Ekonomika myślenia o śląskości, czyli zwrot ku Śląskowi
Co pewien czas wraca dyskusja na temat napięć pomiędzy tożsamością niemiecką, polską, a śląską. Wiele przykładów i argumentów, które padały, dotyczo politycznych zaszłości, tarć w środowisku regionalnych działaczy i prywatnych animozji. Trudno powiedzieć, która oś konfliktów bardziej rozgrzewa publikę, czy ta pomiędzy echt-Ślązakami, a osobami o identyfikacji śląsko-polskiej, czy te pomiędzy echt-Ślązakami, a mniejszością niemiecką. Z każdej ze stron padają oskarżenia o rozmywanie tożsamości, a to o rozwadnianie śląskości, a to niemieckości, a to urąganie czystej polskości. Padają argumenty o braku przymiotnikowych Polaków, Niemców czy Ślązaków oraz kombinacji tych identyfikacji, przedzielonych myślnikiem. Padają, pomimo, że wyniki kolejnych spisów, jak i rezultaty badań socjologicznych, pokazują raczej płynny obraz śląskiej tożsamości. W ramach eksperymentu myślowego postanowiłem wypisać wszystkie określenia identyfikacji znanych mi Ślązaków oraz kombinacje śląskich identyfikacji, z którymi przyszło mi się spotkać. Źródła, z których zaczerpnąłem pulę określeń, będą różne – od wyników Spisów Powszechnych, przez publikacje naukowe, po rozmowy z ludźmi, związanymi ze Śląskiem. W analizowanej puli identyfikacji udało mię wskazać: 1) Ślązak, 2) Oberschlesier/Górnoślązak, 3) Ślązak-Polak, 4) Ślązak-Niemiec, 5) Ślązak niemieckiego pochodzenia, 6) Dolnoślązak, 7) Ślązak z Dolnego Śląska, 8) śląski Niemiec, 9) górnośląski Niemiec, 10) Niemiec na Śląsku, 11) Polak pochodzący ze Śląska, 12) polski Ślązak, 13) Opolanin, 14) Ślązak opolski, 15) opolski Niemiec. Sprawę jednak można jeszcze skomplikować o kwestię indywidualnego rozumienia pojęcia Ślązak lub śląski. Mogę przez nie rozumieć: 1) osobę po prostu mieszkającą na Śląsku lub z niego pochodząca, 2) osobę, samookreślającą się jako Ślązak na podstawie wyłącznie osobistych odczuć i doświadczeń, 3) osobę postrzegającą siebie jako członka określonej, ukształtowanej grupy etnicznej, 4) a może nawet narodu lub protonarodu.
Przemnóżmy liczbę możliwych samookreśleń przez potencjalne znaczenia tych określeń, a w konsekwencji uzyskamy 60 możliwych kombinacji. Przypominam, że to tylko warianty przeze mnie zasłyszane lub wyczytane. Na tę mozaikę identyfikacji i definicji, nałóżmy dodatkowo kryteria językowe, czyli kto jakim językiem się posługuje, który język z puli polskiego, niemieckiego, śląskiego – jest pierwszą, a który drugą jego mową w codziennej komunikacji. Cóż, tempo narastania tożsamości etniczno-narodowo-językowych przypomina amplifikację i namnażanie się komórek w nowotworze. A może właśnie ta etniczno-narodowa fiksacja jest rakiem, który toczy śląską dyskusję. Najbardziej smuci, kiedy jedni dla drugich są zbyt mało śląscy, zbyt mało polscy, albo zbyt mało niemieccy. Aż chciałoby się spointować, że tylko Śląska żal. Przez skupianie się na tym, kto kim jest lub też kim nie jest, umyka nam region, z którego wszyscy pochodzimy.
W tym momencie, warto może poszukać rozwiązania. Z pomocą przychodzi, zaczerpnięta z metodyki i filozofii nauki, brzytwa Ockhama, określana również jako zasada ekonomki myślenia. Zgodnie z tą zasadą, w wyjaśnianiu zjawisk, również tych społecznych, należy dążyć do prostoty, wybierając takie wyjaśnienia, które opierają się na jak najmniejszej liczbie pojęć i założeń. Czerpiąc z zasady ekonomiki myślenia, warto może zrobić krok wstecz i popatrzeć z pewnej perspektywy na nasze śląskie identyfikacje. Kilka kwestii jest raczej niepodważalnych: 1) Ślązacy nigdy nie stanowili jednolitej grupy etniczno-narodowej, 2) Śląsk zawsze był pograniczem różnych kultur słowiańsko-germańskich (czeskiej, polskiej czy niemieckiej – o czy też wszyscy dobrze przecież wiemy), 3) Ślązacy nigdy wcześniej nie stworzyli spójnej reprezentacji społeczno-politycznej, i w końcu 4) Ślązacy – nie załapali się na Wiosnę Ludów, w której to kiełkowały współczesne tożsamości narodowe. Pod względem większości kryteriów dla grup narodowych jesteśmy „trans-„ – bo pomiędzy lub „post-„ – bo po czasie. To, co jednak dziś może łączyć nas Ślązaków, to ziemia, z której pochodzimy lub, z którą jesteśmy związani. Po prostu łączy nas Śląsk. Zatem, jeżeli postawimy w centrum naszego myślenia region – jako przestrzeń geograficzną z jej zasobami przyrodniczymi i antropologicznymi, a nie tylko jeden wymiar przestrzeni antropologicznej, jakim jest tożsamość etniczno-narodowa, to sprawa może stać się prostsza. Region jest kryterium obiektywnym, tożsamość zaś subiektywnym. Warto może zatem postawić w centrum swojej identyfikacji właśnie kryterium namacalne, realne. Takie właśnie kryteria spełniają według mnie – ziemia, terytorium, region. Wówczas niemiecki budynek, dzieło literatury niemieckiej, nawiązujące do Śląska, polski pomnik na śląskiej ziemi czy typowe polskie danie, ślōnskŏ gŏdka czy górnośląskie Dzieciątko, przynoszące prezenty na Boże Narodzenie, niemieckojęzyczna tablica miejscowości, polskojęzyczna książka o Górnym Śląsku, Maibaumfest lub Octoberfest, będą po prostu śląskie, bo wyrastające z tradycji, kultury i codzienności mieszkańców Śląska. Czy z perspektywy regionalistycznej, śląskość nie może być wyrażana po polsku, niemiecku, czesku czy śląsku? Owszem może. Czy osoba, czująca się tylko Ślązakiem, nie może pisać po niemiecku i czuć się najlepiej w tym języku? Może. Czy osoba, czująca się Niemcem, nie może na co dzień mówić literacką polszczyzną i ślōnskōm gŏdkōm? Może. Czy osoba, czująca się Polakiem, nie może zaczytywać się i fascynować niemieckojęzyczną literaturą Śląska? Może. To, co nas Ślązaków powinno wyróżniać, to akceptacja polsko-niemiecko-czesko-górnośląskiej mieszanki, bo to właśnie z tego miszōngu, wynika specyfika naszego regionu. Komu przeszkadza Ślązak-Polak, Ślązak niemieckiego pochodzenia czy Niemiec górnośląski, ten o Śląsku i jego mieszkańcach chyba niewiele wie, lub stoją za tym mi nieznane przesłanki. Śląsk, ze swoją specyficzną transkulturowością oraz wybitnym ukierunkowaniem na identyfikację z ziemią – Hajmatem, ma najlepsze narzędzia do tego, by wykreować nowy typ tożsamości, oderwanej od etnonarodowych ograniczeń XIX wieku.
