Lektury obowiązkowe – „Nunquam Otiosus” Mirosława Syniawy

„Wy, niedowiarki, jesteście gorsi od lutrów i kalwinów. Nie można wam zamknąć kościołów, nie można powywieszać waszych klechów ani spalić waszych modlitewników. Zaś gdy się was przyciśnie do muru, to i tak jest wam obojętne, czy będziecie się modlić w kościele, synagodze czy meczecie. Przecież i tak w nic nie wierzycie.”

Przede mną leży książka, którą już dawno temu planowałem przeczytać, a różne zrządzenia losu nie pozwoliły mi do niedawna na spokojną i wnikliwą jej lekturę. A pozycja ta, mimo że reklamowana przez wydawcę jako powieść detektywistyczna, takową do końca nie jest. Więc czym są opisane przygody w roku największego zagrożenia cywilizacji zachodniej od czasów zdobycia Konstantynopola i wiktorii wiedeńskiej niespełna trzydziestoletniego Sigismunda, syna kupców żagańskich, absolwenta uczelni w Lipsku i Jenie oraz doktora prawa na Viadrinie, miłośnika nauk przyrodniczych i medycyny, kolekcjonera minerałów oraz niezbyt szczęśliwego małżonka, który, jako prawowierny protestant, zgodnie z naukami doktora Lutra, musi okazać cierpliwość i pokładać w Bogu nadzieję na zmianę sposobu odnoszenia się do niego jego pięknej , acz oziębłej małżonki?

Odpowiem staromodnie – peregrynacjami do ówczesnego stanu wiedzy i poznania natury ludzkiej, łącznie z towarzyszącymi jej zabobonami, mistyką, kabalistyką i numerologią; próbą rozsądzenia przez bohatera powieści co jest w nich racjonalne, prawdopodobne, nieznane i absurdalne.


Po pierwsze, podróżami do miasta H. w celu odkrycia zagadki zabójstwa arystokraty i przedstawiciela jednego z najstarszych rodów śląskich; po drugie – podróżą po „voodoologii” niemieckiego i śląskiego kręgu kulturowego, podczas której czytelnik może wraz z bohaterem poznać i zrozumieć znaczenia takich określeń na straszące lud demony jak Nachzerher, Gierrach, Gierhols, Totenküsser, Dodekeler, Spuke, Gespenster czy Myron i Moroi. Równie starej jak modne obecnie wierzenia w zombie rodem z Jamajki …..

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Dej pozōr tyż:  Wspomnienie o Stanisławie Firszcie (1955–2025)

Po trzecie – podróżą w celu poznania aktualnej wiedzy na temat śmierci i zachowania się po niej ciała ludzkiego; wyprawą odbytą przez Rzeszę schyłku 17 wieku (dokładnie pomiędzy wczesną wiosną a jesienią 1683 roku) na trasie Wrocław / Breslau – Budziszyn / Bautzen – Drezno / Dresden – Leisneck – Grim – Lipsk / Leipzig – Stuttgart – Spira / Speyer – Wormacja / Worms – Kolonia / Köln – Lejda / Leiden – Delft – Amsterdam, w trakcie której bohater  odbywa uczone dysputy nie tylko na nurtujące go tematy medyczne z tak wybitnymi postaciami ówczesnej nauki i polityki jak naczelny lekarz Wrocławia doktor Johann Jaenisch, syndyk wrocławski i dyplomata cesarski oraz przedstawiciel poetyckiej Drugiej Szkoły Śląskiej – Johann Kaspar von Lohenstein, wielki mistrz Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie i starosta Śląska Johann Caspar von Ampringen, profesor Uniwersytetu Lipskiego, lekarz i botanik dr Paul Amman, naczelny lekarz Wormacji, radca i lekarz przyboczny księcia Wirtembergii, osiadły w Stuttgarcie twórca modelu mechanicznego układów krwionośnego i pokarmowego człowieka – jeleniogórzanin dr Salomon Reyselius, optyk i twórca pierwszych w pełni przydatnych naukowo mikroskopów oraz badacz mikroorganizmów i struktur tkankowych Antoni van Leeuwenhoek czy główny wykładowca Gildii Chirurgów Amsterdamu, naczelny egzaminator akuszerek i profesor botaniki w Hortus Botanicus tegoż miasta, dr Frederik Ruysch.

Po czwarte – tajną misją w służbie bractwa / towarzystwa, jednego z trzech tego rodzaju założonych praktycznie w tym samym czasie ze względu na pilne potrzeby gospodarki i ekspansji terytorialnej rywalizujących z sobą, a wyrastających na nowe potęgi światowe państw Europy. Organizacji, które istnieją do dzisiaj i świetnie się nadal mają. Towarzystw, i ich naśladowców, którym tak naprawdę współczesna cywilizacja ludzka zawdzięcza swój obecny kształt w nie mniejszym stopniu niż wszystkim władcom, politykom, państwom i ich ustrojom, jakie przewinęły się przez ostatnie trzy i pół wieku, i to razem wziętym.*

Dej pozōr tyż:  Henryk Herud (1895–1955) – człowiek Załęża

Jest „Nunquam otiosus” utworem wielopłaszczyznowym, świadczącym o niezwykłej erudycji Autora i jego znajomości epoki a zarazem powieścią wybitną i sprawnie napisaną,  bo może być bez wysiłku przeczytana jako kryminał historyczny z elementami powieści łotrzykowskiej przez tych, którzy nie lubią się zagłębiać w meandry historii i polityki, ale też jako beletrystyka historyczna z elementami detektywistycznymi przez wielbicieli Klio.
Można również zgłębiać go jako powieść dającą asumpt do własnych dalszych dociekań, chociażby na temat historii nauki, sztuki, ruchów społecznych i prądów umysłowych przedfryderycjańskiego Śląska; poznania jego wkładu w historię Starego Kontynentu. I taką jej lekturę gorąco polecam.

Pozycja niezbędna i cenna w bibliotece każdego miłośnika historii dawnej, historii Śląska, jak i wielbicieli wratislavianów.

Nunquam Otiosus”,  Mirosław Syniawa , Wydawnictwo Silesia Progress 2017, str. 315

* Royal Society – zał. 28.11. 1660
l’Académie royale des sciences – zał. 26.12.1666
Academia Naturae Curiosorum (od 1687 imperialna „Leopoldina”) – zał. 1.01.1652

P.S.

Poniżej moje osobiste , być może bardzo subiektywne, przemyślenia po lekturze:

Niezwykle ciekawie czyta się „Nuquam otiosus” w kontekście obecnej toczącej się historii III Rzeczypospolitej, z jej współczesną nachalną odmianą katolickiego ruchu „kontrreformacyjnego” po upadku ustroju komunistycznego PRL-u. Postępującego, o zgrozo,  tragicznego trendu zawłaszczania swobody myśli obywatelskiej i dążenia do organizacji centralistycznego państwa wyznaniowego w miejsce państwa demokratycznego, samorządnego i wolnego wyznaniowo. Państwa, gdzie folklor religijny, zabobon i pseudo-naukowa teologia plewią się niczym nikogo nie interesujące chwasty na nowoczesnych, zabezpieczanych podwójnymi rzędami ogrodzeń kwartałami 21-wiecznych familoków dla dobrze płatnych wyrobników, związanych z nimi na kolejne ćwierćwiecze kredytem bankowym. Państwa, które kiedyś upadło m.in. dlatego, że nie miało własnego mocnego mieszczaństwa, stanowiącego podporę oraz zaplecze finansowe i intelektualne państw nowoczesnych końca 18 wieku, a obecnie przez ostatnie trzy dekady nie umiejącego i nie dającego warunków do wykształcenia mocnej i niezależnej klasy średniej.

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

Jak kształcić dzisiejszą młodzież uniwersytecką – czy jako wąsko wyspecjalizowanych fachowców z dość ograniczoną dziś, niestety, wiedzą ogólną na poziomie szkoły średniej, czy też, wzorem bohatera powieści, fachowców umiejących samodzielnie wyszukiwać odpowiedzi na nowo powstające problemy i wyzwania, ludzi z wartościami „dodanymi” przez uczelnię, głodnych dalszej wiedzy i potrzeby rozwoju ogólnego – i przez to w ubogacaniu swego życia nigdy bezczynnych?

Zdjęcia i ryciny – Wikimedia Commons z wyjątkiem ryciny Nowego Targu we Wrocławiu F.B. Wernera  – repozytorium cyfrowe Instytutu Herdera (https://www.herder-institut.de/bildkatalog/iv/P+516), obrazek w małym formacie dopuszczony do publicznego rozpowszechniania, prawa autorskie do oryginału – Kunstforum Ostdeutsche Galerie Regensburg, kolekcja Albrechta Augusta Haselbacha (n.b. właściciela browaru w Namysłowie  – http://www.slaskiekolekcje.eu/Kolekcje/Haselbach-Albrecht-August-1892-1979-Namslau)

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Piotr Kaczmarczyk – rodem z Wrocławia, mieszka w Wałbrzychu, kolebce śląskiego górnictwa kruszcowego i węglowego; absolwent Instytutu Inżynierii Lądowej Politechniki Wrocławskiej, przez 30 lat był zawodowo związany z przemysłem wydobywczym oraz przeróbki kopalin a także z przemysłem przetwórczym żywności na Dolnym i Górnym Śląsku. Pasje – historia, i choć w niej szczególne miejsce mają od ponad dwóch dekad dzieje Śląska, to i tak wciąż odkrywa jego różnorodność, wieloznaczność, wielokulturowość oraz przebogate pokłady jego dawnej prężności, bogactwa materialnego i kultury. Inne – muzyka, szczególnie klasyczna, także ta najnowsza, pisana w ostatnich latach; fotografia. Sercem Brochowianin, bo tam się wychował – stąd niejako wrodzona fascynacja koleją. Uważa, że w czasach tak bardzo przeładowanych wszechotaczającą informacją i tak przegadanych rola poezji, w tym współczesnej, teraz tworzonej, jest nie do przecenienia.

Śledź autora:

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza