Monika Neumann: Pocztówka i rajzefieber in the USA

Lokomotywa głośno wjechała na peron , zagwizdała, zahuczała i ludzie zaczęli się przeciskać jeden przez drugiego, by wysiąść i wsiąść, taszczyć za sobą bagaże, w których jakoś zmieścili całe życie albo to, co uznali za najważniejsze w tym życiu i wciskali ten mały skrawek swojej przeszłości w wielką przestrzeń nazywaną przez nich przyszłością. Dzieci biegały za matkami, które w tłumie próbowały nie zgubić z wzroku mężów, którzy odważnym krokiem zawłaszczali sobie każdy kolejny skrawek ziemi, zaś metalowy stwór stał niewzruszony na metalowych torach i obojętnym, metalowym wzrokiem spoglądał przed siebie w trasę.

Robert ściskał w ręce starą walizkę, która wydawała się być o wiele zbyt mizerna, by pomieścić to, co pozostawiał za sobą. Zagubiony rozglądał się po peronie w Oppeln, próbując znaleźć gdzieś utwierdzenie go w tym, że podjęta decyzja była słuszna. Przed oczami miał matkę w rodzinnym domu, braci, ojca, miał las, łąkę i swój rodzinny kościół, wszystko tam było jednak takie małe, a on był młody i horyzont wydawał mu się być tak strasznie daleko.

Robertlik, kaj Ty mi sam wyjyzdzŏs? Na, wohin? Pamiyntej o nŏs, pamiyntej- słyszy prośbę matki. Czuje jej uścisk i wydaje mu się, że miejsce na koszuli, w które wytarła swoją łzę pali go. Próbuje dobrze zapamiętać jej głos, bo wie, że gdy wsiądzie do wagonu, może już nigdy jej nie usłyszeć.  Myśli o młodszych braciach, Edmund i Peter, czy może ich później jeszcze zobaczy?

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Dej pozōr tyż:  Na gōrnoślōnskich szportplacach, 16.03.2025

Aber du wirst schreiben, ja? Wir schreiben, ja? – pyta najmłodszy, podczas gdy starszy niepewnie podaje mu dłoń i w braterskim uścisku szepcze:

Pierōn zyś jes, nas ôstŏwiać blank allein.

Robert ściska mocniej henkel swojyj rajzetaszy, przestępuje z nogi na nogę, w dłoń pali go bilet, broszura o Minnesocie, która wiele lat poprzez różne zakamarki Rajchu dotarła i do niego, ulotka, przez którą postanowił wyjechać do tej Ameryki. Robert myśli o wielotygodniowym rejsie poprzez ocean, poprzez wody tak wielkie jak same niebo. Niebo…

Czy tam niebo będzie takie same? Czy gwiazdy tak samo będą oplatać księżyc i wskazywać drogę? Czy lato tak samo będzie pachnieć sianem, las igliwiem, kościół kadzidłem? Czy dziewczyny będą miały ten sam rumiany uśmiech i jasne spojrzenie roześmianych oczu? Czy zapamięta smak obiadu, kołŏca matki, zapamięta krzyżyk nieśmiało wiszący na ścianie i strzeżący rodzinę? Niejaki Eduard Pelz zapewniał w ulotce, że klimat będzie podobny, że ziemia żyzna, słońce będzie jaśniej świecić, a życie stanie przed nim otworem. Czy tam, gdzie on zmierzał, też tak będzie? Nie był pierwszym, wielu podążyło właśnie w tym kierunku i pewnie nie będzie ostatnim, który w poszukiwaniu za przestrzenią uda się za ocean, myślał.

Zastanawiał się, które z tych osób, mijających go w pośpiechu ma taki sam cel jak on, czy kogoś może spotka w tym dalekim miejscu.

Dej pozōr tyż:  Ślōnske Wordle abo bez szpas ku wiedzy – nowe norzyńdzie do nauki ślōnskigo jynzyka

-Bitte alle einsteigen, der Zug fährt gleich ab- usłyszał czyjś głos. No tak, zawiesił się gdzieś pomiędzy jednym krokiem a drugim, a czas pędził nieubłaganie dalej. Spojrzał ostatni raz za siebie, na te miasto, na drogę którą przebył, na konną bryczkę oddalającą się od niego, tak samo jak po chwili, gdy pędził już w pociągu, oddalał się od niego peron, głos matki, bracia, ojciec i dom na skraju lasu.

Po chwili masy oceanu oddalały go jeszcze bardziej od kontynentu, na którym się wychował i niebo zaczęło się zmieniać, gwiazdy spacerować po niebie i układać na nowo, ziemia pod jego stopami się sklepiać, języki wokoło mieszać, ludzie znów przemieszczać i nagle był w nowym domu, na nowym kontynencie, z nową rodziną. Pisał pocztówki, listy, spoglądał w dalekie niebo, na daleki kontynent, na daleki dom i słuchał o tym, jak dwie wojny przechodzą nad tą ziemią, jak granice państw się przemieszczają i układają na nowo. Po tych wszystkich latach w dłoni trzymał małe kartki papieru, zapisane drobnym jak mak pismem, jego skrawki domu.

Wiele lat później, gdy minie już cały wiek, dziewczyna znajdzie gdzieś w zakamarku domu, stojącego na skraju lasu, małą pocztówkę, kartkę.

POSTCARD. SUPERIOR. MARCH29-15. 8.30 AM. WIS. Pismo będzie biegło szlaczkiem, by na dole układać się w napis Viele Grüße an alle vom Robert. Dziewczyna spojrzy na kartkę, która sto lat przeleżała na strychu i będzie się zastanawiać, czy na drugiej stronie świata ktoś nie trzyma pocztówki zaadresowanej z prowincji Oberschlesien, pocztówki, która sto lat będzie czekać, by opowiedzieć komuś historię. Będzie wpisywać nazwiska i imiona w wyszukiwarki, odnajdywała Opole w Minnesocie, znajome nazwiska w innym świecie dzielonym różnymi strefami czasowymi.

Dej pozōr tyż:  Na gōrnoślōnskich szportplacach, 16.03.2025

Ale tego wszystkiego Robert nie mógł wiedzieć, gdy jedną stopą opierając się o podłogę na peronie, drugą niepewnie stawiał w wagonie pełnym ludzi, nadziei i obawy. Wagonie pełnym przyszłości.

 

Monika Neumann – Te ôpolske dziołchy, wielkie paradnice, kŏzały se posyć cerwone spōdnice… Monika Neumann czerwonej spódnicy jeszcze nie posiada, ale ôpolskōm dziołchōm jest z krwi i kości. Jest studentką Instytutu Filologii Germańskiej w Opolu i już za bajtla odkryła w sobie szczególne upodobanie do historii o tym, jak na jej małym skrawku Ślōnska bōło piyrwej.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza