Hans Kudlich. Prawda nie zna wieku. Wolność nie zna końca
Hans Kudlich
Na wzgórzu Strážiště, gdzie mgły Jesioników dotykają nieba, stoi wieża. Czasem mówi się, że nocą można usłyszeć pod nią głos chłopa recytującego fragmenty ustaw – głosem spokojnym, choć niosącym burzę. To Hans Kudlich – duch wolności zaklęty w kamieniu.
Syn ziemi
Jesień roku 1823 rozjaśniła chłodną dolinę nad Opawą, gdy w wiejskiej chacie w Lobenstein (Úvalno) przyszedł na świat chłopiec. Nadano mu imię Hans. Był synem pańszczyźnianego chłopa – tego, który zgięty w pas oddawał życie obcym, a jego dzieci uczono pokory, nie słów.
Hans nie miał rodowego herbu. Miał za to dialekt śląski, którym mówił o rzeczach najważniejszych: ziemi, deszczu, głodzie, oporze. Od najmłodszych lat widział cierpienie nie jako wyjątek, lecz jako codzienność. Gdy inni chłopcy marzyli o koniach, on śnił o sprawiedliwości.
Ogień w Wiedniu
Gdy miał jedenaście lat, wysłano go do gimnazjum w Opawie. Tam poznał słowa inne niż ojczyste: łacinę prawa, niemieckie frazy filozofów, głosy poetów. A potem – Wiedeń. Stolica imperium, pałaców, dymu i gniewu.
Wiosna roku 1848 była jak uderzenie pioruna. Tłumy na ulicach, transparenty z żądaniami, barykady z kamieni i ciał. Hans miał wtedy 24 lata. W garniturze z prowincji, z oczyma jasnymi jak niebo nad Głubczycami, stanął na mównicy parlamentu. Mówiono, że był najmłodszy. Ale jego słowa brzmiały jakby miał za sobą pokolenia.
„Zniesienie pańszczyzny – nie jutro, nie za dekadę. Teraz. Natychmiast.”
I jak błyskawica rozdarła burzowe niebo monarchii, tak jego wniosek rozdarł stulecia ucisku. 7 września 1848 roku – chłopi zostali uwolnieni. A on? Stał się legendą. „Wyzwoliciel chłopów” – tak go zaczęto nazywać w Opawie, Bruntalu, Karniowie. Nawet panowie milczeli.
Emigracja
Ale Cesarz nie zapomniał. Wiosna zamieniła się w zimę – i na imperium znów spadł ciężar bagnetów. Parlament rozwiązano. Rewolucję zdławiono. Hans uciekał. Najpierw Niemcy. Potem Szwajcaria. A w końcu – Ameryka.
Tam, wśród nowojorskiej mgły, gdzie nie było chłopów ani cesarzy, Hans Kudlich został lekarzem. Leczył ciała – ale duszy nadal nie zdołał uleczyć. Pisał pamiętniki. Wspominał.
„Uczyniłem, co mogłem” – mawiał. Ale nocą, kiedy dźwięki parowozów odbijały się echem od Hudsonu, wciąż słyszał śląski dialekt. I głos ojca. I dźwięk cepów na klepisku.
Powrót po śmierci
Zmarł 10 listopada 1917 roku, gdy świat znów stanął w ogniu. Ale Śląsk nie zapomniał. W 1925 roku jego prochy powróciły do Úvalna – złożone u stóp Wieży Kudlicha, wzniesionej w 1913 roku na wzgórzu, z którego widać całą krainę jego dzieciństwa.
Wieża ta nie jest zwykłą budowlą. To kamień pamięci, pomnik buntu, modlitwa chłopów, trybuna rewolucji. A pod nią, jak strażnik minionego świata, śpi Hans – nie bohater imperiów, lecz bohater ludu.
Głos potomka
Walter Kudlich, urodzony w 1939 roku w Brumovicach, od lat pielęgnuje pamięć o swoim słynnym stryjecznym dziadku:
„Mój pradziadek Ignaz był starszym bratem Hansa Kudlicha. Rodzina od pokoleń żyła w tej samej śląskiej ziemi. Hans był owocem zarówno surowości wiejskiego życia, jak i marzeń o sprawiedliwości. Zrozumiał, że tylko rewolucja może urzeczywistnić idee, które zaszczepił w nim ojciec.”
Walter opowiada, jak po rewolucji 1848 roku Hans został zmuszony do emigracji – najpierw do Szwajcarii, potem do USA. Tam, jako lekarz, wspierał ruch abolicjonistyczny i ideę sprawiedliwości społecznej.
„Zmarł na obczyźnie, ale jego ostatnie słowa – jak mówi rodzinna legenda – brzmiały: ‘Chcę wrócić do domu’. I wrócił. Jego urna spoczywa u stóp wieży w Úvalno.”
Dzięki staraniom Waltera i założonemu przez niego stowarzyszeniu, w 2000 roku odrestaurowano wieżę Kudlicha, a wystawy objazdowe przypominają dziś jego historię w Czechach, Niemczech i Austrii.
Dlaczego o nim zapomniano u nas ?
„Dlaczego nie pojawiliśmy się tam wszyscy? My, Ślązacy – ci, dla których ta ziemia nadal jest jedną piękną krainą, choć podzieloną wbrew woli naszych przodków. Dlaczego musimy odkrywać i uczyć się naszego dziedzictwa na nowo, jakby było zadżumione dla świata zewnętrznego?”
Takie pytania zadaje dziś nie jeden potomek tej ziemi. Bo choć Hans Kudlich wywalczył wolność nie tylko dla Śląska, lecz i dla ludu Galicji – dzisiejszych terenów Małopolski i dalej na wschód – to w polskich podręcznikach historii milczy się o nim.
„Dlatego pragnę przypomnieć wybitnym historykom, że wolność też dla ludu Galicji wywalczył nasz śląski synek. O którym nic nie piszecie w książkach do historii Polski.”
Epilog
Czasem, gdy wieczorne słońce dotyka murów wieży w Úvalnie, cień padający na ziemię przypomina sylwetkę człowieka z książką w ręku. Mówią, że to Hans Kudlich, który wciąż szepcze do ziemi, do trawy, do wiatrów Jesioników:
„Prawda nie zna wieku. Wolność nie zna końca. I chłop – też ma głos.”
Maciej MiSchok