Tajemnica i duchy, czyli kim był Godula….
Sięgnęłam po książkę Krystiana Gałuszki „Księga Raziela” zwabiona tytułem. Tytuł zachęcał, nęcił, wręcz kusił, że w czasie lektury powinnam zostać zanurzona w tajemnicy, a na pewno w jakiś niezbadany, magiczny świat.
I nie rozczarowałam się. Już pierwsze zdanie: „Kiedy otwarłem oczy, naprzeciwko mnie, w pustym przed chwilą przedziale, siedziała, a raczej drzemała nieznajoma” wskazywało, że będzie to opowieść oparta na jakiejś tajemnicy. Już samo stwierdzenie „nieznajoma”, zamiast tradycyjnego „współpasażerka”, „sąsiadka” rekomendowało, że nie zawiodę się. Potwierdzały to następne strony, w które po prostu wchłonęłam. Podążałam za głównym bohaterem, pracownikiem praskiej Galerii Antykwariat, który na polecenie swego szefa wyruszył na swój rodzinny Śląsk, aby zebrać informacje na temat Desideraty. Już sama podróż na śląską ziemię przebiegła w nietypowej, tajemniczej scenerii – pobicie na dworcu we Wrocławiu, które wpłynęło na zmianę godziny odjazdu do Katowic i tym samym bohater uniknął uczestnictwa w kraksie kolejowej. Dalsze perypetie, już na Śląsku pozostają również w tej samej niejasnej, wręcz trochę baśniowej aurze. Co jakiś czas pojawiają się anioły, które odzwierciedlają ludzkie emocje. Stałym elementem jest Desiderata, do której później dołącza tytułowa księga Raziela.
Nie mogło zabraknąć śląskich motywów. Zresztą już sam cel podróży Ernsta, Ruda Śląska – Wirek, wskazuje, że utwór będzie oscylował wokół śląskich tematów. I tak się rzeczywiście dzieje, co rusz pojawiają się bardzo wymowne śląskie akcenty – począwszy od typowo śląskich imion, po neogotyckie kościoły, smakołyki śląskie, a przede wszystkim postacie. Szczególnie ważną postacią staje się Karol Godula, przedsiębiorca, który położył znaczne zasługi dla rozwoju gospodarczego tego regionu. W powieści jest to postać niezwykle tajemnicza, jego wygląd jest zamazany, a jego poczynania nie do końca jasne. Szczególnie intrygujący staje się rzekomy zapis w testamencie, gdzie podobno Godula cały swój majątek zapisał niespokrewnionej Joannie Gryzik, późniejszej Johannie Schaffgotsch. To jego postać stanowi główny trzon powieść. Można odnieść wrażenie, że autor swym dziełem chciał w przystępny, tajemniczy i trzymający stale w napięciu sposób opowiedzieć dzieje tego śląskiego przemysłowca. I udaje mu się to znakomicie. Książka trzyma w napięciu, czyta się ją dosłownie jednym tchem, czekając na dalszy rozwój wypadków.
Niezrozumiała wydaje się jedynie śmierć Janiny. Czytelnik zaprzyjaźnia się z Janiną, kibicuje jej związkowi z Ernstem, gdy nagle dowiaduje się, że Janina zostaje uśmiercona. Chociaż, jak to jest cały czas u Gałuszki, w nietypowy, nie do końca wyjaśniony sposób. Pomimo tego, książka kończy się pozytywnym akcentem. Być może (czyt. oby) autor pokusi się o dalsze losy bohaterów.
Autor, Krystian Gałuszka, o “Księdze Raziela”:
Justyna Szlachta-Ignatowicz – literaturoznawca, wykładowca akademicki.
“…pobicie na dworcu we Wrocławiu, które wpłynęło na zmianę godziny odjazdu do Katowic i tym samym bohater uniknął uczestnictwa w kraksie kolejowej. Dalsze perypetie, już na Śląsku pozostają również w tej samej niejasnej, wręcz trochę baśniowej aurze…” – eeeeeeee, że jak? na takim portalu? takie cosik? Z Wrocławia na Śląsk?!!!
Możno to ślonske brele ftore mom obleczone, abo eliminacyjo ze polskij szkoly Ślonska bezmaś blank. O Scholtisie, Bienku, Janoschu, abo nawet Szewczyku, Morcinku, to żech sie nic niy dowiedzioł, króm tego możno, co jedni som rachowani za Poloków (we domyśle Ci dobrzi…) A ci inksi, to już Niymce, to pra same zło…. Za tako pseudoedukacyja to, jo dziynkuja… Ale coby niy pedzieć Ślónsk, to doskonały materiał dlo tworzynio literatury, i to niy trza sie zaro Bienek abo Twardoch mianować, coby bóło interesant. T Dworki szlachecke Mickewicza itd to sie mogóm chować przi Ślonsku od Katowic, bez Opole, do Wrocławia i dalij. Sóm świat Arystokracji industrailny wele self made milionairs ala Godula abo Winkler, króm tego szkocki John Baildon. Lud rolniczy a proletariacki, utopki strzigi i inksze. Huty, Gruby, nizinne żyzne Landschafty óprzite o oś Odry, Góry, mono morza brachuje… ale ku tymu momy naszych braci Kaszubów no a Mazurów, jeźli rozłazi sie ó jeziora a podobne tygle kulturowe 🙂