Dr hab. Henryk Jaroszewicz: O konieczności (i sposobach) kodyfikacji języka Ślązaków
Choć językoznawcy zajmujący się typologią językową szacują, że na świecie istnieje kilka tysięcy języków, zaledwie trzysta z nich zostało opatrzonych w gramatykę, słownik i reguły pisowni. Oznacza to, że zdecydowana większość języków świata nie została skodyfikowana i tym samym jest pozbawiona normy. Jak więc widać, kodyfikacja nie jest warunkiem koniecznym, aby określony etnolekt mógł zmienić swój status i z kategorii dialektu, czy gwary przenieść się do klasy języków.
Jasne jest jednak, że pomimo nieobligatoryjności posiadania normy przez język kodyfikacja gǒdki jawi się jako konieczność. W naszych europejskich realiach etnolekt, który nie posiada ścisłej normy ortograficznej, gramatycznej czy leksykalnej uchodzi bowiem za podrzędne narzędzie komunikacji – gwarę, dialekt, prostą mowę prostych ludzi, której w żaden sposób nie można uznać za samodzielny język. Co ważne, jeśli określony etnolekt nie posiada statusu języka, zgodnie z prawodawstwem większości krajów naszego kontynentu, nie może liczyć na ochronę, czy też wsparcie ze strony państwa. Tym samym, chociaż posiadanie przez śląszczyznę statusu języka nie zagwarantuje jest przetrwania, oficjalne uznanie będzie stanowić ważny krok w walce o jej zachowanie dla przyszłych pokoleń. Kodyfikacja śląszczyzny (a w dalszej konsekwencji uznanie jej za język regionalny) stanowi po prostu warunek konieczny dla prowadzenia skutecznych i efektywnych działań, mających na celu ochronę i rozwój najważniejszej części śląskiego dziedzictwa językowego.
Bez standaryzacji wątpliwe jest, aby powstała pełnoprawna śląska literatura, śląski rynek prasowy, czy medialny.
Ujęcie gǒdki w normatywne karby jest niezbędne również dlatego, że brak kodyfikacji w praktyce wyklucza dalsze możliwości rozwojowe języka Górnoślązaków jako tworzywa kultury wysokiej. Nieobecność ogólnoprzyjętych reguł posługiwania się językiem śląskim grozi chaosem i uniemożliwia wykształcenie się nowoczesnej śląskiej przestrzeni komunikacyjnej. Bez standaryzacji wątpliwe jest, aby powstała pełnoprawna śląska literatura, śląski rynek prasowy, czy medialny. Trudno sobie przecież wyobrazić, aby doszło – dajmy na to – do powstania śląskiego rynku czytelniczego w sytuacji, gdy potencjalny Górnoślązak będzie musiał obcować z kilkoma rożnymi ortografiami, tuzinem konkurencyjnych wyrazów oznaczających ten sam przedmiot, albo z kilkunastoma wariantami gramatyczno-fonetycznymi tego samego słowa. Obcowanie z literaturą, która odznaczać się będzie całkowitą normatywną anarchią i chaosem stanie się mordęgą nawet dla najwytrwalszego śląskiego czytelnika. Jeśli śląska mowa ma nadążać za cywilizacyjnym rozwojem Górnego Śląska oraz potrzebami jego mieszkańców zwyczajnie musi zostać uporządkowana i znormalizowana.
Ostatecznie nie można zapominać o tym, że brak kodyfikacji gǒdki wyklucza jakąkolwiek możliwość jej efektywnego nauczania. W sytuacji braku normatywnej gramatyki i normatywnego słownika nie wydaje się, aby miało większy sens tworzenie podręczników do nauki śląskiego. Bez nich natomiast trudno sobie wyobrazić nowoczesne nauczanie jakiegokolwiek języka – w tym śląszczyzny. Od obecności lekcji języka śląskiego w szkołach zależy zaś w dużej mierze to, czy po śląsku będą mówiły przyszłe pokolenia. Dzięki zinstytucjonalizowanemu nauczaniu śląskiego w szkołach można bowiem załatać pokoleniową wyrwę między najstarszymi Ślązakami, którzy jeszcze poradzą gǒdać, a najmłodszymi, którzy nie mieli szansy nauczyć się gǒdki w domu, czy na placu. Kodyfikację śląszczyzny można więc uznać za jeden z najważniejszych zabiegów, który wydłuży perspektywę istnienia śląskiej mowy.
Proces kodyfikacji będzie niósł ze sobą konieczność wyboru podstawy, na której oprze się norma gǒdki. Dobranie właściwego kształtu normatywnej odmiany śląskiego będzie jednym z najważniejszych (o ile nie najważniejszym) problemem współczesnej śląskiej kultury. Powszechnie akceptowany kształt normy w znaczący sposób zwiększa bowiem powodzenie koncepcji śląskiego języka regionalnego, nieakceptowalny wzorzec standardu może zaś doprowadzić nie tylko do odrzucenia proponowanego modelu języka śląskiego, ale nawet do upadku samej idei śląskiej samodzielności językowej.
Więcej szans na akceptację ma model językowy dominujący w istniejącej, śląskiej literaturze pięknej i publicystyce (…) aniżeli odmiana śląszczyzny istniejąca wyłącznie w formie ustnej.
Choć nigdy nie da się przewidzieć ostatecznego efektu kodyfikacji, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że akceptacja zaproponowanej normy uzależniona jest od tego, jakim wsparciem demograficznym, ekonomicznym, kulturalnym, administracyjnym i strukturalno-językowym będzie się ona cieszyła. Tym samym, przy wyborze właściwej śląskiej odmiany terytorialnej (gwary, interdialektu, zespołu gwar itp.) jako podstawy dla standardu, należy wziąć pod uwagę wiele językowych i pozajęzykowych cech i właściwości. Z pewnością jedną z nich jest wielkość obszaru na którym używana jest określona odmiana językowa. Inną właściwością jest liczba użytkowników danej odmiany oraz ich stopień akceptacji dla idei śląskiej samodzielności językowej. Bez wątpienia należy wziąć też pod uwagę potencjał ekonomiczny, kulturalny i administracyjny obszaru obsługiwanego przez daną śląską gwarę. Jasne jest bowiem, że zdecydowanie łatwiej będzie pozyskać szeroką akceptację tej odmianie śląszczyzny, która znana jest na dużym obszarze Górnego Śląska, którą posługuje się największa część Górnoślązaków – zwłaszcza tych, którzy sprzyjają idei śląskiej samodzielności językowej – aniżeli śląskiej gwarze, właściwej jedynie skrawkowi Górnego Śląska, używanej przez niedużą grupę Górnoślązaków, w większości obojętnie lub negatywnie ustosunkowanych wobec prób emancypacji śląszczyzny. Oczywiste jest również to, że prawdopodobieństwo akceptacji określonej gwary jako podstawy standardu zwiększa fakt obsługiwania przez nią obszaru, gdzie skupione są najważniejsze śląskie instytucje kulturalne, administracyjne, polityczne i naukowe. Społeczny prestiż takiej odmiany śląszczyzny z pewnością będzie wyższy aniżeli prestiż gwary używanej na śląskiej prowincji, gdzie brak jakichkolwiek ważniejszych instytucji kulturalnych czy administracyjnych. Ostatecznie trzeba wskazać, że stopień akceptacji określonego modelu śląszczyzny będzie uzależniony od tego, w jakim stopniu rozwinął on swoje możliwości wyrazu i zaczął funkcjonować jako tworzywo kultury wysokiej – w pierwszym rzędzie jako język literatury i publicystyki. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że zdecydowanie więcej szans na akceptację ma model językowy dominujący w istniejącej, śląskiej literaturze pięknej i publicystyce – forsowany, co ważne, przez czołowych śląskich literatów, tłumaczy, ludzi pióra, intelektualistów – aniżeli odmiana śląszczyzny istniejąca wyłącznie w formie ustnej, której swoim autorytetem nie wspierają w dodatku żadne liczące się postaci świata kultury.
Biorąc pod uwagę wymienione wyżej, pożądane cechy tej odmiany śląszczyzny, która powinna stać się podstawą standardu języka śląskiego, wydaje się, że bezkonkurencyjnym „kandydatem” staje się górnośląski interdialekt funkcjonujący w pięciokącie pomiędzy Gliwicami, Bytomiem, Katowicami, Tychami i Rybnikiem. Decydują o tym cztery przesłanki: wspomniany etnolekt funkcjonuje na najludniejszym obszarze Górnego Śląska; tutaj też padło najwięcej śląskojęzycznych deklaracji językowych (i etnicznych) na spisie powszechnym z 2011 r.; ten obszar posiada na Górnym Śląsku największy potencjał ekonomiczny, kulturalny i administracyjny; ostatecznie zdecydowana większość nowej, śląskiej literatury oraz tekstów publicystycznych tworzona jest w odmianie śląszczyzny właściwej dzisiejszej mowie miejskiej Chorzowa, Bytomia, czy Rybnika. Wiadomym faktem jest oczywiście to, że nawet na obszarze wspomnianego pięciokąta występują wewnętrzne różnice o charakterze leksykalnym, czy gramatycznym. Nie wydaje się jednak, aby uporanie się z tym zróżnicowaniem przysporzyło większych trudności – mowa bowiem o względnie jednorodnym obszarze językowym. Bliskość języka mieszkańców Świętochłowic, Piekar Śląskich czy Bierunia jest szczególnie dobrze dostrzegalna, kiedy zestawi się ją z mową rdzennych mieszkańców Opola, czy Cieszyna.
Kto powinien podjąć się trudu kodyfikacji śląszczyzny?
Kończąc ten tekst można zadać pytanie o to, kto powinien podjąć się trudu kodyfikacji śląszczyzny? Wydaje się, że optymalnym rozwiązaniem byłoby stworzenie wąskiego, liczącego nie więcej niż tuzin osób grona, w skład którego weszliby śląscy ludzie pióra oraz językoznawcy, zajmujący się tematyką śląską i problematyką standaryzacyjną. Łączyć ich powinno przekonanie o konieczności powołania do życia śląskiego języka regionalnego oraz oparcia jego normy o interdialekt przemysłowej części Górnego Śląska i współczesne śląskie teksty literackie. Tylko taki zespół może działać efektywnie, łącząc dzięki swoim członkom zarówno kompetencje językowe, jak i językoznawcze. Co ważne, jedynie komisja składająca się z językoznawców i literatów może liczyć na zyskanie autorytetu zarówno w świecie nauki i kultury, ale także pośród szerokich mas śląskiego społeczeństwa.
Wydaje się, że nadchodzi pora, aby odkurzyć projekt Rady Języka Śląskiego.
Dr hab. Henryk Jaroszewicz – ur. 1974 r. w Gliwicach slawista, polonista, socjolingwista, kierownik Zakładu Serbistyki i Kroatystyki Uniwersytetu Wrocławskiego.