Wały Jagiellońskie albo zwierzenia krakowskiego słoika

Wały Jagiellońskie albo zwierzenia krakowskiego słoika.

„Śląsk się budzi, Polska śpi”.

https://klubjagiellonski.pl/2018/10/28/slask-sie-budzi-polska-spi/

Przeczytałem te wypociny przyszłego magistra obojga kaligrafii. Przerażający stan niewiedzy nt. kraju i regionu, w którym się urodził i wychował. Kolonialny chów i myślenie.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Pisze i filozofuje Konstanty Pilawa: “Mit tworzy tożsamość polityczną. To jedna z najstarszych tez zachodniej myśli politycznej. Za Platonem (Państwo, 376 E) można powtórzyć, że nie oznacza to jeszcze dowolnej interpretacji dziejów wspólnoty na użytek polityczny. Z tego powodu mity możemy podzielić na te, które znajdują swoje pokrycie w historycznych faktach i te, które grzeszą nadmiarem fantazji. Tylko pierwsze z nich mogą być użyteczne dla państwa w ramach społecznej pedagogiki. Carl Jung uważał natomiast, że mit jest istotny dla kodyfikacji wzorców postępowania stanowiących ideał dobrego i skutecznego życia. Stąd historie dotyczące początków państwowości, czasów największej prosperity lub nielicznych herosów walczących o przegraną sprawę w mniejszym stopniu dotyczą faktów, w większym zaś – wartości. Drogą dygresji i gwoli intelektualnej uczciwości dodać należy, że zreferowane wyżej poglądy klasyków zostały na początku obecnego wieku odkurzone przez grupę warszawskich konserwatystów z Dariuszem Karłowiczem, Tomaszem Mertą i Markiem Cichockim na czele. Pamięć aksjologiczna – termin pierwszego z wymienionych – idealnie wpisuje się w rekonstrukcję agonicznych mitów politycznych, z którymi mamy do czynienia w relacjach polsko-śląskich. Czytamy u Dariusza Karłowicza, że „to, co nazywam pamięcią aksjologiczną, jest odciśniętym w wyobraźni zbiorowej zapisem kanonu wartości będących rodzajem duchowej konstytucji wspólnoty – kanonu ubranego najczęściej w kostium historycznych wypadków”. Spójrzmy więc, jak układają się odrębne „duchowe konstytucje” Polaków i Ślązaków i co można byłoby zrobić, aby tę nikomu niepotrzebną agoniczność przełamać.”

Kiedyś mieliśmy za PRL-u prof. Jankowskiego z jego błyskotliwymi monologami nt. jak żyć, jak myśleć itp. itd w dobie rozwiniętego socjalizmu. Dzisiaj mamy w TVP Kultura “Trzeci punkt widzenia”, w którym warszawscy geniusze odrodzonego konserwatyzmu pp. Cichocki i Karłowicz wsparci przez p. Gawina “wychowują”, nie narażeni na polemikę, nowe zastępy ćwierćinteligentów na potrzeby nacjonalistyczno – konserwatywnego formowania obywateli RP. Takie “intelektualne” słowo na niedzielę. Szczególnie wpływowe, gdy telewizja publiczna nie upowszechnia punktów widzenia pierwszego, drugiego, czwartego i następnych….

Dej pozōr tyż:  Henryk Herud (1895–1955) – człowiek Załęża

“Własne doświadczenia jako Polaka urodzonego i wychowanego na Śląsku wikłają mnie w subiektywizm. Dlatego przedstawiona poniżej rekonstrukcja politycznych mitów bardziej opiera się na osobistych spostrzeżeniach niż na fachowej literaturze.”

W zasadzie to po takim wyznaniu wiary i wiedzy powinno kończyć się polemikę z autorem “artykułu” i wytknąć mu niewiedzę i niekompetencję, również poradzić mu, aby swymi “przemyśleniami” pobiegł dzielić się z równie błyskotliwymi kolegami z ławki szkolnej, a nie pisał na forum publicznym. I tak, na podstawie “własnych spostrzeżeń” oraz równie głębokich przemyśleń kolegi Tonderli na sprawy śląskie, sekretarz redakcji “Pressji”, organu prasowego KJ, konserwatywnej przybudówki PiS-u i prawicowo politykujących przedstawicieli polskiej części Kościola Katolickiego, rozsądza na prawo i lewo racje „wojny polsko – śląskiej”, nie znając za grosz współczesnej kultury Górnego Śląska, w jego podziałach myślowych – i tej “polskiej” i tej”śląskiej”. Natomiast widzi poważne zagrożenia – szarganą “gwarą” Biblię, podważanie opinii niepodważalnych autorytetów, które kiedyś tam coś bąknęły prywatnie do gazety.

Podoba mu się tekst kawałka “Oberschlesien”, ale pewnie tomika “Gołębia w rynnie” nigdy w ręku nie trzymał, nawet nie jest świadom jego istnienia.

Podobają mu się ciuchy i porady kulinarne z “Gryfnie”, ale sensu istnienia tak sklepu jak i e-zinu raczej nie ogarnia. Nie wie, kto go założył i w jakim celu.

Troszczy się o los kobiet “śląskich”, żyjących rzekomo ciągle w okowach dawnego “KKK” a nigdy w życiu chyba nie miał do czynienia z całymi zastępami piękniejszej części Śląska – przedstawicielkami wolnych zawodów, kobiet artystów, inteligencji pracującej, lekarzy, prawników, pracowników naukowych, menedżerów różnego szczebla jak Śląsk długi i szeroki. Obecnie co najmniej trzech powojennych generacji.

Czy w związku z tym traktować te “artykuły” i to fanzolynie jako pisarskie występy kabaretowe “Wałów Jagiellońskich” czy też przyglądać się im uważnie i reagować? Zalecałbym raczej to drugie.

Problem jest bardzo poważny Mieliśmy już w wolnej RP pierwszy wyrzut gdańsko – warszawskich pampersów „telewizyjnych”, jak to obiło się na poziomie dziennikarstwa polskiego widzi każdy. Nawet tak:

Takie samo było kształtowanie się „elit” władzy nowej III RP – ludzi niejednokrotnie nigdy nie pracujących zawodowo, bez jakichkolwiek kompetencji praktycznych, a decydujących z tytułu kolesiostwa, partyjniactwa o losach państwa, przedsiębiorstw państwowych i uzależnionych firm prywatnych na zasadzie odgórnego posadzenia w zarządzie lub radzie nadzorczej. Takie amoralnie usankcjonowane bycie ponad prawem.

Dej pozōr tyż:  Wspomnienie o Stanisławie Firszcie (1955–2025)

Obecny drugi wypusk krakowski – jeszcze bardziej nacjonalistyczny, wszechwiedzący, „kompetentny” i wtrącający się do wszystkiego i „doradzający” każdemu i wszędzie, teoretycznie niezależny finansowo a popierany przez Bank Polski PKO– to „pampersy” ukrywające się za ruchami akademickimi, naśladującymi demokratyczne think – tanki amerykańskie czy brytyjskie, popierane przez nacjonalistyczne środowiska akademickie i PiS; ale kudy im do swobody wypowiedzi i prawdziwej elitarności, tej z Oksfordu, St Adrew’s, Harvardu, Stanfordu, MIT-u czy Cal-Techu.

Teoretycznie klub ogólnokrajowy utrzymujący się z „datków” i potrzebujący jakieś 60 tys. pln miesięcznie na działalność, w rzeczywistości:

Młodzież „starsza” to

https://klubjagiellonski.pl/ludzie/eksperci/

Mamy już z tego formowania obecnego prezydenta RP. Jaki koń jest ….

A i znajomość historii prezesa stowarzyszenia KJ przednia, szczególnie tej z lat pomiędzy 1953 – 1989; wpływ ruchu robotniczego / społecznego na przemiany w kraju o nazwie „Solidarność” na zaprowadzenie wolnej demokracji był w zasadzie …., no jaki? Posłuchajmy :

Parę złotych myśli prezesa Mazura, i nie tylko jego:

Mazur: „Samorząd zniszczył podstawy społeczeństwa obywatelskiego”
Mazur: „Układy polityczne w samorządach są silniejsze niż w partiach”
Mazur: „Największą społeczną szkodę wyrządzamy naszym dzieciom poświęcając im tak wielką uwagę.”
Mazur: „Amerykanie mogą postawić na nas zamiast na Niemców”

Rzeczycki: „Równowaga, nie trójpodział. Co tak naprawdę pisał Monteskiusz?”

Naprawdę nie wiem, czy mamy już zjawisko powrotu wańkowiczowskeigo kundlizmu na poziomie doktoryzowanym, czy może jest jeszcze gorzej?

