Pauza

Opowieść gagatkowa

Opowieść gagatkowa

Mgła snuła się między hałdami jak dymy z wypolonych cygaretów. Luft był cięższy niż dwie tony węgla w piwnicy na zima. W oddali, majaczyły niewyraźne sylwetki. Hachary – oryginalnie bez c – to były gagatki. Szli wolno, jakby czas należał do nich, a każdy ich krok brzmiał verhängnisvoll — jak echo wyroku, który już zapadł, choć nikt jeszcze nie znał jego treści. W ich cieniu nawet psy milkły, a okna w familokach zamykały się bezszelestnie. Bo noc na Górnym Śląsku miała swoich overlordów… i oni właśnie nadchodzili.

Spokojnie, Jostont nie ma zamiaru pisania jakiegoś hajmatowego kryminału, a oprócz tego, tych gagatków nie było aż tyla – w większości nieszkodliwe buksy – a wto nie robił na trzeciej zmianie to troszczył się o demografia, albo już wykamany społ, a po chodnikach przechadzał się zawsze jakiś szandar, policaj, albo inny komisarz Hanusik.

Te gagatki to ino w celach czystego pijaru, gdyby Jostont treściwie zatytułował, to żodyn by tego nie czytał, może ino jeden były poseł z naszego hajmatu, wtory nosi bardzo oryginalne takie jakby bindry z kamienia – bolo się to nazywo.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

No, ale teraz czytelnicy wpadli już jak śliwka w kompot, może nawet przede wszystkim czytelniczki, bo one to czują słabość do paryskich apaszów – więc można przejść do tego suchego bardzo górnośląskiego tematu – ale interesującego, choć fest pokrytego kurzem historii, jak to u nas często bywa.

Nasz górnośląski hajmat nie był od samego początku kwitnącym regionem postępu technicznego i dymiących kominów. Krajobraz o przemysłowym charakterze, który dziś tak dobrze znamy, stanowi w gruncie rzeczy jedynie krótki okres w historii Górnego Śląska.

Górnośląskie Towarzystwo Geologiczne donosiło w 1935 roku o odległych czasach, gdy na terenie Górnego Śląska panowały warunki klimatyczne przypominające dzisiejszą Alaskę lub Syberię.

Powstanie podziemnego bogactwa naszej dzisiejszej górnośląskiej ojczyzny sięga milionów lat wstecz. Wówczas rosły tu zupełnie inne rośliny, które bardzo powoli przekształcały się w warstwy węgla kamiennego. W końcu – z tej perspektywy czasowej – górnośląscy górnicy mogli rozpocząć jego wydobycie.

Rzeźba w węglu kamiennym na Górnym Śląsku prawdopodobnie jest tak stara, jak sam miejscowy przemysł górniczy. Było to naturalne przejście od rzeźbienia w drewnie do nowego materiału. Oczywiście trzeba było opanować odpowiednie techniki obróbki — i jak to często bywa, praktyka wyprzedziła teorię: uczono się na błędach.

W większości przypadków była to czysto hobbystyczna działalność górników. Rzeźbili w węglu kamiennym przedmioty codziennego użytku, takie jak zestawy do pisania, popielniczki, figurki górników i wiele innych — dla siebie lub jako prezenty na różne okazje. Innym obszarem działalności górników-rzeźbiarzy były figury sakralne, przede wszystkim postać św. Barbary, patronki górników. Często też górnicy wykonywali rzeźby na zamówienie zarządów kopalń, które chciały wręczyć gościom spoza Górnego Śląska odpowiednią pamiątkę.

Z węgla kamiennego wyrzeźbiono na przykład popiersie cesarza Wilhelma I oraz pochodzący z 1910 roku przycisk do papieru, wykonany z okazji 25-lecia dyrekcji dóbr Ballestrema, a także wiele innych drobnych figurek i przedmiotów.

