Bartodziej & Soika: Podzielona Polska
Nadchodzi jesień, która jak zwykle zachwyci nas swoimi barwami. Zastanawiamy się jak będzie się kształtować polska jesień polityczna. Mamy wiele niespełnionych oczekiwań i widzimy wiele zagrożeń, również wewnętrznych, które będą wpływać na naszą sytuację. Wojna polsko – polska po okresie wakacji parlamentarnych, będzie z pewnością kontynuowana ze zwiększoną energią. Stefan Żeromski o procesie powstawania II Rzeczpospolitej napisał: Odrodzona Polska składała się „z trzech nierównych połówek”, a ich zjednoczenie w jeden organizm było wyzwaniem zarówno dla władz państwowych, jak i obywateli. To literackie określenie po stu latach, nadal oddaje polską rzeczywistość. Państwo, to zorganizowana politycznie społeczność, mająca swoje terytorium, swój rząd i swoje prawa. Polska wszystkie te elementy posiada, jednak jej politycy i urzędnicy nie przypominają przymiotami swoich poprzedników, często nawet PRL-owskich. Ostatnio na porządku dziennym było okradanie i zawłaszczanie państwa przez zorganizowane grupy przestępcze. Polska stała się rajem dla partyjnych swojaków, którzy co ciekawe, zdaniem PiS okradali ją zgodnie z prawem. Teraz zabierają dupę w troki i uciekają za granicę.
Szaleństwo wojenne
Zamiast jesiennych mgieł, mamy wojenne zadymy w mediach. Z publikacji medialnych wynika, że najgorszą rzeczą jaka mogłaby nas spotkać, to koniec wojny w Ukrainie, ponieważ oznaczałby on, że Rosja osiągnęła swoje cele. Z przekazów medialnych można odnieść wrażenie, że wszystkim zależy na wojnie, gdyż gigantyczne wydatki budżetu na zbrojenia nie budzą zauważalnych emocji. Szaleństwo wojenne ogarnęło wszystkie polskie partie, tak jak gdyby rzeczywiście Polska była najbardziej zagrożonym wojną państwem na świecie. Nie wiemy kiedy nastąpi otrzeźwienie. Jedno jest pewne; rachunek za wojenne szaleństwo już został wystawiony w postaci olbrzymich zamówień zbrojeniowych. Ciemny lud związany z Jackiem Kurskim, jak i ten mający od urodzenia „kiełbie we łbie” głęboko wierzy, że można pogodzić dotychczasowy, wysoki poziom konsumpcji i wydatków socjalnych, wielkie programy budownictwa mieszkaniowego, budowę CPK oraz elektrowni atomowej z przygotowaniami do wojny. W projekcie budżetu na 2025 rok połowa dochodów jest zaplanowana na zbrojenia i spłatę już istniejącego zadłużenia. Każdy, kto zakwestionuje poziom wydatków na zbrojenia, będzie podejrzewany o zdradę interesów państwa na rzecz putinowskiej Rosji. Kiedy za kilka lat otrzymamy zamówione uzbrojenie i za kilka kolejnych lat wyszkolimy ludzi do obsługi tego uzbrojenia, to doczekamy się być może najsilniejszej armii w Europie. Piszemy, być może, bo po pierwsze, zamówiona broń może już być nieprzydatna do „nowej wojny”. Po drugie, nie wiemy jak politycy chcą zmusić Putina i Rosję, aby zaczekali z wszelkimi nieprzyjaznymi działaniami do czasu powstania polskiej potęgi wojskowej. Po trzecie, obserwując działania dotychczasowych Ministrów Obrony ( Macierewicza, Błaszczaka, Kosiniaka – Kamysza) utwierdzamy się w przekonaniu, że polską armią za kilka lat również nie będzie komu rządzić. Wątpiącym, polecamy książkę dziennikarki Onetu, Edyty Żemły – „Armia w ruinie”.
Ucieczka do przodu
Budowaniu najsilniejszej w Europie armii towarzyszy coraz powszechniejsze propagowanie antyniemieckiej polityki. Już nie tylko PiS wykorzystuje antyniemieckie nastroje, również politycy obozu rządzącego z Tuskiem na czele wykorzystują wrogość do Niemców jako narzędzie do zdobywania poparcia. Tusk przyjmuje do wiadomości możliwość uczestnictwa Polski w wojnie, a hasło – nigdy więcej wojny, zastępuje hasłem – nigdy więcej samotności. Nie wiemy czy liczy na Stany Zjednoczone jako wiernego sojusznika, czy też uważa nadal Niemców i Niemcy jako wojenne zaplecze Polski. Stany Zjednoczone są daleko; mają własne interesy i problemy, a poza tym nie wszyscy politycy amerykańscy mają dobre zdanie o Tusku. Antyniemieckość Tuska, to najdelikatniej mówiąc, zwyczajna głupota. Tuskowi po prostu nie wypadało głosić, że w Europie to Polska rozdaje karty, a Niemcy są słabe i nie widać ich w polityce europejskiej. Nie wypadało również zwracać Niemcom uwagi, żeby w sprawie Nord Stream przeprosili Polskę i siedzieli cicho. Tusk zapomniał, że swego czasu (2003 r.) powszechne oburzenie w Polsce wywołała podobna wypowiedź Jacquesa Chiraka, który uważał, że Polacy „zmarnowali okazję, żeby siedzieć cicho”. Tusk pozbawił Kaczyńskiego i jego akolitów władzy, bezkarności, ale przede wszystkim odsunął ich od publicznego „koryta”. Tego ci ludzie mu nigdy nie wybaczą, stąd też coraz wścieklejsze ataki na jego osobę. Wmawiają oni prawdziwie polskiemu ludowi, że Tusk jest paskudnym Niemcem, którego banda rządzi w Polsce na polecenie Niemiec i ma za zadanie ją zniszczyć. Aby zminimalizować negatywne skutki tego prostackiego ataku, Tusk zdecydował się na ucieczkę do przodu. Zaczyna być bardziej antyniemiecki od swoich przeciwników politycznych, a to z jego strony jest drogą donikąd. Kto jak kto, ale Tusk doskonale wie, że antyeuropejskość i antyniemieckość, to jaskrawa głupota. Niemcy są od kilkudziesięciu lat naszymi sojusznikami i podobnie jak my, uważają dzisiaj Rosję za największe zagrożenie. Niehonorowe ze strony Tuska jest również to, że atakuje Niemcy w czasie gdy gabinet jego przyjaciela Scholza traci mandat do rządzenia.
Jaki pan, taki kram
Powyższy śródtytuł wywodzi się ze średniowiecznej, łacińskiej sentencji – Qualis rex, talis grex (jaki król, taka trzoda). Współcześnie ta myśl filozoficzna jest nam znana w postaci – „Jaki władca, taki lud”. Ta sentencja tłumaczy nam dzisiejsze polskie piekło. Obecny nasz władca, Prezydent Andrzej Duda jest najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej. Został wybrany przez Naród, a w słowach przysięgi składanej przed objęciem urzędu, przysięgał, że będzie strzegł godności Narodu, czyli wszystkich obywateli. Widzimy, że głównie strzeże interesów prezesa Kaczyńskiego i jego partii oraz interesów swojej Kancelarii. Jest najdroższym Prezydentem w historii, ale miał czelność apelować, aby w kwestii drożyzny i inflacji ludzie zacisnęli zęby i byli optymistami. Czasem trudno zrozumieć jego weta do ustaw sejmowych. Swoją nieudolność i niekompetencję przykrywa mimicznością. Przebywając za granicą krytykuje Tuska i polskie służby, tym samym stając się zagrożeniem dla Polski. Prezydent dopuścił do głębokich podziałów w Narodzie, zapomniał też, że nad Narodem być nie może. Nie jest dla większości Polaków autorytetem, jednak musimy z nim wytrwać jeszcze 10 miesięcy. Mimo iż Polska jest pięknym i ze względu na brak migrantów, bezpiecznym krajem, to z powodu wszystkich znanych nam, beznadziejnych rządów, miliony Polaków mieszka za granicą, a kolejne miliony pracują tam okresowo. Naprawę Polski, naszym zdaniem należy zacząć od wyboru prezydenta, który przede wszystkim w przeciwieństwie do Dudy, będzie miał szacunek dla samego siebie i poczucie własnej wartości. Musi być całkowicie niezależny od polityków, szczególnie od prezesa Kaczyńskiego i premiera Tuska. I to my musimy go wybrać, a nie oni. Dobrze by było gdyby miał przymioty wskazane przez Prezesa, jednak nie musi być aż tak okazały jak jeleń podkarpacki, a tym bardziej być jeleniem w potocznym tego słowa znaczeniu, na usługach wymienionych Panów. Wystarczy, aby jako strażnik Kostytucji był mocnym, mądrym i praworządnym człowiekiem.
Gerhard Bartodziej Bernhard Soika