„Ślōnsko geszichta – nieznano, niezapisano, zapōmniano” – prolog
Pomimo faktu że osoba Jana Pawła II budzi obecnie wiele kontrowersji pozwoliłem sobie wybrać dla tego cyklu „Ślōnsko geszichta – nieznano, niezapisano, zapōmniano” jego cytat, że:
“Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości.”
Po obudzeniu mojej ślōnskiej tożsamości od paru lat obserwuję na różnych forach dyskusję na temat Ślōnska oraz uważnie czytam różne reportaże na jego temat lub książki młodych autorów jak „Kajś” Rokity czy „Drach” Twardocha.
Smutną konkluzją tej obserwacji jest fakt, że po 1945 r. nie tylko doszło do „rozbicia dzielnicowego” na naszym kochanym Ślōnsku, gdzie powstały takie sztuczne twory jak „Opolszczyzna” czy województwo lubuskie, ale paradoksem tego rozwoju jest Województwo Ślōnskie, które zawiera najmniejszy skrawek historycznego Ślōnska.
W mojej ocenie o wiele większą szkodą, której dokonano na narodzie ślōnskim jest fakt rozbicia mentalnego wśród samych Ślōnzokōw. Dla wielu z nas flaga ślōnska jest błędnie przyjmowana jako żółto-modro ? a Ślōnsk kończy się z jednej strony na Mysłowicach a z drugiej „kajś za Gliwicami”.
Po 1945 r. w Polsce z premedytacją utrzymywano także stereotyp Ślōnzoka, jako prostego ludu, który cierpiał pod jarzmem pruskim i jego jedynym celem był „powrót do macierzy polskiej”. Co bardziej smutne to ten stereotyp był kreowany przez samych Ślōnzokōw jak Kazimierza Kutza w „Sól ziemi czarnej” czy późniejszym serialu „Blisko coraz bliżej”, gdzie musiano na potrzeby propagandowe stworzyć fikcyjną wieś Wielowice z fikcyjną rodziną, bo trudno byłoby znaleźć takie miejsca i postacie historyczne.
Analizując historię naszego kraju przez ostatnie lata mogę powiedzieć, że w na przełomie XVIII i XIX wieku Ślōnsk był najbardziej rozwiniętym regionem Europy pod kątem przemysłowym i infrastrukturalnym, co przełożyło się później na jego bogactwo regionu, na którym do końca XIX wieku powstało ok. 2000 zamków czy pałaców, z których obecnie ponad 300 już nie zobaczymy ? z takimi perełkami historycznymi jak Świerklaniec, Przemków czy Syców.
W ramach tego cyklu chciałbym trochę odkurzyć naszą historię wskazując na miejsca, które są albo nieznane większości albo mało znane. Wiele takich miejsc historycznych znajduje się parę kilometrów od głównych szlaków na Ślōnsku, ale te parę kilometrów to już granica dla wielu, żeby nigdy tam nie zaglądać i nie zainteresować tymi historycznymi miejscami.
Na koniec tego prologu chciałbym podziękować wszystkim Jorgom, Szczeponom, Zbyszkom czy Pyjtrom, którzy w życiu codziennym pobudzają i utrzymują ogień naszej ślōnskiej tożsamości. Cieszą mnie także ostatnie inicjatywy z Namysłowa, gdzie także mocno odkurza się lokalną historię. Mam nadzieję, że ten cykl będzie kolejną cegiełką do budowy Ślōnskiej tożsamości i bycia z niej dumnym. Może na jego podstawie zacznymy pisać naszo geszichta…podle noszej narracyji…
Bern(h)ard Skiba, ur. w Bytomiu rocznik 1967. Z wykształcenia Ekonom oraz Technik Mechanik Górnictwa podziemnego. Właściciel firmy konsultingowej. Były członek zarządu Fundacji „Krzyżowa”. W prasie polskiej znany jako krytyk sposobu wdrożenia tzw. „nowej ustawy śmieciowej” od roku 2012.
Wychowałem się na Górnym Ślōnsku w byłej gminie Bobrek Karb, która niestety po włączeniu do Bytomia została skazana na sukcesywną degradację. Dzisiejszy Bobrek to obraz nędzy i rozpaczy w stosunku do tego czym był jeszcze przed II wojną światową. Dlatego w dowodach osobistych posiadam adnotację Bytom lub Beuthen. Rodzice nadali mi bardzo uniwersalne imię, które w Polsce zwie się Bernard, w Niemczech Bernhard lub Bernd, na Ślōnsku Bercik albo Benat, w Wielkopolsce Benas, żona mówi do mnie Benny lub Ben a sąsiedzi Berni… tak, że jak kto woli może sobie jedną z tych opcji wybrać… dlatego moje artykuły będę podpisywał jako BS.
Pochodzę z typowo ślōnskiej rodziny o pełnym „miszungu” polsko-niemieckim. Moi pradziadkowie walczyli w powstaniach ślōnskich po obydwu stronach barykady, „opów” mogę odnotować na ścianach muzeum w Radzionkowie. Reżim NKDW dopadł także moją najstarszą ciocię, która jako 15 – letnie dziecko trafiła do zapomnianego obozu pracy dla Ślōnzokōw w zakładach chemicznych w Kędzierzyniu-Koźlu. Krótko po jej zwolnieniu zmarła jeszcze jako nastolatka…
Posiadam wyższe wykształcenie zdobyte w Niemczech oraz matury zdobyte w Polsce i Niemczech, dlatego mogę obecnie porównywać obydwa systemy kształcenia młodzieży. Na początku lat 90-tych angażowałem się poprzez kręgi kościelne w wymianę młodzieży polsko niemieckiej, celem wdrożenia procesu wzajemnego poznawania się i zrozumienia. W roku 2018 na krótko zasiadałem w zarządzie Fundacja „Krzyżowa” na rzecz pogłębiania dialogu polsko-niemieckiego oraz porozumienia europejskiego. Dzięki tej funkcji mogłem poznać co się robi albo lepiej mówiąc czego się nie robi w tzw. fundacjach na rzecz pogłębiania dialogu polsko-niemieckiego.
Moja świadomość ślunska obudziła się bardzo późno, bo w wieku 40 lat, gdzie oglądając poniższy reportaż:
https://www.youtube.com/watch?v=yL0gP0fSdjc
usłyszałem zdanie wygłoszone przez Arc. Alfonsa Nossola: Die Tragödie meines Leben besteht vorläufig darin, dass ich nie ernstgenommen wurde als Schlesier (Moja dotychczasowa, życiowa tragedia tkwi w tym, że nigdy nie byłem traktowany poważnie jako Ślōnzok).
Poprzez przedstawianie bogatej i zapomnianej historii naszego regionu stawiam obecnie kontrargumenty do chętnie propagowanego stereotypu Ślōnzoka jako prostego i ciemnego ludu, nie potrafiącego decydować o własnym losie i czekającego jedynie na Panów z nowej macierzy…
Używana przeze mnie forma pisowni Ślōnsk, Ślōnzok czy ślōnski to nie błąd ortograficzny ale wyraz mojej osobistej Tożsamości Ślōnskiej….
Interessant, bin gespannt auf weitere inhalte!
Mam pytanie..
Pisze pan ze od paru lat,czy od kiedyś tam,obudziła się w panu ta śląska świadomość.
To jaka świadomość miał pan przed ta śląska świadomością .
Danke und schöne Zeit noch..
Odbijoł sie miyndzy polską a niemiecką
Witom! Mom familia w Rajchu , tyż Skiby z Beuthen. Auf der flucht 1945. Onkel mojego Fatra bol Richard . Wohnort in Deutschland Salzgitter Bad. Pozdrowiom
Zaczōntek fest intrygujōncy, beztōż czekōm niyzetrwale na dalszy cug ;-).
A tak bez przileżytość spytōm sie, eli możno niy Wiycie, czy Wasza Ciotka była zawrzōnŏ, we lagrze przi dŏwnyj IG Farben, abo Hydrierwerke AG. Pytōm sie, bo zbiyrōm roztomajte szlaki do gyszichty “tragedyje gōrnoślōnskij” na przestrzyństwie ôd terŏźnego Kandrzina-Kojźlŏ. Atoli ôwdy, kej były sam sowiecke i polske lagry – Kandrzin, Kojźle, baji tyż Blachownia, Kłodnica i inksze terŏźne tajle ôd tego miasta, były eszcze ôsobne, a na przestrzyństwie ôd terŏźnyj aglōmeracyje K-K, za Hitlera były 22 lagry, z kerych snŏdź wiyncyj jak 10 było za lagry NKWD, a potym kludzōne bez Polŏkōw, a porã było na przestrzyństwie chymicznych werkōw.
Eszcze ino perzidōm, iże podug mojich ôbrachowań, wszyjskich poprzniōnych zamkōw i pałaczōw na cołkim Ślōnsku je bez 600. Ino w terŏźnym krysie kandrzińsko-kojzielskim 37 takich stawiyń ôbrōcōno było w doimyntnõ niwerã.
Pozdrŏwiōm
To bych sie Pyjter chyntnie som dowiedzioł. Relacje starszych pokoleń były zawdy bardzo skromne. Dopiero, krótko przed śmiercią jej siostry w roku 2018 dowiedziołem się, że po wywózce naszych Opów z Górnego Ślonska, NKWD zgarnioła także kobiyty. Tako akcja była w dzielnicy Bobrek (Bytom), gdzie NKWD przyjechała i kozali wychodzić wszystkim kobiytom. Ciotka wtedy wstawioła sie za Omom i zapytała czy może zająć jej miejsce ? i tak trafioła do obozu w Kędzierzynie Koźlu, ale nie wiym do kerego ? Po jej wykupieniu z obozu boła już w takim stanie, że po krótkim czasie na oczach młodszego rodzeństwa krwawiąc z ust odeszła…. Na forach ślonskich godomy o Zgodzie, Łambinowicach ? ale tych lagrów boło przeca wiela wiyncyj…
Niestety , starsze pokolenie Slazakow wolalo milczec. Dlatego moje pokolenie , tych po mnie nie wspomne , ma skromne wiadomosci o tamtych czasach. Wlasciwie szkoda, nam pozostaja domysly i szczatki opowiesci doroslych, zaslyszane najczesciej przypadkiem . Woleli milczec przed dziecmi , co mnie nie dziwi spogladajac na czasy minione. Ludzie sie po prostu bali. Mnie ciekawi temat wywozek kobiet z terenu G Slaska do ZSSR. W Mikulczycach, skad pochodze , kierowal tymi sprawami uwczesny burmistrz. Z pochodzenia Mikulczanin, doskonale orientujacy sie w terenie, pomogl sluzbom NKWD wywiezc spora grupe niezameznych kobiet . Niektorym udalo sie ukryc, stad wiem o tej wywozce. Nie wrocila zadna z nich. Ich los do dzis jest chyba nieznanym.
Nō ja, jŏ mōm porzōnd tyn problym, iże dziepiyro terŏzki bych wiedzioł, ô co się mōm spytać mojich Starzikōw, keby eszcze żyli – tym barzij, iże moji prawie chcieli ô tym gŏdać…
Co do lagru, w kerym mōgła być Wasza Ciotka, to tak się forsztelujã, iże snŏdź bōł to lager kludzōny bez NKWD (niyskorzij bez Polŏkōw) w Biyrawie, przi IG Farben. Warōnki były tam lagramycko złe. Tak szrajbuje ô tym Bogusław Nowak:
Obóz otoczony był płotem i wyposażony w wieże strażnicze. Składał się z 9 drewnianych baraków. W każdym z nich było 12 izb. W czasie, kiedy obozem zarządzali Rosjanie, dzień wyglądał następująco: o godz. 4 rano pobudka, posiłek składający się z zupy i wymarsz pod rosyjskim konwojem do pracy w oddalonej o 3 km fabryce (w źródłach brak bliższych danych, o jaką fabrykę chodzi). O godz. 13 powrót do obozu, gdzie osadzeni spożywali zupę ziemniaczaną, i następnie znów marsz do pracy, która kończyła się o godz. 18. Po powrocie do obozu więźniowie otrzymywali znów zupę ziemniaczaną i szli spać do baraków. Przez pierwsze dwa miesiące pracowali codziennie, potem co 10 dzień był dniem wolnym.
Ôkrōm tych nojbarzij znanych lagrōw: Zgoda, Łambinowice, Mysłowice, Jaworzno, Łabyndy, Toszek (kaj umrziło relatywnie nojwiyncyj ludzi), ino na przestrzyństwie Górnego Ślōnska, kery bōł przed 1939 r. przi Miymcach fungowało po 1945 r. 75 lagrōw, s kerych porã miało spōlny ferwaltōng, nale były potajlowane na myńsze lagry. Beztōż richtich ôsobnych lagrōw mōgło być kole 90. Do tego trza przidać te lagry, kere były ze „polskij” zajty (Mysłowice, Zgoda i inksze) i beztōż do kupy lagrōw kludzōnych bez Sowietōw, lebo Polŏkōw mōgło być po 1945 r. snŏdź wele 130. Toć, trza tyż pamiyntać, iże Ślōnzŏki byli tyż zawiyrani we lagrach, kere były już na przestrzyństwie ôd Małopolski – choćby w niyhyrskim Jaworznie. Siyła Ślōnzŏkōw była tyż po 1945 r. wywiezionŏ do Auschwitz, kere po hitlerowcach stoło ino 2 miesiōnce prōżne.
Dziynki za informacja sprawdza
Tego niy wiym do końca i som szukom odpowiedzi, bo wokół Kandrzina-Kojźlŏ boło pora lagrów