Górny Śląsk odkrył dla siebie sztukę rzeźbienia w węglu, jednak istniały regiony, w których była ona znana już wcześniej. Przy tym nie zawsze używano tłustego węgla kamiennego jako materiału do wytwarzania mniej lub bardziej kunsztownych przedmiotów. Wykorzystywano także gagat.

Czym jednak jest stosunkowo mało znany gagat? Można się o nim dowiedzieć następujących rzeczy: gagatem nazywa się głęboko czarny, silnie błyszczący węgiel o muszlowym przełamie, charakteryzujący się doskonałą zdolnością do polerowania. Ta szczególna odmiana węgla, powstająca w różnych okresach dziejów Ziemi, wywodzi się z zatopionych pni dryfującego drewna, które uległy przekształceniu w specyficznych warunkach środowiskowych. Decydujące dla jej powstania było rozkładanie się pierwotnego materiału drzewnego w warunkach beztlenowych, połączone z procesem bitumizacji. Nazwa „gagat” wywodzi się, według Pliniusza i niektórych innych autorów starożytnych, od miejscowości i rzeki o nazwie Gages w prowincji Licja na terenie Azji Mniejszej. W średniowieczu w niemieckim obszarze językowym gagat nazywano Agstein, a także Augstein lub Achstein.

Gagat znany jest także pod innymi nazwami, takimi jak kennel czy nawet czarny bursztyn. Najstarszy wyrób jubilerski z gagatu został znaleziony w grobie z epoki kamienia na szkockich Wyspach Orkney, a jego wiek datuje się na około 3150 lat p.n.e.

Zmieniały się epoki, lecz gagat nadal był rzeźbiony: od średniowiecza wykorzystywano go przede wszystkim w sferze religijnej (krzyże, pierścienie, biżuteria żałobna). Przede wszystkim jednak wyrabiano z niego męskie różańce, gdyż wierzono, że noszony na szyi chroni przed złymi myślami.

Jeszcze w XVIII wieku w Styrii pozyskiwano gagat, znany tam pod nazwą „szlachetny kamień smoczej krwi”, do celów medycznych. Od czasów starożytnych używano go bowiem przeciw epilepsji. Później służył także do ochrony przed oszustwem i czarami.

Na początku XIX wieku w Whitby, w Anglii, rozwinął się prawdziwy przemysł obróbki gagatu, ponieważ materiał ten stał się jednym z najpopularniejszych kamieni jubilerskich tamtych czasów. Wytwarzano z niego kunsztowne kamee, brosze, kolczyki, naszyjniki i łańcuchy żałobne, bransolety i obroże, małe popiersia, świeczniki, noże do papieru oraz wiele innych przedmiotów. W latach 1870–1874 w produkcji biżuterii z gagatu zatrudnionych było ponad 1000 osób.

Historia górnośląskiego rzeźbiarstwa w gagacie rozpoczęła się dopiero w XX wieku, i to w stołecznym mieście nad Szprewą. 24 kwietnia 1901 roku w Berlinie-Charlottenburgu, w rodzinie ewangelickiej, urodził się Otto Karguth. Egzamin maturalny zdał 13 lipca 1918 roku w Wyższej Szkole Realnej w Braunschweigu. Następnie studiował w tamtejszej Miejskiej Szkole Rzemiosła i Sztuki Użytkowej, a później w Państwowej Szkole Sztuki w Berlinie. W 1922 roku uzyskał kwalifikacje nauczyciela rysunku w szkołach średnich I stopnia, a rok później także w szkołach wyższego stopnia. Od 1923 roku był członkiem SPD. Początkowo uczył w gimnazjach w rejonie Brunszwiku. 7 lutego 1927 roku otrzymał uprawnienia do zatrudnienia na stanowisku radcy studiów (starszego nauczyciela rysunku).

W 1931 roku Otto Karguth wraz z żoną Helmitą, z domu Picard, którą poślubił 31 grudnia 1930 roku, przybył do Bytomia. Magistrat powołał go z dniem 1 kwietnia 1931 roku na stanowisko nauczyciela rysunku w Humboldtschule, czyli Miejskim Gimnazjum dla Dziewcząt. Radni miejscy protestowali w związku z zatrudnianiem osób bez wcześniejszego zasięgnięcia opinii Rady Miejskiej.

