Ôpinije

Tragedia Górnośląska – podsumowanie 2025 roku

Rok 2025 przejdzie do historii jako czas nie tylko kolejnej zmiany kalendarzowej, ale przede wszystkim niezwykle ważnej — bo 80. — rocznicy Tragedii Górnośląskiej. Rocznicy oficjalnie upamiętnionej przez województwa śląskie i opolskie. Najboleśniejsze jest jednak to, że wokół tego tematu pojawiło się wielu ludzi, którzy próbowali ogrzać się przy cudzym cierpieniu lub wykorzystać je dla własnej widoczności.

Pierwsze miesiące — od stycznia do marca — były intensywne, pełne wartościowych wydarzeń. W Bytomiu-Miechowicach odbyły się oficjalne obchody, w których uczestniczył m.in. ówczesny marszałek Sejmu Szymon Hołownia, przedstawiciele parlamentu, władz samorządowych oraz województw opolskiego i śląskiego. Nie zabrakło — i to trzeba zapisać na plus — uroczystości kościelnych, którym przewodniczył bp Marek Szkudło, celebrując Mszę św. w 80. rocznicę wydarzeń.

Zauważalny był również Marsz na Zgodę, organizowany od 2009 roku – wydarzenie, które stało się ważną manifestacją pamięci Śląska i Ślązaków, zarówno z kraju, jak i z zagranicy.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Wiele uroczystości i inicjatyw nie powstało jednak z inspiracji instytucji, lecz dzięki oddolnym działaniom. Warto w tym miejscu podziękować wójtom, sołtysom oraz kierownikom domów kultury i świetlic za udostępnienie przestrzeni do wykładów i wystaw. To głównie dzięki miłośnikom śląskiej historii i potomkom ofiar, którzy wzięli na siebie ciężar pamięci, o rocznicy usłyszała cała Polska. Z czasem jednak zapał wyraźnie osłabł. I trudno mieć o to pretensje do tych wyjątkowych ludzi, którzy przez pierwsze miesiące organizowali panele, spotkania i prelekcje. Problem leży gdzie indziej.

Powstał także dokument „Czerwona zaraza”, przedstawiający wstrząsające świadectwa ostatnich żyjących mieszkańców Śląska, którzy przeżyli wkroczenie Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku. Nie słychać jednak postulatów, aby ten film – podobnie jak wiele innych dzieł związanych z tym tragicznym wydarzeniem (choćby „Jo był ukradziony”) – był prezentowane w kinach studyjnych czy w salach domów kultury.

Najbardziej boli to, że „śląskie gwiazdy” nie potrafiły stanąć ponad podziałami. Każda chciała błyszczeć osobno — czasem nawet kosztem innych śląskich liderów. Zabrakło wspólnej koordynacji, która mogłaby nadać obchodom spójność, rangę i głębię. Tego właśnie zabrakło w tym roku: współpracy zamiast rywalizacji o uwagę. Momentami miałem wrażenie, że zamiast budować jedność, niejeden „orzełek” próbował przepchnąć się do jednego gniazda. Czy naprawdę o to chodzi ofiarom i całej społeczności Śląska?

A teraz z oddali dobiega nas głos, niczym przebudzenie łowczego: „Zróbmy pomnik!”.
Megalomania — jak widać — bywa nieśmiertelna.

Ale co właściwie da nam kolejny monument? Czy naprawdę potrzebujemy następnej instytucji „od trudnej historii”? Czy nie jest to po prostu poszukiwanie ciepłych posadek dla kolegów — i samego siebie?

W województwach śląskim i opolskim istnieją już instytucje, które — przynajmniej w teorii — powinny zajmować się takimi tematami: Instytut Śląski, dawny Regionalny Instytut Kultury (w ostatniej chwili przed zamknięciem przekształcony w Instytut im. Wojciecha Korfantego) czy Instytut Pamięci Narodowej. Można wykorzystać Uniwersytet Śląski i Opolski. To właśnie tam powinny powstać komórki badawcze zajmujące się Tragedią Górnośląską. Tworzenie kolejnych kosztownych bytów nie leży w DNA Ślązaków. Niech te instytucje wykażą się pracą, współpracą i wspólnym programem badań. Bo dziś potrzebujemy przede wszystkim solidnego opracowania naukowego — a to, w przeciwieństwie do nowego pomnika, nie generuje medialnych fajerwerków.

Czy nie lepiej stworzyć rzetelną, pełną dokumentację losów ofiar — naszych przodków, sąsiadów, ludzi z krwi i kości? Pomnik można odsłonić, zrobić zdjęcie, pochylić się raz w roku. Książka, udokumentowana historia, praca popularnonaukowa — to coś znacznie trwalszego, naukowo i społecznie wartościowego, stanowiącego punkt odniesienia dla przyszłych pokoleń.

Tymczasem wygląda na to, że łatwiej jest skandować o pieniądze na pomnik i palić kolejne „ogniska chwały” przy złotym cielcu, niż usiąść do sumiennej pracy. A przecież śląscy pasjonaci, historycy i rodziny ofiar mogliby stworzyć dzieło niezwykłe — opisujące niemą historię Śląska roku 1945, bez politycznych uproszczeń i bez narzucania jednej obowiązującej narracji.

Trzeba powiedzieć jasno: koszt przygotowania dobrej publikacji jest nieporównywalnie niższy niż koszt budowy pomnika, o którym — jak pokazały tegoroczne obchody — pamięta się głównie od święta.

A przy okazji — zapytajcie młodzież szkolną, ile z nich wie, czym była Tragedia Górnośląska. Domyślam się odpowiedzi, choć boję się powiedzieć ją głośno. Jeśli chcemy, by młode pokolenie znało i rozumiało tę historię, musimy zacząć działać inaczej.

A jeśli ktoś mimo wszystko marzy o pomniku — w Katowicach, na Placu Wolności, stoi gotowy postument. Wystarczyłoby przymocować tablicę, najlepiej w kilku językach. Miejsce symboliczne — również dlatego, że właśnie tam mogli niegdyś stać kaci ofiar Tragedii Górnośląskiej.

Jeszcze raz składam głęboki szacunek ofiarom Tragedii Górnośląskiej oraz wszystkim tym, którzy tworzyli tegoroczne obchody z potrzeby serca, a nie dla własnej chwały.

Modlitwa i prośba!

Niesamowite byłoby, gdyby w przyszłym roku przed historyczną bramą obozową w Zgodzie liderzy śląskich organizacji stanęli ramię w ramię i złożyli przysięgę utworzenia koalicji na rzecz wspólnego Śląska.

Niech ta sztama będzie trwała i godna pamięci tragicznie zamordowanych mieszkańców Ziemi Śląskiej — tych, którzy bez winy i bez powodu padli ofiarą bestialskiej przemocy. Niech przelana krew stanie się symbolem połączenia Ślązaków każdej nacji, ponad ideologiami i podziałami. Bo być może najważniejsze jest jedno: wspólne dobro naszej Ziemi Śląskiej.

A dla tych, którzy nie rozumieją po śląsku, warto przywołać fragment Wesela Stanisława Wyspiańskiego:

„Miałeś, chamie, złoty róg,

miałeś, chamie, czapkę z piór…

Czapkę wicher niesie,

róg hula po lesie.

Ostał ci się ino sznur…”

 

Maciej Mischok

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź