zbyt wiele już przeżyliśmy złych zdarzeń politycznych. Dlatego chcielibyśmy, aby nasze obawy były przedwczesne i niepotrzebne.

Gerhard Bartodziej                 Bernard Sojka

Dej pozōr tyż:  Bartodziej & Soika: Czas przełomu

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza