Prawda płacze. Jak posłanka PiS Barbara Dziuk kopiowała Internet
Prawda płacze. Jak posłanka PiS Barbara Dziuk kopiowała Internet
Pochodząca z Tarnowskich Gór posłanka partii rządzącej udzieliła wywiadu popularnemu portalowi fronda.pl na temat Śląska. Wyszła chyba jednak z założenia, że nikt nie przeczyta go krytycznie i nie sprawdzi jego rzetelności. A z tą jest mocno na bakier.
Chropowata rozmowa
„Przeprowadzanie wywiadów wcale nie jest proste. Ludziom tylko się tak wydaje. Głupotą jest myśleć, że to prosta sprawa”. Oriana Fallaci wyraziła w tym cytacie myśl, która jest oczywistością dla każdego, kto choć raz w życiu przeprowadził wywiad. Dla niektórych ten rodzaj dziennikarskiego tekstu jest właśnie najtrudniejszy – wymaga umiejętności słuchania, pogłębionej lektury i wielu innych umiejętności, z których nie wszystkich da się wyuczyć. Lawrence Grobel, autor książki „Sztuka wywiadu” pisze, że „dobry wywiad wydaje się gładki, jakby rozmowa przebiegała tak, jak to czytamy”.
Wywiad Tomasza Wandasa z Barbarą Dziuk opublikowany na portalu fronda.pl nie jest gładki. Jego chropowatość sprawia czytelnikowi momentami ból. Ale jest poznawczo bardzo ciekawy – możemy z niego się dowiedzieć, jaki dyskurs Prawo i Sprawiedliwość prowadzić będzie wobec Ślązaków. Argumenty tu powtarzane znamy od lat. Zmienia się jednak rzetelność intelektualna, a posłanka z Tarnowskich Gór wyznacza nową jakość. Napiszmy wprost – część wywiadu została przekopiowana z Internetu. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości w wywiadzie mówi słowami pochodzącymi z Wikipedii i forów internetowych.
Niepodrabialny styl
Styl Barbary Dziuk można łatwo rozpoznać. Posłanka zawsze zabiera głos, gdy Ślązacy wyrażają swoje postulaty emancypacyjne. Występuje z gorliwością neofitki, gromi śląskich regionalistów, przypisując im niecne zamiary. Dla szerszego grona Ślązaków stała się bardziej znana w 2016 roku, gdy wydatnie przyczyniła się do tego, że podpisany przez 140 000 obywateli projekt ustawy o nadaniu Ślązakom statusu mniejszości etnicznej a językowi śląskiemu statusu języka mniejszościowego wylądował w koszu.
Idiolekt Barbary Dziuk jest bardzo charakterystyczny i zasługiwałby na osobną analizę. Nasycony emocjami, polonocentryczną gorliwością, mieszający style wysoki i niski. Przy tym tak gęsty i trudny, że poezja Paula Celana wydaje się przy nim dziecinnie łatwa. Konia z rzędem temu, kto zrozumie na przykład ten fragment wywiadu: „rzekoma obrona gwary i Śląska nie wzięła swego czasu na tapetę obrony Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu”. Nie chodzi tu już o błędnie zastosowany związek frazeologiczny „wziąć coś na tapet” (notabene zapożyczony z języka niemieckiego!), ale raczej o poziom trudności tego zdania. Mnie mojej wiedzy literaturoznawczej nie staje, by to zdanie zrozumieć.
Niepodrabialny styl Barbary Dziuk w wywiadzie momentami nagle się przeobraża. Staje się rzeczowy, naukowy, rzekłbym – erudycyjny. W pewnym momencie posłanka Prawa i Sprawiedliwości zaczyna dawać wykład z literatury śląskiej. Pomyślałem – wyśmienicie, Polska potrzebuje ludzi zaczytanych w literaturze. Także śląskiej. Z drugiej strony jednak ostatnia rzeczą, która skojarzyć by mi się mogła z posłanką Dziuk, to literatura właśnie. Sprawdziłem więc pochodzenie jej literaturoznawczej wywodu. W końcu niecodziennie się zdarza, by polityk brał na tapet poetów szesnastowiecznych.
Posłanka w Internecie szuka recepty na polskość Śląska
Antyplagiatowe narzędzie do analizy tekstów pokazało, że wiedza posłanki Prawa i Sprawiedliwości jest… mocno zapożyczona.
Barbara Dziuk na potrzeby wywiadu przekopiowała spore fragmenty z życiorysu Walentego Roździeńskiego zamieszczonego na Wikipedii.
Łatwo można prześledzić, że główną inspiracją dla Barbary Dziuk było forum historycy.org i wątek „Dowody polskości Śląska a także słowiańskości”. To smutne, że w poczuciu polonizatorskiej misji posłanka Prawa i Sprawiedliwości, która kilka tygodni temu u red. Marcina Zasady w Radio Piekary buńczucznie oświadczała, że „my musimy mówić o Polskości na Śląsku! Ja się tym zajmę”, swoją wiedzę czerpie przede wszystkim z Internetu. Ktoś w sieci szukać może przepisu na ciasto marchewkowe, a Barbara Dziuk szuka przepisu na polskość Śląska. Polonizatorstwo instant.
Anonimowy internetowy autorytet
Największym autorytetem dla tarnogórzanki jest internauta kryjący się pod nickiem „pytacz”. To jego wpis z 2005 roku stał się podstawą dla „kulturowej” części wywodu pani poseł. Część jego słów cytuje, część podaje za własne: „gwara śląska jest historyczną gwarą polską, obecną w szczególności zawsze na Górnym Śląsku (czyli także w rejonach Opola) jest wiele dowodów – pomimo silnej germanizacji i obecności Niemców (jako urzędników) społeczność posługiwała się właśnie takim językiem”.
Poeta mówi o jedno słowo za dużo
Czerpiąc pełnymi garściami z wpisu anonimowego internauty, Barbara Dziuk natrafia także na postać Bogusza Zygmunta Stęczyńskiego. Błędnie przy tym podaje jego nazwisko jak „Stręczyński”. Ratuje tego dziewiętnastowiecznego poetę i podróżnika od zapomnienia, cytując jego wiersz. Uwagę zwraca jednak brak jednego słowa w stosunku do oryginału. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości wycina informację o tym, że Śląsk przez 500 lat był poza Polską. Nawet wiersz Bogu ducha winnego galicyjskiego poety pada ofiarą manipulacji.
Banicja według posłanki Prawa i Sprawiedliwości
Egzegeza tego wywiadu nie może być rzeczą przyjemną. Amerykański literaturoznawca Harold Bloom pisał, że recenzowanie złych książek psuje charakter. Tak samo może działać czytanie złych wywiadów. To nie jedyny tekst Barbary Dziuk, który możemy przeczytać na portalu fronda.pl. W listopadzie zeszłego roku mogliśmy przeczytać w rozmowie z tym samym redaktorem Wandasem m.in. o tym, że osoby niepochlebnie wyrażające się o Polsce, należy wypędzać z kraju. Posłanka nie podaje jednak destynacji takiej banicji. Skojarzenia nasuwają się same. Tego rozwiązania nie udało się jednak posłance Dziuk zaimplementować do nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – ustawa w formie podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę przewiduje „tylko” 3 lata za tego typu przewinienie.
Zapłakana prawda
Ostatnie tygodnie są okresem wzmożonej aktywności posłanki Barbary Dziuk. Referowała już poczynania prezydentów śląskich miast, w Sejmie torpedowała projekt ustawy, który… nie istnieje, strasząc przy tym wojną na Śląsku. W rozmowie z red. Marcinem Zasadą w paroksyzmie samozadowolenia przekonywała, że jest reprezentantką śląskiej inteligencji. Nie ulega żadnej wątpliwości, że z takimi solidnymi elitami przyszłość Śląska rysuje się kolorowo. Dopóki Wikipedia działa. I tylko, cytując słowa pani posłanki, prawda leży w kącie i płacze.
*Marcin Musiał (ur. 1988) – humanista zaangażowany, Ślązak, literaturoznawca, bloger „tylko burak nie czyta”, współautor projektu ustawy o śląskim języku regionalnym, promotor godki, mieszka w Katowicach.
Pingback:Zbanowani przez poseł Barbarę Dziuk jednoczą się