Jan Hahn: Buk (cz. 2)

Część pierwsza

Buk Sobieskiego w Świerklanach Górnych jest najgrubszym bukiem w Polsce. Owszem, grubość buka „Dziewięć buków” rosnącego na północy kraju okazała się nieznacznie większa, lecz pomiary obejmowały pień drzewa, jak sama nazwa wskazuje, złożonego z 9 oddzielnych pni. Obwód „naszego” buka wynosi 7 metrów i 18 centymetrów. To majestatyczne i rozłożyste drzewo wznosi się na wysokość 22 metrów. Dokładny wiek każdego buka ocenić można dopiero po jego ścięciu. Na szczęście gigant zachowuje doskonałą formę i zdrowie, co potwierdza bardzo duża ilość nasion (bukwi) pod nim. Wiek sugeruje co prawda nazwa. Po zwycięstwie nad armią turecką, Jan III Sobieski wyruszył w podróż z powrotem do Polski. Podobno, aby upamiętnić to wydarzenie, w różnych miejscach przemarszu wojsk, król sadził drzewa. Według innych doniesień, drzewami Sobieskiego nazywano rośliny, pod którymi odpoczywał król. Ta tradycja rozpoczęła się już przed wiedeńską bitwą. W sierpniu 1683 roku król odwiedził klasztor Franciszkanów w Gliwicach. Na prośbę zakonników zasadził tam kilka lip. Od tego czasu na Śląsku wiele okazałych roślin nazywa się drzewami Sobieskiego. Z bukiem ze Świerklan jest jeszcze taki problem, że połowa „źródeł” podaje, że król osobiście włożył do ziemi sadzonkę, inne zaś, że zachwycił się on kilkudziesięcioletnim już drzewem, pod którym natychmiast zechciał spocząć. Jak by nie było, drzewo jest stare, ponad 300 letnie, imponujące, kochane przez mieszkańców Świerklan. Nazwa i logo drzewa firmuje konkursy, gry i zabawy, patronuje wielu projektom przyrodniczym. Powstają o drzewie wiersze, przeważnie pisane po śląsku.

Buk „Drzewo Szczęścia” rośnie w Istebnej w Beskidzie Śląskim w bezpośredniej bliskości sanatorium dla dzieci. Od wielu już lat chore dzieci zakopują pod nim życzenia, wierząc, że się spełnią. Wiara ta jest widocznie często spełniana, gdyż to właśnie dzieci zaproponowały nazwę dla tego drzewa. A buk urodził się w ten sposób: Nasionko buka przyniósł niegdyś na łąkę górala śląskiego Kuby, wiatr. Wyrosło ono wysoko (dziś ma ponad 30 metrów) i pod jego rozłożystą koroną Kuba odpoczywał, nabierał sił i z wiekiem nie starzał się, co było z pewnością zasługą mocy drzewa. Wiele lat później stanęło tu sanatorium dla dzieci chorych na gruźlicę. Po wojnie sanatorium wyremontowano i powstało Wojewódzkie Centrum Pediatrii „Kubalonka”, na łące którego rosło nasze drzewo. Kubalonka to przysiółek Istebnej i nazwa przełęczy. Na niej i w bezpośredniej jej bliskości, zaczęły powstawać zajazdy, gościńce, kioski i inne atrakcje dla turystów. W szale wycinania drzew pod parcele, chciano zabrać się i za buka przynoszącego dzieciom szczęście. Wiadomość, że drzewo ma być wycięte, dotarła do działającej w sanatorium szkoły. Uczniowie pod wodzą nauczycielki biologii znaleźli ratunek dla drzewa – uznanie go za pomnik przyrody.

Dej pozōr tyż:  Wspomnienie o Stanisławie Firszcie (1955–2025)