W kwietniu 1934 roku Otto Karguth, wspólnie z miejskim urzędem pracy, zorganizował w narożnym lokalu Nowego Ratusza w Bytomiu wystawę Koleżeństwa Młodych Grafików Użytkowych i Dekoratorów. Była to kontynuacja podobnej ekspozycji artystów niezależnych z grudnia 1933 roku, której celem była pomoc potrzebującym twórcom.

W 1934 roku szczególne wrażenie na zwiedzających wywarł tryptyk autorstwa Otto Kargutha, przedstawiający pomnik nieznanego górnika, idealnie nadający się do umieszczenia w cechowni lub muzeum.

W sierpniu 1937 roku Helmita Karguth na łamach „Ostdeutsche Morgenpost” zwróciła uwagę na brak typowych, a zarazem wyszukanych pamiątek z Górnego Śląska. Była przekonana, że tym, co najbardziej charakteryzuje region, jest węgiel, i że w tym celu należy wykorzystywać kennel, czyli gagat.

W tym duchu napisała dalej: „Od pewnego czasu w Bytomiu działa pracownia rzeźbienia w węglu, wspierana przez miasto i urząd opieki społecznej. Piętnastu ciężko poszkodowanych weteranów wojennych oraz inwalidów pracy zostało wybranych po egzaminie kwalifikacyjnym, aby szkolić się w sztuce rzeźbienia w węglu. To był początek, a potem sprawy potoczyły się szybko. Radca krajowy Mermer, który szczególnie sprzeciwiał się tzw. kiczowi annabergskiemu i opowiadał się za tworzeniem estetycznie bez zarzutu pamiątek turystycznych, poparł te starania. Zakupiono maszyny do rzeźbienia, częściowo dzięki darowiznom, kopalnia Heinitz [Rozbark] dostarczyła węgla rzeźbiarskiego, a już pierwsze próby pokazały, że w tej dziedzinie można osiągnąć dobre rezultaty. Choć w pierwszych tygodniach praca nad blokami węgla nie zawsze się udawała, to już po pierwszym szkoleniu można było zauważyć postęp. Otto Karguth, który zapoczątkował całe przedsięwzięcie, prowadzi szkolenie i jest autorem różnych projektów, które obecnie są realizowane. Jako promocja miasta Bytomia ma powstać plakietka reklamowa, wyrzeźbiona w węglu w dobrej, rzemieślniczej jakości. Wykonano lampy, których podstawa jest z węgla połączonego z drewnem, a abażur z pergaminu ozdobiony pejzażami górnośląskimi lub sentencjami. Szczególnie ładnym pomysłem jest mała lampa górnicza – ‘karbidka’, która prawdopodobnie w przyszłym roku zostanie wydana jako odznaka akcji Pomocy Zimowej. Jakże piękne będzie to, gdy zamiast bursztynowej broszki z Królewca, kwiatu z koronek z Plauen czy konika z Sonnebergu będziemy nosić w klapie prawdziwy górnośląski symbol z bytomskiego węgla”.

Liczono na to, że w ten sposób uda się promować górnośląską sztukę regionalną oraz wiedzę o Górnym Śląsku daleko poza jego granicami. Pierwsza prowizoryczna pracownia powstała w lipcu 1937 roku. W grudniu 1937 roku rzeźbiarze w węglu otrzymali stałą siedzibę w dawnym budynku administracyjnym cegielni kopalni Deutsch-Bleischarley [Zakłady Górnicze im. Juliana Marchlewskiego].

Postępujące doskonalenie wyrobów doprowadziło do nawiązania współpracy ze złotnikiem Wilhelmem Podleschem. W lutym 1938 roku nadburmistrz Bytomia mógł wręczyć pruskim aktorom państwowym, na pamiątkę ich występu w Bytomiu, biżuterię z gagatu.

