Waldemar Gielzok polemizuje z Tomaszem Kamusellą
Pozwalam sobie zabrać głos w nawiązaniu do artykułu prof. Tomasza Kamuselli, ponieważ wymienia się w nim z nazwy Niemieckie Towarzystwo Oświatowe i czuję jako prezes zarządu NTO wywołany do tablicy. Piszę po polsku, ponieważ autor pisze po polsku artykuł i myślę, że tak będzie stosownie i pozwoli dotrzeć do szerszego grona zainteresowanych.
Bardzo sobie cenię Pana Tomasza Kamusellę zarówno jako naukowca, ale również jako człowieka z kręgosłupem, co dziś należy raczej do rzadkości. W tym miejscu chciałbym wspomnieć nagonkę medialną zorganizowaną na Pana prof. Tomasza Kamusellę po wydaniu w 2004 r. „Polsko-angielsko-niemieckiego glosariusza regionalnego województwa opolskiego”. Wciąż mam żywo w pamięci atmosferę i okoliczności ówczesnych narracji medialnych. Warto przypomnieć, że wtedy w sejmiku województwa opolskiego rządziła koalicja postkomunistów z przedstawicielami mniejszości niemieckiej, a ma czele struktur stał wtedy Heinrich Kroll. Dla mnie było to bolesne doświadczenie, że zaatakowano kogoś brutalnie za napisanie faktów, co do których każdy specjalista prawa międzynarodowego nie miał wątpliwości. Naturalnie te fakty nie były przyjmowane do wiadomości w czasie PRL, gdyż doktryna postkomunistów opierała się na założeniach alternatywnej rzeczywistości.
Z bólem przyjąłem wtedy, że w nagonkę wpisał się również ówczesny wicemarszałek województwa opolskiego reprezentujący mniejszość niemiecką, a za kuriozum uważam fakt, że nakład glosariusza został zmielony, a pozostałe egzemplarze przesłanie do Biblioteki Narodowej były objęte zakazem wypożyczenia, jak „Mein Kampf”. Na szczęście Narodowa Oficyna Śląska wydała „inkryminowany” Glosariusz Regionalny w 2006 r. Młodszym czytelnikom dodam, że wszystko to działo się w piętnaście lat po likwidacji w Polsce Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, czyli cenzury. Dziś trudno sobie wyobrazić, że tyle lat po bankructwie systemu realnego socjalizmu w Polsce wciąż pogrobowcy tego systemu chcieli zachować kontrolę nad obrazem rzeczywistości. Chociaż zdaje mi się, że ostatnio przeżywam déjà vu, ale to temat na inny artykuł.
Wróćmy do artykułu. W większości podzielam tezy przedstawione przez autora. Postawiona diagnoza znana jest nam już od ponad 15 lat. Podczas mojego spotkania z profesorem Tomaszem Kamusellą w Opolu, które według moich zapisków miało miejsce właśnie 15 lat temu, a dokładnie 06.09.2007 r., mieliśmy okazję wymienić się poglądami. Można powiedzieć w pewnym uproszczeniu, że tematy naszej ówczesnej rozmowy zostały teraz powtórzone w tymże artykule. Ze swojej strony chcę jedynie dodać, że postanowiłem wtedy bardziej zaangażować się w działalność społeczną, bo nie było mojej zgody na taki stan rzeczy. W 2013 roku zostałem wybrany przewodniczącym zarządu NTO. Niestety szybko dał mi się we znaki fakt, że funkcja ta jest społeczna a czas poświęcany NTO, to czas kosztem pracy zawodowej, rodziny i prywatnych hobby. Wszelka poważna działalność w obecnych czasach musi się opierać na profesjonalizacji. Dysponując od lat tylko jednym skromnym etatem w biurze NTO udało się jednak realizować bardzo wiele inicjatyw i projektów, które korzystnie wpłynęły na sytuację nauki języka niemieckiego, jako języka mniejszości narodowej. Czuję się w obowiązku zabrać głos, aby oddać sprawiedliwość wielu współpracownikom i aktywistom, którzy współkształtują działania NTO, ponieważ kilka twierdzeń zawartych w artykule opera się na uproszczeniach i przeinaczeniach, a te są krzywdzące dla wielu osób. Odniosę się tylko do tych twierdzeń, które w sposób rażący są, że tak się wyrażę, na bakier z faktami i mogą przekazywać zniekształcony obraz rzeczywistości a tym samym wprowadzać w błąd czytelników.