Jeżeli, jako mieszkańcy Śląska, postawimy Śląsk na pierwszym miejscu z jego specyficznym kulturowym mikroklimatem, to wszystko inne będzie na właściwym miejscu. Jestem głęboko przekonany, że na Śląsku znajdzie się miejsce dla każdej mieszanki tożsamości. Wracając do komórek w organizmie, jakiś czas temu urzekł mnie cytat z Leopolda Kohra, austriackiego ekonomisty i propagatora idei Europy Regionów: „fascynujący sekret dobrze funkcjonującego organizmu społecznego wydaje się leżeć nie w jego ogólnej jedności, ale w jego strukturze, utrzymaniu w zdrowiu przez zachowawczy mechanizm podziału przez miliardy komórek i odmładzania ich, mający miejsce pod gładką skórą zewnętrznie niezmiennego ciała” Podobnie i śląskość, złożona z różnorodnych składowych, nie musi ulegać unifikacji, czy też być uznawana za wewnętrznie sprzeczną. Wszystkie jej elementy mogą razem koegzystować, będąc z jednej strony świadectwem wielokulturowego dziedzictwa naszego regionu, z drugiej strony pragmatycznym mechanizmem, adaptującym społeczeństwo do globalizującego się świata, który jest coraz mniej narodowo-etniczny. Czy może zatem powstać regionalna wspólnota Ślązaków w duchu postnarodowego społeczeństwa, w którym bycie Ślązakiem będzie oznaczało przywiązanie do swojego regionu oraz obywatelską postawę, ukierunkowaną na ten region, a identyfikacja etniczna czy narodowa będzie prywatną kwestią człowieka stawianą po przecinku lub w przymiotniku? Jestem Ślązakiem, bo jestem ze Śląska i chcę dla Śląska jak najlepiej – tyle i aż tyle. Brzytwa Ockhama daje nam, poza uproszczeniem myślenia, jeszcze jedną możliwość – szansę do poszukiwania uniwersalnych rozwiązań i wspólnego działania, w tym przypadku na rzecz Śląska.
Dr Tomasz Hutsch
Ślōnzŏk narodzōny w Ôleśnie/Rosenberg na Gōrnym Ślōnsku, terŏzki miyszkŏ we Warszawie. Je czōnkym forsztandu Stŏwarziszyniŏ REGIOS, w kerym keruje zespołym ôd programu. Założōł facebookowŏ zajta „Hajmaty”. Na bez tydziyń arbajci jako wykłŏdowca akadymicki weterynaryje, a dŏchtōr-patolog we laboratorium.
Nimozemy sie dac …wycyckac jak rabarbar !!!! Som my to winni naszym dzieciom i Ojcom !!!!
Nawet swiadomy Polok jak byly prezes OKOPZN , myslom jak my i majo nos w zocy !!!!
Hrabia Profesor Ryszard Henryk Kozlowski o Polskim bogactwie energetycznym – OKOPZN !!!!
https://www.youtube.com/watch?v=IF4oZ5Q41Kc
https://www.youtube.com/watch?v=TD19zjzvUdw&t=109s
https://www.youtube.com/watch?v=yTgtNG5JGDQ&t=4s
Dobrze pedziane, ale tak se mysla co powinni my zacząć się reklamowac jako region co by dotrzyc do ludzi bo szkola polsko kiero tu jest po 45 roku niczego o nas i ô noszym hajmacie nikogo i niczego niy nauczyla.
Niezwykle regionalnie nowoczesne spojrzenie, zarówno na płaszczyźnie socjologicznej, politycznej, lingwistycznej… (, …, ) … jak również, a może przede wszystkim PSYCHOLOGICZNEJ. W tej ostatniej widzę największą nowoczesność w spojrzeniu autora tekstu. Właśnie w tym obszarze nauki dzieje się obecnie najwięcej i jako społeczność posiadająca świetną pozycję startową (w uproszczeniu – ominęła nas wiosna ludów), mamy ogromne szanse aby stać się po prostu regionem-organizmem zdrowego rozwoju.
Koncepcja-synteza, która wiąże się z takimi emocjami, wysiłkiem, pobudzeniem intelektualnym, itp., z jakimi w innej dziedzinie naszej aktywności mamy do czynienia, gdy przywołujemy hasło – “zielona transformacja Śląska”.
/// I jak to tera chopie pedzieć po ślūnsku? :))
Ganz einfach, schreibować, gŏdać a czytować po ślōnsku, niy doczkać, aże sie bydzie perfekt, bo sie nigdy s tym niy zacznie!