Robert Przeliorz: Polskie problemy słownikowe – Autostrada
Głęboko się zastanawiam czy potraktować ten temat z przymrużeniem oka czy śmiertelnie poważnie. Z jednej strony nie ma wielkiego problemu z rozumieniem samego słowa. Z drugiej zaś jest ogromny problem z podejściem do tego co określa. Słownik mówi, że “Autostrada to kilkupasmowa droga o bezkolizyjnych skrzyżowaniach, przeznaczona do szybkiego ruchu samochodowego” i to w sumie tyle. Do tego to słowo jest dookreślone w przepisach, że w tym i tym kraju można się poruszać z taką i taką prędkością, że ci i ci nie mogą wyprzedzać, a ci nie mogą jechać szybciej niż ileś tam etc. No ale w polskim przypadku, zupełnie inaczej niż w przypadku innych słów, pojęcie autostrady zamyka się w rozumieniu słownikowym. Skoro ma być szybki ruch, to ma być szybki i bardziej Polacy nie chcą tego drążyć.
Każdy kto korzysta ostatnio z takich dróg wie, że liczba użytkowników dróg wzrosła bardzo mocno. Samochodów znacznie przybyło co odbija się na swobodzie poruszania. Niestety, ale na autostradzie najszybciej można się przekonać jak bardzo jesteśmy różni jako ludzie. Można się również przekonać jak nikły jest stosunek obywateli do przepisów. Co rusz spotykam się z określeniem, że cywilizacja na autostradzie zaczyna się po przekroczeniu niemieckiej granicy. Że tam jakoś wszystko jest uporządkowane, że tam nie ma takiej samowoli etc. Po wjeździe do Polski nagle wartości są odwrócone o 180 stopni. Tak jakby się wjechało do innego świata, wręcz na dziki zachód. Postanowiłem przytoczyć największe problemy z jakimi mamy do czynienia na codzień, jeżdżąc autostradą.
Tiry
Kierowcy tirów są skaraniem boskim. W Niemczech wszechwładne przepisy tłuką po głowie każdego delikwenta co chciałby sobie nagle wyprzedzać tirem na autostradzie. W Polsce natomiast jest to zjawisko nagminne. Chyba każdy z nas, kierowców, choć raz przekonał się jak to jest jechać sobie te 140 – 150 i nagle na lewym pasie pojawia się tir, który z prędkością uwłaczającą ślimakowi próbuje wyprzedzić takiego samego tira tylko jadącego o 5km/h wolniej od niego. Tygodnie mijają zanim ten pierwszy wyprzedzi drugiego i znajdzie się z powrotem na swoim pasie. Człowieka wtedy zalewa szewska pasja, że nie ma nawet tego jak wyegzekwować, nie ma żadnego sposobu by takiego człowieka ukarać i trzeba się pogodzić z tym, że na polskich drogach panuje prawo większego. Oczywiście z wielkim żalem pojawiają się głosy kierowców tirów, że “skąd byście mieli świeże bułki i owoce gdyby nie my”. To jest tak potwornie żałosny argument, że wejście w polemikę jest tutaj ujmą na honorze, ale niestety jest często podnoszony przez tirowców. A umówmy się, nagłe hamowanie, bo tir nam wskoczył na pas, jest sytuacją skrajnie niebezpieczną, zagrażającą życiu i zdrowiu.
Niedzielni kierowcy
Akurat w tej kategorii nie brakuje przykładów, które doprowadziły do wielu tragedii. Niestety kształcenie kierowców w Polsce nikły nacisk kładzie na praktykę, ważniejsza bywa teoria. Potem mamy z tego efekt taki, że ludzie nie bardzo wiedzą jak mają się zachować na drodze. Na wielu płaszczyznach nie rozumieją istoty poruszania się po autostradzie. Po pierwsze biorą się za wyprzedzanie nie biorąc pod uwagę możliwości swojego pojazdu. Podobnie jak w przypadku tirów, jazda lewym pasem z małą prędkością jest po prostu niebezpieczna. W tym wypadku jest to o tyle irytujące, że w przypadku wyprzedzania kolumny pojazdów dokonują oni wręcz okupacji lewego pasa. Towarzyszy temu także nieumiejętność zjeżdżania na prawy pas w jakimś dziwnym poczuciu, że straci się jakieś szlachetne polskie prawo. Tu nie chodzi nawet o brak szacunku do ludzi, którzy poruszają się szybciej, ale o elementarny brak wiedzy na temat korzystania z tego typu dróg. Płynność jazdy, konieczność pełnej koncentracji i kontroli sytuacji to jest szczyt wysiłku jaki może osiągnąć Polak na autostradzie, ale dopiero po przekroczeniu granicy państwa.
Agresywni kierowcy
Jedziesz sobie w miarę sprawnie, wyprzedzasz z dużą prędkością i patrzysz w lusterko, a tam na zderzaku jakieś superszybkie auto. Widzisz dokładnie, że odstęp jaki powinno zachować jest równy długości przyrodzenia jego właściciela – za mały. Ale w tej sytuacji stresujesz się najbardziej Ty, ponieważ wiesz, że w przypadku nagłego hamowania, zamiast mieć w dupie co się stanie, w dupie będziesz mieć właśnie to super auto. Ta agresja na drodze najczęściej niczego nie zmienia w ogólnym rozrachunku, bo i tak spotykasz później takiego idiotę na bramkach i tam już stoicie sprawiedliwie obaj. Podobnież ma się sytuacja, gdy jedzie się właśnie w kolumnie na lewym pasie. Zostawiasz sobie bezpieczny odstęp od poprzedzającego pojazdu, a tu nagle ktoś wykorzystuje lukę z prawej strony i wyprzedza Cię wciskając się chamsko właśnie w Twój bezpieczny odstęp. Dla takich ludzi powinno być oddzielnie miejsce w piekle.
Jazda na suwak
Konia z rzędem temu co w Polsce wyedukuje wszystkich kierowców czym jest jazda na suwak. W teorii jest to niezwykle szlachetne, najsensowniejsze rozwiązanie na zwężeniu drogi szybkiego ruchu. Żeby zmniejszyć korek kierowcy wzajemnie się przepuszczają jeden po drugim, aby rozładować zator. Ale nie w tej szerokości geograficznej. Choć jest już znacznie lepiej niż było, to i tak znajdzie się ten jeden, wąsaty szeryf, które zablokuje dwa pasy, byś nie daj boże, nie naruszył świętej solidarności stania w kolejce tak jak i za komuny się stało. Że taki ktoś nie miał styczności z rozumem to wiadomo, ale co ciekawe, są przypadki, że kary za takie zachowanie dalej kogoś takiego nie edukują. No ale czemu by nas to miało dziwić w tym pięknym kraju?
Cofanie na autostradzie
Jest to czynność zabroniona, ale i tak często spotykana w wyniku korków. Ludzie cofają się do najbliższego węzła, bo chcą ominąć drogowy zator. Nie jest to zachowanie rozsądne, ale są przypadki, gdy rzeczywiście trzeba taki manewr wykonać. Gro z tych przypadków niestety nie ma żadnego słusznego uzasadnienia i najczęściej sprowadza się to do cofania, bo akurat przegapiło się zjazd.
Jazda pod prąd
Parafrazując klasyka: “Jak do tego doszło nie wiem”. Są to bardzo rzadkie sytuacje, aczkolwiek występują i mrożą krew w żyłach. Nie sposób jest zrozumieć postępowanie takiego człowieka co jakimś cudem dostał się na odwrotny kierunek. Może to być spowodowane jakimś chwilowym upośledzeniem percepcji, ale czasem ludzie robią to w pełni świadomie. W dobie kiedy oznakowanie dróg jest bardzo przyzwoite a na części autostrad są bramki, takie sytuacje zaskakują, ale pokazują jak dalece inne drogi obiera ludzka percepcja.
Mógłbym jeszcze tutaj przytoczyć błąd rozumienia czym jest autostrada na poziomie państwa, które zapomina jakoby o tym, że istotna jest płynność ruchu i stawianie bramek jest archaiczne. Można by iść za przykładem Czech i wymusić na kierowcach obowiązek posiadania winiet, ale to jest za trudne dla naszych decydentów. Mógłbym, ale to już wszyscy znamy i nie mamy na to większego wpływu. Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że akurat z tym słowem jest problem jedynie na płaszczyźnie rozumienia istoty kultury jazdy. Sama definicja jest dosyć czytelna, ale jej prawne rozwinięcie już bywa zbyt trudne dla polskich kierowców. Kulturę jazdy powinniśmy wypracować sami, technikę jazdy też, bo tylko praktyka czyni nas dobrymi kierowcami. A wyobraźnię to już powinno się posiadać od dziecka.
Robert Przeliorz – konserwator zabytków, muzealnik, kulturoznawca. Ślązak, ale przede wszystkim człowiek.