Co prawda nie była to biżuteria, lecz z pewnością interesujące przedmioty artystyczne – mapa Górnego Śląska, w której wygrawerowano najważniejsze ośrodki gospodarcze naszego hajmatu, lub bytomski dworzec kolejowy w formie płaskorzeźby. Wykonywano także dzieła sztuki o motywach niezwiązanych z Górnym Śląskiem, ponieważ Otto Karguth zamierzał rozwinąć pracownię rzeźbienia w węglu w pierwsze niemieckie warsztaty rzemiosła artystycznego w gagacie. We wrześniu 1938 roku projekt statutu powołania „Stowarzyszenia Pożytku Publicznego na Rzecz Rozwoju Rzemiosła Artystycznego w Gagacie” został pozytywnie przyjęty przez radnych miejskich. Nie wiadomo jednak, czy został on ostatecznie zrealizowany. W tym czasie Otto Karguth był postrzegany jako kierownik doświadczalnej pracowni gagatu.

Właśnie we wrześniu 1938 roku w Górnośląskim Muzeum Krajowym w Bytomiu odbyła się pierwsza wystawa wzorcowa wyrobów z gagatu. W prasie można było przeczytać: „Szczególnie te wiernie oddające materiał urny, ozdobne szkatuły i tarcze herbowe, ale także przedmioty biurkowe, takie jak noże do listów, kałamarze czy zegary stojące, zdradzają wyczucie formy i są wolne od tego rodzaju ozdobników, które dawniej czyniły takie przedmioty użytkowe kiczowatymi. Szczególnie tutaj obróbka mosiądzu i węgla szlachetnego działa już sama przez kontrast obu materiałów. Jednak chyba najwspanialsza jest harmonia między gagatem a srebrem. Cieszy również fakt, że nawiązano ożywione i aktywne kontakty zarówno z warsztatami szlifierskimi agatów w Idar-Oberstein, jak i z miejscami wydobycia śląskiego nefrytu w Jordanowie Śląskim koło Wrocławia, a także z Schwäbisch Gmünd z jego wielowiekową tradycją złotniczą.”

Otto Karguth eksperymentował także z żużlem hutniczym jako materiałem do wyrobu przedmiotów biżuteryjnych. Nowy kamień jubilerski nazwał ferrolit. Jednak gazeta „Die Zeitung der deutschen Goldschmiede” uznała zarówno ten materiał, jak i jego nazwę w dziedzinie kamieni jubilerskich za nietrafione.

Z uznaniem o działalności Kargutha wypowiedział się górnośląski etnograf Alfons Perlick, który dotąd oceniał artystyczny poziom wyrobów rzeźbiarzy w węglu jako przeciętny: „Dlatego, z punktu widzenia etnograficznego, nie sposób przecenić faktu, że Otto Karguth, przy pomocy bytomskiego magistratu i zarządu kopalń spółki Giesche A.G., zaangażował się w planowe szkolenie miłośników rzeźbienia w węglu wśród naszych górników. W specjalnej pracowni rzeźbiarze są wspierani w takim stopniu, że wykonane i przedstawione wyroby z gagatu w pełni odpowiadają wymaganiom artystycznym. Węgiel, podobnie jak żelazo w Hucie Gliwickiej, otrzymał tu nową, cenną funkcję jako materiał na ozdoby, charakterystyczną dla naszego regionu. Z twórczością ludową jednak te prace rzemiosła artystycznego nie mają nic wspólnego”.

Ślady tej działalności przetrwały dekady. Trzynaście przedmiotów z gagatu znajduje się w firmowym i rodzinnym archiwum rodu Ballestremów w Berlinie. Jednym z nich jest puchar, który biskup katowicki Herbert Bednorz wręczył hrabiemu Valentinowi von Ballestremowi podczas audiencji 27 września 1976 roku.

 

dr Stefan Pioskowik – socjolog, politolog, autor szkicōw ô geszichcie Gōrnego Ślōsnka, wierszy a humoresek. Narodzōny w roku 1962 w Katowicach-Janowie, miyszkŏ we Mysłowicach.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź