Szczepan Twardoch: Polskie państwo uczyniło bardzo wiele aby naszą tożsamość i język zwalczać i umniejszać
Szczepan Twardoch otrzymał wczoraj tytuł Ambasadora Polszczyzny od Rady języka Polskiego i przy tej okazji zabrał głos w sprawie statusu języka śląskiego. Za jego zgodą całość przedrukowujemy.
Szanowni Państwo, przyznanie mi tytułu Ambasadora Polszczyzny w Piśmie jest dla mnie wielkim zaskoczeniem.
Zaskoczenie to nie jest jednak wyrazem skromności. Język polski jest mi drogi, chociaż dwujęzyczny byłem od kiedy tylko zacząłem mówić i jest dla mnie ukochanym narzędziem i tworzywem.
Nie jestem też zaskoczony mimo tego, że przecież słów powszechnie uznawanych za wulgarne używam – nawet w piśmie – częściej niż chociażby imiesłowów zaprzeszłych, jednak do przeszłości odchodzą już chyba, na szczęście, inteligenckie wzorce „pięknej polszczyzny”, których jedyną funkcją była klasowa dystynkcja i systemowa pogarda.
Zaskoczony tym „ambasadorowaniem” jestem raczej dlatego, iż Rada Języka Polskiego w 2011 roku wypowiedziała się bardzo niechętnie wobec uznania statusu języka śląskiego jako języka regionalnego, a więc w sprawie bardzo mi drogiej, w której jako piszący po polsku Ślązak po wielokroć wypowiadałem się publicznie, a w której ówczesny głos Rady przesądził, jak mi się wydaje, o tym, że mimo wielu prób, nasz język do dziś nie otrzymał statusu analogicznego do statusu np. języka kaszubskiego, w efekcie nie jest nauczany w naszych szkołach, w efekcie zaś karleje i umiera.
W 2011 roku przedstawiciele Rady argumentowali na przykład, że uznanie śląszczyzny za język regionalny kryje w sobie niebezpieczeństwo, że również Podhalanie upomną się o swój język, krytykowali państwo polskie za to, że podpisało Europejską Kartę Języków Mniejszościowych i Regionalnych, przez co, zdaniem przedstawiciela rady, torowało drogę do rozpadu dialektalnego języka. Rada Języka Polskiego orzekła wtedy, że możemy sobie pisać i mówić w tym języku, jeśli nam się tak podoba, ale naukowe argumenty bronią polskiemu państwu uznać język śląski za język regionalny, bo ten jest zaledwie gwarą. Od tego czasu projekt ustanowienia śląskiego językiem regionalnym, co dałoby nam możliwość i środki na nauczanie go w szkołach, znajdował się w sejmie wiele razy i tak samo wiele razy go utrącano, za co moim zdaniem moralną odpowiedzialność Rada Języka Polskiego ponosi.
Max Weinreich powiedział w 1945 roku, że język to dialekt, który ma armię i flotę. Powiedział to podobno w jidysz, którego przecież również długo nie uznawano w wielu kręgach, również żydowskich, za pełnoprawny język, pogardliwie określając szwargotem albo żargonem. Wspominam o tym, aby podkreślić, że dystynkcja między językiem a dialektem jest dystynkcją polityczną, nie zaś naukową i nie sposób o niej rozstrzygać w sposób, w jaki można rozstrzygać o prawach fizyki. Dziś nikt nie kwestionuje już statusu kaszubskiego jako osobnego języka, podczas kiedy jeszcze trzydzieści lat temu bardzo wielu polskich – i wyłącznie polskich – językoznawców życzyło sobie widzieć ten język jako zaledwie polszczyzny dialekt.
Skoro więc dziś Rada Języka Polskiego decyduje się uczynić Ambasadorem Polszczyzny w piśmie właśnie mnie, to pozostaje mi to poczytać jako dowód na to, że opinie członków rady na temat naszego języka zmieniły się w sposób zasadniczy, z czego cieszę się nawet bardziej, niż z tego zaszczytnego wyróżnienia i za co bardzo Państwu dziękuję. Polskie państwo w ciągu stu lat swojej obecności na Górnym Śląsku uczyniło bardzo wiele aby naszą tożsamość i język zwalczać i umniejszać, nie jest to jednak coś, czego nie dałoby się naprawić. W tej właśnie sprawie bardzo liczę na Państwa, członków i członkiń Rady Języka Polskiego, głos.
Śląski jest językiem, po śląsku nie tylko godomy, ale też tłumaczymy na śląski programy komputerowe, wydajemy po śląsku książki, na przykład moje powieści, które pięknie na śląski przekłada Grzegorz Kulik, prowadzący też teraz prace nad śląskim słownikiem i gramatyką. Nie robimy tego dla hecy, albo jakbyśmy powiedzieli po śląsku, do szpasu, robimy to z miłości do tego języka.
Język ten jednak bez wsparcia państwa polskiego nie przetrwa, nie przetrwa nawet w tak szczątkowej formie w jakiej trwają uzależnione od państwowej opieki małe języki Europy, jak na przykład luksemburski czy irlandzki. Mam nadzieję, że zaszczycając mnie tytułem Ambasadora Polszczyzny Rada Języka Polskiego uczyniła pierwszy krok ku udzieleniu językowi śląskiemu koniecznej dla jego przetrwania pomocy.
Bardzo państwu za to dziękuję. Cieszy mnie też finansowy aspekt tej nagrody – to oczywiście kropla w morzu potrzeb, ale całą sumę przeznaczę na prowadzone cały czas prace nad kodyfikacją naszego języka, które od pewnego czasu na miarę moich możliwości staram się finansować. Mam nadzieję, że nie będzie to jedyny Państwa wkład w tę drogą mi sprawę. Co możemy z tym umierającym językiem zrobić, zrobimy i tak, z Rady i w ogóle państwa polskiego pomocą byłoby nam jednak łatwiej.
Dziękuję.
Foto główne: Zuza Krajewska