Należy zacząć od tego, że mniejszość niemiecka nie jest monolitem, a takie wrażenie można odnieść po lekturze artykułu „Niemieckie zaniechania”. Fakt jest taki, że w środowisku mniejszości niemieckiej zawsze występowały i występują różne frakcje i poglądy, a niektórzy działacze zmieniali swoje poglądy diametralnie, o czym świadczą materiały różnych przedstawicieli mniejszości niemieckiej publikowane na łamach „Wachtyrza”. Chcę zaznaczyć że ja piszę tylko w swoim imieniu. Jak Pan profesor był jeszcze w Polsce, to były takie osoby, które parły do koalicji z postkomunistami nawet tam, gdzie to było niepotrzebne i takie, które się temu sprzeciwiały, jak w przypadku pana Joachima Czernka, posła, samorządowca, starosty, który też został zaatakowany, a nawet wydalony z szeregów organizacji Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców w Polsce za sprawą ówczesnego lidera.
Przedstawione w tym artykule, czy raczej eseju, tezy są znane i podzielane od wielu lat nie tylko przeze mnie, ale przez wielu innych działaczy ze środowiska nie tylko mniejszości niemieckiej ale również i większości. Myślę, że to był jeden z wielu powodów zmiany pokoleniowej w strukturach mniejszości województwa opolskiego.
Po zmianie pokoleniowej nikt nie oddawał się iluzji co do skutków akcji – że tak uproszczę – „kanalizacja w gminach zamiast szkoły po niemiecku”. Już po roku w funkcji prezesa NTO dałem wywiad do tygodnika „Wochenblatt” pod znamiennym tytułem redakcyjnym „Paranoja na punkcie subwencji”, zwracając uwagę na fakt, że nie wszystkie samorządy uczciwie wykorzystują ogólną subwencję oświatową i wykorzystując fakt, iż nie jest to subwencja celowa, nadwyżkę środków przeznaczali na inne cele niż doskonalenie zawodowe nauczycieli języka niemeikciego, wyposażenie w materiały dydaktyczne szkół, organizowanie wymiany z szkołami w Niemczech, wycieczki krajoznawcze, obozy językowe itp. Każdy z samorządowców i dyrektorów szkół może sobie sam odpowiedzieć na tytanie, co w tym kierunku zrobił i czy wydawał wszystkie środki na naukę niemieckiego. Wystarczy tylko popatrzeć na gminy wzorcowe, które tak czyniły.
Innym zjawiskiem, na które już prawie 9 lat temu zwracaliśmy uwagę, że uczy się w wielu szkołach niemieckiego metodami nauki języka obcego i takim de facto jest ten przedmiot dla wielu uczniów. W wielu szkołach było braku przekazu elementów podtrzymywania tożsamości narodowej i pielęgnacji tradycji, na co polski ustawodawca wyraźnie wskazuje w art. 13 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Wochenblatt nr 33/2014 z 15.08.2014 r.). Naraziłem się takimi wypowiedziami tym samorządowcom, którzy traktowali subwencję oświatową jako okazję do podreperowania budżetu. Jednoznacznie chcę podkreślić, są samorządy, które sobie szanuję i z którymi układa się bardzo dobrze współpraca, że wspomnę tylko Leśnicę i Reńską Wieś, Chrząstowice, Łubniany i kilka innych.