Np. w maju br. grupa „ekspercka” KJ oddział Wrocław w składzie – jeden były przedsiębiorca od kanalizacji osiedlowych, jedna pani magister po LSE w specjalności nauki i ekonomia polityczna, radna osiedla Borek z 3 – 4-letnim stażem zawodowym, doktorant historii na UWr oraz młody obywatel o bliżej nieokreślonym wykształceniu, za to koordynator Seminarium Ideowego KJ wydali z siebie raport na temat szkodliwości funkcjonowania 48 rad osiedla miasta Wrocław. Rozwiązaniem powinny być rady dzielnicowe w liczbie 17-tu.

https://klubjagiellonski.pl/publikacje/rady-osiedla-czy-dzielnicy-raport-o-wroclawiu/

Argumentacja jest bardzo silna – wypracowane przez ostatnich 30 lat formy samorządności lokalnej są w np. w Poznaniu , Wrocławiu be, bo liczba mieszkańców przypadających na „jednostkę pomocniczą” czyli radę jest w tych miastach mała, ok. 13 tys. i powinna być na poziomie o wiele bardziej cywilizowanego Krakowa – jedna rada na ok. 43. tys. mieszkańców, a nie jak w Brnie, Gdańsku i wielu miastach średnich i dużych w Europie. Należy także osłabić mocne kompetencje władz miasta w dziedzinie jego zarządzania na rzecz rad dzielnicowych wzorem Gdańska, gdzie jeśli wierzyć autorom na każdej dzielnicy każdy orze jak może. Natomiast opiniowanie decyzji dotyczących osiedla a także działania administracji samorządowej, organów miasta etc. mój średni wielkością Brochów, wg powyższych „fachowców”, ma załatwiać sobie gremialnie z sąsiadami w ramach związku 5 osiedli, w tym jednego większego liczebnie od wszystkich pozostałych. Jeśli jeszcze wprowadzić proporcjonalność wyborów do rady takiego tworu to już teraz można ogłosić upadłość obecnie wcale nieźle rozwijających się osiedli południowo – wschodnich w kierunku na Oławę i Strzelin i to wg planów rozwojowych grupy Poelzig i Ska z późnych lat 20-tych. Na takiej dużej radzie dzielnicowej to już warto się fokusować, przy większym tartaku i wiórów wiecej – można myśleć o wsadzeniu jakiego kolesia partyjnego, może nawet ze spadochronem partyjnym spoza rejonu czy miasta.

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

Natomiast o wspieranie różnych inicjatyw społecznych na terenie osiedla moi lokalni brochowscy krajanie (taki mały hajmat) powinni udawać się do oddalonego o paręnaście pewnie kilometrów siedziska nowej super rady na Hubach. Może łaskawie coś obchapią jak się nachodzą ….

Są też uwagi „eksperckie” co do kompetencji rad osiedlowych i tu się trudno nie zgodzić, że powinny być one poszerzone np. o przekazanie osiedlom odpowiedzialności za część mienia komunalnego i za to, jak będzie ono wykorzystywane na terenie osiedla, ale to jest jeden z elementów zmiany polityki zarządzania miasta, postulowanych wcześniej do wprowadzenia w kolejnej kadencji nowo wybranych władz.

http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,23197369,podzielic-wroclaw-na-17-dzielnic-radni-osiedlowi-sa-przeciw.html

P.S. Ponieważ piszę to w czasie ciszy wyborczej, zacytuję jednego, nomen omen, warszawiaka z krwi i kości – „Róbmy swoje!”.

Na koniec, skoro rozpatrywany tekst jest raczej na poziomie kabaretowym to i puenta kabaretowa:

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Piotr Kaczmarczyk – rodem z Wrocławia, mieszka w Wałbrzychu, kolebce śląskiego górnictwa kruszcowego i węglowego; absolwent Instytutu Inżynierii Lądowej Politechniki Wrocławskiej, przez 30 lat był zawodowo związany z przemysłem wydobywczym oraz przeróbki kopalin a także z przemysłem przetwórczym żywności na Dolnym i Górnym Śląsku. Pasje – historia, i choć w niej szczególne miejsce mają od ponad dwóch dekad dzieje Śląska, to i tak wciąż odkrywa jego różnorodność, wieloznaczność, wielokulturowość oraz przebogate pokłady jego dawnej prężności, bogactwa materialnego i kultury. Inne – muzyka, szczególnie klasyczna, także ta najnowsza, pisana w ostatnich latach; fotografia. Sercem Brochowianin, bo tam się wychował – stąd niejako wrodzona fascynacja koleją. Uważa, że w czasach tak bardzo przeładowanych wszechotaczającą informacją i tak przegadanych rola poezji, w tym współczesnej, teraz tworzonej, jest nie do przecenienia.

Śledź autora:

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza