Z dawnej prasy śląskiej: Głos Górnego Ślaska 1931
Dziennikarze chętnie wytykają politykom różne potknięcia. Miedzy innymi związane z posiadanymi przez nich nieruchomościami. Wszyscy pamiętają zapewne, jak swego czasu jednego z polityków wyśmiewano jako „ciecia u Niemca”, innemu zarzucano że w jego mieszkaniu prosperuje dom płatnych uciech cielesnych. W ostatnich dniach rozpisywano się o innym polityku, który pobiera z sejmu pieniądze na wynajem mieszkania, a tymczasem zamieszkuje on u swojej „przyjaciółki”.
Okazuje się że to nic nowego, podobne wpadki były udziałem prominentnych osób wiele lat temu i to na naszym śląskim podwórku:
„Adwokat Dr. Buzek
Bierze tylko czynsz w dolarach i każe sobie płacić po 10 dolarów miesięcznie za jeden pokój znajdujący się w suterenach.
Imiennicy adwokata Dra Buzka, będący jeszcze na czeskim Śląsku, strasznie się domagają od Czechów praw w imieniu Polaków. U nas Buzkowie też służą a jeden z nich magnatowi hrabiemu von Donnersmarck, u którego jest brat adwokata Buzka naddyrektorem. Sam zaś adwokat Dr. Buzek jest również wielkim patrjotą. Ale cóż, kiedy u niego odgrywa większą rolę dolar aniżeli złoty polski. Wynajął on w swej willi pewnemu kelnerowi mieszkanko, składające się z pokoju i kuchni, ale pod warunkiem, że kelner będzie jemu płacił 10 dolarów miesięcznie, a czynsz przyjmuje tylko w dolarach. Tak się więc robi….
…bo dolar przecież to wartość 8,90zł, czyli łącznie 89zł za jeden pokój z kuchnią. To się nazywa potem partjotyzm, a p. mecenas Dr. Buzek, tego nie chce słyszeć. A Dr. Buzek to nie byle kto, bo to b. radca ministerialny Rządu Polskiego.
Ładnie, co?”
(Pisownia oryginalna. Cytowany tekst pochodzi z: „Głos Górnego Ślaska”, Katowice 1 listopada 1931r. Dostępny w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej).
Tomasz Heisig – Ślązak z urodzenia i wyboru. Amator górnośląskiej historii, literatury, krajobrazu i kuchni 🙂
Foto tytułowe: Gazeta “Silesia” z Cieszyna, źródło: Silesia / Wikimedia Commons