W Istebnej pamięta się i o innych drzewach. Przede wszystkim o słynnym świerku istebniańskim, który ma nawet swój bank (Bank Genów Świerka Istebniańskiego) i muzeum (Leśny Ośrodek Edukacji Ekologicznej). Istebna, jak i sąsiednie wsie, należące do tak zwanej „trójwsi beskidzkiej”: Koniaków i Jaworzynka, to pasjonujący temat-rzeka (przez Istebną przepływa Olza). Rozwijam go trochę w innym miejscu.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Buk w Strzybniku to najgrubszy w Polsce buk pospolity (zwyczajny) odmiany czerwonolistnej, niezwykle cenionej z uwagi na piękny wygląd. Bryluje przez to w parkach, często obsadza się nim żywopłoty. „Nasz” buk ma 691 cm obwodu i ponad 250 lat. Rośnie wśród innych pomnikowych drzew (kasztan jadalny, klon szerokolistny) w zaniedbanym, niewielkim parku otaczającym ruiny pałacu. Wokół rozłożone są budynki gospodarcze: gorzelnia, spichlerz, kuźnia, z których jedynie ta ostatnia ma zachowany dach. W pewnym oddaleniu znajduje się mauzoleum właścicieli pałacu, gruntownie zdewastowane. Wieś wzmiankowana była po raz pierwszy około 1300 roku jako Strebrnikop (Srebrna Kopa), co sugeruje, że od dawnych czasów, najprawdopodobniej jeszcze prehistorycznych wydobywano tu srebro. We wsi urodził się Józef Gawlina późniejszy arcybiskup i biskup polowy Wojska Polskiego. Na placu zrujnowanego folwarku stoi sobie więc nasz okazały buk i prosi, by nie poddawać się przygnębieniu na widok otaczającego nas barbarzyństwa, tylko rozejrzeć się w przepięknej okolicy. Okolica zaprawdę jest przepiękna. Położona na wysokim brzegu Odry, najeżona malowniczymi lasami, poryta jarami i kotlinkami, jest urocza sama z siebie. W dodatku jest to kraina Józefa von Eichendorffa, największego naszego poety i pomimo tego, że kazano nam nie wiedzieć nic i o nim, i o tej krainie, opisanej w jego dziełach, teraz powinna stać się naszą duchową mekką. Kilka kilometrów od buka leżą Łubowice, gdzie Joseph się urodził, w pobliskiej Brzeźnicy jest młyn, gdzie „złamał sobie serce”. W Pogrzebieniu przeżywał młodzieńczą miłość, w Sławikowie wraz z matką i bratem obserwował przez lornetę ostrzał Koźla. W Brzeziu – dziś dzielnicy Raciborza, w którym stoi jego pomnik, ze wzgórza Widok obserwował panoramę raciborskich lasów i zakola Odry.

Buk Anton na Giszowcu – fot. MacQtosh, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Buk Anton na Giszowcu w Katowicach nie może zaimponować ani wiekiem, ani grubością. Został zasadzony w 1907 roku, w pierśnicy ma 345 cm obwodu. Nie będzie też długo dorastać, bo obumiera. Piszę o nim jednak obszerniej i z wielkim szacunkiem, gdyż pokazuje związki łączące drzewa i ludzi, jest żyjącym pomnikiem historii miejsca, w którym rośnie i głosi chwałę tych, którzy to miejsce tworzyli. Jego imię nawiązuje do pamięci o budowniczym giszowieckiego osiedla – Antonie Uthemannie, dyrektorze generalnym koncernu Georg von Giesches Erben (stąd nazwa osiedla, które do 1990 roku nosiło imię Stanisława Staszica). Drzewo rośnie na placu Pod Lipami na osiedlu Giszowiec. Samo osiedle, budowane w latach 1906–1910, według projektu Emila i Georga Zillmannów, powstawało na terenach leśnych. Do dziś jest jedynym w Polsce osiedlem-ogrodem. Dla mieszkańców „czarnego Śląska” Giszowiec (jak także Nikiszowiec) to symbol, ikona, kultowe miejsce. Według założeń architektów w tym miejscu miały rozkwitać rodzinne tradycje i pracownicze cnoty. I rozkwitały: w przydomowych ogródkach, we wspólnych pralniach i maglowniach, przy piecach chlebowych konsolidowała się wspólnota, zacieśniała się więź między mieszkańcami. Tu tworzyła się specyficzna kultura górnicza pielęgnująca specyficzne tradycje i zwyczaje. Tu powstała unikatowa na skalę światową Grupa Janowska z fenomenami malarskimi Ociepki, Wróbla, Gawlika, Sówki. Przy młodziutkim, trzyletnim Antonie (wtedy był jeszcze bezimienny) powstała gospoda, zwana też Karczmą Śląską, która stała się centrum kulturalnym całego osiedla. Obok spotkań towarzyskich przy jadle i przy piwie organizowano tu spektakle teatralne, koncerty, zabawy taneczne oraz biesiady. Do dyspozycji odwiedzający wówczas goście mieli także kawiarnię w ogrodzie oraz dwie sale klubowe. Salon służył też jako sala balowa oraz teatralna, w której odbywały się oficjalne uroczystości. Buk rósł w centrum placu nazwanego Ring lub Marktplatz, bowiem raz w tygodniu odbywały się na nim targi i stał przy nim budynek „Konsumu”, mieszczący piekarnię, rzeźnika i inne sklepy. Po przejęciu Giszowca przez Polskę, plac zmienił nazwę na Tadeusza Kościuszki, znajdującej się tam figurze Bismarcka pod postacią rycerza Rolanda urwano głowę i wstawiono takąż króla Sobieskiego. W 1945 roku nazywał się już plac Czerwonych i buk, jak i 52 lipy – rówieśniczki, otaczające ze wszystkich stron plac, zamarły ze zgrozy. Na Giszowiec wkroczył wojujący socjalizm, zatryumfowała gospodarka i planowanie socjalistyczne. Przez plac przejeżdżały autobusy dwóch linii autobusowych, był na nim przystanek! By zapewnić mieszkania górnikom kopalni „Staszic” i „Wieczorek” postanowiono betonowe bloki postawić na miejscu osiedla – ogrodu. Proces burzenia domków z ogródkami ukazał Kazimierz Kutz w filmie „Paciorki jednego różańca”. I mielibyśmy dziś na miejscu uroczego parku, lasku i perełki architektonicznej betonową dżunglę, gdyby nie garstka miłośników tradycji i historii, która doprowadziła do uznania pozostałych pamiątek (także przyrody), za obiekty zabytkowe. Po 1990 roku, buk, chociaż oddychał wolnością, trząsł się z niepewności. Plac przybrał obecną nazwę: Pod Lipami, on sam zaś zachwycał mieszkańców plątaniną czarnych jak węgiel konarów i pięknym listowiem. Gorzej się działo z Karczmą Śląską i budynkami przy placu. Nadszedł bowiem czas „biznesmeneli” dobrze znanych także z działalności w pałacach dolnośląskich. Jeden z nich w zabytkowej gospodzie urządził kręgielnię. Gdy oprócz dewastacji zabytkowego budynku zaczął zalegać z czynszem, dyrektor kopalni – właściciel obiektu, podał go do sądu i sprawę wygrał. Dwa tygodnie po ogłoszeniu wyroku, biznesmenel dyrektora w jego biurze … zastrzelił. Następny człowiek interesu otworzył w gospodzie dyskotekę, nie dbając dalej o stan zabytku. Miarka się przebrała. Miasto Katowice przejęło Karczmę i związane z nią budynki i kosztem 8 milionów złotych dokonało gruntownego remontu. Od 2006 roku mieści się w niej Miejski Dom Kultury Szopienice – Giszowiec i restauracja „Dworek pod Lipami”. W holu stoi też od tego roku rzeźba – popiersie Antona Uthemanna. W przyległym do gospody budynku – dawnej wozowni i stajni, urządzono Izbę Śląską z salą poświęconą Ewaldowi Gawlikowi, który otrzymał od kopalni „Staszic” możliwość zamieszkania tu w trzech pokoikach, wprowadził się do nich ze swą komodą, pomalowaną barwnie, akwarium i klatką z kanarkami i dokonał tu swego przykładnego, szlachetnego żywota. Izba, która jest częścią Muzeum, zwana jest przez miejscowych „Gawlikówką”. Można w niej oglądać dziś jego obrazy, jego „złote myśli” wypisane na ścianach.

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

Zaczęły się dobre dni także dla naszego buka. W 2010 roku w szkołach giszowieckich rozpisano konkurs na imię dla naszego drzewa. W roku 2011 w pierwszym konkursie na Drzewo Roku zdobył II miejsce. Otoczony został troską i miłością, szczególnie dzieci. Tych wrażeń – i tych złych, wcześniejszych, i tych wzruszających, było za dużo. Od 2015 roku zaczął Antoni usychać. Nie pomagały różnorakie zabiegi najlepszych fachowców. Stwierdzili oni, że korzenie Antona sięgnęły gruntu tak skażonego i nasyconego najgorszymi z możliwych minerałów, że nie ma szans na uratowanie mu życia. W 2016 roku dzieci ze Szkoły Podstawowej oraz Miejskiego Przedszkola w Giszowcu, w ramach inauguracji Święta Drzewa, zorganizowały akcję posadzenia obok pomnikowego Antona nowego drzewa – buka Antonka. Antonek miał wówczas 10 lat. Razem z przedstawicielami Grupy Janowskiej malowały obrazy drzew i Antonków, śpiewały o nich piosenki i recytowały wiersze. Anton i Antonek nadal pozostają miejscem spotkań mieszkańców Giszowca. Najlepszy i na najwyższym poziomie opis historii  zasadzenia Antona, dziejów Giszowca, znalazł się w wielokrotnie nagradzanej książce Małgorzaty Szejnert „Czarny ogród”.                    

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Jan Hahn – Autor wydawnictw związanych z historią i kulturą Śląska: „Ilustrowana historia Śląska w zarysie”, „Lux ex Silesia”, „Śląsk w Europie” i "Śląsk magiczny". Pisze artykuły do prasy lokalnej („Gwarek”, „Montes Tarnoviciensis”) i regionalnej („Nowiny Rybnickie”). Z wykształcenia filolog słowiański (serbskochorwacki na UJ). Tłumacz z tego języka.

Śledź autora:

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza