Opowieść adwentowa
Opowieść adwentowa
Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia rozpoczynają się wraz z pierwszą niedzielą Adwentu, które to słowo oznacza „przyjście”. W tym czasie chrześcijanie przygotowują się na narodziny swojego Zbawiciela. Boże Narodzenie to jednak także czas wzajemnego obdarowywania się – nie tylko duchowego, ale również materialnego.
Ta ludzka cecha była już znana rzymskiemu historykowi Sallustiuszowi, który jeszcze przed narodzeniem Chrystusa napisał: „Tak jak istota człowieka składa się z ciała i duszy, tak też wszystkie działania i dążenia ukierunkowane są częściowo na naturę cielesną, a częściowo na naturę duchową”.
Zwyczaje i obrzędy bożonarodzeniowe mogą się zmieniać, ponieważ zmienia się także społeczeństwo. Towarzyszą one ludziom na przestrzeni wieków. Niektóre zwyczaje zanikły, pojawiły się nowe, bo nawet to, co dziś uznawane jest za starą tradycję, było kiedyś nowością – jak na przykład choinka. Dobrze jest, gdy nowe elementy wnoszą do tradycji sensowne wzbogacenie i rozwój, ponieważ wszystko jest w ciągłym ruchu.
Adwent ma cztery niedziele. Są one ważne z religijnego punktu widzenia, ale również – tak to już jest na tym świecie – dla handlu. Zwyczajowo w tym czasie ludzie chcą wydawać więcej pieniędzy, aby urządzić również materialnie udane Święta Bożego Narodzenia. Na Górnym Śląsku uzasadnione jest to tradycyjnym życzeniem „bogatego Dzieciątka”.
Jak często zapomina się jednak przy tym, że istotą prezentu nie jest jego wartość wyrażona ceną, lecz to, co mówi o dawcy i obdarowanym. Podarunek nie powinien być zwykłym towarem, lecz widzialnym wyrazem więzi duchowej. Ma być mostem łączącym człowieka z człowiekiem, a nie czymś błahym, kupionym w pośpiechu. Małe upominki podtrzymują przyjaźń — często potrafią wyrazić prawdziwe uczucie lepiej niż kosztowne przedmioty, wręczane jedynie z poczucia pustego obowiązku.
Aby sprostać potrzebom ludzi związanych z zakupem prezentów, przed laty również na Górnym Śląsku stworzono w okresie Adwentu możliwość robienia niezbędnych zakupów świątecznych w szeroko otwartych sklepach i domach towarowych po wyjściu w niedzielę z kościoła.
Pierwsza niedziela Adwentu była w kręgach kupieckich nazywana „zieloną niedzielą”(grüner Sonntag) – od koloru gałązek jodłowych w adwentowym wieńcu. Nazwę tę wymyślono zapewne głównie po to, by zwrócić uwagę ludzi na konieczność robienia świątecznych zakupów. Najwyraźniej kasy jeszcze nie dźwięczały wystarczająco głośno. A oprócz tego, jak wiadomo, nadzieja także jest zielona.
Druga niedziela Adwentu nosiła nazwę „miedzianej niedzieli” (kupferner Sonntag) – od miedzianych monet, które niegdyś miały pewną wartość. Tego dnia ludzie wykazywali już większą chęć do zakupów, zwłaszcza, gdy przypadał on tuż przed dniem św. Mikołaja, gdyż czas Adwentu jest jak wiemy ruchomy.
Trzecią niedzielę Adwentu można było uznać – w klasyfikacji medalowej – za „srebrną niedzielę”(silberner Sonntag), bo kasy sklepowe były pod koniec tego dnia już dobrze wypełnione. Nie mogło być inaczej, ponieważ w trzecią niedzielę do miast napływały dodatkowo tłumy mieszkańców okolicznych wsi. Gęste skupiska ludzi przesuwały się ulicami. Miejsca przed witrynami sklepowymi były stale zajęte, bo w każdym oknie wystawowym czekała jakaś atrakcja. Najbliżej szyb tłoczyły się dzieci, które z zachwytem w oczach oglądały wszystkie skarby nagromadzone przez Świętego Mikołaja.
W samych sklepach kupowano wiele. Szczególnie sklepy z zabawkami miały wtedy „srebrny dzień”. Chętnie nabywano też przedmioty praktyczne. Obładowani pakunkami i paczkami, ludzie wyruszali w drogę powrotną do domu. Korzystały jednak nie tylko sklepy — powodzeniem cieszyły się również lokale rozrywkowe i gastronomia. Chciano coś zjeść, napić się i dodatkowo rozerwać, dlatego również kina przeżywały wtedy prawdziwe oblężenie.
Czwarta niedziela Adwentu musiała po „srebrnej niedzieli” siłą rzeczy otrzymać miano „złotej niedzieli” (goldener Sonntag), ponieważ stanowiła kulminację czterotygodniowego cyklu.
Dla handlu detalicznego był to najważniejszy dzień sprzedaży w całym roku. W prasie pojawiały się duże ogłoszenia, które w wymyślny sposób podkreślały ukoronowanie świątecznych zakupów właśnie w tym dniu. Tego dnia kupcy szczególnie się starali, aby korzystnymi ofertami pokazać klientom siłę ich pieniądza i tym samym zachęcić ich do kupowania.
Wszędzie, w eleganckich witrynach, często przyozdobionych jodłową zielenią, prezentowano wspaniałe, świąteczne ekspozycje pełne pomysłów na prezenty, które wraz z piękną i uroczystą oprawą wprowadzały klientów w odpowiedni, bożonarodzeniowy nastrój.
Kto dał się całkowicie porwać zakupowemu szaleństwu, stawał przed prawdziwym dylematem wyboru — czekała na niego bowiem niezliczona ilość potencjalnych prezentów, gotowych, by je kupić.
Odpowiednimi prezentami dla dzieci były kolejki elektryczne, które godzinami jeździły w kółko, albo pajace nieustannie kiwające głowami. Można było zobaczyć także Jasia i Małgosię oraz złą czarownicę przechadzających się jak żywi. Zabawka w formie Świętego Mikołaja obracała się bez przerwy wokół własnej osi. Krasnoludki niosły Królewnę Śnieżkę w szklanej trumnie. Pozostałe lalki w swoich barwnych strojach wyglądały wspaniale. Obok nich stały na baczność ołowiane żołnierzyki w paradnych mundurach. Konik na biegunach rywalizował z modelem samochodu o to, które z nich będzie lepszym prezentem świątecznym.
Dla pań można było kupić perfumy w zachwycających kryształowych flakonikach, do czego perfumerie kusiły produktami lśniącymi w bajkowym świetle. Również nowy, piękny i ciepły futrzany płaszcz prezentował się bardzo atrakcyjnie pod choinką.
Dla wszystkich magnesem były sklepy z czekoladami i pralinkami. Klienci długo mogli wędrować wzrokiem po górach rozmaitych smakołyków, zanim ulegli słodkiej pokusie — i to bez cienia późniejszego żalu.
Oczywiście te cztery niedziele handlowe przeżywały z biegiem lat wzloty i upadki. W czasach cesarstwa handel w te dni zazwyczaj kwitł. W okresie wojen jednak, z powodu braku towarów, nie mogło to funkcjonować szczególnie dobrze.
Podobnie było w czasach kryzysów gospodarczych, gdy mieszkańcy Górnego Śląska dysponowali jedynie skromnymi środkami finansowymi lub — w przypadku bezrobocia — nie mieli ich wcale.
Stopniowo znaczenia zaczęły nabierać również żądania związków zawodowych, które chciały dopuścić pracę sprzedawców jedynie w srebrną i złotą niedzielę. Dyskusja o handlu w niedziele i święta trwa do dziś, a jak przy każdej spornej kwestii są zarówno głosy „za”, jak i „przeciw”.
Niezależnie od okoliczności, w jakich prezenty trafiły pod choinkę — zawsze są powodem do wspólnej radości.
Hoffnungszeit
Jetzt am Sonntag begann der Advent
Ein kirchlich-kaufmännisches Event
Auf die Ankunft des Herrn sollten wir uns einstimmen
Sowie eine lange Liste mit den Geschenken bestimmen
Die ersten Fenster im Kalender sind schon auf
Die Kinder warteten mit großen Augen darauf
Auf dem Adventskranz brennt schon das erste Kerzenlicht
Zur Rorate gehen die Kinder frühmorgens auch mit Licht
Bald kommt auch der Nikolaus mit einem großen reichen Sack
Das Mädchen bekommt eine Puppe ihr Bruder Monstertruck
Der Winter malt unsere Landschaft märchenhaft
Adventszeit du bist alle Jahre wieder zauberhaft
Im Klang der alten Weihnachtslieder
Das Christkind kommt zu uns wieder
Czas nadziei
Teraz w niedzielę zaczął się Adwent
Kościelno-handlowy event
Na przyjście Pana mamy się przygotować
Ostatnie prezenty na długiej liście zanotować
Pierwsze okienka w kalendarzu otwarte
Dziecięce oczy w oczekiwaniu szeroko rozwarte
Na wieńcu adwentowym świeczka już płonie
Na roraty dzieci idą o świcie – lampiony trzymają ich dłonie
Już wkrótce Mikołaj z workiem bogatym lata
Dla dziewczynki lalka, monstertruck dla jej brata
Zima krajobraz bajkowy nam maluje
Adwencie, co roku twój nastrój się czuje
Kolędy stare śpiewamy
Na przyjście Dzieciątka Jezus czekamy
dr Stefan Pioskowik – socjolog, politolog, autor szkicōw ô geszichcie Gōrnego Ślōsnka, wierszy a humoresek. Narodzōny w roku 1962 w Katowicach-Janowie, miyszkŏ we Mysłowicach.

