Ostatni gasi światło: Warszawskie powstanie? Dziękuję, mam swoje

Były utalentowany pięściarz Mike Tyson wystąpił w spocie reklamowym w AK-owskiej opasce na ramieniu i przeczytał kilka podniosłych zdań o powstaniu warszawskim. I trzeba przyznać, przeczytał dość płynnie jak na byłego zawodnika wagi ciężkiej. Czułymi słowami o “najodważniejszych” popieścił niepewne swej wartości rzesze polskich psychopatriotów, co z uwagi na opisywane przeze mnie odcinek wcześniej zbiorowe polskie kompleksy, wydaje się być bardzo bezpieczną strategią marketingową producenta napoju, którego twarzą jest Mike. Bo na szerokie rzesze Polaków gotowe spijajać z ust obcokrajowca każde słowo uznania, podziwu zawsze można liczyć.

Mimo to, w polskim pierdolniku zawrzało. Dla wielu czarnoskóry muzułmanin z odsiedzianym wyrokiem za gwałt na osiemnastolatce, pogromca “ostatniej nadziei białych” pszenno-buraczanego Andrzeja Gołoty, ringowy gryzoń, nosiciel tatuażu z wizerunkiem Ernesta “Che” Guevary i – o zgrozo! – weganin, okazał się zbyt trudny do przełknięcia jako nosiciel powstańczej opaski. Pisze na przykład taka pani Alicja na fanpage’u znanego polskiego publicysty: “Jakim prawem ma na ręku powstańczą opaskę???”, a jakaś inna pani Anna: “nie zasługuje by stać się twarzą kampanii właśnie ze względu na parszywe czyny jakich się dopuścił”. Pan Marek: “tak skompromitowana postać na każdym polu, taki błazen do wynajęcia, porównuje się z bohaterami powstania”, pan Michał: “smutne jest, że to ważne wydarzenie w naszej historii wspomina się przy pomocy przygłupa, którego jedynym życiowym osiągnięciem jest obijanie pysków innym przygłupom”, pani Katarzyna: “bokser nie powinien być kojarzony z powstańcami”, inna pani Katarzyna: “ja odmawiam gwałcicielowi nie tylko podziwiania czegokolwiek (oprócz koloru fug pod więziennym prysznicem)”.

A ja mówię: każdy może mieć taką opaskę, każdy może się ekscytować tym czy dowolnym innym powstaniem, jeśli tylko ma ochotę. Nie potrzeba do tego ani jakiegoś szczególnego koloru skóry, nie trzeba być jakiegoś określonego wyznania, nie trzeba mieć chwalebnej przeszłości i nie trzeba być warszawiakiem. Można się też w ogóle się nie ekscytować, ale sprawiać takie wrażenie po to, by grupie docelowej konsumentów napoju energetycznego dać szczęście, a swemu rachunkowi bankowemu wpływy. Mnie, dla przykładu, śmieszy, gdy w Opolu, Katowicach czy Gliwicach organizują jakieś minuty ciszy z okazji kolejnego niemądrego, polskiego zrywu, który odbył się daleko stąd, nie miał żadnego – ani pozytywnego, ani negatywnego – przełożenia na życie Ślązaków, a samym warszawiakom nie dał żadnych korzyści politycznych czy militarnych, za to kompletnie zniszczył ich – jak przypuszczam – ukochane miasto i pochłonął życie prawie 200 tysięcy mieszkańców. Dlatego dziwaczne wydaje mi się, gdy z tej okazji na Śląsku każą włączać syreny i wywierają jakąś głupią presję na zatrzymywanie się na ulicy, na wzór tego co robią w Warszawie. Wielosetletnia historia Śląska, w większości słabo zbieżna z dziejami Polski, obfituje w wydarzenia, których uczczenie minutą ciszy na ulicach górnośląskich miast byłoby o wiele bardziej zasadne i rozsądne niż ostentacyjne manifestowanie pamięci o ofiarach walk w mieście mazowieckim.

Ale jeśli kto ma taką potrzebę, niechże manifestuje. Każdy ma prawo do dowolnych dziwactw, o ile nie robi innym krzywdy i innych nie zmusza do uczestnictwa. Ja mam przywiezioną z Albanii czerwoną koszulkę z czarnym albańskim orłem i ją czasem noszę. Bo wygląda ciekawie, oryginalnie i przypomina mi, że dobrze się w tym kraju bawiłem i fajnych ludzi spotkałem. Jednocześnie nie mam wielkiego poważania dla albańskich mitów narodowych, tak samo jak do polskich, koncept “Wielkiej Albanii” uważam za równie żenujący co ideę “Wielkiej Polski”, a choć wzruszać mnie mogą opowieści o trudnej historii tego narodu to jedynie w kontekście cierpień poszczególnych jego członków, nie urzekają mnie zaś wyrosłe na tej bazie wzniosłe, narodowe bajki, które pozwolę sobie trzymać w tej samej szufladzie, co bajki polskie. Natomiast jeśli najdzie mnie kiedyś ochota uczcić pamięć któregoś ze zwycięstw albo porażek słynnego albańskiego bohatera Skanderbega (swoją drogą, bardzo ciekawej postaci), to sobie uczczę. Przy czym, raczej nie minutą ciszy, a potężnym haustem 47-procentowej albańskiej raki, “mleka dla odważnych mężczyzn”, którego butelkę na wszelki wypadek przechowuję w domu.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Pan Kracy

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza