Bartodziej & Soika: Ślązakiem być
Czekamy na publikację wyników spisu powszechnego z 2021 roku i kolejne odkrycie istnienia w Rzeczpospolitej ludu śląskiego, największej mniejszości etnicznej i kulturowej w Polsce. Każdy z nas, każda osoba ma swoją własną tożsamość. Jedni potrafią ją opisać, drudzy nie mają czasu, ani potrzeby aby się nią zajmować. Są tacy jacy są, mają do tego prawo i nikomu nic do tego. Jesteśmy mieszkańcami Górnego Śląska, krainy którą Jerzy Giedroyć określił jako region, od setek już lat ukształtowany historycznie i kulturowo, „perła w koronie” kolejnych władców. Dodając, że mimo lojalności wobec władz, otaczany jest murem nieufności i niezrozumienia. Natomiast Johann Wolfgang von Goethe, będąc na Śląsku, pisał do rodziny: przebywam w tej fascynującej krainie, która tworzy szczególnie piękną i zmysłową całość. Na Górnym Śląsku mamy nadal wielką różnorodność tożsamości, które tworzą lokalną, regionalną społeczność. Każda z nich jest ukształtowana przez otoczenie w którym się urodziliśmy i wychowali. Historia, kultura, religia, wychowanie i edukacja, otoczenie polityczne i społeczne, a także media, kształtują każdą tożsamość. Wzbogacają i podtrzymują ją, albo unicestwiają.
Tygiel narodów
W bogatym zbiorze śląskich tożsamości, mamy prawo wyróżnić tożsamość ludzi, którzy żyją na śląskiej ziemi od wielu pokoleń. Po przyłączeniu Śląska do Polski, nazwanie ich śląskim ludem było niemożliwe i nadal jest niewygodne. Tożsamość Ślązaków ukształtowała się pod wpływem kultury państw, do których na przestrzeni minionych wieków, Śląsk należał. Łatwo można znaleźć w śląskiej kulturze i obyczajach ślady czeskie, austriackie, pruskie, niemieckie, a także w wysokiej mierze polskie. Przemysłową infrastrukturę Górnego Śląska tworzył kapitał zewnętrzny, głównie niemiecki, w sporej części żydowski. Ten element jest obecnie starannie przemilczany w historiografii. Nie jest naszym zadaniem ocenianie śląskiej tożsamości, różni się ona jednak w wielu elementach od tożsamości polskiej, w dobrych i złych szczegółach lub cechach. Przy całej różnorodności państw rządzących Górnym Śląskiem, jedna rzecz była wspólna. Górnoślązacy nie należeli do warstwy panującej i spełniali głównie rolę siły roboczej, mniej lub bardziej zniewolonej. Proces emancypacji ludu śląskiego rozpoczął się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Jednak w śląskim tyglu narodów nigdy nie brakowało elit. Filip Melanchton w XVI wieku pisał – „ Nigdzie w Europie nie rodzi się tylu znakomitych ludzi, co na Śląsku”. Kilka wieków później papież, Jan Paweł II dopowiedział – To ziemia, na której rodzą się diamenty. Potwierdzeniem tych pięknych ocen, niech będzie obiektywna rzeczywistość, że na ziemi śląskiej urodziło się 11 Noblistów. W ostatnich dekadach, pojawili się nieobojętni pisarze śląscy. Ich książki po raz pierwszy pokazują los śląskiej społeczności, szczególnie w okresie powojennym.
Zuchwała asymilacja
Miały wtedy miejsce wydarzenia wysoce osobliwe. Tuż za Armią Czerwoną, depcząc jej po piętach podążali na „Ziemie Odzyskane” szabrownicy. Te ziemie były dla nich Dzikiem Zachodem nowej Ameryki, na którym byli szybsi i sprawniejsi od nowej władzy. Okradali Polskę i Polaków, szczególnie wypędzonych z Kresów Wschodnich II RP, którym często przydzielano ogołocone z dobytku domostwa. Parafrazując powojenny, żołnierski szlagier o osadnikach, obecny na festiwalach w Opolu i w Kołobrzegu, usłyszelibyśmy –„Szli na zachód szabrownicy, szlakiem Wielkiej Niedźwiedzicy (…) Swe prawa mieli niepisane, najprostsze z wszystkich ludzkich praw”. Pierwszy wojewoda śląski, gen. Aleksander Zawadzki postępował podobnie, dając początek historii łajdackiej asymilacji Ślązaków. W przeciwieństwie do szabrowników i obecnej władzy nie dybał jednak na dobra materialne, a na język i kulturę Ślązaków. Ów zagłębiowski komunista, nie tolerował śląskiej specyfiki, pielęgnowania tożsamości regionalnej i umiejętności władania oboma językami – niemieckim i śląskim. Zakazał całkowicie używania języka niemieckiego oraz nakazał, aby wszelkie napisy niemieckie zniknęły z przestrzeni publicznej. Po wsze czasy miał zniknąć „nalot niemiecki”, a na ziemi śląskiej miała się odrodzić wspaniała polskość. Oficjalnie Ślązacy mieli być dowodem na polskość „Ziem Odzyskanych”. W praktyce widziano w nich Niemców i tak traktowano. Aktywiści Związku Zachodniego doradzali ówczesnej władzy, iż lud śląski jest potulny, trzeba tylko podejść do niego i będą z nich dobrzy obywatele polscy. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, trudno temu zaprzeczyć, z tym zastrzeżeniem, że Ślązacy nie dali się wtłoczyć w ramy homogenicznej polskości, ani jej nie manifestują. Bo i jak, kiedy z perspektywy przybyszów z centralnej Polski, do dziś jesteśmy autochtonami lub tubylcami, czyli dzikusami kaleczącymi w dodatku język polski. Nie czynimy jednak tego złośliwie, bo polskość nas nie uwiera. Razi nas jedynie, tak jak i większość Polaków, niesprawne i niepraworządne państwo, głupawa i droga propaganda oraz okradanie społeczeństwa z jego wieloletniego dorobku.
Nowi Ślązacy
W śląskim niespokojnym klimacie, od lat powojennych, nieustannie majaczy się idea – Łączymy Polaków, dzielimy Ślązaków. Dla nich najwyższą wspólną wartością jest poczucie jedności, solidarność i dobro wszystkich mieszkańców tej ziemi. Powinniśmy zdążać do zharmonizowanej całości. Spoza śląskiej perspektywy – Warszawy, Podkarpacia, czy Pomorza – i tak wszyscy obecni mieszkańcy Górnego Śląska od wielu lat są postrzegani jako autochtoni, którym od wszelakiego bogactwa się w głowach poprzewracało. To między innymi dlatego, trzecie lub czwarte pokolenie potomków ludzi wypędzonych z Kresów lub przybyłych tu w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia, ma prawo, a nawet moralny obowiązek postawienia sobie pytania – Kim jestem? Skoro się tu urodziłem, to może już jestem Ślązakiem? Może Polakiem plebiscytowym, któremu marzyła się „krowa Korfantego”? A może „prawdziwym Polakiem” lub ukrytą opcją niemiecką? Lider górnośląskich Niemców, Henryk Kroll, odpowiadając na ostatnią sugestię, wyraził następujący pogląd: „Na Ślązaka nie należy patrzeć z polskiego, czy niemieckiego punktu widzenia. Ślązak, to ten, dla którego mała ojczyzna jest najważniejsza, czyli dom, jego otoczenie, ludzie, tradycja i historia. Potem przychodzi narodowość, czyli związek z tą dużą ojczyzną, dalszą i nieco bardziej abstrakcyjną”. Zgadzamy się z nim. Każdy ma prawo wyboru swojej tożsamości, cieszymy się jednak z każdego nowego Ślązaka, który akceptuje historię Śląska, szanuje jej mieszkańców, ich język, kulturę i obyczaje. Warszawska polityka nastawiła się na dłuższą wojnę z Niemcami co nie wróży dobrze sprawom śląskim. Z drugiej strony, związki rodzinne, kulturowe i gospodarcze Śląska z Niemcami, są tak silne, że nie zmienią się pod wpływem narracji polityków rządzącej partii. Proponujemy im, aby się zastanowili, dlaczego prawdziwi Polacy porzucają często swoją Macierz i wyjeżdżają do znienawidzonych Niemiec, gdzie ich polskość może być prześladowana, a przynależność do mniejszości polskiej nie uznana? Jednak przede wszystkim na to pytanie w ramach pokuty wielkopostnej, powinien sobie odpowiedzieć (o)polski Janusz, partyjny błazen – patentowy specjalista od rolnictwa, górnictwa, kolorów tęczy, Niemiec i U.E. I nie jest to bynajmniej kres jego intelektualnych możliwości.
Gerhard Bartodziej Bernhard Soika
Niedawno GUS ogłosił wyniki spisu powszechnego dotyczącego podzialu narodowościowego. Ślązacy to największa mniejszość etniczna – 585 tys. O tych wynikach dowiedziałem się sam, szukając w wyszukiwarce informacji na ten temat. Nie została podana przez media głównego ścieku, a jeżeli to tak marginalnie, że pomimo śledzenia internetowych serwisów informacyjnych nie zauważyłem jej. Telewizji nie oglądam, żadnej. Wiec nie wiem czy ktoś taka wzmiankę umieścił. Wyszukiwarka pokazując źródła takiej informacji wskazywała serwisy regionalne. Jakże wstydzą się nas w Polsce… nawet nie chcą o tym mówić. Pomijam już fakt, że konstrukcja pytan w spisie, nie dawała możliwości na wybór narodowości śląskiej. Były pod hasłem „inne”, dopiero potem można było uszczegółowić ze chodzi o śląska. A taka np. kaszubska, chociaż kilka raz mniej liczna niż śląska wg GUS, była dostępna wprost…
Noooo i POPOmyslec ze juz POPO dwoch latach … pejsaci kanibale naszych wysp …polinEzji POPOliczyli ile na spisie przyznalo sie do slonskiego pochodzenia …. !!! Kto chce im we tym wyliczeniu wierzyc … mo do tego prawo … !!!! Pol roku temu czesciowy komunikat powiado , ze Polokow je 32 miliony , to ciekawe ile tych nacji i jakie sroge je ta reszta bo wg tych liczykropow z kneSejmu na gnojne we warszawce Slonzokow ubylo !!! A to ciekawe jaki lichwiorz i jakiem liczydlem im to POPOliczyl ????
Kiedy Slazaka nie da sie w zero jedynkowym systemie pokazac. W tym tkwi caly problem. W jego roznorodnosci , tak innej od tej ktora probuja roznej masci nosiciele kaganka oswiaty jemu wmowic. Polak raczej Wachtyrza nie czyta. Jego to nie interesuje , bowiem on wie lepiej. Jest ci w PL Januszow roznej masci mnogo. Zas glupcow im wierzacych , jeszcze wiecej. Jest ich w kazdym razie wiecej niz Slazakow. Ich natura , spokojna i troche dupowata sprawila , ze o Slazaku nikt w swiecie nie wspomina. Ten srodkowo europejski troche Palestynczyk , nie jest taki radykalny , nie jest tak uzbrojon jak ten prawdziwy Palestynczyk. No i nie ma tyle do stracenia , w sensie ekonomicznym . Bo bogactwo Slaska , to juz dawno wyczerpane kopaliny . Nie neca nikogo.
…. no to sie zdziebko mylisz …. ale jo ci nie mom za zle … bo my som cyganieni na kazdym kroku … ale obacz ten filmik …. https://www.youtube.com/watch?v=yTgtNG5JGDQ
Piękne i mądre słowa. Bardzo dziękuję autorom za ten artykuł!