Moc kultury #43: Atrybutyzacja Eichendorffa (List siódmy z Ligoty)
Aleksander Lubina
Moc kultury
Cygaro Eichendorffa
W wydawnictwie Silesia Progress ukazała się książka Margarethe Korzeniewicz
o Josephie hr. von Eichendorff
z posłowiem Zbigniewa Kadłubka,
po przeczytaniu którego postanowiłem wysłać autorowi
Siedem listów z Ligoty.
Namawiam do przeczytania książki Margarethe Korzeniewicz
i posławia Zbigniewa Kadłubka – Cygaro Eichendorffa,
bo tylko tak może się wywiązać rozmowa.
List siódmy (krótki ostatni) z Ligoty (Eichendorffa)
Atrybutyzacja Eichendorffa
„Prawdziwie współczesna byłaby nie ponadczasowa teraźniejszość, lecz «teraz» nasycone siłą «wczoraj», które dzięki temu nie musiałoby z owego «wczoraj» czynić bożyszcza”.
To zdanie pochodzi z pierwszego akapitu eseju Theodora Adorna* o Eichendorffie. Tekst swój Adorno zatytułował bardzo spokojnie i jak gdyby z myślą o górnośląskim rozemocjonowaniu: „Eichendorffowi ku pamięci. (Z.Kadłubek)
*Theodor W. Adorno, właściwie Theodor Ludwig Wiesengrund (ur. 11 września 1903 we Frankfurcie nad Menem, zm. 6 sierpnia 1969 w Vispie w Szwajcarii[1])
„Naiwny poeta i nieco bardzo za mało śląski poeta. Ale przecież! Dyć! Ale przecież Eichendorff jest nasz! Nasz! I tak to było przez trzy ostatnie dekady. Nasz / nie nasz / wielki / dziwny / śmieszniejszy niż inni / infantylny / znany / pożegnany / amyn..” (Z.Kadłubek)
Stalorytem Eichendorffa zasłonięto jego dagerotyp, pomnikami nazwami ulic oraz pieśniami przesłonięto literaturę. Eichendorff w powszechnym odbiorze to nie religia, to bałwochwalstwo.
Twórczość i postać Eichendorffa dla wielu stały się narzędziem – pisarz został obłaskawiony, odebrano mu podmiotowość, spełnia funkcje, których nie zakładał ani w twórczości ani życiu. Rozmowy najczęściej to rozmowy o atrybutach Eichendorffa, nie zaś o poecie samym.
Smakuje się Eichendorffa jak szampana do preswusztu.
Z atrybutyzacją mamy do czynienia, kiedy o czymś mówisz, bo to jest w dobrym tonie, a nie dlatego, że chcesz to zrozumieć i się tym zachwycać.
Kiedy kolekcjonujesz Eichendorffów, a a gapisz się na seriale i stand upy, to Marmurowy posąg, Nicpoń i Epitafium pokrywają się miałem.
Wracając do foppen, necken, trotzen, napiszę, że najwspanialszą stroną (dwiema stronami) tej książki jest posłowie.
Dziękuję Ci, Profesorze, za posłowie, bo czytałem długo i z przyjemnością.
Listy z Ligoty? Tak, z Ligoty, ale z tej Ligoty, która należała do Eichendorffów.