Nie ma tu miejsca, aby na kilkudziesięciu stronach opisać działania podejmowane przez NTO, Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z (ZNSSK), czy przez wspomniane TSKN, ale mogą zaproponować prześledzenia ewolucji postaw i wypowiedzi działaczy mniejszości niemieckiej i nie tylko. Wystarczy porównać reakcję na wspomniany „Glosariusz” z 2004, reakcję na list Norberta Rascha, lidera mniejszości niemieckiej, jaki tenże wystosował w 2010 r. do ówczesnego marszałka województwa opolskiego w sprawie obchodów rocznicy powstań polskich na Śląsku, z reakcją i stanowiskami oraz doniesieniami prasowymi mniejszości niemieckiej pojawiającymi się przy okazji uroczystości setnej rocznicy wydarzeń nazywanych w polskiej historiografii III postaniem śląskim. Wystarczy też zauważyć stanowczą postawę obecnego lidera Rafała Bartka w kwestii nadania tytułu „Honorowego Obywatela Województwa Opolskiego” dla prof. Franciszka Marka w świetle publikacji autora „Górnośląskiej Tragedii” i jego poglądów. Myślę, że takie sprawy były nie do pomyślenia w 2004 r. Tak więc nie jest całkiem tragicznie, a postęp jest zauważalny gołym okiem, choć jest jeszcze wiele do zrobienia.
Nie jest też tak, jak pisze autor o Niemieckim Towarzystwo Oświatowe, że „nigdy nie protestowało ani dokładnie nie przedstawiało tego obrazu”, bo kłam temu zadają moje i nie tylko wywiady prasowe, wystąpienia na konferencjach naukowych, seminariach i szkoleniach i spotkaniach wewnętrznych. Na ironię może co najwyżej zakrawać fakt, że autor artykuły nie zapoznał się ze stroną internetową NTO, ani z żadnymi innymi materiałami, skoro utrzymuje, że „materiały i strona internetowa tego towarzystwa jest prowadzona głównie po polsku”. Ta strona prowadzona jest dwujęzycznie. Jak na wielu stronach internetowych w śmiecie znajduje się i na niej pole wyboru i wystarczy tylko kliknąć. W pozostałej działalności medialnej i edytorskiej NTO przeważa język niemiecki. Wystarczy wejść na stronę na Fanpage NTO prowadzony na portalu Facebooka, aby się przekonać, że w ponad 90% treści przedstawia się w języku niemieckim.
Historia NTO nie jest usłana różami. Już na samym początku były problemy z rejestracją tego stowarzyszenia. Sprawa rejestracji oparła się nawet o Sąd Apelacyjny we Wrocławiu i cały czas władze województwa opolskiego robiły pod górkę. Nawet te sądownicze. Wtedy nawet opolski kurator oświaty podnosił zarzut, że NTO w praktyce przejmie kompetencje ustawowe należne kuratorom oświaty, co pokazuje o skali histerii antyniemieckiej wtedy panującej. Temat NTO trafił nawet do sławetnej książki Ryszarda Surmacza: „Znów tracimy Śląsk” (Lublin 1999).
Niestety nie mogę też zgodzić się z tezą, że „ostatnie trzy dekady po upadku komunizmu, przywódcy i parlamentarzyści mniejszości niemieckiej lojalnie wspierali działania wszystkich polskich rządów (w tym i PiSu), nawet jeśli skutkowało to naruszeniem najważniejszych interesów kulturowo-etnicznych polskich Niemców”. Wprawdzie autor nie podpiera tej tezy żadnym wywodem i nie przytacza ani dowodów, ani faktów, ani przykładów, a jedynie ogranicza się tylko do sformuowania twierdzenia, a raczej hipotezy, to jednak zauważę, że tylko w ostatnich dniach było wiele działań posła Ryszarda Galli, reprezentującego w polskim sejmie mniejszość niemiecką. Już same działania posła dowodzą czegoś wręcz przeciwnego, czyli liczne wystąpienia i interpelacja w sprawie poprawki do projektu ustawy budżetowej na 2022 r. zmniejszającej wydatki o kwotę 39.800 tys. zł w części oświatowej subwencji, głosowanie przeciwko ustawie budżetowej zabierającej środki na naukę jeżyka niemieckiego, jako języka mniejszości, działalność w senacie w tej sprawie, głosowanie przeciwko rządowej ustawie dotyczącej odbudowy Pałacu Saskiego, czym w lipcu 2022 rok poseł Ryszard Galla naraził się kołom rządzącym i wystawił się na krytykę medialną ze strony polityków Solidarnej Polski. Jako przykład przytoczę w tym miejscu wpis na Twitterze jednego z przedstawicieli ugrupowania Zbigniewa Ziobry: „Skrajnie przekroczono granice przyzwoitości. Ryszard Galla, przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej zagłosował przeciw odbudowie Pałacu Saskiego, który Niemcy wysadzili w powietrze. Pora odebrać Mniejszości Niemieckiej nienależne przywileje wyborcze”. Takich przypadków jest cała masa. Nie chcę nadwyrężać cierpliwości czytelników długimi wyliczankami przykładów i cytatów.
Jeszcze kilkanaście lat temu faktycznie można było znaleźć dużo przykładów na podparcie wszystkich tezy prof. Tomasza Kamuselli, jednak wiele się zmieniło. Sam też wiem, że złe wiadomości i krytyczne bardziej zostają w naszej świadomości i goszczą przez lata, a tym dobrym wiadomościom i faktom trudniej dotrzeć do naszej świadomości, co ma wpływ na to, jak postrzegamy rzeczywistość. Przypomina mi się zdanie, jakie pada w ostatnio czytanej przeze mnie tragedii „Samson Agonistes” napisanej przez Johna Miltona: „For evil news rides post, while good news baits.” Żeby pozostać przy Miltonie zakończę konstatacją, że opisywane zaniedbania to faktycznie już „raj utracony” i należy skupić się na wyciąganiu lekcji z błędów i zmienianiu rzeczywistości, tam, gdzie pozwalają na to możliwości i zasoby materialne i osobowe.
Waldemar Gielzok – tłumacz symultaniczny, konferencyjny i przysięgły języka niemieckiego, studiował germanistykę na Uniwersytecie Opolskim, prawo na Uniwersytecie we Wrocławiu, znawca kultury i historii obecnego i dawnego obszaru niemieckojęzycznego, jeszcze prezes zarządu Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego.
Eine Frage: Welche Vertreter der strukturellen deutschen Minderheit veröffentlichen hier ihre Texte? Abgesehen von Ihnen – wofür ich Sie auch zu schätzen weiß -, ist mir kaum jemand bekannt.
Sie meinen wohl eher, dass einige Inhalte über die deutsche Minderheit hier Einzug finden, aber kaum jemand von diesen Menschen – meines Wissens zufolge – tatsächlich als Mitglied zu den Strukturen der deutschen Minderheit angehört.
Ich – für meinen Teil – bin bewusst kein Mitglied der strukturellen DMi.
In meiner Polemik meinte ich u.a. Herrn Senator Prof. Gerhard Bartodziej, auch den jahrelangen Vorstandsvorsitzenden der SKGD und des VdG Henryk Kroll, dessen Einfluss auf die Gestalt der strukturellen deutschen Minderheit immens war. Ich denke, dass Herr Henryk Kroll auf die vom Herrn Professor Kamusella in seinem Beitrag angesprochenen Fragen uns Antwort geben konnte. Ich meinte auch Herrn Bernhard Soika, der zu den Gründungsvätern der deutschen Minderheit in Polen gehörte und einen erheblichen Einfluss auf die Entwicklung der Politik der deutschen Minderheit hatte und uns Aufschluss über die thematisierten Unterlassungen der Deutschen in Polen geben konnte.
Ich bin schon so alt, das ich mich noch an die Zeit erinnern kann, in der diese Herren die Politik der deutschen Minderheit entscheidend beeinflussten. Ich weiß auch, dass diese drei Herren nicht eine Person sind, obwohl so einen Eindruck man beim Lesen ihrer interessanten Beiträge gewinnen konnte.
No, na aktualnego posła nimieckij myńszości wynokwioł tyż ostatnio poseł Woś z Raciborza, w wypowiedzi medialnej na naszraciborz.pl kaj ślimtoł, co posły myńszości powinne być lojalne do partyji, kiere regiyrujom…